Zostałam na holu sama jak palec. Minuty mijały a obok mnie nie
przeszła nawet pielęgniarka. Wdech – wydech. Czułam, że ktoś siedzi po mojej lewej
stronie. Odwróciłam głowę tak, żeby nie zauważył, że również mu się przyglądam.
Tak jak myślałam. Sean.
- To jego sala?- szepnął.
- Tak.
- Wszystko z nim dobrze?
- Sam go spytaj. Na pewno się ucieszy, że go odwiedzasz.
- Tosia, nie chciałem, żeby tak wyszło.
- Wiem.
- Jednocześnie mam poczucie winy. To nie powinno się wydarzyć.
- Owszem, nie powinno ale czasu nie cofniesz. Narzekanie ci w
niczym nie pomoże. Dean to zrozumie.
- Skąd wiesz?
- Czuję to.- obdarzyłam chłopaka delikatnym uśmiechem.
- A ty?
- Co ja?
- Jesteś na mnie zła?
- A czy to ma jakiekolwiek znaczenie?- zapytałam, wymijając go.
***
- Tośka!- zawołał za mną. Robi to specjalnie. Kto jak kto, ale Sean nie powinien się dziwić, że nie chcę z nim rozmawiać. Przez ostatnie miesiące robił to samo.
- Słucham?
- Przytul mnie.- szepnął. Aaa, tego to się nie spodziewałam. Zaczęłam mu się przyglądać z wielkim niedowierzaniem. Nie wiem, czy to miał być żart czy co.
- Co mam ci zrobić?- zapytałam.
- Masz mnie przytulić.- tym razem powiedział pewnie. Zawahałam się. Naprawdę. Nie mam najmniejszej ochoty tego robić. Nawet nie przypominam sobie momentu kiedy ostatni raz go dotknęłam, chociażby przypadkiem.
- Muszę?- odparłam z grymasem.
- Nic nie musisz.- spojrzał na mnie.
Znowu będę tą najgorszą. Przyzwyczaiłam się. Powiem więcej, ta opcja zaczyna mi odpowiadać. Jestem takim czarnym charakterem w naszym kręgu. To zabrzmiało jakbyśmy byli w jakiejś sekcie.
No dobra, zdecydowałam się.
- Podejdziesz czy ja mam to zrobić?- zadałam mu pytanie.
Czuję się bardzo nieswojo. Chłopak wstał z miejsca i nawet nie czekał aż wyciągnę do niego dłonie. Po prostu się do mnie przytulił.
- Już dobrze?- poklepałam go po plecach.- Bądź mężczyzną.
- Nie lubię cię.- dodał i wypuścił mnie z ramion.
- Tym lepiej bo ja za tobą też nie przepadam.
- I świetnie, żegnam.
- Nie dotykaj mnie więcej.
- Uważaj żebyś się nie przewróciła jak pójdziesz.
- U ciebie nawet to by nic nie zmieniło.
- Śmieszne. Idę do Dean'a.
- Pozdrów go ode mnie.
- Sama go pozdrów.
- Niech cię nie widzę.
- Marzę o tym.- powiedział i podszedł do drzwi sali. Jeszcze ostatni raz się odwrócił, żeby na mnie spojrzeć. Czyli jest tak samo jak wcześniej. Odpowiada mi to.
***
- O, Tośka!- usłyszałam głos Charliego z końca korytarza.
- No cześć maleńki.- odparłam, widząc go idącego w moją stronę. Zaraz za nim pojawiła się Caroline.
- Nie widziałaś gdzieś Niny?- zapytała.
- Skąd o niej wie?- zwróciłam się do chłopaka. Dziewczynka prawie zabiła mnie wzrokiem gdy Charlie mnie do niej przyprowadził. A on nagle szuka jej przy pomocy Caroline.- Raczej nie będzie z tego zadowolona.- dodałam.
- To mnie najmniej interesuje. Muszę ją znaleźć. Zaczynam się martwić.- odparł przygnębiony.
- Przecież ci pomożemy.- objęłam go ramieniem.- Kiedy widziałeś ją po raz ostatni?
- Wczoraj. Dzisiaj nie było jej w dyskretnym miejscu.
- Może się tam schowała? Ja też miałam problemy z orientacją w tym pokoju. Równie dobrze mogła stać za tobą.
- Nie, Tosia. Ona nigdy nie robiła czegoś takiego.
- Znajdziemy ją. Nawet gdybyśmy mieli siedzieć tutaj cały dzień i obejść każde pomieszczenie znajdujące się w szpitalu.
*Tosia*
Szukaliśmy jej przez 2 godziny! Dwie godziny wyjęte z życia. I co? Wszystko na marne. Nadal nikt nie wie gdzie jest i co robi.
- Kit!- krzyknęłam wpadając do jego pokoju.
*Dean*
- Coś słabo się ruszasz.- usłyszałem od Kita. No brawo. Kolejna osoba to zauważyła.
- Bo wszystko mnie boli. Jakoś wolę sobie leżeć w jednej pozycji. Po co mam się rzucać?- uśmiechnąłem się. Nadal swobodnie ruszam tylko głową. Z resztą nie idzie mi tak łatwo.
- Mówili co ci jest?
- Mówili. Wiem z tego tyle co nic. Znasz język lekarzy? Bo ja do niego nie przywyknąłem.
- Może czegoś potrzebujesz? Przyniosę ci coś. Jakąś książkę, gazetę, muzyczkę. Co tylko chcesz.
Pewnie. Chętnie bym coś posłuchał albo poczytał. Tylko jak ja sobie wezmę w ręce czasopismo? Nie dość, że nie dam rady go zabrać z półeczki to nie utrzymam go nad sobą dłużej niż dwie sekundy. A to jednak nie jest masa czasu.
- Tak! Chętnie czegoś posłucham.
- To wpadnę dziś drugi raz.
- Nie musisz tego robić. Wytrzymam do jutra.
- Proszę cię.- uśmiechnął się do mnie szeroko.- A co mam robić w mieszkaniu?
- Lepiej jak będziesz się nudził tam, niżeli miałbyś to robić tutaj.
- Przesadzasz. Nie jest tak źle.
- Była u ciebie Nina?- do sali wparował Charlie.
- Nie, nie widziałem jej.
- Cześć Kit.- rzucił i zaraz zniknął za drzwiami.
- Cześć.
- Odezwiesz się w końcu?- spojrzałem na Sean'a.
- Nie bardzo wiem co powiedzieć.
- Opowiedz mi jak tam koncerty. Był szał?
- Szał był tylko nie na to co powinien.- skomentował.
- Dużo ludzi?
- Tak. Muszę przyznać, że jak na zaistniałą sytuację i tak było wiele osób. Chociaż nie było tak jak zawsze. Każdy z nas się martwił, fani też. Wydaje mi się, że tak bardzo jak my.
- Są kochani.
- Mamy dla ciebie kilka filmików. Fanki kazały nam je przekazać. Obiecaliśmy im, że je obejrzysz.
- Oczywiście.- muszę przyznać, że się ucieszyłem.
Sean wyjął telefon z kieszeni. Po chwili wyciągnął go w moją stronę.
- Usiądź obok mnie i potrzymaj. Ja się dość wyleżałem, teraz ty będziesz cierpiał.- obdarzyłem go uśmiechem. Zrobił tak jak mówiłem i zajął miejsce obok mnie.
Moja mina już po dwóch sekundach uległa zmianie...
Z uśmiechem spojrzałem na telefon w oczekiwaniu na pierwszy filmik. Pierwszy obraz który dobiegł do moich oczu to twarze trzech zapłakanych dziewczyn. Miały na sobie koszulki z logiem naszego zespołu. Trzymały kartki a na nich napisy. Niektóre były po polsku, więc jedynie mogłem się domyślać o co chodzi. A to wcale nie było takie trudne. Mówiły, że tęsknią, że czekały na mnie. "Bardzo Cię kocham", powtarzały te słowa co chwilę, po kolei. Już w tym momencie miałem dość. Nie chcę oglądać niczego więcej.
- Wszystkie filmiki są o tematyce powrotu do zdrowia?- spojrzałem na chłopaka.
- Tak. Na inne nie miały nastroju. A ten?
Odtworzył kolejny. Tym razem widziałem jedną dziewczynę. Trzymała w dłoni cytrynę skierowaną do kamery. W tle zauważyłem Robbiego, który zaraz zniknął. Tak.. Przewrócił się!
- Nadal się tak przewraca?- mimowolnie się uśmiechnąłem.
- To jego znak rozpoznawczy.
Niziutka blondynka machała cytrynką. Było to bardziej pozytywne. "Zobacz.."- zaczęła. Kamerę skierowano w dół. Na podłodze leżała kartka. Na niej ustawione były dwie cytryny, jedna przy mikrofonie a druga przy gitarze, po prawej stronie stał KitKat. "Ten zespół bez Ciebie to nie jest ROOM 94. Żaden, nawet najlepszy perkusista, grający z największymi gwiazdami, nie jest w stanie Cię zastąpić. Spójrz... Odkładam Cię na Twoje miejsce. Tylko i wyłącznie Twoje!"- uśmiechnęła się i położyła "mnie" przy perkusji wielkości jabłka. O tak, ten widok był znacznie przyjemniejszy dla moich oczu.
- Takie rzeczy możesz mi pokazywać, tylko błagam, niech one już nie płaczą...
- W takim razie ten będzie idealny.
"Uśmiech dziewczyny! Pokażmy Dean'owi, że mimo przeciwności losu jesteśmy zadowoleni, że się widzimy.- Cześć, Dean"- zawołały chórkiem i zaczęły machać do telefonu Sean'a.
- Znacznie lepiej. *Tosia*
Szukaliśmy jej przez 2 godziny! Dwie godziny wyjęte z życia. I co? Wszystko na marne. Nadal nikt nie wie gdzie jest i co robi.
- Chodź, musisz odpocząć.- złapałam chłopaka za rękę. Muszę mieć pewność, że trafi prosto do łóżka. Widzę, że martwi się o swoją przyjaciółkę. To dobrze o nim świadczy.
- Nie, Tosia. Muszę się jeszcze raz dokładnie rozejrzeć. Daleko nie uciekła.
- Wracamy.- niemal siłą pociągnęłam chłopaka za sobą w stronę sali.
- Zaczekaj... Wypadła ci słuchawka.- powiedziała do Dean'a, wkładając mu ją w ucho.- Mam przełączyć? Zobacz co robią?- uśmiechnęła się.- Zawsze tak uderzają w wasz samochód?
Nina leżała z Dean'em. Nie wierzyłam w to co widzę! Szukamy jej tyle godzin a ta zadowolona leży sobie z moim chłopakiem i oglądają filmiki.
- Twoja zguba się znalazła.- szepnęłam do Charliego. Przestało nam się spieszyć, staliśmy wpatrzeni w obrazek przed nami.
- Fani reagują różnie. Te kobietki nie często nas widzą u siebie, więc chociaż przez tą chwilę chcą być blisko nas.
- Bardzo blisko.- zachichotała.
- A ty nikogo tak nie lubisz? Że rzuciłabyś się na jego samochód?
- Nie.- zaśmiała się.- No może... Hannah Monatana ale to było kiedyś.
- Montana? Kocham Miley Cyrus! Piąteczka!- krzyknął zadowolony Kit i wyciągnął rękę do dziewczynki.
- Nie.- pokiwała przecząco głową.- Powiedziałam wyraźnie, że lubiłam Hannah, nie Miley. Mam 7 lat... Jestem spokojnym dzieckiem. Ale ty możesz. Jesteś już stary.
- Jestem stary?
- Ile masz lat?
- 22.
- Tak, jesteś stary, możesz lubić Miley.
- Dzięki?- uniósł jedną brew ku górze.- Uwielbiam ją.
- Widzę. Za co ją tak lubisz?
- No wiesz..
- Nie kończ. Jesteś mężczyzną.
- I co?
- To wszystko wyjaśnia.
- Też jestem a nie kocham Miley Cyrus.- wtrącił Dean.
- Bo ty masz dziewczynę.
- Skąd wiesz, że ja nie mam?
- Bo kochasz Miley Cyrus.
- Możecie przestać o niej mówić?- Sean zamierzał zakończyć tę wymianę zdań.
- Już, już.
- Ale nic do niej nie masz?- mój współlokator chciał się upewnić.
- Oczywiście, że nie.
- A to kto?- wskazała na telefon.
- Robbie.
- Jest z wami w zespole?
- Nie. Robi zdjęcia. W zespole jest jeszcze Kieran, ich brat.
- Rodzinny zespół. No i Kit.
- Oj, ty chyba mnie nie lubisz.- brunet spojrzał na nią podejrzliwie.
- Nie wiem skąd ten pomysł. Polubię, jeżeli lubisz Justina Biebera!
- Lubię go!
- W takim razie od dziś się przyjaźnimy.- obdarzyła go uśmiechem.
- Marzyłem o tym, dziękuję Nina.
- Wiesz, że cię szukam?- Charlie gwałtownie wystartował z moich ramion. Już po chwili stał nad głową dziewczynki, zdenerwowany jak nigdy.
- Jestem do ciebie przywiązana? Mogę sama chodzić po szpitalu i odwiedzać osoby, które chcę.- odpowiedziała mu całkowicie spokojnie.
- I dla ciebie to jest takie normalne? Zdajesz sobie sprawę z tego jak mnie przestraszyłaś? Bardzo się o ciebie martwiłem!
- Uspokój się.- Dean, próbował jakoś wpłynąć na Charliego.
- Nie odzywaj się do mnie! Wiesz co czułem?
- Przepraszam, Charlie. Szkoda, że nie pamiętasz ile razy ja szukałam ciebie.- spojrzała w jego oczy, wyjęła słuchawkę z ucha a telefon położyła na brzuchu Deana.- Idę sobie. Następnym razem mnie nie szukaj.- po prostu... Wstała i wyszła. Jak gdyby nigdy nic. A jednak nikt jej nie zatrzymał.
Chłopak jeszcze chwilę za nią spoglądał. Chyba liczył na to, że zaraz wróci i wszystko sobie wyjaśnią. Nic z tego. Gdy Nina zniknęła za drzwiami, więcej się nie pojawiła.
- Caroline, wyjeżdżasz jutro?- mój chłopak zwrócił się do dziewczyny.
- Tak.- usiadła na brzegu jego łóżka.- Z samego rana.
Chciało mi się płakać. Osoba, która nie ma uczuć, chce płakać.
- Kit, zgadzam się.- spojrzał na chłopaka.
Ten w odpowiedzi pokiwał przecząco głową. O co chodzi? Nie mam pojęcia.
- Co, Kit? Jedziesz ze mną?- zapytała roześmiana Caroline.
- A chcesz?- poruszył zabawnie brwiami.
- Tak! Bardzo. Mam małe łóżko ale jakoś damy radę.
- Kochana... To nie jest problem.
***
- Kit!- krzyknęłam wpadając do jego pokoju.
- Tosia, co się dzieje?- zapytał zdziwiony.
- Co to ma być?- niemal rzuciłam laptopem na jego łóżko!
- Zaraz ci to wytłumaczę.- wstał z miejsca. Po to tutaj przyszłam.
Zachciało mi się sprawdzić co o Kicie piszą w internetach. Znalazłam jego twittera, instagrama i jakieś inne beznadziejne strony. Oglądałam sobie zdjęcia, wszystko fajnie. Nagle trafiłam na notkę sprzed miesiąca. Byłam na niej ja. Konkretnie zdjęcie było zrobione z ukrycia, leżałam na kanapie. Kit podpisał je "Moja nowa współlokatorka. Jest twarda ale dajcie mi dwa tygodnie :)". Poczułam się beznadziejnie.
- Tosia, to nie tak.
- A jak? To wszystko co robisz jest na pokaz, tak? Bardzo się cieszę, Kit. Tylko mogłeś mi o tym powiedzieć trochę wcześniej. Fabian chciał nam znaleźć nowe mieszkanie, mogłam się na to zgodzić!
- Nie. Po prostu, na początku się nam nie układało. Myślałem, że nigdy mnie nie polubisz.
- Dlatego pisałeś takie bzdury w internecie? Pomogło ci to?
- Zmieniłem zdanie już po kilku dniach. Wiedziałem, że jesteś inna. Wyjątkowa.
- Oczywiście, a tam pewnie nie ma czegoś takiego jak "usuń"- powiedziałam wzburzona.- Plus...- przesunęłam na kolejne zdjęcie.- Tydzień później, siedzę uśmiechnięta, podpis "Brawa dla Kita". Jesteś skończonym kretynem. Nie chcę z tobą rozmawiać, rozumiesz?
- Tosia!- złapał mnie za rękę.- Nie robię niczego na siłę. Ja naprawdę cię uwielbiam a to co wtedy pisałem to... to żarty.
- Nie jest tak, że żart powinien bawić obie strony? Widzisz jak się uśmiałam? Nie? Ja też nie. Zejdź mi z oczu... Wiesz co jest najgorsze? Nie spodziewałam się tego po tobie. Serio, po każdym innym ale nie po tobie. Dla ciebie byłam buntowniczką, którą trzeba było ujarzmić. Mam nadzieję, że jesteś usatysfakcjonowany tym co zrobiłeś. Jest tam więcej takich zdjęć ale o tym pewnie wiesz. Spodziewałabym się tego po Seanie, Kieranie... Ale nie po tobie! Zawiodłam się. I to bardzo.- dodałam opuszczając jego pokój.
- Tośka... Nie wychodź, zostań.- wszelkimi możliwymi sposobami próbował mnie zatrzymać.
- Nie odzywaj się do mnie.- szepnęłam i zamknęłam się w pokoju.
- Wpuścisz mnie?- Caroline zaczęła się dobijać do drzwi.
- Nie. Nikogo nie wpuszczę.
- A mnie?- usłyszałam głos Danielle.
Muszę przyznać, że brakowało mi tej małej. Otworzyłam jej.
- Dlaczego do mnie nie przychodziłaś?- zapytałam, gładząc jej włosy.
- Mam szkołę, Tosia. Jutro jest sobota więc dopiero dzisiaj mogę z tobą posiedzieć... Poleżeć. Pokłóciłaś się z kimś?
- Trochę posprzeczałam się z Kitem.
- O co?
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć, Dani. To są prawy między mną a nim.
- A co u Dean'a?
- Lepiej.
- A było źle?
- Dean jest w szpitalu.
- Co się stało?- aż podniosła się na łokciach. Przyglądała mi się w nadziei, że w końcu coś powiem.
- Miał wypadek ale nie bój się, wyjdzie z tego.
- To dobrze.- przytuliła się do mnie.- Dean ma szczęście, że znalazł taką dziewczynę.
- Myślałam, że to ja mam szczęście, że znalazłam takiego chłopaka.
- Też. Ale tak naprawdę to on jest szczęściarzem.
No nie wiem. Zwracając uwagę na swoje zachowanie, musiałabym się nad tym zastanowić. Jednak jest to bardzo wątpliwe. Głos Danielle wyrwał mnie z rozmyśleń.
- Uderzyła mnie.
- Słucham?- myślałam, że się przesłyszałam. Ewentualnie, że źle zrozumiałam.
- Katy mnie uderzyła.
- Jak to.. uderzyła?
- Po prostu. Wzięła i uderzyła. Jak mam ci to wytłumaczyć?
__________________________________________________
Wróciłam, jestem cała i zdrowa! :)
Widzę, że jest Was mniej :(
Oki, to chyba wrócimy do poprzedniej taktyki, co Wy na to? Zobaczymy jak to będzie.