*Tosia*
Nie mam pojęcia o co mu chodzi!
- Tęsknisz za Kit'em?
- Tęsknię, chociaż nie bardzo mam na to czas.
- Dlaczego on jest dla ciebie taki ważny?
- Jak to dlaczego? Owszem, Kit jest dla mnie bardzo ważny. Urywałam to kiedyś przed toba?
- Nie, pytam dlaczego odgrywa w twoim życiu tak znaczącą rolę.
- Pomagał mi, gdy nikt inny niczego nie zauważał.
- Zawsze będę stał za nim. Jestem na drugim planie.
- O co ci chodzi, Dean? Wiesz, że wcale tak nie jest.
- Jest dokładnie tak.
- Mam dość tych twoich podchodów. Kit jest moim przyjacielem i na pewno nie będę tego zmieniać, tylko dlatego, że ci to nie odpowiada.
- Drażni mnie wasza zażyłość.
- Tak? Zachowujemy się normalnie. Nie powinieneś być o niego zazdrosny.
- Ale jestem. Jestem o ciebie cholernie zazdrosny.
- Nie chcę się z tobą kłócić. Może lepiej będzie jak sobie pójdę. Przyjdę do ciebie jutro.- powiedziałam, wstając z miejsca.
- I będziesz tak uciekać? W końcu powiesz mi prawdę.
- Jeżeli się nie mylę to chłopaki wracają pojutrze. Sam możesz porozmawiać z Kitem. Może mam się wyprowadzić bo tobie przestała odpowiadać moja znajomość z współlokatorem?- spojrzalam na niego z wyrzutem.- Gdybym mieszkała z innym facetem to też byś się czepiał.
- Masz rację.
- No prosz...
- Masz rację, lepiej będzie jak pójdziesz. Zgadzam się.- odparł i odwrócił głowę w drugą stronę.
- Dean..- szepnęłam ze skruchą.
- Nie, nie chcę dalej prowadzić tej rozmowy. Idź do domu.
- Ale...
- Już, uciekaj.
***
*perspektywa Dean'a*
- Jesteś głupi.
- A ty zawsze podsłuchujesz.- powiedziałem zmęczony pytaniami Charliego.
- Ona cię kocha. Kim jest ten Kit?
- Moim przyjacielem.
- Twoim?
- Tak?
- W takim razie jesteś głupi razy 2.
- Bo?
- Bo Tośka nie wygląda na taką, która obraca się za każdym chłopakiem. Tym bardziej jeżeli jest on przyjacielem jej ukochanego. Puknij się, Dean.
- Nie wymądrzaj się.
- Mogę siedzieć cicho ale co to zmieni? Nadal będziesz układał sobie w głowie scenariusze rozmów z Kitem.
- Skąd wiesz, że to robię?
- Dialogi z Tosią też są tam wplątane.
- Odwróciłbym się do ciebie plecami ale nie mogę.
- I tak byś tego nie zrobił. Lubisz mnie.
- To nie zmienia faktu... Charlie! Połóż się spać czy coś.
- Nie jestem zmęczony. Potem w nocy będę cię męczył rozmowami. Chcesz tego?- uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Jak to jest, że jesteś w wielu miejscach naraz? Wychodzisz stąd a potem okazuje się, że wszystko słyszysz? Detektyw byłby z ciebie dobry. Nawet podsłuchy nie byłby ci potrzebne.
***
*Tosia*
Co! Otworzyłam oczy. Zanim się ocknęłam siedziałam na łóżku, mój oddech był przyśpieszony a czoło całe mokre. "Tośka, to tylko sen." - powtarzałam sobie w myślach.
Dziwnie się czuję, jakoś nie mogę się otrząsnąć.
Rozejrzałam się dookoła i złapałam za telefon, leżący na półeczce obok łóżka. No ładnie, 3.35.
I co ja mam teraz zrobić?
Po dłuższym zastanowieniu, stwierdziłam, że pójdę napić się wody.
Przechodząc przez salon coś przykuło moją uwagę.
Coś... Ktoś.
Na kanapie leżał chłopak.
Mimo tego, że było ciemno a on prawie cały był zakryty kocem, zaraz go rozpoznałam.
Całkowicie zapomniałam o tym, dlaczego wyszłam z łóżka i podążyłam do kuchni.
Moje kroki skierowały się ku niemu. Ukucnęłam przed kanapą i wsłuchiwałam w spokojny oddech chłopaka. Tak dobrze się czułam z myślą, że jest obok.
- Cześć, słoneczko.- szepnęłam, całując go w czoło. Nerwowo się poruszył. Tak jakby jakiś owad dotknął jego twarzy, a ten zaraz zamierzałby go ukarać.
- Tęskniłam za tobą, wiesz?- kontynuowałam.
Czy chciałam go obudzić? Nie wiem. Może. Z jednej strony, chcę się z nim przywitać, porozmawiać chwilę. Ale z drugiej... Tak słodko śpi, domyślam się, że jest bardzo zmęczony.
- Ja też.- powiedział zaspanym głosem. Zauważyłam, że lekko podniósł kawałek kocyka. Położyłam się obok niego.
- Dobrze, że już jesteś.- mówiąc to, prawie się rozpłakałam. Poczułam jego ciepłe dłonie na swojej tali.
- Chcę spać, Tosia.
- Już siedzę cicho.
- Przytulę cię i śpij, jasne?- szepnął, oddychając głęboko.
- Yhmm.- mruknęłam.
- Dobranoc.
- Buzi.
- Spadaj, masz chłopaka.
- Kit! Tak jak zawsze.- powiedziałam nieco ciszej.
Chłopak westchnął jeszcze głośniej. Przez pierwszy moment nic się nie zmieniło. Nawet nie wykonał żadnego ruchu. Pomyślałam, że zasnął.
Zrobił to.
Pocałował mnie w czółko. Czuję się wtedy jak mała dziewczynka, gdy leży ze swoim misiem i wie, że on nigdzie sobie nie pójdzie. Że jej nie zostawi. Przecież są przyjaciółmi. Też mam takiego misia. Wiem, że jeżeli zasypiam z Kit'em, to na pewno się przy nim obudzę.
- Dziękuję.
- Tosia...
- Już, ciii. Wiem.
Chłopak mocno mnie objął. Przysunęłam się do niego jak najbliżej.
- Kit...
- Wyjdź, Tosia. Serio. Nie widzę cię tu.- powiedział głośniej, próbując zepchnąć mnie z kanapy.
- Nie, stop! Zaczekaj chwilę.- ostatkiem sił broniłam się przed upadkiem.
Odwrócił się do mnie tyłem.
- Jesteś zły?
Nic nie odpowiedział. Jestem straszna, przecież wiem, że jest zmęczony.
- Nie przeszkadza mi to.- odparłam i tym razem to ja objęłam chłopaka.- Ktoś musi cię ogrzać.- dodałam.
- Ogrzewaj ale w ciszy. Jeszcze jedno słowo i mnie zdenerwujesz.
- Dobrze.
Nie mogę spać...
- Miałam zły sen.
- Dobra, koniec.- gwałtownie się odwrócił.
- Kit, co ty robisz?- zapytałam zaniepokojona.
- Mam cię dość.
Zabrał mnie na ręce i zaczął iść w stronę mojej sypialni.
- Nie Kit. Chcę z tobą. Puść, będę cicho. Przysięgam.- zaczęłam błagać chłopaka.
- Zostajesz tutaj, Tosia. Obiecuję, że rano do ciebie przyjdę.
- Kit, potrzebuję cię.- nie pozwoliłam mu, żeby wypuścił mnie z ramion.
- Puść mnie mała przylepo.- zaczął odciągać od siebie moje ciało.
- Nie. Zostajemy razem, nieważne gdzie.
- Tosia.- westchnął i usiadł na łóżku. Nadal kurczowo się go trzymałam. Wydawało mi się, że zaczynam odczuwać strach. Tylko przed czym? Tak jakbym bała się, że mnie zostawi, że znowu sobie pójdzie i wróci za tydzień. Siedziałam na jego kolanach, dusząc go swoim uściskiem.
- Nie tak mocno.- szepnął i delikatnie odciągnął moje ręce ze swojej szyi.- Już spokojnie, nie zostawię cię.- pocałował mnie w policzek.
Chyba liczył na to, że dam mu spokój...
- Oj, Tośka. Co ja z tobą mam?- pytał, zakładając kosmyki moich włosów za ucho.
- Będę cicho, obiecuję.
- Na mały paluszek?- wyciągnął ku mnie dłoń.
- Tak.
- Teraz ci wierzę. Chodź.- odłożył mnie do łóżka.- Mam wrażenie, że jesteś moim dzieckiem a nie współlokatorką. Muszę cię zanosić do łózka.- powiedział siadając na skraju materaca.
- Jestem twoją księżniczką. Musisz to robić.
Uśmiechnął się, jestem tego pewna. Jego oddech ułożył się w melodyjny odgłos.
- Idę się czegoś napić. Nie wierzę, że mnie obudziłaś.- wstał z miejsca.
- Masz tu wrócić. Jak nie to przyjdę do ciebie ale wtedy nie przestanę mówić nawet na sekundę.- powiedziałam stanowczo.
- Jeżeli stawiasz mnie w takiej sytuacji to wrócę. Spróbuj zasnąć.
- Poczekam na ciebie.- powiedziałam, przykrywając się.
****
- Nie śpisz?- zapytał, gdy otworzyłam oczy.
- Mogłeś mnie obudzić.
- Nie jestem taki. W odróżnieniu od niektórych.- prychnął.
- Przepraszam ale tak bardzo się ucieszyłam, że nie mogłam cię zostawić. Dobrze, że już wróciłeś, bez ciebie to nie to samo. Ten dom jest zbyt pusty.
- Tośka, zrobiłam śniada... Co?- do pokoju zawitała Carolina.- Kit!- rzuciła się na łóżko. Dziewczyna zaraz znalazła się między nami, tuląc się do chłopaka.
- Cześć, malutka!- odparł uśmiechnięty, przyciągając ją do siebie.- Ciebie mógłbym adoptować, takich powitań mi brakuje.
- Przesuń się Tośka.- usłyszałam po chwili. Zauważyłam brata z talerzykiem. Stał sobie spokojnie i jadł kanapkę.
- Fabian...
Na nic nie czekając, chłopak położył się obok mnie. I takim to cudem wszyscy sobie leżeliśmy. Na moim biednym, małym materacu.
- No i fajnie.- zaśmiał się Kit.
- Jedziesz ze mną do Dean'a?- zapytałam.
- Pewnie. Tylko będę musiał się trochę ogarnąć.
- Właściwie to dlaczego przyjechaliście wcześniej?
- Jutro nie mieliśmy występu, gdyby sytuacja była inna to pewnie teraz siedzielibyśmy sobie w Polsce.
- A ty, Caroline?
- Ktoś musi odciągać od was Charliego, nie da wam żyć.
- Masz rację.
- Kogo?- chłopak zaczął się interesować.
- Charlie, nowy kolega Dean'a.- wytłumaczyła blondynka.
- O proszę. Ten to nawet w szpitalu sobie znajdzie przyjaciół.
- Nawet nie wiesz jaki on jest wspaniały.
- Byłem pierwszy.- zrobił smutną minkę, patrząc w oczy dziewczyny.
- Przestań, Kit. Na dobrą sprawę to ciebie nie było przez ostatnie dni więc ktoś musiał się nią zająć.- dodał Fabian.
- Nie chcę was martwić ale wydaje mi się, że Kieran był pierwszy.- wtrąciłam.
- Cicho siedź, siostrzyczko.- Fabian zaczął się śmiać i złożył ogrooomnego buziaka na moim policzku.
- Fuj.- wytarłam się.
- On może a ja nie?
- On nie jest moim bratem.
- No właśnie, więc nie powinien cię całować.
- Wręcz przeciwnie.
***
- Hej.- odparł. Nie wyrażał żadnych emocji, czyli nadal się gniewa.
- Mam dla ciebie niespodziankę.
- Tak? Jaką?- jakoś nie było w nim wielkiego zainteresowania.
- Przywiozłam ci kogoś.
*Dean*
Dziewczyna na chwilę zniknęła za drzwiami prowadzącymi do sali. Zza ściany wychylił się brunet. Doskonale mi znany.
- Kit!- ucieszyłem się. Zaraz zapomniałem o wszystkich kłótniach z Tosią, między innymi tych, dotyczących jego.
- Dean!- niemal się na mnie rzucił i zaczął ściskać. Oczywiście nie miałem z tym problemu. Leżę tutaj niczym skała, można mnie ściskać, kopać, drapać, szczypać a nawet rzucić o ścianę. Efekt przy każdej czynności będzie identyczny.
- Cześć, jak tam trasa? Koncerty się udały?- zapytałem.
- No proszę cię!- usiadł obok.- Bez ciebie nie miały prawa się udać.
- Przestań, nikt nie jest niezastąpiony.
- Ty jesteś. Nie ma dwóch takich perkusistów.
- Czego chcesz?- uśmiechnąłem się.
- Niczego. Chociaż w sumie...- zaczął się nerwowo oglądać.- Tośka, przyniesiesz mi kawę? Rano nie zdążyłem wypić.
- Pewnie, zaraz wrócę.
- Mam do ciebie pytanko.- spuścił głowę w dół.
- Tak?
- Mogę zabrać gdzieś Tosię?
- Proszę?- zaśmiałem się.
- Widzisz jaka jest zmęczona? 2-3 dni. Załatwię ci opiekę, chłopaki będą przy tobie cały czas. Chcę żeby oderwała się od tego wszystkiego i odpoczęła. Sama...
- Z tobą.- przerwałem mu.
- Dean... Chcę wam pomóc.
- Widzisz? Tyle chcesz, tak mało możesz. Znajdź sobie dziewczynę i na nią przelej swoją miłość.- W takich momentach żałuję, że jedynie głową mogę operować bo zamiast się odwrócić, strzeliłbym mu porządnie w twarz. Może by się ogarnął.
- Tośka nie jest dla mnie kimś takim jak dla ciebie. Nie rozumiesz? Traktuję ją jak siostrę.
- Mam nadzieję, że domyślasz się jaka będzie moja odpowiedź?
- Przecież nic jej nie zrobię. Nie ufasz mi?
Teraz to sam już nie wiem. Może chce wykorzystać sytuację i zbliżyć się do Tosi? Nawet nie będę mógł go porządnie pobić! Jestem w kropce. No świetnie! Chociaż z drugiej strony… Nie rozmawiam z nią. Między innymi z jego powodu. Może lepiej by było, gdybyśmy od siebie odpoczęli te kilka dni. Tylko dlaczego z nim? Jakby nie mogła jechać z Caroline albo w ogóle zostać w domu z Fabianem.
- Muszę to przemyśleć, Kit. Nie wiem co mam zrobić. Nie chciałbym, żeby spędzała z tobą tyle czasu sama.
- Dlaczego nie? Wiesz, że kto jak kto, ale ja nie pozwolę jej skrzywdzić.
- Nie pozwolisz ale nie wiem czy sam tego nie zrobisz.
- Zaraz do tego wrócimy. Powiedz mi, jak się czujesz?- spojrzał na mnie z troską w oczach.
- Całkiem nieźle. Jak na wypadek.
- Chcieliśmy wrócić, naprawdę.
- Nie musisz mi się tłumaczyć. Wiem jak jest.
- Chyba nie do końca.- odwrócił wzrok.
- Co masz na myśli?
- Sean nie chce tutaj przychodzić, nie chce rozmawiać ani z tobą, ani z Tosią. Z nami zresztą też. Czuje się beznadziejnie, próbuje to ukryć ale nie znamy się od wczoraj. Obwinia się za to, co się wydarzyło. Żadne tłumaczenia na niego nie działają.
- Chcę z nim porozmawiać. Jakoś się dogadamy. Przecież nie winię go za nic. To co się stało jest tylko i wyłącznie moją winą.
- Tak też nie możesz postąpić. To nie ma sensu. Wypadki chodzą po ludziach. Może przepychanie się przy ruchliwej ulicy nie jest szczytem inteligencji ale jednak.- delikatnie się uśmiechnął.
- Niech przyjdzie do mnie jak najszybciej.
- Przekażę mu te słowa. Mam nadzieję, że chociaż ciebie posłucha. Nie da się z nim wytrzymać. Dziwnie się czuję gdy czasami przejdzie obok nas w milczeniu. Nie zaczepia mnie, nie drapie. Nie robi kompletnie nic.
- A co z Kieranem? Jak fani?
- Kieran trzyma się najlepiej. Dobry aktor z niego. Przynajmniej w porównaniu do nas. Fani czują się gorzej niż Sean! Bolało mnie serce, widząc te piękne, zapłakane buzie, proszące żeby przekazać ci misie i pozdrowienia. Przez nich było ciężko. W samotności przynajmniej by się tego tak nie odczuwało a gdy ktoś cię przytula i nie mówi tego co zawsze, tylko błaga o zdrowie i wsparcie dla ciebie… Ehh, to nie jest łatwe.- westchnął.
- Zawsze mówiłem, że mamy najlepszych fanów na świecie.
*Tosia*
- Chce mi się płakać.- szepnęła.
- Co się dzieje?- zapytałam zaciekawiona.
- Żal mi go. Chcę żeby żył. Nic go nie boli. Kłamie.- Nina po kolei powtarzała każde zdanie, robiąc między nimi przerwy. Tak jakby chciała podkreślić wagę, jaką posiadają.
- Mówisz o Dean’ie?- oczywiście, że tak. Jednak wolę się upewnić.
- A jak myślisz?- spojrzała na mnie tymi niebieskimi oczkami.
- Słoneczko, miał wypadek. Ból nie znika tak szybko. Nie po czymś takim. – wytłumaczyłam. Nina była mądrym dzieckiem, ale jest młodziutka. Nie wszystko musi wiedzieć. Nie o każdym temacie musi mieć pojęcie.
- Nie widzisz tego? Ja z daleka zauważyłam niemoc w jego oczach. Bezradność, strach i chęć uchronienia cię przed bolesną prawdą.
- Zaufaj mi. Dean mówi mi o wszystkim.
- Mówi ci o tym, co chcesz usłyszeć.- wstała z miejsca i ostatni raz mi się przyjrzała. – Chcą mi zrobić jakieś badania, muszę już iść.- dodała. – Trzymaj się. Zacznij czytać między wierszami. On kłamie.- szepnęła patrząc w moje oczy.
_________________________
Dodaję dzisiaj, bo do końca tygodnia mnie nie będzie :)
Także czytamy, komentujemy, mam nadzieję, że się Wam spodoba! Obiecuję, że kolejne rozdziały będą dodawane co 2-3 tygodnie. Nie tak często :)
Kit jest tak słodki, że nie mogłam się powstrzymać!
Buziaki ;*
Lubicie mnie chociaż troszeczkę? :((
Dodaję dzisiaj, bo do końca tygodnia mnie nie będzie :)
Także czytamy, komentujemy, mam nadzieję, że się Wam spodoba! Obiecuję, że kolejne rozdziały będą dodawane co 2-3 tygodnie. Nie tak często :)
Kit jest tak słodki, że nie mogłam się powstrzymać!
Buziaki ;*
Lubicie mnie chociaż troszeczkę? :((
I kolejny raz doprowadziłaś mnie do łez!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to jak piszesz!
Bardzo podoba mi się rozdział :-)
Czekam na kolejny ;))
ILYSM♥
Ps. Błahahaha pierwszy komentarz!
~Wiktoria
Oooooo <3 Rozdział słodziaśny :* Huhuh Kit *___* Proooosze, niech oni się nie kłócą :c
OdpowiedzUsuńBardzo Cię luuuuuuuuuuuubimy :*
Kit *-*
OdpowiedzUsuńSłodki rozdział :D
<33
Kit jest niesamowity :3 chcę żeby spędził z Tosią troche czasu :D co z tego by wynikło hmm... No nic, czekam na kolejny! Już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńJezu to opowiadanie jest zajebiste *__* Kit, Dean, Tośka, Sean... I tak tu być cierpliwym? ;33 końcówka troche mnie niepokoi, bo nwm co wymyśliłaś... Jeszcze raz to jest zajebiste <3
OdpowiedzUsuńPierwszy raz w tym tygodniu włączyłam komputer i jestem szczęśliwa, bo pierwsze co zrobiłam to weszłam na twojego bloga, a tam? Świetny rozdział na mnie czekał :) Nareszcie wrócili... I zapamiętaj to co zaraz przeczytasz... Nie lubię Cię, ja Cię kocham <3 ;****
OdpowiedzUsuńCzekam na next =]
Ooo miło wpaść tutaj po kilku dniach i przeczytać coś takiego <3
Usuń