*perspektywa Tosi*
Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam po kolei oglądać zdjęcia. Tam było wszystko... Zaczynając od ust Dean'a a kończąc na stopach Danielle. Serio.
- Ty robiłaś te zdjęcia?- zaczęłam się śmiać.
- To aż tak widać?
- Nie, są na prawdę ładne.- faktycznie było zdjęcie gdzie Dean spał, Jeej, jaki słodziak! Następne to dłoń Danielle, potem mój nos, stopa a na końcu poduszka. Widzę, że Dani zrobiła sesję.
- Mi się podobają.- delikatnie się uśmiechnęła.
- Mi też, może pójdziemy zrobić coś do jedzenia?- zaproponowałam.
- Jadłam z Dean'em.
- To o której on wyszedł?- zapytałam zdziwiona.
- Przed 9, musiał jeszcze pojechać do swojego mieszkania.
- Zrobił ci śniadanie?
- W waszej lodówce nic nie było więc najpierw poszedł na zakupy. Masz kochanego chłopaka!
- Wiem. Dobrze o tym wiem, kochanie.- objęłam dziewczynkę ramieniem.
- Ja też na pewno będę takiego miała. Nawet jeżeli to nie będzie Sean. Chciałabym, żeby ktoś mnie tak przytulał, oglądał ze mną bajki, bawił się w parku, zaczepiał inne dzieci, denerwował tatusia, przynosił mi arbuza do łóżka... Ehhh, myślę, że by mi się spodobało.
- Jeju, na pewno znajdziesz kogoś takiego, jestem tego pewna. Masz 6 lat, całe życie przed tobą.
- Mówisz jak mój tata, kiedy informuję go, że nigdy nie będzie miał wnuków.
Próbowałam opanować śmiech chociaż było to bardzo trudne. Dzieci są szczere ale Dani to już wychodzi poza ranking.
- Cześć, Tosia. O...- do pokoju wszedł Kit. Właściwie wpadł. Tak, to celniejsze określenie.
- Cześć, Kit.- dziewczynka pomachała do chłopaka po czym położyła się na brzuszku i dalej przeglądała zdjęcia.
- Chodź do nas.- poklepałam miejsce obok siebie.
- Nie mam czasu, chłopaki już na mnie czekają. Chciałem się tylko pożegnać.- podszedł do mnie i pocałował w policzek.
- A ja?- zapytała dziewczynka. Nie czekając rzuciła się na chłopaka.
- Druga kobieta, która mnie lubi.- zaśmiał się.
- Tosia ma chłopaka, nie możesz jej całować.
- Pocałowałem ją w policzek, przecież to nic złego.- zaczął się bronić.
- Tylko Dean może to robić.
- Jestem przyjacielem Tosi. Pocałowałaś kiedyś Dean'a w policzek?
- Nie pamiętam. Pewnie tak.
- A mnie teraz pocałowałaś?
- No tak.
- I co?- uśmiechnął się.
- Ty nie jesteś moim chłopakiem.
- Kit! Jedziemy.- do pokoju wpadł Kieran, rzucając się na łóżko.- Tosia! Będę za tobą tęsknił.- zaczął mnie przytulać.
- Jesteście jacyś nienormalni.- zaczęłam się śmiać.
- Nie wiem czy wiesz ale Tosia ma chłopaka.- Dani wskoczyła na jego plecy.
- Wiem, jej chłopak siedzi na dole. Powiedział, że nie wejdzie bo potem jej nie zostawi albo się wzruszy. Nie pamiętam, w sumie to nieważne.
- Oczywiście, że ważne.- odparłam.- Zaczekajcie chwilę z Danielle.
- Musimy już wychodzić.
- Kit zaprowadź ją do pokoju Fabiana, niech nie siedzi tutaj sama.
Założyłam pierwsze z brzegu buty, prawdopodobnie należące do Kit'a i ruszyłam klatką schodową w dół. Już w połowie musiałam się zatrzymać. Na schodach siedział Dean, twarz miał ukryte w dłoniach. Zdziwiłam się, myślałam, że będzie siedział w samochodzie.
- Dean?- zapytałam niepewnie.
Chłopak zerwał się na równe nogi i odwrócił w moją stronę.
- Tosia?
Staliśmy wpatrzeni w siebie. Nie wiedziałam co zrobić, na szczęście on mnie wyręczył. Podszedł i mocno mnie przytulił.
- Kocham Cię. - wyszeptał.
- Ja ciebie też.
- Ten tydzień będzie dla mnie jak cała wieczność.
- Poradzimy sobie Dean.- ujęłam w dłonie gorące policzki.
- Pakuj się do samochodu.- zaraz za nami pojawili się chłopaki.
- Nie idę.- powiedział pewnie i jeszcze mocniej przycisnął mnie do siebie.- A ty się ubierz bo zachorujesz.- dodał.
- Nie rób scen Dean.- Kieran zaczął się nerwowo uśmiechać.
- Przestań kochanie. Wytrzymasz.- skomentowałam. Jeżeli on nie pojedzie to jestem martwa. Każdy z chłopaków mnie zabije. Po kolei. Kilka razy.
- Nie dam rady.- szepnął.
- Chcesz, żeby Sean mnie całkiem znienawidził? Przecież on mi nie da żyć.
Blondyn na chwilę zamilkł.
- Możemy iść?- zapytał jeden ze stojących z tyłu chłopaków.
- Możemy.- odpowiedział. Gwałtownie się odsunął i ruszył w stronę wyjścia.
- Nie martw się o niego.- poczułam dłoń Kieran'a na swoich plecach.- Wszystkim się zajmę.
Odprowadziłam ich wzrokiem do drzwi i ruszyłam w stronę mieszkania. Jestem silna, on jest silny więc wytrzymamy. To tylko tydzień! Czuję, że Dean coraz bardziej się do mnie przywiązuje. Nie wiem czy to dobrze. Powinnam się cieszyć ale cały czas myślę o tym, że go zranię. Stracę...
Odprowadziłam ich wzrokiem do drzwi i ruszyłam w stronę mieszkania. Jestem silna, on jest silny więc wytrzymamy. To tylko tydzień! Czuję, że Dean coraz bardziej się do mnie przywiązuje. Nie wiem czy to dobrze. Powinnam się cieszyć ale cały czas myślę o tym, że go zranię. Stracę...
Ruszyłam do pokoju Fabiana, żeby zabrać od niego Danielle.
- Masz.- położył cukierka na jej małej dłoni. Wyglądali dość zabawnie, Danielle siedziała na fotelu a mój brat zajmował miejsce na łóżku. Patrzeli sobie głęboko w oczy i wymieniali cukierkami. O co chodzi? Stanęłam w drzwiach i zaczęłam się im przyglądać.
- Co chcesz jeszcze wiedzieć?
- Spali obok siebie?
- Dwa cukierki. Ta informacja jest warta swojej ceny.- pokiwała głową. Osz to mała szantażystka!
- Masz.- położył słodycze na jej dłoni.
- Nie, spałam między nimi.
- To dobrze. Zasnęłaś wcześniej czy poszliście spać razem?
- Trzy.
- Masz.
- Zasnęłam wcześniej.
- To gorzej. Nie wiesz co robili?
- Jeden.
- Proszę.
- Oglądali film.
- A w nocy?
- Cztery.
- Serio?- odparł zdziwiony.
- Chcesz wiedzieć czy nie?
- Masz.
- Spali, Fabian. Co można robić w nocy?- zaśmiała się i wrzucając cukierki do kieszeni uciekła z pokoju brata.- Cześć Tosia!- rzuciła, mijając mnie w drzwiach.
- Nie wstyd ci?- zapytałam.
- Chciałem się dowiedzieć.
- Przekupując dziecko cukierkami?
- Owszem, nie chciała niczego innego.
- Nie łatwiej było spytać mnie? Fabian, spędziłam bardzo miły wieczór z Dean'em i Danielle z czego bardzo się cieszę. Poszliśmy spać zaraz po tym, jak Dani zasnęła. Rano nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać bo wyszedł wcześniej z domu. Za kogo ty mnie masz?
- Martwię się o ciebie.- westchnął.
- Trochę zaufania, poproszę.- powiedziałam i opuściłam jego pokój.
Danielle siedziała na moim łóżku, oglądała bajkę i wcinała słodycze, którymi obdarował ją mój starszy brat.
- Twój brat jest fajny.- powiedziała, wkładając kolejnego cukierka do ust.
- Nie musisz mu o niczym mówić.- usiadłam obok niej.
- Jesteś na mnie zła?- spojrzała na mnie tymi swoimi oczkami.
- Nie jestem, przecież nic takiego się nie stało.- wytłumaczyłam.
- Co będziesz teraz robić?- zapytała.
- Pójdę się przebrać i coś zjeść.
- Nie mówię o tym.- oparła się o moje ramie.- Co będziesz robić bez niego?
- Jak nie znałam Dean'a to żyłam, wiesz? Teraz postaram się robić to samo.
- Pomogę ci.- szeroko się uśmiechnęła.
- Jak?
- Jak chcesz. Mogę z tobą siedzieć, chodzić na spacery, zakupy i gdzie tylko będziesz chciała. Chodzę do szkoły więc po weekendzie będzie ciężko ale obiecuję, że znajdę dla ciebie czas.
- Dziękuję bardzo.- zaczęłam się śmiać.- Muszę zadzwonić do Kieran'a i spytać o numer do mojej koleżanki, chciałabym się z nią spotkać.- dodałam.
- Masz jakieś koleżanki oprócz mnie?- podejrzliwie, uniosła jedną brew ku górze.
- Owszem, konkretnie jedną.
- To dzwoń, szybko!- podała mi telefon.
Tak też zrobiłam. Domyślałam się, że Kieran ma numer Caroline, przecież jakoś musieli się umówić gdy do nas jechali. Chciałabym spędzić trochę czasu z tą dziewczyna, wydaje mi się, że załapaliśmy dobry kontakt.
***
- Twój brat jest fajny.- powiedziała, wkładając kolejnego cukierka do ust.
- Nie musisz mu o niczym mówić.- usiadłam obok niej.
- Jesteś na mnie zła?- spojrzała na mnie tymi swoimi oczkami.
- Nie jestem, przecież nic takiego się nie stało.- wytłumaczyłam.
- Co będziesz teraz robić?- zapytała.
- Pójdę się przebrać i coś zjeść.
- Nie mówię o tym.- oparła się o moje ramie.- Co będziesz robić bez niego?
- Jak nie znałam Dean'a to żyłam, wiesz? Teraz postaram się robić to samo.
- Pomogę ci.- szeroko się uśmiechnęła.
- Jak?
- Jak chcesz. Mogę z tobą siedzieć, chodzić na spacery, zakupy i gdzie tylko będziesz chciała. Chodzę do szkoły więc po weekendzie będzie ciężko ale obiecuję, że znajdę dla ciebie czas.
- Dziękuję bardzo.- zaczęłam się śmiać.- Muszę zadzwonić do Kieran'a i spytać o numer do mojej koleżanki, chciałabym się z nią spotkać.- dodałam.
- Masz jakieś koleżanki oprócz mnie?- podejrzliwie, uniosła jedną brew ku górze.
- Owszem, konkretnie jedną.
- To dzwoń, szybko!- podała mi telefon.
Tak też zrobiłam. Domyślałam się, że Kieran ma numer Caroline, przecież jakoś musieli się umówić gdy do nas jechali. Chciałabym spędzić trochę czasu z tą dziewczyna, wydaje mi się, że załapaliśmy dobry kontakt.
***
- Cześć Caroline.- powiedziałam niepewnie.
- Kto mówi?
- Tosia.
- Tośka? Na prawdę? Skąd masz mój numer? Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że znowu cię słyszę! Ej, tęsknie za tobą.
- Takiego przywitania się nie spodziewałam. Też za tobą tęsknie, dlatego dzwonię.
- Chcesz mnie odwiedzić?- zaśmiała się.
- Dokładnie.
- Serio?- odparła zdziwiona.- Żartowałam. Znaczy się, wiesz... Chcę żebyś przyjechała, pewnie, że tak!- dodała zadowolona.
- Albo ty wpadnij, przecież wiesz gdzie mieszkam. Jestem w domu tylko z Fabianem więc nie będzie problemu.
- Kit nie jest dla mnie problemem.- ponownie zaczęła się śmiać.- Całkiem niezły pomysł ale nie wiem czy się wyrwę.
- Musisz. Koniecznie...- westchnęłam.
- A coś się dzieje?
- Nie, wszystko w porządku, chcę spędzić z tobą trochę czasu.
- Jeszcze dzisiaj porozmawiam na ten temat z rodzicami.
- Cieszę się, liczę na to, że wkrótce się zobaczymy.
- Zadzwonię wieczorem, Tosia. Trzymaj się kochana.
Zaraz potem się rozłączyła.
- I co? I co? I co?- Danielle zaraz znalazła się na moich kolanach.
- Spróbuje.
- Tylko tyle?- odparła nieco zawiedziona.
- Musi spytać rodziców, to nie jest takie proste Dani, nie mieszka obok nas jak ty.
- Rozumiem. Przecież też muszę pytać tatę czy mogę do ciebie przyjść.
- No właśnie! Muszę cię odprowadzić do domu.
***
- Zakładaj buciki, zaraz wychodzimy.- powiedziałam do dziewczynki siedzącej na kanapie.
- Już idę.- zaraz znalazła się obok mnie.- Myślisz, że tata będzie na mnie zły?- zapytała.
- Nie będzie.
- Przecież nie powiedziałam, że zostanę u was na noc.- posmutniała.
- Twój tata wie o wszystkim. Dean do niego dzwonił.
- Cudownego masz chłopaka.- uśmiechnęła się.
- A ty znowu go podrywasz?
- Podrywałam go wcześniej niż ty.- pogroziła mi palcem.
- Skąd wiesz jak długo go podrywałam?
- Przecież widziałam się z nim w parku, wtedy...
- No właśnie.- nachyliłam się nad dziewczynką.- Co się wtedy działo?
- Był smutny. Tak bardzo, bardzo.
- Powiedział ci coś?
- Tosia, nie pamiętam. Wiem, że chciałam z nim rozmawiać ale nic nie powiedział.
- Wspominał coś o mnie?
- Nie, nie mówił niczego o tobie ale mam 6 lat, więc wiem, że chodziło o jakąś dziewczynę.- powiedziała pewnie. Uśmiechnęłam się do niej, jest na prawdę niesamowita. Nawet nie wiem kiedy polubiłam dzieci.
- No tak, w twoim wieku też ma się takie problemy.- zabrałam do ręki telefon i pomogłam dziewczynce założyć kurtkę.
- Ja jeszcze takich nie mam. Sean na mnie czeka.
- Czeka?
- Tak. Przecież ja też kiedyś będę miała 25 lat.
- On wtedy będzie miał więcej.- zaśmiałam się.
- To już nie będzie takie ważne.
- Jesteś słodziutka. A co jeżeli Sean znajdzie sobie dziewczynę?
- No właśnie. Możesz go pilnować? Mówiłam o tym rano Dean'owi ale on mnie pewnie nie posłucha.
- Nie mogę go pilnować.
- Spróbuj chociaż.- posmutniała. Miałam jej powiedzieć: "Wybacz Danielle, ale nie lubię twojego wybranka tak samo jak on mnie"?
- No dobrze ale nic nie obiecuję.- dziewczynka mocno mnie przytuliła.- Już, już kochanie. Musimy wychodzić.
Tak też zrobiłyśmy, zaraz po opuszczeniu mieszkania, skierowałyśmy się do drzwi obok.
- Cieszę się, że mieszkamy tak blisko siebie.- rzuciła. Zapukałam do drzwi a po chwili otworzyła nam wysoka brunetka. Doskonale ją pamiętam, nie podobało jej się jak ostatnio tutaj byłam, być może dlatego, że miałam na sobie kurtkę jej chłopaka, czy narzeczonego, a może nawet męża.
- Cześć, Katy!- krzyknęła dziewczynka. Ona to potrafi mnie zszokować... Byłaby na "Ty" z mamą? W to już nie uwierzę.
- Gdzie się podziewałaś? Jeżeli David zabiera Cię na weekend albo noc to masz spać u nas a nie włóczyć się po sąsiadach.- powiedziała wzburzona. Dani schowała się za mną, prawdopodobnie zarzuty kobiety nie przypadły jej do gustu.
- Danielle przez całą noc była u mnie, nie spuszczałam jej z oka i jak pani widzi, jest cała i zdrowa.
- David chyba oszalał, pozwalając jej z wami zostać!
- Po pierwsze proszę na mnie nie krzyczeć, a po drugie wszyscy wyraziliśmy na to zgodę. Malutka zasnęła i nie chcieliśmy jej nosić przez ten korytarz, wtedy mogłaby zachorować.
- Oboje jesteście nieodpowiedzialni.
- Już, Katy?- mężczyzna położył dłoń na jej ramieniu.- Skończyłaś?- spojrzał na nią... No właśnie, nawet nie wiem co wyrażała w tym momencie jego twarz. Może zakłopotanie? Tak, to chyba idealne słowo. Wyglądał jakby się za nią wstydził.
Kobieta nic nie odpowiadając, odwróciła się na pięcie i po chwili zniknęła gdzieś w mieszkaniu.
- Cześć, Tosia. Przepraszam za to powitanie.
- Nic się nie stało. Dostarczam Ci córeczkę.- złapałam dziewczynkę za rączkę i dałam znak, że zaraz będziemy musiały się pożegnać.
- Wiesz tato jak było fajnie?- krzyknęła radośnie.
- Domyślam się.- odpowiedział rozbawiony.
- Oglądaliśmy bajki, Dean pił herbatkę z mojego kubka, zepchnął mnie z kanapy. Super było!
- To, że cię zepchnął było fajne?
- Pewnie, zrobił to Dean Lemon.
- Dean Lemon...- powtórzył uśmiechnięty, zaraz potem spojrzał na mnie.- Nie wiedziałem, że zepchnięcie dziecka z kanapy może mu dawać tyle szczęścia.
- Oboje świetnie się bawili.
- Będę mogła jeszcze kiedyś odwiedzić Tosię?- spojrzała na mężczyznę, używając całego uroku jaki w sobie posiadała.
- I jak mam ci odmówić?- zapytał, nachylając się do niej.- Oczywiście, jeżeli tylko Tosia się na to zgodzi.
- Nie ma najmniejszego problemu. Nawet jeżeli gdzieś wychodzisz to możesz mi ją podrzucić.
- Dziękuję bardzo, zapewne kiedyś skorzystam.- obdarzył mnie uśmiechem.
- Do zobaczenia, Dani.- przytuliłam dziewczynkę a ona odwzajemniła uścisk.
- Obiecuję, że niedługo cię odwiedzę. Nie chcę, żebyś za mną tęskniła.
- Dziękuję, że się o mnie troszczysz. Paaa.- pomachałam dziewczynce wchodzącej do mieszkania.
Nagle mój telefon zaczął dzwonić.
- Nie będzie.
- Przecież nie powiedziałam, że zostanę u was na noc.- posmutniała.
- Twój tata wie o wszystkim. Dean do niego dzwonił.
- Cudownego masz chłopaka.- uśmiechnęła się.
- A ty znowu go podrywasz?
- Podrywałam go wcześniej niż ty.- pogroziła mi palcem.
- Skąd wiesz jak długo go podrywałam?
- Przecież widziałam się z nim w parku, wtedy...
- No właśnie.- nachyliłam się nad dziewczynką.- Co się wtedy działo?
- Był smutny. Tak bardzo, bardzo.
- Powiedział ci coś?
- Tosia, nie pamiętam. Wiem, że chciałam z nim rozmawiać ale nic nie powiedział.
- Wspominał coś o mnie?
- Nie, nie mówił niczego o tobie ale mam 6 lat, więc wiem, że chodziło o jakąś dziewczynę.- powiedziała pewnie. Uśmiechnęłam się do niej, jest na prawdę niesamowita. Nawet nie wiem kiedy polubiłam dzieci.
- No tak, w twoim wieku też ma się takie problemy.- zabrałam do ręki telefon i pomogłam dziewczynce założyć kurtkę.
- Ja jeszcze takich nie mam. Sean na mnie czeka.
- Czeka?
- Tak. Przecież ja też kiedyś będę miała 25 lat.
- On wtedy będzie miał więcej.- zaśmiałam się.
- To już nie będzie takie ważne.
- Jesteś słodziutka. A co jeżeli Sean znajdzie sobie dziewczynę?
- No właśnie. Możesz go pilnować? Mówiłam o tym rano Dean'owi ale on mnie pewnie nie posłucha.
- Nie mogę go pilnować.
- Spróbuj chociaż.- posmutniała. Miałam jej powiedzieć: "Wybacz Danielle, ale nie lubię twojego wybranka tak samo jak on mnie"?
- No dobrze ale nic nie obiecuję.- dziewczynka mocno mnie przytuliła.- Już, już kochanie. Musimy wychodzić.
Tak też zrobiłyśmy, zaraz po opuszczeniu mieszkania, skierowałyśmy się do drzwi obok.
- Cieszę się, że mieszkamy tak blisko siebie.- rzuciła. Zapukałam do drzwi a po chwili otworzyła nam wysoka brunetka. Doskonale ją pamiętam, nie podobało jej się jak ostatnio tutaj byłam, być może dlatego, że miałam na sobie kurtkę jej chłopaka, czy narzeczonego, a może nawet męża.
- Cześć, Katy!- krzyknęła dziewczynka. Ona to potrafi mnie zszokować... Byłaby na "Ty" z mamą? W to już nie uwierzę.
- Gdzie się podziewałaś? Jeżeli David zabiera Cię na weekend albo noc to masz spać u nas a nie włóczyć się po sąsiadach.- powiedziała wzburzona. Dani schowała się za mną, prawdopodobnie zarzuty kobiety nie przypadły jej do gustu.
- Danielle przez całą noc była u mnie, nie spuszczałam jej z oka i jak pani widzi, jest cała i zdrowa.
- David chyba oszalał, pozwalając jej z wami zostać!
- Po pierwsze proszę na mnie nie krzyczeć, a po drugie wszyscy wyraziliśmy na to zgodę. Malutka zasnęła i nie chcieliśmy jej nosić przez ten korytarz, wtedy mogłaby zachorować.
- Oboje jesteście nieodpowiedzialni.
- Już, Katy?- mężczyzna położył dłoń na jej ramieniu.- Skończyłaś?- spojrzał na nią... No właśnie, nawet nie wiem co wyrażała w tym momencie jego twarz. Może zakłopotanie? Tak, to chyba idealne słowo. Wyglądał jakby się za nią wstydził.
Kobieta nic nie odpowiadając, odwróciła się na pięcie i po chwili zniknęła gdzieś w mieszkaniu.
- Cześć, Tosia. Przepraszam za to powitanie.
- Nic się nie stało. Dostarczam Ci córeczkę.- złapałam dziewczynkę za rączkę i dałam znak, że zaraz będziemy musiały się pożegnać.
- Wiesz tato jak było fajnie?- krzyknęła radośnie.
- Domyślam się.- odpowiedział rozbawiony.
- Oglądaliśmy bajki, Dean pił herbatkę z mojego kubka, zepchnął mnie z kanapy. Super było!
- To, że cię zepchnął było fajne?
- Pewnie, zrobił to Dean Lemon.
- Dean Lemon...- powtórzył uśmiechnięty, zaraz potem spojrzał na mnie.- Nie wiedziałem, że zepchnięcie dziecka z kanapy może mu dawać tyle szczęścia.
- Oboje świetnie się bawili.
- Będę mogła jeszcze kiedyś odwiedzić Tosię?- spojrzała na mężczyznę, używając całego uroku jaki w sobie posiadała.
- I jak mam ci odmówić?- zapytał, nachylając się do niej.- Oczywiście, jeżeli tylko Tosia się na to zgodzi.
- Nie ma najmniejszego problemu. Nawet jeżeli gdzieś wychodzisz to możesz mi ją podrzucić.
- Dziękuję bardzo, zapewne kiedyś skorzystam.- obdarzył mnie uśmiechem.
- Do zobaczenia, Dani.- przytuliłam dziewczynkę a ona odwzajemniła uścisk.
- Obiecuję, że niedługo cię odwiedzę. Nie chcę, żebyś za mną tęskniła.
- Dziękuję, że się o mnie troszczysz. Paaa.- pomachałam dziewczynce wchodzącej do mieszkania.
Nagle mój telefon zaczął dzwonić.
- Tosia? Przyjeżdżaj do mnie. Mama się zgodziła.- usłyszałam głos podekscytowanej Caroline.
- Jak to? Przecież ty miałaś odwiedzić mnie.
- Tosia! Godzina w samolocie i jesteś u mnie. Skoro chłopaków nie ma, to nie będziesz sama siedziała w mieszkaniu.
- Mam brata.- zaczęłam się śmiać.
- Porozmawiaj z Fabianem, musi się zgodzić!
- Już, już. Uspokój się.
- Ejj, no po prostu mam nadzieję, że się zobaczymy.
- Ja też na to liczę. Jeżeli Fabian się nie zgodzi to możesz przyjechać do mnie?
- Mogę.
- No widzisz! A więc tak czy inaczej, widzimy się już niedługo.
- Nie mogę się doczekać.
- Uwierz mi, że ja też, więc teraz idę do Fabiana. Jestem pewna, że mi nie pozwoli więc możesz się pakować.
- Nigdy nie mów nigdy, kochana. Trzymaj się!
Do mieszkania wpadłam w takim tempie, że ledwo zahamowałam przed drzwiami Fabiana.
- Fabian! Ty mój najukochańszy mężczyzno..
- Czego chcesz?- uniósł jedną brew ku górze.
- Musimy porozmawiać...
_____________________________________
Cichutko tutaj ostatnio, więc dodaje rozdział :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Spotkam się z kimś na koncercie w Poznaniu? :))
Buziaczki :*
- Fabian! Ty mój najukochańszy mężczyzno..
- Czego chcesz?- uniósł jedną brew ku górze.
- Musimy porozmawiać...
_____________________________________
Cichutko tutaj ostatnio, więc dodaje rozdział :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Spotkam się z kimś na koncercie w Poznaniu? :))
Buziaczki :*
10 komentarzy - kolejny rozdział :)
Super rozdział :) Też bym chciała, żeby Dean mnie zepchnął z kanapy... ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie jestem z Poznania... ale idę na koncert w Łodzi :D
Czekam na next =]
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńswietny!
OdpowiedzUsuńJestem z Poznania i ide tam na kocnert nie moge sie doczekac ciekwe jak to jest przytulic sie do deana <3
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio chciałam to sprawdzić ale się nie udało :( Może tym razem gdzieś go znajdę! ;)
UsuńNo to się widzimy ;)
Ja niestety nie ide na żaden koncert :(
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału <3
świetne! <3
OdpowiedzUsuńwooooow! świetny ;)
OdpowiedzUsuńa co do przytulenia Deana to... przytula zajebiście! <3 czule *_*
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ! Ja niestety nie mogę iść na koncert. Miałam jechać do Krakowa :(
OdpowiedzUsuńJeeej :( Kiedyś się uda! :)
Usuń