*perspektywa Tosi*
- O czym chcesz porozmawiać?- zapytał podejrzliwie.
Usiadłam na krześle naprzeciwko niego. Lubiłam naszą kuchnię. Jedyne pomieszczenie, zaraz po moim pokoju, które mi się podoba.
- Chcę do Caroline.- zrobiłam smutną minkę.
- Kogo?- zdziwił się.
- Ta blondynka z którą byliśmy na koncercie.
- Aaa! Caroline, trzeba było tak od razu.- uśmiechnął się.
- To znaczy, że się zgadzasz?- aż wstrzymałam oddech.
- Na co?
- Żebym ją odwiedziła.
- Wiesz, że nie mam nic przeciwko...
- Czyli mogę do niej jechać?- niecierpliwie poruszyłam się na krześle.
- Musiałbym porozmawiać z jej rodzicami i w ogóle.
- Ale tak serio, serio?- klasnęłam w dłonie.
- Jeszcze nic nie powiedziałem.
Niby nic ale ja już rzuciłam się na chłopaka.
- Jesteś najlepszym bratem! Lepszego nawet sobie nie wyobrażam.
- Oj Tośka, co ja z Tobą mam?- uścisnął mnie.
- Dlaczego na mnie nie krzyczysz?
- Dlaczego miałbym krzyczeć?
- Że sobie wymyślam, że jestem młoda i inne dziwne rzeczy.
- Właśnie tak uważam. Jednak nie mogę ci zabronić spotykania się z przyjaciółmi.
- Wiesz gdzie mieszka Caroline?
- A ty nie wiesz?
- Mówiła, że daleko.- posmutniałam.
- Wiesz, że jeżeli będzie daleko to nie mogę się na to zgodzić.
- Mogę zadzwonić do Caro i spytać?
- No dobrze, zaczekam.
- A jaki mam zakres czasu? Jak długo mogę do niej jechać lub lecieć?
- Tosia... Zadzwoń to zobaczymy.
- Mniej więcej.
- Jeżeli samolotem będzie mniej niż dwie godziny to możesz lecieć.
Pośpiesznie wyciągnęłam telefon z kieszeni i zaczęłam szukać numeru Caroline.
- Caroline! Jeżeli polecę do ciebie samolotem to ile czasu mi to zajmie?
- Ja ostatnio leciałam godzinę i dwadzieścia minut.
- Ratujesz mi życie dziewczyno!- powiedziałam podekscytowana.
- Czyli się zgodził?- jej głos również zmienił ton.
- Jeszcze nie ale wszystko jest na dobrej drodze.
- Namów go! Koniecznie.
- Godzina i dwadzieścia minut.
- Kurcze. Mogłem powiedzieć, że masz godzinę.
- Ale Fabian... Ja naprawdę bardzo chce do niej jechać.
- Rozumiem ale postaw się w mojej sytuacji. Bardzo się o ciebie martwię. Jesteś moją jedyną siostrzyczką, moim oczkiem w głowie. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało.
- Obiecuję, że nic się nie wydarzy.
- Nie wiesz tego.
- Chcesz mnie całe życie trzymać w domu?
- Dobrze, Tosia. Pozwolę ci jechać.- westchnął.
- Ale?
- Ale najpierw chcę porozmawiać z rodzicami Caroline. Podasz mi wieczorem numer? Zaraz muszę wychodzić do pracy.
- Oczywiście.
- Trzymaj się malutka.- pocałował mnie w czoło.
- Dziękuję.
- Podziękujesz mi wieczorem. Zobaczymy co na to rodzice Caroline.
"Wstępnie się zgodził! Jest nadzieja :)"
Napisałam do dziewczyny i ruszyłam do pokoju.
"A nie mówiłam? Teraz tylko czekać aż zobaczę cię na lotnisku!"
Stęskniłam się za nią. Serio, bardzo mi jej brakuje. To dziwne bo nie spędziłyśmy ze sobą dużo czasu. Czyżby koncerty tak łączyły ludzi? A może to ten zespół?
*perspektywa Dena'a*
- Odezwiesz się w końcu czy będziesz tak siedział przez całą drogę?- Sean ściągnął mi słuchawki z uszu i rzucił je na wolne miejsce obok.
- Chcesz usłyszeć coś konkretnego?
- Nie. Po prostu masz z nami porozmawiać. Nie będziesz tak siedział przez cały czas. Na koncertach też zamierzasz mieć taką minę? Uważaj bo fani mogą zacząć uciekać.
- I dobrze.
- Dobrze? No ta ja już nie mam nic do powiedzenia.- chłopak odwrócił się do mnie tyłem. Powiem szczerze, że mało mnie interesowało czy będę z nimi rozmawiał czy słuchał muzyki.
- Ej...- Kit przesunął się na miejsce obok mnie.- Co jest?
- Dlaczego nagle wszyscy chcecie ze mną rozmawiać?- szepnąłem.
- Może dlatego, że wiem w jakiej jesteś sytuacji?- spojrzał na mnie z politowaniem. Litość to ostatnie czego od nich oczekuję. Chociaż ma rację, prawdopodobnie wie jak się teraz czuję.
- Jest dobrze.- wymusiłem uśmiech na swojej twarzy. Chłopak zrobił to samo, odwracając głowę w drugą stronę. Po chwili znowu na mnie spojrzał, jego mina spoważniała.
- Kłamiesz.- powiedział stanowczo.
Przyjaciele, nic nie ukryjesz.
- Nawet jeśli, to nie mam zamiaru o tym teraz rozmawiać.
- Później?
- Później.
*perspektywa Tosi*
Co może się stać? Bez przesady, jestem prawie dorosła więc chyba mogę odwiedzić koleżankę. Nie mam pojęcia jacy są jej rodzice, czy ma rodzeństwo, nie wiem o niej prawie nic. Oprócz tego, że ma na imię Caroline, ma 17 i uwielbia chłopaków z zespołu. Jednak wiem, że załapałyśmy dobry kontakt, rozumiemy się i jakoś powinniśmy to podtrzymać. No dobra... Muszę zorientować się czy dostanę jeszcze jakiś bilet. Fabian się jeszcze nie zgodził ale wydaje mi się, że dziś wieczorem wszystko będzie jasne. W sumie cieszę się, że wpadłam na pomysł z tym wyjazdem. Staram się nie myśleć o Dean'ie. Może to głupie ale tak jest lepiej. Czuję, że on też w jakiś sposób odczuwa mój brak. Niech nie cierpi. Jeżeli to robi, to pewnie za nas oboje.
Usłyszałam dźwięk telefonu. Stanęłam w przedpokoju i odebrałam.
- Słucham?- zapytałam. Odpowiedziała mi cisza.- Kto mówi?- nic. Zaczekałam jeszcze kilka sekund i wróciłam do pokoju.
Znowu!
Cholera, co to ma być?
Odebrałam.
Cisza.
To samo było przy trzech kolejnych telefonach.
Pytam grzecznie, co to ma znaczyć?
Zaniepokojona wróciłam do pokoju.
Kolejny raz to samo.
Nie, tym razem się stąd nie ruszam.
Przyznam , że dziwnie się czuję. W pomieszczeniu dzwoni telefon a ja boję się do niego podejść. Pewnie jakieś dzieciaki się wygłupiają.
Ktoś zapukał do drzwi.
Ej... To już nie jest śmieszne. Teraz zaczęłam się bać. Spokojnie Tośka, jest po godzinie 14... Nic nie może się stać. Fabian wróci późno, jeżeli oni wrócą wieczorem? Mogę nie wytrzymać. Kto to może być?
Dobra... Rozejrzałam się po pokoju i wstałam z miejsca. Przez chwilę stałam w bezruchu, potem ruszyłam w stronę drzwi. Niby przez ostatnią minutę była cisza ale może lepiej to sprawdzę?
Ktoś zapukał!
Uciekłam tak szybko, że nawet nie zorientowałam się kiedy leżałam w łóżku zakryta kocem. Brawo Tosia. Było tak blisko. Niech on sobie już idzie. Muszę cię czymś zająć...
- Cześć kochanie.- szepnęłam.
- Tosia? Coś się stało?- odparł zdziwiony głos. No tak, bo ja zawsze dzwonię jak czegoś chcę.
- Nie, wszystko jest w porządku.
- Więc?
- Ktoś do mnie dzwoni, jak odbiorę to się nie odzywa a teraz ktoś puka.- powiedziałam na jednym wdechu.
- Jesteś sama?- zapytał zaniepokojony.
- Tak
- Niedobrze. Mam po kogoś zadzwonić?
- Po kogo?
- No nie wiem. Wiem! Może Ashley by przyszedł. Dzwoniłaś do Davida? Może ma czas.
- Jego dziewczyna mnie nie lubi, mówiąc delikatnie. Nie chce jej bardziej denerwować.- powiedziałam a nasz telefon znowu zaczął dzwonić.- Ja naprawdę się boję, Dean. Znowu ktoś dzwoni.- dodałam.
- Odbierz.
- Zwariowałeś?
- Odbierz.- niechętnie przystałam na jego propozycję i powolnym krokiem ruszyłam w stronę. Przyłożyłam słuchawkę do ucha... Nic oprócz czyjegoś cichego oddechu.- Możesz mi powiedzieć kim jesteś?- szepnęłam do słuchawki. Po raz kolejny nikt się nie odezwał.
- Słyszysz Dean? Ja zaraz zwariuję!- niemal rzuciłam słuchawką. Czułam się jak jakaś desperatka. Mam wrażenie, że ktoś cały czas mnie obserwuje.
- Tośka?- usłyszałam znajomy głos w telefonie.- Co się tam dzieje?
- Skąd mam wiedzieć? Pewnie jakieś twoje fanki się wygłupiają!- krzyknęłam na Kit'a, który teraz jakimś cudem miał telefon mojego chłopaka.
- Moje fanki nigdy nie przychodziły do naszego domu i nie dzwoniły.- oburzył się.- Dlaczego miałyby to robić teraz, gdy mnie nie ma. Pomyśl trochę.- w sumie ma rację.- Nie mów tak do niej.- powiedział Dean. Na chwilę zapanowała cisza.
- Nie wiem co mam robić, Kit. Ktoś cały czas puka do drzwi.
- Dean, niech Ashley do niej przyjdzie. Dzwoń! Tośka, muszę się rozłączyć. Dzwonimy po Ash'a.
- No dobrze.- szepnęłam.
- Zaraz u ciebie będzie. Nie otwieraj nikomu, jasne?
- Wiem, Kit.
- Martwię się. Damy ci znać jak Ash będzie przed drzwiami. Jemu musisz otworzyć.
Rozłączyłam się i zamknęłam w łazience. Niby to głupie ale tylko tutaj nie ma okna, co nie sprawiło, że czuję się bezpiecznie. Nie wiem ile będę tutaj siedzieć ale na pewno nie wyjdę zanim przyjdzie Ashley. W ogóle kto to jest? Zaraz... Chyba kojarzę go z koncertu. Krzyczałyśmy do niego z Caroline. Tak, to prawdopodobnie był on. Nerwowo stukałam paznokciami w kremowe kafelki, położone na podłodze. A w głowie cały czas jedna i ta sama myśl. Kto zaczął uprzykrzać mi życie? Chyba, że za cel obrał sobie Kit'a lub Fabian. Wcześniej nic takiego nie miało miejsca. Jak ten czas się niemiłosiernie dłuży. Ash, możesz już przyjść? Po kilku minutach bezsensownych rozmyśleń, mój telefon zaczął dzwonić.
- Żyjesz?
- Śmieszne, Dean.
- Nie o to chodziło.- westchnął.- Jesteś cała?
- A jaka mam być?
- Ashley zaraz będzie. Gdzie jesteś?
- W łazience.- usłyszałam głośny śmiech Sean'a.- No co? Śmieszna jest. W domu to bez kija nie podchodź a teraz się telefonu boi. W sumie jakoś mnie to nie obchodzi. Pomagajcie swojej sierotce.- powiedział. Kolejny który nazywa mnie sierotą a za każdym razem boli tak samo.- Sean!- krzyknęli niemal chórem.
- Ma racje, jestem sierotą.- ktoś zapukał do drzwi.
- Dobra, Ashley do mnie napisał, to napewno on.- skomentował Kieran.
- Jesteście pewni?- zapytałam wychodząc z łazienki.
- Tak.
- To miłej podróży, posiedzę z nim.
- Trzymaj się i jeżeli coś się będzie działo to zaraz dzwoń.
- Pewnie.
Ruszyłam w stronę drzwi. A jeżeli tam nie będzie tego chłopaka? Mam wrażenie, że ktoś mnie zaatakuje. Zatrzymałam się i nasłuchiwałam.
- Tośka, chłopaki po mnie dzwonili. Otworzysz?- usłyszałam. Bo ja wiem czy to ten różowy?
- To ja, Ashley.- no dobra, niby teraz wszystko jest pewne. Powoli przekręciłam klucz w zamku i wychyliłam się, żeby zobaczyć kto stoi na zewnątrz. Zaraz ujrzałam jasne oczy spoglądające na mnie spod jasnoróżowej grzywki.- Jestem prawdziwy.- uśmiechnął się szeroko. Niemal wciągnęłam chłopaka do mieszkania, łapiąc jego nadgarstek. Zaraz zakluczyłam drzwi i mocno go przytuliłam.
- To ja, Ashley.- no dobra, niby teraz wszystko jest pewne. Powoli przekręciłam klucz w zamku i wychyliłam się, żeby zobaczyć kto stoi na zewnątrz. Zaraz ujrzałam jasne oczy spoglądające na mnie spod jasnoróżowej grzywki.- Jestem prawdziwy.- uśmiechnął się szeroko. Niemal wciągnęłam chłopaka do mieszkania, łapiąc jego nadgarstek. Zaraz zakluczyłam drzwi i mocno go przytuliłam.
- Dziękuję, że jesteś.
- Woow, tego się nie spodziewałem. W sumie widzimy się drugi raz w życiu, no może trzeci. Rozmawiamy pierwszy ale za to przywitanie masz plusa.- położył dłonie na moich plecach.- Już dobrze? No, no. Oddychaj. Masz obok silnego mężczyznę, obronię cię przed każdym!
- Masz różowe włosy.- delikatnie się zaśmiałam.
- Co w związku z tym?
- Nic, to bardzo męskie.
- Tak?
Pokiwałam przecząco głowo. Chłopak nie wziął tego do siebie, na szczęście.
- Wejdziesz?
- Mam inne wyjście?
- Masz ale wolałabym, żebyś został.
- Po to tutaj jestem.
Złapałam chłopaka za rękę i zaprowadziłam do salonu.
- Napijesz się czegoś?- w tej chwili znowu usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Zdezorientowana spojrzałam w jego stronę.
- Tam?- kiwnął w stronę przedpokoju.
- Tak.
Chłopak spokojnie ruszył się z miejsca i odebrał.
- Słucham?
Przyglądałam mu się ze strachem w oczach i zainteresowaniem jednocześnie. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, cały czas to samo opanowanie. Podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Cisza.- szepnął.- Zaczekaj tutaj.- dodał i zaraz zniknął za drzwiami wyjściowymi. Usiadłam na kanapie a chłopak po minucie znalazł się obok mnie.
- Widziałeś kogoś?
- Nikogo nie było. Jak wchodziłem do Ciebie jakiś czas temu to tylko usłyszałem "ktoś idzie" i tupot stóp.
- Czyli było więcej osób?
- Tośka, nie wiemy czy oni byli pod twoim mieszkaniem. Może ktoś szedł do góry?
- Po co by ogłaszał wszem i wobec, że ktoś idzie?- odparłam zdziwiona. Może Ash jest odważny, dzielny ale jednak niedomyślny.
- Nie ma co gdybać. Jeżeli coś się będzie działo to nie jesteś sama.- szeroko się do mnie uśmiechnął.
Tak... Na ustach uśmiech ale te jego przepiękne niebieskie tęczówki pokazują, że sam nie czuje się bezpieczny.
*perspektywa Dean'a*
- Mogłem zostać.- zacząłem.
- I co? Siedziałbyś z nią w łazience?- prychnął Sean.
- Mógłbyś przynajmniej siedzieć cicho? Jeżeli cię to nie obchodzi to się nie wtrącaj.- naskoczyłem na niego.
- Fabian ma wyłączony telefon.- powiedział Kit.
- Nie dziwię się, że Tosia się boi. Siedzi tam sama, moja malutka.
- Jezu...- szepnął Sean.- Niedobrze mi jak tak mówisz.
- Zostaw go.- Kieran zmierzył go złowrogim spojrzeniem. Pierwszy raz mam wrażenie, że stoi po mojej stronie. Niby lubi Tosię ale zawsze jest neutralny, tylko "nie przejmuj się nim".
- Myślisz, że ja się o nią nie boję? To jest moja mała siostrzyczka.- skomentował Kit.
- Kolejny psycho.
- Skończ.- skarcił mojego brata.
- A co jeżeli to gwałciciel?- rzucił najstarszy.
- Możesz przestać?
- Pytam całkiem serio... Wiesz, nie ukrywam, że ta twoja no ta.... dziewczyna, do najbrzydszych nie należy. Może się zainteresował.
- Nie mów tak!- krzyknąłem.
- No właśnie, tego, że przez nią się kłócimy tu już nie widzicie? Cała trójka zapatrzona w swoją świętą Tosię!
- Co?
- Nie da się z wami porozmawiać o niczym innym. W kółko tylko Tosia to Tosia tamto.
- Nie użalaj się tak nad sobą. Nie widzisz, że coś się dzieje w mieszkaniu?
- Łaskawie skończ się czepiać i zajmij swoimi sprawami.
- Wy chyba macie mało problemów bo zajmujecie się jakimiś błahostkami.
- Błahostkami?
- Ile razy u nas dzwonił telefon? Nikt nie robił z tego takiej afery. Na policje mieliście zadzwonić, niech ktoś ją broni. Przecież potrzebuje ochroniarza. Wynajmijcie kogoś.
- Zaczynasz mnie denerwować.- wysyczałem przez zęby.
- Jak ty mnie od czasu kiedy się z nią spotykasz.- spojrzał na mnie. Tym razem oczy Sean'a nie wyrażały takiej niechęci i obrazy na cały świat. Raczej zawód. Tak, mam wrażenie, że się na mnie zawiódł.
___________________________________________________________
Jak to "nie będzie to miłe" ? :O
OdpowiedzUsuńOmg.... już się boję... kurcze,... przez cały rozdział byłam taka ciekawa co dalej i taka ... pełna emocji... wczułam się w to i serio zaczęłam się bać.
A to z tym telefonem? No miodzio ! Super to wymyśliłaś <3
Gratuluję ;*
Czekam z niecierpliwością na następny ^^
~ @Ollkkaa1
Genialny rozdział!! Nie mam pojęcia co się wydarzy... Wiesz, fajny zbieg okoliczności, że niedawno zrobiłam sobie popcorn i jadłam go podczas czytania rozdziału ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na next =]
Genialne! :)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdzial !! czekam na kolejny z niecierpliwością !!! :O ♥
OdpowiedzUsuńMyśle, że to coś związanego z Natalie. :D Świetny wymyśliłaś ten rozdział. Miodzio XD ^^
OdpowiedzUsuń