.

.

środa, 26 lutego 2014

Rozdział 28


*perspektywa Tosi* 

Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam po kolei oglądać zdjęcia. Tam było wszystko... Zaczynając od ust Dean'a a kończąc na stopach Danielle. Serio. 
- Ty robiłaś te zdjęcia?- zaczęłam się śmiać. 
- To aż tak widać? 
- Nie, są na prawdę ładne.- faktycznie było zdjęcie gdzie Dean spał, Jeej, jaki słodziak! Następne to dłoń Danielle, potem mój nos, stopa a na końcu poduszka. Widzę, że Dani zrobiła sesję. 
- Mi się podobają.- delikatnie się uśmiechnęła. 
- Mi też, może pójdziemy zrobić coś do jedzenia?- zaproponowałam. 
- Jadłam z Dean'em. 
- To o której on wyszedł?- zapytałam zdziwiona. 
- Przed 9, musiał jeszcze pojechać do swojego mieszkania. 
- Zrobił ci śniadanie? 
- W waszej lodówce nic nie było więc najpierw poszedł na zakupy. Masz kochanego chłopaka!
- Wiem. Dobrze o tym wiem, kochanie.- objęłam dziewczynkę ramieniem. 
- Ja też na pewno będę takiego miała. Nawet jeżeli to nie będzie Sean. Chciałabym, żeby ktoś mnie tak przytulał, oglądał ze mną bajki, bawił się w parku, zaczepiał inne dzieci, denerwował tatusia, przynosił mi arbuza do łóżka... Ehhh, myślę, że by mi się spodobało. 
- Jeju, na pewno znajdziesz kogoś takiego, jestem tego pewna. Masz 6 lat, całe życie przed tobą.
- Mówisz jak mój tata, kiedy informuję go, że nigdy nie będzie miał wnuków. 
Próbowałam opanować śmiech chociaż było to bardzo trudne. Dzieci są szczere ale Dani to już wychodzi poza ranking. 
- Cześć, Tosia. O...- do pokoju wszedł Kit. Właściwie wpadł. Tak, to celniejsze określenie. 
- Cześć, Kit.- dziewczynka pomachała do chłopaka po czym położyła się na brzuszku i dalej przeglądała zdjęcia. 
- Chodź do nas.- poklepałam miejsce obok siebie. 
- Nie mam czasu, chłopaki już na mnie czekają. Chciałem się tylko pożegnać.- podszedł do mnie i pocałował w policzek. 
- A ja?- zapytała dziewczynka. Nie czekając rzuciła się na chłopaka. 
- Druga kobieta, która mnie lubi.- zaśmiał się.
- Tosia ma chłopaka, nie możesz jej całować.
- Pocałowałem ją w policzek, przecież to nic złego.- zaczął się bronić. 
- Tylko Dean może to robić. 
- Jestem przyjacielem Tosi. Pocałowałaś kiedyś Dean'a w policzek? 
- Nie pamiętam. Pewnie tak. 
- A mnie teraz pocałowałaś? 
- No tak. 
- I co?- uśmiechnął się. 
- Ty nie jesteś moim chłopakiem. 
- Kit! Jedziemy.- do pokoju wpadł Kieran, rzucając się na łóżko.- Tosia! Będę za tobą tęsknił.- zaczął mnie przytulać. 
- Jesteście jacyś nienormalni.- zaczęłam się śmiać. 
- Nie wiem czy wiesz ale Tosia ma chłopaka.- Dani wskoczyła na jego plecy. 
- Wiem, jej chłopak siedzi na dole. Powiedział, że nie wejdzie bo potem jej nie zostawi albo się wzruszy. Nie pamiętam, w sumie to nieważne. 
- Oczywiście, że ważne.- odparłam.- Zaczekajcie chwilę z Danielle. 
- Musimy już wychodzić. 
- Kit zaprowadź ją do pokoju Fabiana, niech nie siedzi tutaj sama. 
Założyłam pierwsze z brzegu buty, prawdopodobnie należące do Kit'a i ruszyłam klatką schodową w dół. Już w połowie musiałam się zatrzymać. Na schodach siedział Dean, twarz miał ukryte w dłoniach. Zdziwiłam się, myślałam, że będzie siedział w samochodzie. 
- Dean?- zapytałam niepewnie. 
Chłopak zerwał się na równe nogi i odwrócił w moją stronę. 
- Tosia?
Staliśmy wpatrzeni w siebie. Nie wiedziałam co zrobić, na szczęście on mnie wyręczył. Podszedł i mocno mnie przytulił. 
- Kocham Cię. - wyszeptał. 
- Ja ciebie też. 
- Ten tydzień będzie dla mnie jak cała wieczność. 
- Poradzimy sobie Dean.- ujęłam w dłonie gorące policzki. 
- Pakuj się do samochodu.- zaraz za nami pojawili się chłopaki. 
- Nie idę.- powiedział pewnie i jeszcze mocniej przycisnął mnie do siebie.- A ty się ubierz bo zachorujesz.- dodał. 
- Nie rób scen Dean.- Kieran zaczął się nerwowo uśmiechać. 
- Przestań kochanie. Wytrzymasz.- skomentowałam. Jeżeli on nie pojedzie to jestem martwa. Każdy z chłopaków mnie zabije. Po kolei. Kilka razy. 
- Nie dam rady.- szepnął. 
- Chcesz, żeby Sean mnie całkiem znienawidził? Przecież on mi nie da żyć. 
Blondyn na chwilę zamilkł. 
- Możemy iść?- zapytał jeden ze stojących z tyłu chłopaków. 
- Możemy.- odpowiedział. Gwałtownie się odsunął i ruszył w stronę wyjścia. 
- Nie martw się o niego.- poczułam dłoń Kieran'a na swoich plecach.- Wszystkim się zajmę.
Odprowadziłam ich wzrokiem do drzwi i ruszyłam w stronę mieszkania. Jestem silna, on jest silny więc wytrzymamy. To tylko tydzień! Czuję, że Dean coraz bardziej się do mnie przywiązuje. Nie wiem czy to dobrze. Powinnam się cieszyć ale cały czas myślę o tym, że go zranię. Stracę...
Ruszyłam do pokoju Fabiana, żeby zabrać od niego Danielle. 
- Masz.- położył cukierka na jej małej dłoni. Wyglądali dość zabawnie, Danielle siedziała na fotelu a mój brat zajmował miejsce na łóżku. Patrzeli sobie głęboko w oczy i wymieniali cukierkami. O co chodzi? Stanęłam w drzwiach i zaczęłam się im przyglądać. 
- Co chcesz jeszcze wiedzieć? 
- Spali obok siebie?
- Dwa cukierki. Ta informacja jest warta swojej ceny.- pokiwała głową. Osz to mała szantażystka! 
- Masz.- położył słodycze na jej dłoni. 
- Nie, spałam między nimi. 
- To dobrze. Zasnęłaś wcześniej czy poszliście spać razem? 
- Trzy. 
- Masz. 
- Zasnęłam wcześniej. 
- To gorzej. Nie wiesz co robili? 
- Jeden. 
- Proszę. 
- Oglądali film. 
- A w nocy? 
- Cztery.
- Serio?- odparł zdziwiony.
- Chcesz wiedzieć czy nie?
- Masz. 
- Spali, Fabian. Co można robić w nocy?- zaśmiała się i wrzucając cukierki do kieszeni uciekła z pokoju brata.- Cześć Tosia!- rzuciła, mijając mnie w drzwiach. 
- Nie wstyd ci?- zapytałam. 
- Chciałem się dowiedzieć. 
- Przekupując dziecko cukierkami?
- Owszem, nie chciała niczego innego. 
- Nie łatwiej było spytać mnie? Fabian, spędziłam bardzo miły wieczór z Dean'em i Danielle z czego bardzo się cieszę. Poszliśmy spać zaraz po tym, jak Dani zasnęła. Rano nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać bo wyszedł wcześniej z domu. Za kogo ty mnie masz?
- Martwię się o ciebie.- westchnął. 
- Trochę zaufania, poproszę.- powiedziałam i opuściłam jego pokój. 
Danielle siedziała na moim łóżku, oglądała bajkę i wcinała słodycze, którymi obdarował ją mój starszy brat.
- Twój brat jest fajny.- powiedziała, wkładając kolejnego cukierka do ust.
- Nie musisz mu o niczym mówić.- usiadłam obok niej.
- Jesteś na mnie zła?- spojrzała na mnie tymi swoimi oczkami.
- Nie jestem, przecież nic takiego się nie stało.- wytłumaczyłam.
- Co będziesz teraz robić?- zapytała.
- Pójdę się przebrać i coś zjeść.
- Nie mówię o tym.- oparła się o moje ramie.- Co będziesz robić bez niego?
- Jak nie znałam Dean'a to żyłam, wiesz? Teraz postaram się robić to samo.
- Pomogę ci.- szeroko się uśmiechnęła.
- Jak?
- Jak chcesz. Mogę z tobą siedzieć, chodzić na spacery, zakupy i gdzie tylko będziesz chciała. Chodzę do szkoły więc po weekendzie będzie ciężko ale obiecuję, że znajdę dla ciebie czas.
- Dziękuję bardzo.- zaczęłam się śmiać.- Muszę zadzwonić do Kieran'a i spytać o numer do mojej koleżanki, chciałabym się z nią spotkać.- dodałam.
- Masz jakieś koleżanki oprócz mnie?- podejrzliwie, uniosła jedną brew ku górze.
- Owszem, konkretnie jedną.
- To dzwoń, szybko!- podała mi telefon.
Tak też zrobiłam. Domyślałam się, że Kieran ma numer Caroline, przecież jakoś musieli się umówić gdy do nas jechali. Chciałabym spędzić trochę czasu z tą dziewczyna, wydaje mi się, że załapaliśmy dobry kontakt.

***
  • Cześć Caroline.- powiedziałam niepewnie.
  • Kto mówi?
  •  Tosia.
  •  Tośka? Na prawdę? Skąd masz mój numer? Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że znowu cię słyszę! Ej, tęsknie za tobą. 
  • Takiego przywitania się nie spodziewałam. Też za tobą tęsknie, dlatego dzwonię. 
  • Chcesz mnie odwiedzić?- zaśmiała się. 
  • Dokładnie.
  • Serio?- odparła zdziwiona.- Żartowałam. Znaczy się, wiesz... Chcę żebyś przyjechała, pewnie, że tak!- dodała zadowolona. 
  • Albo ty wpadnij, przecież wiesz gdzie mieszkam. Jestem w domu tylko z Fabianem więc nie będzie problemu. 
  • Kit nie jest dla mnie problemem.- ponownie zaczęła się śmiać.- Całkiem niezły pomysł ale nie wiem czy się wyrwę. 
  • Musisz. Koniecznie...- westchnęłam. 
  • A coś się dzieje? 
  • Nie, wszystko w porządku, chcę spędzić z tobą trochę czasu. 
  • Jeszcze dzisiaj porozmawiam na ten temat z rodzicami. 
  • Cieszę się, liczę na to, że wkrótce się zobaczymy. 
  • Zadzwonię wieczorem, Tosia. Trzymaj się kochana. 
Zaraz potem się rozłączyła. 
- I co? I co? I co?- Danielle zaraz znalazła się na moich kolanach. 
- Spróbuje. 
- Tylko tyle?- odparła nieco zawiedziona. 
- Musi spytać rodziców, to nie jest takie proste Dani, nie mieszka obok nas jak ty.
- Rozumiem. Przecież też muszę pytać tatę czy mogę do ciebie przyjść. 
- No właśnie! Muszę cię odprowadzić do domu. 

*** 

- Zakładaj buciki, zaraz wychodzimy.- powiedziałam do dziewczynki siedzącej na kanapie. 
- Już idę.- zaraz znalazła się obok mnie.- Myślisz, że tata będzie na mnie zły?- zapytała.
- Nie będzie.
- Przecież nie powiedziałam, że zostanę u was na noc.- posmutniała.
- Twój tata wie o wszystkim. Dean do niego dzwonił.
- Cudownego masz chłopaka.- uśmiechnęła się.
- A ty znowu go podrywasz?
- Podrywałam go wcześniej niż ty.- pogroziła mi palcem.
- Skąd wiesz jak długo go podrywałam?
- Przecież widziałam się z nim w parku, wtedy...
- No właśnie.- nachyliłam się nad dziewczynką.- Co się wtedy działo?
- Był smutny. Tak bardzo, bardzo.
- Powiedział ci coś?
- Tosia, nie pamiętam. Wiem, że chciałam z nim rozmawiać ale nic nie powiedział.
- Wspominał coś o mnie?
- Nie, nie mówił niczego o tobie ale mam 6 lat, więc wiem, że chodziło o jakąś dziewczynę.- powiedziała pewnie. Uśmiechnęłam się do niej, jest na prawdę niesamowita. Nawet nie wiem kiedy polubiłam dzieci.
- No tak, w twoim wieku też ma się takie problemy.- zabrałam do ręki telefon i pomogłam dziewczynce założyć kurtkę.
- Ja jeszcze takich nie mam. Sean na mnie czeka.
- Czeka?
- Tak. Przecież ja też kiedyś będę miała 25 lat.
- On wtedy będzie miał więcej.- zaśmiałam się.
- To już nie będzie takie ważne.
- Jesteś słodziutka. A co jeżeli Sean znajdzie sobie dziewczynę?
- No właśnie. Możesz go pilnować? Mówiłam o tym rano Dean'owi ale on mnie pewnie nie posłucha.
- Nie mogę go pilnować.
- Spróbuj chociaż.- posmutniała. Miałam jej powiedzieć: "Wybacz Danielle, ale nie lubię twojego wybranka tak samo jak on mnie"?
- No dobrze ale nic nie obiecuję.- dziewczynka mocno mnie przytuliła.- Już, już kochanie. Musimy wychodzić.
Tak też zrobiłyśmy, zaraz po opuszczeniu mieszkania, skierowałyśmy się do drzwi obok.
- Cieszę się, że mieszkamy tak blisko siebie.- rzuciła. Zapukałam do drzwi a po chwili otworzyła nam wysoka brunetka. Doskonale ją pamiętam, nie podobało jej się jak ostatnio tutaj byłam, być może dlatego, że miałam na sobie kurtkę jej chłopaka, czy narzeczonego, a może nawet męża.
- Cześć, Katy!- krzyknęła dziewczynka. Ona to potrafi mnie zszokować... Byłaby na "Ty" z mamą? W to już nie uwierzę.
- Gdzie się podziewałaś? Jeżeli David zabiera Cię na weekend albo noc to masz spać u nas a nie włóczyć się po sąsiadach.- powiedziała wzburzona. Dani schowała się za mną, prawdopodobnie zarzuty kobiety nie przypadły jej do gustu.
- Danielle przez całą noc była u mnie, nie spuszczałam jej z oka i jak pani widzi, jest cała i zdrowa.
- David chyba oszalał, pozwalając jej z wami zostać!
- Po pierwsze proszę na mnie nie krzyczeć, a po drugie wszyscy wyraziliśmy na to zgodę. Malutka zasnęła i nie chcieliśmy jej nosić przez ten korytarz, wtedy mogłaby zachorować.
- Oboje jesteście nieodpowiedzialni.
- Już, Katy?- mężczyzna położył dłoń na jej ramieniu.- Skończyłaś?- spojrzał na nią... No właśnie, nawet nie wiem co wyrażała w tym momencie jego twarz. Może zakłopotanie? Tak, to chyba idealne słowo. Wyglądał jakby się za nią wstydził.
Kobieta nic nie odpowiadając, odwróciła się na pięcie i po chwili zniknęła gdzieś w mieszkaniu.
- Cześć, Tosia. Przepraszam za to powitanie.
- Nic się nie stało. Dostarczam Ci córeczkę.- złapałam dziewczynkę za rączkę i dałam znak, że zaraz będziemy musiały się pożegnać.
- Wiesz tato jak było fajnie?- krzyknęła radośnie.
- Domyślam się.- odpowiedział rozbawiony.
- Oglądaliśmy bajki, Dean pił herbatkę z mojego kubka, zepchnął mnie z kanapy. Super było!
- To, że cię zepchnął było fajne?
- Pewnie, zrobił to Dean Lemon.
- Dean Lemon...- powtórzył uśmiechnięty, zaraz potem spojrzał na mnie.- Nie wiedziałem, że zepchnięcie dziecka z kanapy może mu dawać tyle szczęścia.
- Oboje świetnie się bawili.
- Będę mogła jeszcze kiedyś odwiedzić Tosię?- spojrzała na mężczyznę, używając całego uroku jaki w sobie posiadała.
- I jak mam ci odmówić?- zapytał, nachylając się do niej.- Oczywiście, jeżeli tylko Tosia się na to zgodzi.
- Nie ma najmniejszego problemu. Nawet jeżeli gdzieś wychodzisz to możesz mi ją podrzucić.
- Dziękuję bardzo, zapewne kiedyś skorzystam.- obdarzył mnie uśmiechem.
- Do zobaczenia, Dani.- przytuliłam dziewczynkę a ona odwzajemniła uścisk.
- Obiecuję, że niedługo cię odwiedzę. Nie chcę, żebyś za mną tęskniła.
- Dziękuję, że się o mnie troszczysz. Paaa.- pomachałam dziewczynce wchodzącej do mieszkania.
Nagle mój telefon zaczął dzwonić.

  • Tosia? Przyjeżdżaj do mnie. Mama się zgodziła.- usłyszałam głos podekscytowanej Caroline. 
  • Jak to? Przecież ty miałaś odwiedzić mnie. 
  • Tosia! Godzina w samolocie i jesteś u mnie. Skoro chłopaków nie ma, to nie będziesz sama siedziała w mieszkaniu. 
  • Mam brata.- zaczęłam się śmiać. 
  • Porozmawiaj z Fabianem, musi się zgodzić! 
  • Już, już. Uspokój się. 
  • Ejj, no po prostu mam nadzieję, że się zobaczymy. 
  • Ja też na to liczę. Jeżeli Fabian się nie zgodzi to możesz przyjechać do mnie? 
  • Mogę. 
  • No widzisz! A więc tak czy inaczej, widzimy się już niedługo.
  • Nie mogę się doczekać. 
  • Uwierz mi, że ja też, więc teraz idę do Fabiana. Jestem pewna, że mi nie pozwoli więc możesz się pakować. 
  • Nigdy nie mów nigdy, kochana. Trzymaj się! 
Do mieszkania wpadłam w takim tempie, że ledwo zahamowałam przed drzwiami Fabiana.
- Fabian! Ty mój najukochańszy mężczyzno..
- Czego chcesz?- uniósł jedną brew ku górze.
- Musimy porozmawiać...
_____________________________________

Cichutko tutaj ostatnio, więc dodaje rozdział :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Spotkam się z kimś na koncercie w Poznaniu? :))
Buziaczki :*

10 komentarzy - kolejny rozdział :) 

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 27


*perspektywa Tosi*

- Kit! Rusz się wreszcie.- zawołałam widząc chłopaka leżącego na kanapie głową w dół.
- Nie.
- Jesteś nienormalny.- podeszłam do niego i złapałam za policzki.- Wstawaj.- zaczęłam go podnosić.
Skończyło się upadkiem z wielkim hukiem na podłogę.
- Cześć, Tosia.- pozbierał się i spokojnie usiadł.
- Lecz się chłopie.- puknęłam go w czoło.
- Nadal lubię jak mnie dotykasz. Mniam.
- Z tobą jest coś nie tak.
- Jak już mówiłem jesteś jedyną kobietą która mnie dotyka.
- A fanki?
- Fanki wolą dotykać mój tyłek.- zaśmiał się.- Ty jesteś bardziej delikatna.- poruszał zabawnie brwiami.- No i masz jakieś wyczucie. Wiesz, że nie od razu takie rzeczy.
- Zabawny jesteś Kit a teraz się rusz.
- Nie mam po co.- wstał z podłogi i ponownie zajął miejsce na kanapie.
- Posprzątaj tutaj.
- Posprzątaj tutaj.- zaczął mnie przedrzeźniać.- A może tak magiczne słowo?
- Abrakadabra a teraz wstawaj.- powiedziałam zirytowana.
- Wolałem jak byłaś miła.- zrobił smutną minkę. Dlaczego ona zawsze na mnie działa?! Tośka, ogarnij się, najwyższy czas.
- Masz 5 minut.
- Już lepiej. A może byś mnie przytuliła czy coś?
- Wybieram coś.- uśmiechnęłam się i rzuciłam w chłopaka poduszką.
- Rozumiem.- ledwo obronił się przed uderzeniem. Wstał z miejsca i zaczął iść w moim kierunku. Po chwili mocno mnie przytulił.
- Kit!
- Już idę, nie złość się tak.
- Możesz przestać mnie podrywać?- uniosłam wzrok. Pachniał nieziemsko, to trzeba było przyznać. Jego czerwona koszulka doskonale komponowała się z perfumami których używał. Tośka!
- Wcale cię nie podrywam.- zaśmiał się.- Po prostu brak mi czułości.
- I tylko to?
- Oczywiście.- spojrzał na mnie.- Nie martw się Tosia. Nie jestem taki, nie zamierzam odbijać cię Dean'owi, przecież nie jesteś zabawką.- wyminą mnie i poszedł w kierunku kuchni.
- A gdybym nie była z Dean'em?- zapytałam. Chłopak gwałtownie się odwrócił. Wiem, że to pytanie mogło zabrzmieć nieco dziwnie.
- To by była inna sytuacja.
- Jak inna?
- Wtedy mógłbym cię przytulać i o tym nie myśleć.
- Teraz o tym myślisz.
- Teraz muszę się pilnować Tosia.- westchnął i zamknął się w swoim pokoju.
Wróciłam do salonu i postanowiłam, że trochę ogarnę mieszkanie. Jest 18.37 a Danielle miała przyjść wieczorem. Po jakimś czasie Kit wyszedł z pokoju i zaraz obok niego zjawił się mój brat.
- Wychodzimy.- powiedział Fabian.
- Gdzie idziecie?
- Zabieram twojego brata na imprezkę.- powiedział brunet. Mam wrażenie, że jest na mnie zły. Może nie zły ale na pewno jest przygnębiony.
- Tylko go pilnuj.
- Ile ja mam lat? Podpowiem ci 26.
- Dobra idźcie. Miłej zabawy.- uśmiechnęłam się. Fabian wyszedł na korytarz. Złapałam Kit'a za rękaw.- Mniej na niego oko. Wiesz jak jest. Nie ma szczęście do kobiet.
- Pewnie.- odburknął.
- O co chodzi?
- O nic.- pokręcił przecząco głową.- Zawsze musi o coś chodzić? Nie masz czasem złego humoru? Ja mam teraz ochotę upić się i spędzić wieczór w towarzystwie pięknej blondynki, pasuje?
Nic nie odpowiedziałam. Jest zdenerwowany dlatego tak mówi. Nie chcę żeby znowu skończyło się tak jak z Natalie. Wypuścić ich gdzieś samych...

***

- Cześć.- w drzwiach ujrzałam roześmianą twarzyczkę.
- Cześć, kochanie. Wejdź do środka.- wpuściłam dziewczynkę do mieszkania. Nagle z tyłu pojawił się David.- Wystraszyłeś mnie!
- Przepraszam. Chciałem się upewnić czy Danielle nie będzie przeszkadzała.
- Oczywiście, że nie. Cieszę się, że nie muszę siedzieć sama.
Mężczyzna zaczął się uśmiechać.
- Co się dzieje?- spojrzałam na niego zdezorientowana.- Mam coś na twarzy?
- Nie, nie. W takim razie życzę miłego wieczoru.- puścił do mnie oczko. Nadal nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Do zobaczenia.
- Zaczekaj jeszcze chwilę.- złapał mnie za nadgarstek.
- Tak?
- Bo ja ummm...
- Słucham?
- Nie wiem co zrobić jutro na obiad.- powiedział poważnie.
 Zaczęłam się śmiać. Chłopak znowu spojrzał na miejsce z tyłu mnie. Mój wzrok powędrował zaraz za nim.
- Podoba mi się to.- zaprowadził mnie do środka.
- Co?
Poszliśmy do kuchni.
- To.- wskazał na szafkę.
- Dave, ale mamy tutaj 8 takich samych szafek.
- Ale mi podoba się akurat ta.
- Coś się stało?
- Nie. Wszystko jest okej.- znów zaczął się oglądać.
- Jesteś pewien? Zaczynam się bać.
- Nie bój się. Ja już muszę iść. Mam nadzieję, że Danielle będzie grzeczna.
- Na pewno.
Odprowadziłam chłopaka do drzwi i wróciłam do salonu ale Dani tam nie było.
- Danielle!- zawołałam i ruszyłam korytarzem w stronę pokoju Kit'a gdzie paliło się światło. Przekroczyłam próg drzwi i ujrzałam dziewczynkę siedzącą do mnie tyłem.- Co tutaj robisz Dani?- zapytałam ciszej. Nic nie odpowiedziała tylko wstała z miejsca i zabrała kotkę Kit'a na ręce.
- Kuzynka mi powiedziała, że ma kotka.- zaśmiała się cichutko.- Jak rozmawiałaś z tatą to przyszła do mnie.
Obdarzyłam ją wielkim uśmiechem.
- Możesz ją zabrać do pokoju.
- Jestem głodna. Możemy coś zjeść?- zapytała.
- Pewnie, chodźmy do kuchni.- złapałam dziewczynkę za rękę i zaprowadziłam do kuchni. Uśmiechnięta, usiadła przy małym stoliku. Przez kolejny moment szukałam czegoś w lodówce.
- A mi też zrobisz?
Odwróciłam się a na drugim krześle siedział Dean. Znowu otarłam się o śmierć! Chłopak podszedł do mnie i przytulił.
- Poproszę z pomidorkiem.- dodał.
- Ale jak ty tu... co?
- Jeju kochanie...- zaczął się śmiać.- Widzisz jak łatwo można cię wrobić?
- Danielle o wszystkim wiedziała?
- Tak.- dziewczynka wskoczyła na ręce blondynowi i oboje zaczęli mnie przytulać.
- Nie gniewasz się?
- Oczywiście, że nie.
- Rano wyjeżdżam więc ostatnie chwilę wolę spędzić z tobą.
- Uprzedziłeś chłopaków?
- A myślisz, że inaczej Fabian by gdzieś wyszedł?
- Masz rację.- uśmiechnęłam się.- To jemy coś?
- Taaak. Czekałam, aż to zaproponujesz.- Dani klasnęła w dłonie. Chłopak położył ją na podłogę a brunetka zaraz zajęła wcześniejsze miejsce. Powróciłam do poprzedniej czynności. Poczułam, że blondyn obejmuje mnie w pasie i układa głowę na moim ramieniu.
- Nie wystraszyłem cię za bardzo?- zapytał.
- Trochę ale bardziej bałam się David'a- zaczęłam się śmiać.
- Słaby z niego aktor.


*30 minut później*




- Masz rację Danielle, herbata w tym kubku jest o wiele lepsza niż w innym.- Dean zwrócił się do dziewczynki.- Fajne, nie Tosia?
- Świetnie.- powiedziałam wchodząc do pokoju.- Dziwi mnie kilka rzeczy.- dodałam.
- Na przykład?
- Po pierwsze, dlaczego Dani leży na podłodze a ty siedzisz bez koszulki na kanapie?
- Zepchnął mnie.- krzyknęła roześmiana Dan.
- Słucham? Nic ci nie zrobiłem. Tutaj jest miejsce tylko dla jednej osoby i wybacz misiaczku ale nie jesteś nią ty.
- Zepchnąłeś dziecko?- spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Żartowałam!- zaśmiała się i wskoczyła na chłopaka.- Daj mi się napić, to jest mój kubek.- zaczęli walczyć o naczynie.
- Ejj, bo zaraz wam spadnie.- usiadłam obok nich. Brunetka usiadła mi na kolanach i mocno się przytuliła. Z kolei Dean objął mnie ramieniem po czym złożył delikatny pocałunek na moim policzku.
- On mnie nie kocha.- szepnęła dziewczynka, jej głos był stłumiony i prawie niesłyszalny z uwagi na to, że wtuliła się w mój sweterek. Podejrzewam, że mój chłopak tego nie słyszał.
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo on kocha ciebie. Wcale mnie to nie dziwi, masz śliczne włosy.- złapała kosmyk w swoje małe dłonie i zaczęła je owijać wokół paluszków.
- Myślisz, że kocha mnie tylko dlatego, że mam ładne włosy? To trochę smutne.- uśmiechnęłam się.
- Dlaczego do siebie szepczecie? Też tu jestem i chciałbym posłuchać.- wtrącił chłopak.
- Nie chciałbyś.- skomentowała Dani.
- Ej, słoneczko.- blondyn zaczął ją łaskotać.- Jesteś na mnie zła?
- Tak.- powiedziała odrzucając jego rękę.
- Co jej zrobiłem?- spojrzał na mnie.- Chodzi o to, że nie pozwoliłem ci się napić? Już idę zrobić ci coś dobrego.- niemal zerwał się z miejsca i łapiąc kubeczek, pośpiesznie udał się do kuchni.
- I tak go lubię.- oparła głowę na moim ramieniu.
- Jeju, Dani.- pogładziłam ją po włoskach.
- Lubię się do ciebie przytulać, wiesz?- podniosła się i spojrzała na  mnie z uśmiechem.
- Cieszę się.
- Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.
- Oczywiście, że nie. Możesz się tulić.- ścisnęłam dziewczynkę. W sumie jakoś nie przepadam za przytulaniem ale ona jest tak słodziutka, tak kochana i tak niewinna, że nie mam siły jej odmówić.

**

- Mam być zazdrosny?- chłopak po kilku minutach wrócił do pokoju.
- Cichutko Dean.- odpowiedziałam prawie niesłyszalnie.- Mała chyba śpi.- odchyliłam głowę tak, żeby na nią spojrzeć.
- Pomogę ci.- postawił naczynie na stole i zabrał dziewczynkę na ręce.- Gdzie mogę ją położyć?
- Zanieś ją na moje łóżko.- ruszyliśmy w stronę sypialni. Dean położył brunetkę a ja zdjęłam jej buciki.- Pójdziesz do pokoju Kit'a po jakiś koc?
- Oczywiście, zaraz wracam.- tak też zrobił. Przykryłam dziewczynkę i jeszcze przez chwilę się jej przyglądaliśmy.

- Polubiłam ją.
- Jak można jej nie lubić? Dzwonimy do David'a?
- Masz numer?
- Mam, mam. Widziałem się z nim później jeszcze raz.
- Zadzwonisz?
Pokiwał głową i wyjął z kieszeni telefon.

- Cześć, Dave. Twoja córeczka zasnęła, może u nas przenocować?- Nie, nie, nie musisz przychodzić. Chyba nie boisz się jej z nami zostawić?- Oczywiście, że to nie będzie problemem.- Dobra, w takim razie do zobaczenia rano.

- Do zobaczenia rano?- zapytałam.- Chyba ze mną.
- Chyba z nami.- pocałował mnie w czubek nosa.
- Zostajesz?
- Zostaję.
- Nawet nie zapytałeś czy możesz.- zaczęłam się z nim droczyć.
Chłopak przerzucił mnie przez ramię i ruszył w stronę salonu, gdzie znajdowaliśmy się niedawno.
- Puść mnie.- zaczęłam uderzać go pięściami, oczywiście robiłam to delikatnie. Dean posadził mnie na kanapie. Sam się położył a jego głowa zaraz znalazła się na moich kolanach.
- Nie chcesz żebym z wami został? Wolałbym być przy moich kobietkach.
- Muszę się tobą dzielić z Danielle?
- Ja muszę się tobą dzielić z Kit'em.
- Dean...
- Dobra, dobra. Przepraszam, nie to miałem na myśli.- złapał moją dłoń. Zaczął ją obracać i splatać nasze palce.- Jesteś idealna.
- Nie jestem.- uśmiechnęłam się sama do siebie, przeczesując jego włosy.
- Dla mnie jesteś.- szepnął. Nic nie odpowiedziałam, nie wiedziałam co chce usłyszeć w takim momencie.
- Nie jesteś jeszcze zmęczony?- wypaliłam.
- Jeszcze nie ale jeżeli jesteś śpiąca to możemy iść się położyć do Dani. No chyba, że ja będę spał na kanapie.
- A co będzie jak Fabian z Kit'em wrócą do domu?
Chłopak zaczął się uśmiechać.
- Oni tak wcześnie nie wrócą. Kochanie, wszystko mamy ustalone.
- I Fabian się zgodził?
- Oj, Fabian. Kit wie i się nim zajmie. Wiadomo co twój brat by powiedział jakbym rzucił "zostaję dziś na noc u Tosi". Zabiłby mnie na pewno zaraz po tym jakby zaczął myśleć co między nami mogłoby się wydarzyć.
- Mogłoby?- przełknęłam głośno ślinę. Ugh! Strachliwa Tosia.
- Cichutko. Chodzi o to, że masz wygodniejsze łóżko, lepiej się w nim będzie spało niż w moim.- uśmiechnął się.
- No dobrze.
- Przecież wiesz, że nie zamierzam cię w żaden sposób krzywdzić.- powiedział nieco urażony.
- Wiem.
- A poza tym śpimy dzisiaj z tą małą kobietką, która cie uwielbia.
Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Dani jest cudowna.
- Pewnie, że tak. Szkoda, że cały czas musi o coś wypytywać.
- Myśli, że jej nie kochasz. A mnie kochasz dlatego, że mam ładne włosy.
- Odkryła moją tajemnice.
- Przyznajesz, że jesteś ze mną tylko dla moich włosów?
- Oczywiście, mam nadzieję, że nie myślałaś o niczym innym. To logiczne, że jest się z dziewczyną dla jej włosów.
- Wydało się.- zaczęłam się śmiać.
- Danielle jest już zajęta przez mojego brata.
- Współczuję, będzie miała ciężkie życie.
- Wcale nie, on jest taki tylko dla ciebie. Jeszcze nie wiem dlaczego ale wkrótce go rozszyfruję.
- Powodzenia, to chyba nie będzie takie proste.
- Masz się nim nie przejmować, zrozumiano? Podobno uważasz, że to Kieran jest najprzystojniejszy z zespołu.
- Wcale nie. Nie mam zdania na ten temat.
- Nie masz?
- Właśnie stwierdziłam, że mam. Ty jesteś najprzystojniejszy.
- Oj nie musisz tak mówić.
- No to nie.
- Ale możesz.
- Nie dogodzisz.- zaśmiałam się.- 23.30, idziemy spać?
- Mam cię zanieść czy sama panienka trafi?
- Zanieść.
- Żartowałem, masz takie cudne nóżki, że z pewnością sobie doskonale poradzisz.
Wskoczyłam mu na plecy.
- Czyli nie mam wyjścia.
- I tak mnie kochasz.
- O tym nawet nie musimy dyskutować.- pocałowałam chłopaka w policzek.- Miło mi.
- Mi również.- zaśmiałam się.
Po jakiś 30 minutach byliśmy już w łóżku. Danielle leżała na środku, rzucała się niesamowicie więc Dean musiał mieć oczy dookoła głowy, żeby nie oberwać z nogi lub ręki. Mnie to oczywiście bawiło, gdyby nie moment w którym sama zostałam uderzona. Wtedy się nie śmiałam...
- Jesteś zła, że powiedziałem ci dopiero dzisiaj o naszym wyjeździe?- zapytał nagle, przerywając niezręczną ciszę.
- Wolałabym, żebyś poinformował mnie o tym wcześniej ale nie mam ci tego za złe.
- Następnym razem tak zrobię. Obiecuję.

***

- Tosia! No Tośka!- poczułam, że ktoś siedzi mi na brzuchu.
- Tak?- otworzyłam oczy i ujrzałam błękitne tęczówki dziewczynki.- Kochanie, możesz ze mnie zejść?
- Nie ma twojego chłopaka nananana
- Gdzie jest?- gwałtownie się odwróciłam, Dean'a faktycznie nie było.
- Przecież powiedział ci, że rano wyjeżdża. Tak go słuchasz Tośka!.- Danielle pokiwała przecząco głową.
- Myślałam, że zaczeka aż się obudzę.
- Jest 11 więc to nie byłoby takie łatwe. Ale kazał dać ci buziaczka, mogę?- zachichotała.
- Oczywiście.- odparłam. Dziewczynka pocałowała mnie w policzek i spojrzała na podłogę. Zaraz po tym jej wzrok znowu skierowany był na mnie.
- Zobacz.- wskazała paluszkiem na miejsce, któremu przed chwilą się przyglądała. Podniosłam się na łokciach i ujrzałam talerzyk z koktajlem i arbuzami w kształcie serduszek. Uśmiechnęłam się sama do siebie i sięgnęłam po naczynie. Dani usiadła obok mnie i złapała telefon.
- Mogę coś powiedzieć?- zapytała.
- Możesz.
- Tu było zdjęcie Dean'a jak spał ale je przypadkiem przesunęłam.
- Zaraz poszukamy.
Zapowiadał się miły poranek. Koktajl, serduszka i Dani, całkiem niezłe połączenie :)

____________________________________________________

Cześć Kochani ;) 
Ten rozdział przypadł mi do gustu xd
Idę się uczyć a Was zostawiam z lekturą :)) 
Następny pojawi się za jakieś 2-3 tygodnie
Buziaczki, Patty <33 

Minimum 9 komentarzy = kolejny rozdział 

poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 26


*perspektywa Tosi*

No to się porobiło! Mam nadzieję, że Kit nie miał niczego konkretnego na myśli. Liczę na to bo w innej sytuacji nasze życie pod jednym dachem nie będzie miało najmniejszego sensu. Powiem więcej, stanie się dla nas przekleństwem. Chris jest mądrym chłopakiem więc rozumie to, że jestem z Dean'em. Przynajmniej tak mi się wydaje. Nad tyloma rzeczami muszę się zastanowić. Szkoda, że nie mam na to siły. Idę spać.

*perspektywa Kit'a*

Głupi jesteś, głupi jesteś i jeszcze raz głupi! Poszedłem do pokoju i położyłem się na łóżku. Dziwnie to zabrzmiało. Jeżeli ona pomyśli, że się w niej podkochuję no to mogę zapomnieć o przyjaźni. Będzie trzymała mnie na dystans. O wszystkim co mogłoby być między nami mogę zapomnieć.

***

*perspektywa Tosi*

- A Caroline? Jest śliczna, wygląda na normalną i spokojną dziewczynę.- powiedziałam.
- Była okej ale przecież tutaj nie mieszka i tak w ogóle to o czym my rozmawiamy?- oburzył się.
- Szukam ci dziewczyny skoro sam nie potrafisz sobie jej znaleźć.
- Potrafiłbym! Po prostu mi się nie chce.
- Nie chciałbyś czasem się do kogoś przytulić? Pooglądać z nią filmu, pocałować, powiedzieć jaka jest ważna, słyszeć, że jesteś najlepszy, leżeć sobie wtulonym...
- Przestań Tosia.- spojrzał na mnie tymi swoimi smutnymi oczyma.- Musisz mi to mówić?- gwałtownie wstał z miejsca. On na prawdę kogoś potrzebuje.
- Czyli nie chcesz?
- Nie? Nie pragnę niczego innego.
- Znajdę ci tą Caroline. Kurcze, fajna dziewczyna nawet ja bym się z nią dogadała.
- Tosia, przestań się mną zajmować. Sam sobie znajdę dziewczynę.
- Więc dlaczego nadal jej nie masz? Mam ci przypomnieć co tracisz?
- Nie! Nic więcej nie mów. Przynajmniej do ciebie mogę się przytulić.- usiadł na kanapie obok mnie. Dokładnie wiedziałam na co czeka. Przysunęłam się do niego i przytuliłam.
- Szkoda mi ciebie. Wiem, że jesteś świetnym facetem więc chcę ci pomóc.
- Ale ja nie chcę nikogo na siłę. Nie rozumiesz? Nie mam szczęścia do kobiet i raczej tego nie zmienię.
- Wszystko można zmienić. Ja też uważałam, że nie mam szczęścia do facetów a potem poznałam ciebie i Dean'a.
- Mnie też zaliczasz do tego szczęścia?- spojrzał na mnie uśmiechnięty.
- Oczywiście, chociaż denerwujesz mnie tak często jak nikt inny.
- Moja wina? To ty mnie denerwujesz.
- I dodatkowo zrzucasz na mnie winę. Kit!- uderzyłam go w ramię.
- Ałł, bijesz mnie.- zrobił smutną minkę.
- Przepraszam.- zrobiłam taką samą. Mimo tego, że działamy sobie na nerwy, to lubię spędzać z nim czas.
- Wybaczam. Z tobą nie można się kłócić.
- Można, można.
- Nie, nie.
- I znowu się ze mną kłócisz.- zaśmiałam się.
- Nie chcę, żebyś szukała mi dziewczyny.
- Dalej mam wysłuchiwać twojego "chcę dziewczynę, chcę dziewczynę, potrzebuję dziewczyny"?- zaczęłam go przedrzeźniać.
- Śmieszne Tosia, śmieszne.
- Więc pozwól sobie pomóc. Może jakaś imprezka dzisiaj?
- O nie!- wstał z miejsca.- Nigdy więcej nie poznam dziewczyny na imprezie!
- W sumie masz rację.
Nagle zadzwonił mój telefon.

  • Cześć Tosia. Idziemy na spacer?- usłyszałam głos Dean'a. 
  • Możemy iść. 
  • Będę u ciebie za godzinę. Do zobaczenia. 
  • Cześć. 
- Jaka krótka, romantyczna rozmowa.- zaśmiał się Kit. 
- Za to romantycznie będzie za chwilę.- szeroko się uśmiechnęłam. 
- Nie!- krzyknął i położył poduszkę na głowę.- Miłość, miłość wszędzie. 
- Zaproponowałabym ci pójście z nami ale tego nie zrobię. 
- Dlaczego? 
- I tak zawsze odmawiasz. 
- A może bym nie odmówił? 
- Niestety, dziś spędzam czas z Dean'em. 
- Lepiej idź do szkoły. 
- Śmieszne. 
- To nie miało być śmieszne tylko prawdziwe. 
- Zachowaj taką prawdę dla siebie. Musisz mi psuć humor? 
- Nie muszę. 
- Więc dlaczego to robisz? Idę się wykąpać. Jak Dean przyjdzie to wpuść go do domu. 
- Nie, powiem mu żeby czekał na schodach. Tośka, no chyba wiem jak mam się zachować. Nie znam go od wczoraj. 
Bez zbędnej wymiany zdań ruszyłam do łazienki 

***
 *Kit* 

- Cześć.- otworzyłem drzwi chłopakowi. 
- Hej, ja do Tosi. 
- Domyśliłem się. Ostatnio rzadko przychodzisz tutaj dla mnie.- usiadłem na kanapie. 
- Tosia jest moją dziewczyną. 
- A ja jestem twoim przyjacielem. 
- Kit...
- Usiądź sobie, zaraz powinna przyjść. 
- Jesteś na mnie zły? 
- No co ty.- uśmiechnąłem się.- Po prostu chciałbym spędzać z tobą więcej czasu, tak jak kiedyś. Teraz widzimy się jedynie na próbach. Jutro wyjeżdżamy więc przynajmniej te 5 dni spędzę wśród przyjaciół nie myśląc o niczym. 
- No właśnie, muszę powiedzieć Tosi. Całkiem o ty zapomniałem. 
- Na pewno pozwoli ci jechać. 
- Nie będę pytał o pozwolenie. Powiem jej, że jedziemy do Polski. Tyle.
- Cześć, możemy iść.- do pokoju zawitała uśmiechnięta Tosia. Zaraz rzucili się sobie w ramiona. Uwielbiam takie momenty. 
- Dość tych czułości. Zmykajcie i bawcie się dobrze.- powiedziałem. 
- Oczywiście. Do wieczora. 

*perspektywa Tosi* 

Siedzieliśmy sobie na ławce i rozmawialiśmy. Zauważyłam dziewczynkę, która co chwilę się nam przyglądała.



Wiedziałam, że chłopaki mają młode fanki ale ta mnie zaskoczyła. Widocznie rozpoznała Dean'a.
- Widzisz tą małą brunetkę?- zapytałam nagle chłopaka.
- Gdzie?- zaczął się rozglądać. Wskazałam na nią palcem. 
Nic nie zdążył powiedzieć. Dziewczynka zaczęła biec w naszą stronę. Moja mina zapewne była bezcenna. No co? Ja bym się wstydziła. 
- Cześć Dean!- ledwo wyhamowała, wpadając na blondyna. 
- Cześć Danielle.- posadził ją sobie na kolanach. Zadowolona, wtuliła się w niego. Domyśliłam się, że nie są sobie obcy. Brawo Tosia, inteligentna istoto. 
- Mówiłam, że jeszcze tutaj wrócisz.- cichutko się zaśmiała. 
- Nie planowałem tego. To jest Tosia, moja dziewczyna.- przedstawił mnie. Danielle zaczęła mi się przyglądać, zmierzyła mnie od góry do dołu. 
- Hej.- podała mi rękę. Uścisnęłam ją i szeroko się uśmiechnęłam.- Dlaczego nie była tutaj z tobą ostatnio?
Dean wyglądał na zmieszanego tym pytaniem. Pewnie odpowiedziałabym za niego ale nie mam pojęcia kiedy tu był. Nawet nie wiem czy się wtedy znaliśmy. 
- Wtedy nie byłem z Tosią. 
- Dlatego byłeś taki smutny? 
- Musisz być taka ciekawska?
- Przez nią? 
Dziewczynka nie dawała za wygraną a Dean nadal nie wiedział co ma jej odpowiedzieć. Albo po prostu nie chciał niczego mówić. 
- Wiem, że przez nią byłeś smutny. Pamiętasz jak z tobą siedziałam? 
- Oczywiście, że pamiętam. 
- Siedziałeś sam, mówiłeś, że nie masz nikogo z kim mógłbyś wtedy być.
- Owszem. Tak mówiłem ale trochę się zmieniło od tego czasu. 
- Pogodziliście się? 
- Tak, wszystko jest dobrze. 
- Dlaczego byłeś na nią zły? 
- Dani, daj spokój, tak? 
- Muszę?- westchnęła. 
- Musisz.- zaczął się śmiać. 
- To chociaż powiedz czy Seanowi podobał się mój rysunek.- klasnęła w dłonie. 
- Bardzo. Powiedział, że chciałby cię kiedyś poznać. 
- Na prawdę?- otworzyła buzię ze zdziwienia. 
Mój chłopak pokiwał twierdząco głową. 
- Ale fajnie! Przyjdziesz z nim jutro? 
- Nie mogę, wyjeżdżamy. Może za tydzień go przyprowadzę. 
- Jestem tutaj prawie codziennie więc mam nadzieję, że na was trafię.
- Wyjeżdżacie?- zainteresowałam się.
- Jedziemy do Polski na tydzień. Mamy tam koncerty. Chciałem ci powiedzieć wcześniej ale zapomniałem.
- Rozumiem.- powiedziałam. Na nic więcej nie było mnie stać. Tośka, która zawsze ma milion rzeczy do powiedzenia, zapomniała jak się rozmawia. Będę za nim tęsknić, bardzo. Czuję to.
- Dlaczego nie zabierzesz jej ze sobą?- zaczęła Danielle.
- Dlaczego ty cały czas zadajesz pytania?- uśmiechnął się do dziewczynki.
- To była propozycja.
- Nie mogę jej zabrać ze sobą nawet gdybym bardzo chciał.- wlepił we mnie swoje ciemne oczy.
- Przecież nic nie powiedziałam.- zaczęłam się bronić.
- Danielle! Szukam cię, dlaczego uciekasz?- podszedł do nas wysoki mężczyzna, dobrze mi znany.
- Cześć David.- uśmiechnęłam się. W pierwszym momencie chyba mnie nie poznał.
- Tosia? No cześć!- obdarzył mnie szerokim uśmiechem. Zdziwiłam się trochę, ciekawe kim jest dla niego Danielle.
- Ale tato! Lubię siedzieć z Dean'em.
- Skąd wiesz, że on lubi siedzieć z tobą?
- Widzisz jak się cieszy?- złapała policzki chłopaka i sama "ułożyła" uśmiech na jego twarzy. Tata?! No nie pomyślałabym. Wydawało mi się, że jest nieco starszy od Kit'a a tutaj takie duże dziecko. Właściwie to mała panienka, podejrzewam, że Dani nie chcę żeby ktoś nazywał ją dzieckiem.
- Wcale nam nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie.- odparł mój chłopak.- Mam na imię Dean.- wyciągnął dłoń do mężczyzny.
- David. Długo cię nie widziałem.- zwrócił się do mnie.
- Ostatnio często siedzę w domu, rzadko wychodzę. Pewnie dlatego.
- Za to twój brat często opuszcza mieszkanie. Zwłaszcza wieczorem.- zaśmiał się.- Albo jak wychodzi na papierosa.
- Słucham?- Fabian wychodzi na papierosa?! No coś mi tu nie gra. Przecież on jak wróci z pracy to się nie rusza z pokoju.
- No tak, często się z nim mijam. Nie wiedziałem, że ma siostrę.
- Czyli poznałeś go wcześniej niż mnie?
- Jakieś 3 lata wcześniej.- zaczął się śmiać.
- Już rozumiem. Kit nie jest moim bratem tylko współlokatorem. Fabiana pewnie jeszcze nie poznałeś.
- Być może. W takim razie nie palę z twoim bratem pod domem.
- I dobrze. On jest tak ułożony, że ciężko spotkać go z papierosem. W ogóle ciężko go spotkać. Siadaj do nas.- poklepałam miejsce obok siebie. Chłopak nic nie mówiąc, dosiadł się.
- Twoja córka podrywa mi brata.- powiedział roześmiany Dean.
- Wcale nie!- oburzyła się.
- Mam nadzieję, że twój brat jest w odpowiednim wieku.- skomentował Dave.
- Ma 25 lat.
- Danielle!
- Jeju, tato.- wywróciła oczami- Sean jest bardzo fajny. Przecież pokazywałam ci go na moim rysunku.
- Tam gdzie nie miał ręki?
- Ten mężczyzna jest moim ojcem.- spojrzała na Dean'a.- Przyzwyczaj się bo jak Sean będzie moim mężem to będziemy do was przychodzić.
- Dobrze, że mnie uprzedziłaś. Ile masz lat?- spytał blondyn.
- 7.
- Faktycznie, 18 lat różnicy to nie tak dużo.- dodał.
- Też tak uważam.- powiedziała. Uśmiechnęłam się do dziewczynki.- Ładna jesteś.- dodała.
- Dziękuję.- odparłam zawstydzona.
- Masz ładne włosy.
- Twoje też są przepiękne.
- Ale Dean i tak jest mój.- dodała nagle. Wszyscy zrobiliśmy miny typu "ale o co chodzi?" a dziewczynka zaczęła się śmiać.- Przepraszam, Dean'a ci oddam ale Sean jest tylko mój.
- Sean'a możesz sobie wziąć.- skomentowałam.
- W takim razie blondyn jest twój.- przytuliła się do chłopaka.- Muszę go przytulić zanim tata powie, że musimy iść do domu.
- Musimy iść do domu.
- Tato! Musisz mi to robić?
- Tak. Wstawaj kochanie, idziemy.- złapał dziewczynkę za dłoń.
- Chciałam jeszcze z nimi porozmawiać.
- Mieszkam obok Ciebie.- uśmiechnęłam się do dziewczynki.
- Naprawdę?- aż podskoczyła, po chwili rzuciła mi się na szyję i zaczęła przytulać.- Dean pewnie do ciebie przychodzi bo jest twoim chłopakiem więc będę mogła się z nim częściej widywać.
- Myślałam, że przytulasz mnie dlatego, że będziesz przychodzić do mnie.
- Do ciebie też.- pocałowała mnie w policzek.
- Musimy już iść.- Dave zaczął się niecierpliwić.- Danielle, wstawaj. Daj już spokój Tosi.
- Idę, idę. Do zobaczenia. Tosia, mogę przyjść na chwilę wieczorem?- uśmiechnęła się szeroko.
- Jeżeli tata ci pozwoli to oczywiście.
- Będę mogła tatusiu?- spojrzała na niego swoimi maślanymi oczkami.
- Nie będzie sprawiała kłopotu?- zwrócił się do mnie.
- Nie.- dziewczynka zdążyła mnie wyprzedzić.
- Dani...
- Wszystko będzie w porządku, może przyjść.- powiedziałam.
- Miłego dnia, cześć.
Pożegnaliśmy się ze znajomymi i wymieniliśmy spojrzeniami.
- Nie masz już życia.- Dean zaczął się śmiać.
- Przestań.- uderzyłam go w ramię.
- Danielle nie da ci spokoju przez najbliższy miesiąc.
- Jest urocza, jakoś dam sobie radę. Dlaczego tak późno powiedziałeś, że wyjeżdżasz?- zmieniłam temat.
- Bałem się.- spuścił wzrok.
- Rozmawialiśmy o tym.- ujęłam jego dłoń.
- Wiem ale teraz boję się jeszcze bardziej.
- Czego?
- Bo teraz wiem, że jesteś moja i boję się, że zrobię coś co cię zrani.- tym razem spojrzał na mnie.
- Musisz próbować.
- Gorzej jak mi się nie uda.
- Gwarantuję ci, że wszystko się ułoży.- oparłam głowę na jego ramieniu.
- Wydaje mi się, że jesteśmy całkiem fajną parą.- nagle zaczął się śmiać.
- Tak?
- Ja przystojny, ty inteligentna.
- Dziękuję Dean!- powiedziałam sarkastycznie.- Raczej ja ładna a ty skromny.
- Widzisz? Jesteśmy idealni.- pocałował mnie w czoło.
__________________________________

Tadam! ;D
Tym razem króciutko ale w najbliższym czasie pojawi się kolejny ;)
Nudy, nudy ale zaczynam się rozkręcać xd


12 komentarzy = kolejny rozdział