*perspektywa Tosi*
Na korytarzu natrafiłam na kotkę Kit'a.
- Chodź ze mną.- wzięłam ją na ręce. Jestem dziwna, rozmawiam z kotem.
Otworzyłam drzwi do pokoju. Dźwięki ustały. Przez chwilę stałam w bezruchu. I znowu! Uderzenie w szybę! Mało brakowało a dostałabym zawału. Można powiedzieć, że otarłam się o śmierć. Podeszłam do okna. Kolejne uderzenie. Aż się cofnęłam. Myślałam, że ktoś sobie żartuje. Gdy przez kolejny moment była cisza, odważyłam się i wyjrzałam przez okno. Moje zdziwienie było jeszcze większe gdy na zewnątrz zauważyłam Dean'a z kilkoma kamykami w dłoni. Zaśmiałam się i otworzyłam.
- Oszalałeś?- zapytałam przez śmiech.
- Cicho! Specjalnie tak próbuję się do ciebie dostać, żeby Fabian i Kit mnie nie usłyszeli.- odpowiedział.
- Nie ma ich w domu. Chodź na górę.- uśmiechnęłam się.
- Dobra.- odparł i po chwili zniknął za drzwiami kamienicy. Wróciłam do salonu i usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Wariat.- rzuciłam mu się na szyję.
- Oberwałem od twojej sąsiadki torbą za to, że rzucam kamieniami w okno.- mocno mnie uściskał.
- Dziwisz się jej? Jakiś młodociany przestępca, stoi przed domem i rzuca kamieniami w okno. Na dodatek miałeś kaptur na głowie.
- Ja przestępca? Jakoś musiałem zwrócić twoją uwagę.
- Dlaczego nie zadzwoniłeś?
- Faktycznie. Zapomniałem, że już mam twój numer.
- Obejrzymy jakiś film?- zaproponowałam.
- Pewnie. Zaraz coś wybierzemy.- uśmiechnął się.
Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy jakąś komedię. Było całkiem miło.
- Może byśmy zmienili na horror?
- Liczysz na to, że się do ciebie przytulę?- zaśmiałam się.
- Owszem.
- No niestety. Mnie takie filmy nie ruszają.
- Nie żartuj. Nie boisz się?
- Nie.
- Wcale?
- Ani trochę. Mam pytanie Dean.- odwróciłam się tak, żeby dokładnie widzieć twarz chłopaka.
- Słucham?
- Kit cię tu przysłał?- zapytałam. No co? Chciałam wiedzieć.
- Dlaczego miałby to robić?- sama nie wiem czy byłby w stanie mu powiedzieć o moim "małym uzależnieniu". Chociaż po nim to ja się już mogę wszystkiego spodziewać.
- Nie wiem, po prostu pytam. Kit wychodzi a ty nagle się zjawiasz.
- Myślisz, że Kit ma na twoim punkcie aż taką obsesję? Że zawsze ktoś musi być obok ciebie? Pilnuje, żeby nikt ci nie zrobił krzywdy?
- Oj, Dean.- nie chciałam mu o wszystkim powiedzieć ale sama wywołałam tą sytuację.- Zapomnij o tym pytaniu.
- Nie wiem czy to ma sens.- odsunął się ode mnie.
- O czym mówisz?
- No wiesz... Ummm, nie wiem czy potrafię z nim konkurować.
- Słucham?- zaśmiałam się. Chłopak za to zmroził mnie wzrokiem. Czyli nie żartuje.- Bo chyba nie wiem co ty masz na myśli. Ja do Kit'a nic nie mam. On do mnie tym bardziej. Zrozum Dean, że nic nas nie łączy. Być może to wygląda jak wygląda ale...
- No właśnie, jak twoim zdaniem to wygląda?- spojrzał na mnie.
- Nie wiesz jak zachowujemy się gdy nikogo nie ma. Cały czas postrzegasz nas przez pryzmat pocałunku. My nawet nie potrafimy się ze sobą dogadać. Zawsze się kłócimy ale ostatnio Kit próbuje mi zastąpić brata bo uważa, że Fabian się mną nie interesuje. Nic więcej. Zrozum to.
- To teraz ja mam do ciebie pytanie.- spuścił wzrok.
- Aż się boję.- szepnęłam. Dean jest bezpośredni, właściwie to dobrze, zapyta o wszystko co chce wiedzieć.
- Dlaczego mi nie pozwalasz się tak do siebie zbliżyć?- wlepił we mnie swoje oczy.
- Słucham?- powiem szczerze, że się zdziwiłam.- Zaskoczyłeś mnie. Nigdy nie powiedziałam ci, że nie chcę się z tobą bliżej poznać, więc nie wiem skąd ten pomysł.
- Czuję przewagę ze strony Kit'a.
- Dean, przecież to jest twój przyjaciel, nie możesz tak mówić.
- Dodatkowo mam wrażenie, że się od siebie oddalamy.
- Po co się odsunąłeś? Chodź bliżej.- uśmiechnęłam się.
- Wiesz, że nie mówię o tym.- westchnął ale mimo to się przysunął. Oparłam głowę na jego ramieniu.
- Jest przeciwnie, wiesz? Wcale się nie oddalasz. Tym razem twoje przeczucia zawiodły.
- Na prawdę?- spojrzał na mnie.
- Oczywiście. Wydaje mi się, że w Londynie jesteś jedyną osobą, z którą potrafię się dogadać.
- Oprócz Fabiana.
- Tu by można było podyskutować.- zaśmiałam się.
- Co się dzieje?
- Ostatnio stwierdził, że będzie lepiej jak zmienimy mieszkanie.
- Zamierzacie wrócić do Polski?
- Nie. Uważa, że mieszkanie z Kit'em nie wychodzi nam na dobre. Gdyby szukał mieszkania to pewnie gdzieś niedaleko. Na szczęście wybiłam mu ten pomysł z głowy.
- Teraz mam do ciebie blisko, mogę stać pod oknem i rzucać kamieniami ile chce. Co będzie potem?- zaśmiał się.
- Nic nie będzie. Nie chcę się wyprowadzać. Drugi raz mnie do tego nie zmusi.
- To dobrze.- pocałował mnie w czubek głowy.
- Dalej będziesz musiał rzucać kamieniami i narażać się mojej sąsiadce.
- Jakoś przeżyję kolejny raz. Przyznam szczerze, że oberwanie torbą w tyłek nie jest wyjątkowo bolesne- oboje głośno się zaśmialiśmy.
- Współczuję ci Dean.- dodałam.
- Nie ma czego. Jakoś sobie z tym radzę ale pewnie gdy dostanę tak jeszcze kilka razy to będę miał traumę i udam się do psychologa.
- Ja cię wyleczę.
- Tak?- uśmiechnął się zadziornie.
- Wstawię się za sąsiadką i jej pomogę.- chłopak w odpowiedzi zaczął mnie łaskotać.
- Ale za co?
- Chcesz się nade mną znęcać.
- Nieee.- tak się złożyło, że nim się spostrzegłam leżałam na kanapie a Dean? On tak jakby... na mnie.
- Wystarczy, co?
- Tak. Nienawidzę tego
- Zapamiętam.- nachylił się i delikatnie pocałował mnie w czubek nosa. Po chwili wstał i podszedł do telewizora.- Proponuje kolejny film. Co ty na to?- uśmiechnął się.
*perspektywa Kit'a*
Otworzyłem drzwi do naszego mieszkania. Starałem się być w miarę cicho, żeby nie obudzić Tosi. Domyślam się, że Fabiana jeszcze nie ma. Brakuje jego kurtki i butów.
Mój wzrok przykuł włączony telewizor. Zapaliłem światło w korytarzu, ruszyłem do salonu i stanąłem jak wryty. Na kanapie leżała Tośka z Dean'em. Przykryci kocykiem, wtuleni w siebie, romantico. Wróciłem na korytarz i trzy razy uderzyłem się w twarz. Wracam... Nadal to samo. Kurde Kit, wypiłeś dwa piwa i taka schiza? Mrugam, patrzę, mrugam, patrzę, mrugam, patrzę a oni nadal tam śpią. Trzeba to przemyśleć. Usiadłem w kuchni i wypiłem następne piwo. Widzę ich po raz kolejny. Czyli to nie moja wyobraźnia. Właściwie gdyby to była ona to na miejscu Dean'a byłbym ja a zamiast Toski jakaś śliczna blondynka. Co? Nieważne. O czym ja myślę? Coś trzeba z tym zrobić.
Usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu. Tym kimś musiał być Fabian. Zamknąłem drzwi do salonu i się o nie oparłem.
- Cześć Fabian, przyjacielu.
- Czego chcesz?- zaśmiał się.
- Niczego. Tylko się witam.
- No i to nie jest normalne.
- Idziesz spać? To dobranoc.
- Dlaczego tak stoisz przy tych drzwiach?- zrobił się podejrzliwy.
- Bo je lubię. Najlepsze w tym mieszkaniu. Solidna firma.- pogładziłem drewno. Sam nie wierzę w to jakim jestem debilem. Nie ma to jak udawać aż tak pijanego, żeby bronić przyjaciół.
- Wszędzie mamy takie same drzwi.
- Ale te są najlepsze. Polubiłem je.
- Ty coś brałeś, tak? Zaprowadzę cię do pokoju, zanim zaczniesz się do nich przytulać.
- Nie chcę. Będę je pilnować ale ty idź. No dobranoc.- uśmiechnąłem się.
- Mogę zobaczyć co zrobiłeś z salonem?
- Nic. Wróciłem 8 minut temu. Po prostu Tosia tam śpi i nie chcę żebyś ją obudził. - powiedziałem. Ominąłem fakt, że nie sama. Być może odpuści.
- Zrobiłeś jej coś?
- Skąd ten pomysł? Nawet nie jestem w stanie. Mój kot idzie.- wskazałem na zwierzaka.- Super jest, nie?
- Jest ktoś u niej i zapłaciła ci, żebyś ją krył?
- No co ty. Nie jestem taki tani. By się dziewczyna mogła niedopłacić.
- Więc wpuść mnie tam.
- Nie.
- Odsuń się.- lekko mnie popchnął a mi nie chciało się bronić. Chłopak wszedł do środka a ja oparłem się o ścianę.
- Dlaczego tu leżysz?
- Oglądałam film i zasnęłam.- odparła zaspanym głosem.
Czekałem aż Dean oberwie a tak chciałem tego uniknąć. Po chwili oboje wyszli z pokoju. Fabian zgasił światło i zamknął drzwi.
- Jeszcze pożegnam się z Kit'em.- powiedziała, spoglądając na mnie. Przytuliła mnie.
- Wyprowadź go z domu tak, żeby Fabian na niego nie trafił.- szepnęła. Mogłem się domyślić, ze za darmo mnie nie przytula. Gwałtownie się ode mnie odsunęła i ruszyła do sypialni.
- Dobranoc Kit.- dodał Fabian.
- Dobranoc, kolego.- zaczekałem aż zamknie się w pokoju i wszedłem do salonu, zamykając za sobą drzwi.
- Dean.- szepnąłem.
- Tu jestem.- wyszedł zza zasłony.
- Fabian cię tam nie widział?- zaśmiałem się.
- Cicho.- podszedł do mnie.- Myślisz, że akurat na zasłonę zwrócił uwagę? Poza tym jestem wysoki i szczupły więc nie było z tym problemu. Ty byś pewnie miał.- zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne.
- Dobrze, że tak głośno przytulałeś się do drzwi. Przynajmniej zdążyłem się ukryć. Nie myślałem, że potrafisz tak zbajerować.
- Odprowadzę cię do wyjścia.
- Dobra.
Sprawdziłem czy Fabiana nie ma w pobliżu i wyprowadziłem chłopaka na zewnątrz.
- Następnym razem się lepiej ukrywajcie.- dodałem.
- Jakoś nie planowałem, że zasnę.
- Dobra, dobra. Idź już.
- Dobranoc. Dzięki za wszystko.
- Czego się nie robi dla przyjaciela? Dobranoc.
Wróciłem do mieszkania i poszedłem spać. Nadal chciało mi się śmiać z tej całej sytuacji.
- Słucham?- powiem szczerze, że się zdziwiłam.- Zaskoczyłeś mnie. Nigdy nie powiedziałam ci, że nie chcę się z tobą bliżej poznać, więc nie wiem skąd ten pomysł.
- Czuję przewagę ze strony Kit'a.
- Dean, przecież to jest twój przyjaciel, nie możesz tak mówić.
- Dodatkowo mam wrażenie, że się od siebie oddalamy.
- Po co się odsunąłeś? Chodź bliżej.- uśmiechnęłam się.
- Wiesz, że nie mówię o tym.- westchnął ale mimo to się przysunął. Oparłam głowę na jego ramieniu.
- Jest przeciwnie, wiesz? Wcale się nie oddalasz. Tym razem twoje przeczucia zawiodły.
- Na prawdę?- spojrzał na mnie.
- Oczywiście. Wydaje mi się, że w Londynie jesteś jedyną osobą, z którą potrafię się dogadać.
- Oprócz Fabiana.
- Tu by można było podyskutować.- zaśmiałam się.
- Co się dzieje?
- Ostatnio stwierdził, że będzie lepiej jak zmienimy mieszkanie.
- Zamierzacie wrócić do Polski?
- Nie. Uważa, że mieszkanie z Kit'em nie wychodzi nam na dobre. Gdyby szukał mieszkania to pewnie gdzieś niedaleko. Na szczęście wybiłam mu ten pomysł z głowy.
- Teraz mam do ciebie blisko, mogę stać pod oknem i rzucać kamieniami ile chce. Co będzie potem?- zaśmiał się.
- Nic nie będzie. Nie chcę się wyprowadzać. Drugi raz mnie do tego nie zmusi.
- To dobrze.- pocałował mnie w czubek głowy.
- Dalej będziesz musiał rzucać kamieniami i narażać się mojej sąsiadce.
- Jakoś przeżyję kolejny raz. Przyznam szczerze, że oberwanie torbą w tyłek nie jest wyjątkowo bolesne- oboje głośno się zaśmialiśmy.
- Współczuję ci Dean.- dodałam.
- Nie ma czego. Jakoś sobie z tym radzę ale pewnie gdy dostanę tak jeszcze kilka razy to będę miał traumę i udam się do psychologa.
- Ja cię wyleczę.
- Tak?- uśmiechnął się zadziornie.
- Wstawię się za sąsiadką i jej pomogę.- chłopak w odpowiedzi zaczął mnie łaskotać.
- Ale za co?
- Chcesz się nade mną znęcać.
- Nieee.- tak się złożyło, że nim się spostrzegłam leżałam na kanapie a Dean? On tak jakby... na mnie.
- Wystarczy, co?
- Tak. Nienawidzę tego
- Zapamiętam.- nachylił się i delikatnie pocałował mnie w czubek nosa. Po chwili wstał i podszedł do telewizora.- Proponuje kolejny film. Co ty na to?- uśmiechnął się.
*perspektywa Kit'a*
Otworzyłem drzwi do naszego mieszkania. Starałem się być w miarę cicho, żeby nie obudzić Tosi. Domyślam się, że Fabiana jeszcze nie ma. Brakuje jego kurtki i butów.
Mój wzrok przykuł włączony telewizor. Zapaliłem światło w korytarzu, ruszyłem do salonu i stanąłem jak wryty. Na kanapie leżała Tośka z Dean'em. Przykryci kocykiem, wtuleni w siebie, romantico. Wróciłem na korytarz i trzy razy uderzyłem się w twarz. Wracam... Nadal to samo. Kurde Kit, wypiłeś dwa piwa i taka schiza? Mrugam, patrzę, mrugam, patrzę, mrugam, patrzę a oni nadal tam śpią. Trzeba to przemyśleć. Usiadłem w kuchni i wypiłem następne piwo. Widzę ich po raz kolejny. Czyli to nie moja wyobraźnia. Właściwie gdyby to była ona to na miejscu Dean'a byłbym ja a zamiast Toski jakaś śliczna blondynka. Co? Nieważne. O czym ja myślę? Coś trzeba z tym zrobić.
Usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu. Tym kimś musiał być Fabian. Zamknąłem drzwi do salonu i się o nie oparłem.
- Cześć Fabian, przyjacielu.
- Czego chcesz?- zaśmiał się.
- Niczego. Tylko się witam.
- No i to nie jest normalne.
- Idziesz spać? To dobranoc.
- Dlaczego tak stoisz przy tych drzwiach?- zrobił się podejrzliwy.
- Bo je lubię. Najlepsze w tym mieszkaniu. Solidna firma.- pogładziłem drewno. Sam nie wierzę w to jakim jestem debilem. Nie ma to jak udawać aż tak pijanego, żeby bronić przyjaciół.
- Wszędzie mamy takie same drzwi.
- Ale te są najlepsze. Polubiłem je.
- Ty coś brałeś, tak? Zaprowadzę cię do pokoju, zanim zaczniesz się do nich przytulać.
- Nie chcę. Będę je pilnować ale ty idź. No dobranoc.- uśmiechnąłem się.
- Mogę zobaczyć co zrobiłeś z salonem?
- Nic. Wróciłem 8 minut temu. Po prostu Tosia tam śpi i nie chcę żebyś ją obudził. - powiedziałem. Ominąłem fakt, że nie sama. Być może odpuści.
- Zrobiłeś jej coś?
- Skąd ten pomysł? Nawet nie jestem w stanie. Mój kot idzie.- wskazałem na zwierzaka.- Super jest, nie?
- Jest ktoś u niej i zapłaciła ci, żebyś ją krył?
- No co ty. Nie jestem taki tani. By się dziewczyna mogła niedopłacić.
- Więc wpuść mnie tam.
- Nie.
- Odsuń się.- lekko mnie popchnął a mi nie chciało się bronić. Chłopak wszedł do środka a ja oparłem się o ścianę.
- Dlaczego tu leżysz?
- Oglądałam film i zasnęłam.- odparła zaspanym głosem.
Czekałem aż Dean oberwie a tak chciałem tego uniknąć. Po chwili oboje wyszli z pokoju. Fabian zgasił światło i zamknął drzwi.
- Jeszcze pożegnam się z Kit'em.- powiedziała, spoglądając na mnie. Przytuliła mnie.
- Wyprowadź go z domu tak, żeby Fabian na niego nie trafił.- szepnęła. Mogłem się domyślić, ze za darmo mnie nie przytula. Gwałtownie się ode mnie odsunęła i ruszyła do sypialni.
- Dobranoc Kit.- dodał Fabian.
- Dobranoc, kolego.- zaczekałem aż zamknie się w pokoju i wszedłem do salonu, zamykając za sobą drzwi.
- Dean.- szepnąłem.
- Tu jestem.- wyszedł zza zasłony.
- Fabian cię tam nie widział?- zaśmiałem się.
- Cicho.- podszedł do mnie.- Myślisz, że akurat na zasłonę zwrócił uwagę? Poza tym jestem wysoki i szczupły więc nie było z tym problemu. Ty byś pewnie miał.- zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne.
- Dobrze, że tak głośno przytulałeś się do drzwi. Przynajmniej zdążyłem się ukryć. Nie myślałem, że potrafisz tak zbajerować.
- Odprowadzę cię do wyjścia.
- Dobra.
Sprawdziłem czy Fabiana nie ma w pobliżu i wyprowadziłem chłopaka na zewnątrz.
- Następnym razem się lepiej ukrywajcie.- dodałem.
- Jakoś nie planowałem, że zasnę.
- Dobra, dobra. Idź już.
- Dobranoc. Dzięki za wszystko.
- Czego się nie robi dla przyjaciela? Dobranoc.
Wróciłem do mieszkania i poszedłem spać. Nadal chciało mi się śmiać z tej całej sytuacji.
*perspektywa Kit'a*
Właśnie siedzę sobie w kuchni i jem śniadanie. Czyli nic ciekawego. Od jutra zaczynamy koncertowanie. Muszę przyznać, że czekałem na ten moment dość długo. Chciałem dać Tosi bilety na jutrzejszy występ ale nie wiem czy powinienem. Albo się nie zgodzi, albo mnie wyśmieje, albo z litości pójdzie. Po niej niczego nie można się spodziewać. Dziewczyna właśnie przyszła do kuchni.
- Wychodzisz gdzieś?- zapytałem zdziwiony. Było wcześnie.
- Idę do szkoły.- odburknęła.
- Serio?- zaśmiałem się.
- Muszę sprawiać pozory.- odparła.
- No to powodzenia.
- Cześć.
Zjadłem posiłek i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Fabian ma rację, trzeba to wszystko ogarnąć bo nie długo będzie trzeba wchodzić oknem. Taki panuje tu bałagan. Obiecałem mu, że posprzątam więc zaraz się za to zabieram.
***
Po kilku godzinach skończyłem. No.... Jakby to powiedzieć. Jestem wykończony! Przynajmniej widać zmianę. Liczę na to, że Fabian chociaż raz mnie pochwali. Usiadłem w salonie przed telewizorem.
- Cześć.- do domu wróciła Tosia.
- Hej, w kuchni jest coś do jedzenia.
- Nie u nas Kit.- zaśmiała się.
- Tym razem się zdziwisz.
- Co się tu stało?- zapytała, stojąc w drzwiach pomieszczenia obok.
- Posprzątałem, byłem na zakupach i ugotowałem obiad. Jest w tym coś dziwnego?
- Nie. Zawsze tak robisz.- odparła.- Mógłbyś tak codziennie?
- A ty codziennie będziesz wracać ze szkoły?
- Nie. Dziś jest ostatni raz.
- Mógłbym ci odpowiedzieć tak samo. Zastanów się jeszcze nad tym.
- Nie mam ochoty się uczyć i dodatkowo widywać Natalie.
- Sprawia jakieś problemy?
- Nie. Ostatnio się do niej zraziłam. Tyle w tym temacie.
- Natalie to jest mój problem. Ty nie musisz w tym brać udziału.
- Nie mówmy o tym.
- No dobra. Mam dla ciebie propozycję.- uśmiechnąłem się do dziewczyny.
- Jaką?
- Chcesz iśc jutro na nasz koncert?
- Ile mi za to zapłacisz?
- Kupiłem ci najtańsze bilety więc będziesz musiała postać sobie godzinę wcześniej pod klubem żeby zająć dobre miejsce.
- Kusząca propozycja.
- Możesz zabrać kogoś ze sobą. Mam dwie wejściówki.
- Pomyślałeś o tym, o kim ja pomyślałam?- oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- No jemu to bym musiał zapłacić.
- I będę musiała stać w towarzystwie tych rozwrzeszczanych fanek?
- Może nie będą krzyczeć.
- Myślisz, że ja nie chodzę na koncerty? A tacy młodzi idole są najgorsi.
- Dziękuję.
- To nie było do ciebie.
- A do kogo?
- Ogólnie mówię. Przeżyję?
- Oczywiście! Zobaczysz jakie mamy cudowne fanki. Może nawet kogoś poznasz.
- Czyli przychodzą również mężczyźni?- rozpromieniła się.
- Tak. Zazwyczaj mają po 40 lat i są opiekunami naszych fanek.
- Nie rozmawiam z tobą.- zaśmiała się.
- To pójdziesz? Dean będzie szczęśliwy.- poruszałem zabawnie brwiami.
- Przestań.- rzuciła we mnie poduszką.
- Dostałem w twarz! Oddałbym ci ale mi się nie chce.
- Pójdę.
- Słucham?
- No pójdę.
- Jednak Dean'em cię przekonałem.
- Wcale nie!
- Właśnie, że tak. A może obejrzymy sobie wieczorem jakiś film?
- Jesteś straszny Kit!- śmiała się co raz głośniej.
- Przepraszam, czy Pani się rumieni?
- Nie patrz na mnie.- gwałtownie się odwróciła.
- Dobra, dobra i tak już widziałem. Ktoś się chyba zakochał.
- Nie mów tak, Kit.
- Już siedzę cicho.- zakryłem usta dłonią.
- Głupi jesteś.
- Weź Tośka skończ z tymi komplementami bo ja też się zarumienię. Wiesz jak głupio będziemy wyglądać? No ty już tak wyglądasz ale....
- Prowokujesz mnie.
- To dlaczego się śmiejesz?
- Bo to nie zmienia faktu, że to jest śmieszne.
- Czyli ze mną filmu nie oglądasz?
- Nie.
- Tylko z Dean'em?
- Tak. Co? Niee.
- Kłócisz się sama z sobą. Często tak masz? To jest choroba, czekaj, jak ona się nazywała...- zacząłem się zastanawiać.
- Cofam pierwszą odpowiedź. Druga się liczy.
- Pewnie. Następne pytanie. NA SIEBIE!- krzyknąłem.
- Oglądasz polskie teleturnieje?
- Nie.
- Nieważne. Nigdy cię nie zrozumiem.
- Powiem ci szczerzę, że jak was wczoraj zobaczyłem to byłem pewny, że mam zwidy.- zaśmiałem się.
- Dlaczego?
- Bo nie spodziewałem się go tutaj.
- A ja na niego naskoczyłam.- spuściła wzrok.
- Za co?
- Wprost go zapytałam czy spotyka się ze mną ze względu na ciebie. W sensie... Czy go do mnie przysłałeś.
- Tośka, jak mogłaś tak pomyśleć?
- Myślałam, że o wszystkim mu powiedziałeś.
- Obiecałem ci coś?
- Obiecałeś ale nie wiem czy mogę ci zaufać.
- Oczywiście, że możesz. Zdziwiłem się bo Kieran mówił, że Dean wyszedł po 20 więc powinniśmy się minąć po drodze. Powinniśmy spotkać się w drodze.
- Bo Dean przyszedł do mnie po 22.
- Tośka! Tak późno ty chłopaków do domu sprowadzasz?
- Nie spodziewałam się, że przyjdzie. Rzucał kamieniami w okno.- zachichotała.
Co ja z nimi mam?
_____________________
Właśnie siedzę sobie w kuchni i jem śniadanie. Czyli nic ciekawego. Od jutra zaczynamy koncertowanie. Muszę przyznać, że czekałem na ten moment dość długo. Chciałem dać Tosi bilety na jutrzejszy występ ale nie wiem czy powinienem. Albo się nie zgodzi, albo mnie wyśmieje, albo z litości pójdzie. Po niej niczego nie można się spodziewać. Dziewczyna właśnie przyszła do kuchni.
- Wychodzisz gdzieś?- zapytałem zdziwiony. Było wcześnie.
- Idę do szkoły.- odburknęła.
- Serio?- zaśmiałem się.
- Muszę sprawiać pozory.- odparła.
- No to powodzenia.
- Cześć.
Zjadłem posiłek i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Fabian ma rację, trzeba to wszystko ogarnąć bo nie długo będzie trzeba wchodzić oknem. Taki panuje tu bałagan. Obiecałem mu, że posprzątam więc zaraz się za to zabieram.
***
Po kilku godzinach skończyłem. No.... Jakby to powiedzieć. Jestem wykończony! Przynajmniej widać zmianę. Liczę na to, że Fabian chociaż raz mnie pochwali. Usiadłem w salonie przed telewizorem.
- Cześć.- do domu wróciła Tosia.
- Hej, w kuchni jest coś do jedzenia.
- Nie u nas Kit.- zaśmiała się.
- Tym razem się zdziwisz.
- Co się tu stało?- zapytała, stojąc w drzwiach pomieszczenia obok.
- Posprzątałem, byłem na zakupach i ugotowałem obiad. Jest w tym coś dziwnego?
- Nie. Zawsze tak robisz.- odparła.- Mógłbyś tak codziennie?
- A ty codziennie będziesz wracać ze szkoły?
- Nie. Dziś jest ostatni raz.
- Mógłbym ci odpowiedzieć tak samo. Zastanów się jeszcze nad tym.
- Nie mam ochoty się uczyć i dodatkowo widywać Natalie.
- Sprawia jakieś problemy?
- Nie. Ostatnio się do niej zraziłam. Tyle w tym temacie.
- Natalie to jest mój problem. Ty nie musisz w tym brać udziału.
- Nie mówmy o tym.
- No dobra. Mam dla ciebie propozycję.- uśmiechnąłem się do dziewczyny.
- Jaką?
- Chcesz iśc jutro na nasz koncert?
- Ile mi za to zapłacisz?
- Kupiłem ci najtańsze bilety więc będziesz musiała postać sobie godzinę wcześniej pod klubem żeby zająć dobre miejsce.
- Kusząca propozycja.
- Możesz zabrać kogoś ze sobą. Mam dwie wejściówki.
- Pomyślałeś o tym, o kim ja pomyślałam?- oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- No jemu to bym musiał zapłacić.
- I będę musiała stać w towarzystwie tych rozwrzeszczanych fanek?
- Może nie będą krzyczeć.
- Myślisz, że ja nie chodzę na koncerty? A tacy młodzi idole są najgorsi.
- Dziękuję.
- To nie było do ciebie.
- A do kogo?
- Ogólnie mówię. Przeżyję?
- Oczywiście! Zobaczysz jakie mamy cudowne fanki. Może nawet kogoś poznasz.
- Czyli przychodzą również mężczyźni?- rozpromieniła się.
- Tak. Zazwyczaj mają po 40 lat i są opiekunami naszych fanek.
- Nie rozmawiam z tobą.- zaśmiała się.
- To pójdziesz? Dean będzie szczęśliwy.- poruszałem zabawnie brwiami.
- Przestań.- rzuciła we mnie poduszką.
- Dostałem w twarz! Oddałbym ci ale mi się nie chce.
- Pójdę.
- Słucham?
- No pójdę.
- Jednak Dean'em cię przekonałem.
- Wcale nie!
- Właśnie, że tak. A może obejrzymy sobie wieczorem jakiś film?
- Jesteś straszny Kit!- śmiała się co raz głośniej.
- Przepraszam, czy Pani się rumieni?
- Nie patrz na mnie.- gwałtownie się odwróciła.
- Dobra, dobra i tak już widziałem. Ktoś się chyba zakochał.
- Nie mów tak, Kit.
- Już siedzę cicho.- zakryłem usta dłonią.
- Głupi jesteś.
- Weź Tośka skończ z tymi komplementami bo ja też się zarumienię. Wiesz jak głupio będziemy wyglądać? No ty już tak wyglądasz ale....
- Prowokujesz mnie.
- To dlaczego się śmiejesz?
- Bo to nie zmienia faktu, że to jest śmieszne.
- Czyli ze mną filmu nie oglądasz?
- Nie.
- Tylko z Dean'em?
- Tak. Co? Niee.
- Kłócisz się sama z sobą. Często tak masz? To jest choroba, czekaj, jak ona się nazywała...- zacząłem się zastanawiać.
- Cofam pierwszą odpowiedź. Druga się liczy.
- Pewnie. Następne pytanie. NA SIEBIE!- krzyknąłem.
- Oglądasz polskie teleturnieje?
- Nie.
- Nieważne. Nigdy cię nie zrozumiem.
- Powiem ci szczerzę, że jak was wczoraj zobaczyłem to byłem pewny, że mam zwidy.- zaśmiałem się.
- Dlaczego?
- Bo nie spodziewałem się go tutaj.
- A ja na niego naskoczyłam.- spuściła wzrok.
- Za co?
- Wprost go zapytałam czy spotyka się ze mną ze względu na ciebie. W sensie... Czy go do mnie przysłałeś.
- Tośka, jak mogłaś tak pomyśleć?
- Myślałam, że o wszystkim mu powiedziałeś.
- Obiecałem ci coś?
- Obiecałeś ale nie wiem czy mogę ci zaufać.
- Oczywiście, że możesz. Zdziwiłem się bo Kieran mówił, że Dean wyszedł po 20 więc powinniśmy się minąć po drodze. Powinniśmy spotkać się w drodze.
- Bo Dean przyszedł do mnie po 22.
- Tośka! Tak późno ty chłopaków do domu sprowadzasz?
- Nie spodziewałam się, że przyjdzie. Rzucał kamieniami w okno.- zachichotała.
Co ja z nimi mam?
_____________________
2 komentarze pod ostatnim rozdziałem mówią same za siebie. Nic nie muszę komentować. Nawet wolę tego nie robić.
Jeżeli ktoś czyta to proszę o zostawienie jakiegoś śladu po sobie. Jeżeli nie wiecie co napisać to wystarczy jakaś buźka, słowo, cokolwiek :)
Hahaha nadal się nie mogę przestać śmiać z Kita hahah xD
OdpowiedzUsuńPrześwietny rozdział, czekam na next <3
a jak przestaniesz pisać, to się z Tobą policzę, jesteś jedyną osobą która pisze sensowne i ciekawe opowiadanie o R94 :D
Cudny rozdział kochana :3Uwielbiam twoje opowiadanie <3. Ja też jak dziewczyna wyżej nie mogę przestać śmiać się z Kita ;D. Czekam na następny rozdział :* <33 xx
OdpowiedzUsuńaww! uwielbiam Twoje opowiadania! ;)
OdpowiedzUsuńNie mam słów by opisać Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńJest taki pi_______________ ( -ękny ) xD
Weny przy kolejnych częściach ;*
Zajebiste, ale to już wiesz :******
OdpowiedzUsuńSuper !!!!!!!!!! :):):)
OdpowiedzUsuńProsze nieprzestawaj :* to jest chyba jedyne opowiadanie o room przy którym można się pośmiać :D
OdpowiedzUsuńwidzisz ze czytamy po wyświetleniach ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, tyle wyświetleń a tak mało osób się udziela. Nie wiem wtedy co o tym myślicie :)
Usuń<3
OdpowiedzUsuńsuper