.

.

piątek, 11 października 2013

Rozdział 15


*perspektywa Tosi*

Zadzwonił dzwonek do drzwi. Nawet nie udawałam zaskoczonej.
- Cześć Dean.- od samego wejścia, obdarzyłam chłopaka uśmiechem. On nie był taki wesoły.
- Hej, Tosia.- odpowiedział zamyślony.
- Coś się stało?
- Nic takiego. Wszystko w porządku.- na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wydaje mi się, że trochę wymuszony.
- Widzę, że coś się dzieje.- podeszłam do niego bliżej.
- Mógłbym spytać o to samo.- spojrzał mi w oczy.
- Co?
- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć wszystkiego?
- Dlaczego mi się dziwisz? Dean..- odsunęłam się od niego na "bezpieczną" odległość.- Wiesz jak jest. Boję się zaufać komukolwiek. Fabianowi nie mówię wszystkiego, tobie powinnam?
- Chce żebyś mi ufała.
- A ja chcę ci ufać. Tylko nie wywieraj na mnie presji. Jeżeli poczuję, że chcę ci coś powiedzieć to jakoś to zrobię.- odwróciłam się urażona. Poczułam, że chłopak mnie przytula.
- Dobrze, przepraszam.- pocałował mnie w policzek.
- Nie musisz mnie przepraszać. Kolejnym razem nie wypytuj, to mi wystarczy.
- Tak zrobię.
- Najpierw wolałabym cię lepiej poznać.- odwróciłam się do niego przodem.
- Na co czekamy?- uśmiechnął się.
- Usiądź.- zajęliśmy miejsca w salonie.
- Więc co chcesz o mnie wiedzieć?
- Najlepiej wszystko.

*w tym samym czasie**perspektywa Kit'a*

Po kilku minutach byłem w kawiarni. Zauważyłem przez szybę, że Natalie jest już w środku.
- Cześć Kit.- zaraz rzuciła mi się na szyję. Wywróciłem oczami. Ona nic nie rozumie.
- Musimy porozmawiać. Usiądź.
- Stęskniłam się za tobą. Dlaczego nie odpowiadasz na żadne wiadomości?
- Nie zrozumiałaś mnie ostatnio.
- O czym ty mówisz?- przyjrzała mi się dokładnie.
- Po imprezie pozwoliłem ci zostać u nas na noc. Nie miałaś co ubrać, pożyczyłem ci koszulkę i wysłałem na kanapę. Żaden ze mnie dżentelmen ale sam byłem zmęczony i chciałem się wyspać. Przyszłaś do mnie w nocy i powiedziałaś, że jest ci zimno. Pozwoliłem ci spać w moim łóżku ale to wszystko.- starałem się mówić te słowa w miarę spokojnie ale w środku się gotowałem. Chciałem jak najszybciej sprowadzić tą dziewczyną na ziemię!
- Przestań Kit.- zaśmiała się.- Przecież widzę jak na mnie patrzysz.
- Jak?- zdziwiłem się. Patrzę na nią jak na każdą kobietę.
- Jak na dziewczynę, która ci się podoba.
- Natalie... Jesteś śliczną dziewczyną. Nie zamierzam zaprzeczać ale między nami nic nie było i niczego nie będzie.
- Żartujesz, tak?- zaśmiała się nerwowo.
- Nie. Nie żartuję.- czekałem na jej reakcję.
- Radzę ci powiedzieć, że żartujesz.
- Grozisz mi?
- Ostrzegam.
- A jeżeli cię nie posłucham to co? Nic nie możesz mi zrobić.
- Jeszcze zobaczymy.- zadziornie się uśmiechnęła.
- Co ty kombinujesz?
- Gwarantuję ci, że twoje życie nie będzie wyglądało tak jak dotychczas.
- Czego chcesz?
- Ciebie Kit. Nie rozumiesz?
- No właśnie nie. Nie da się pokochać kogoś na siłę. Nie zamierzam być z tobą tylko dlatego, że tak chcesz.
- U Tosi i tak nie masz szans.
- Wszyscy uczepiliście się Tosi! Chciałem ci to przekazać jak najdelikatniej ale z tobą się tak nie da.
- Niedługo będziesz mnie błagał.
- Natalie! Opamiętaj się dziewczyno. Grozisz mi chociaż nie masz powodu. Nie zmusisz mnie do miłości.
- Jeszcze zobaczymy.
- Gwarantuję ci, że nic się nie zmieni.
- Współczuję ci Kit.
- Nie masz czego. Jestem zadowolony z mojego życia.
- Ja też nie narzekam, chociaż uważam, że z tobą było by ciekawsze.
- Chodzi ci o pieniądze czy o sławę?
- Pieniądze i sława to jedynie dodatek.
- Wychodzę. Nie mam ochoty dłużej z tobą rozmawiać.
- Teraz tak. Założę się, że za kilka dni zmienisz zdanie.
Ostatni raz rzuciłem złowrogie spojrzenie na dziewczynę. Nadal nie rozumiałem co chciała mi przekazać. Wiem, że coś szykuję. Niestety nie wiem co.
- Wolę, żebyś do mnie nie pisała, nie nachodziła mnie i wszystko co ma z przodu "nie". Z góry dziękuję.- opuściłem pomieszczenie. Nie chciałem wracać do domu więc pomyślałem, że odwiedzę chłopaków z zespołu.

*perspektywa Tosi*

- Oprócz chłopaków z zespołu masz inne rodzeństwo?
- Mam jeszcze jednego brata. Bliźniak Kierana.- uśmiechnął się.- A Ty?
- Umm... Mam siostrę. Dwa lata młodszą ode mnie.
- Na prawdę? Wcześniej mi o niej nie wspominałaś.
- Cały czas zastanawiam się dlaczego rodzice zabrali ją ze sobą. Zapewne już się nie dowiem. Właściwie nawet nie wiem czy chcę.
- Jak ma na imię?
- Sara.
- Pamiętasz ją?
- Tak. Dużo się różniłyśmy ale mimo to lubiłam spędzać z nią czas. Lepiej dogadywałam się z Fabianem ale Sara też była dla mnie bardzo ważna.
- Nie spodziewałem się tego.
- Czego?- uśmiechnęłam się.- Że mam siostrę czy że ci powiem?
- Bardziej tego, że masz siostrę ale doceniam to, że mi powiedziałaś.
- To może zmieńmy temat.
- Lubisz zwierzęta?- uśmiechnął się.
- Tak! Kit ma kota.
- Wiem.
- Ja od niedawna.- zaśmiałam się.- Chciałabym mieć psa, chociaż pewnie zapomniałabym się nim zająć. A ty lubisz?
- Oczywiście! Uwielbiam.
- Może pójdziemy na spacer?- zapytałam.
- Dobry pomysł. Tośka... Ty nie powinnaś być w szkole?- spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Ja? Nie.
- Nie?
- Możemy już wychodzić?
- Nie powiesz mi?
- A możesz nie pytać?
- Czyli przyjmujemy wersje, że źle się czujesz, tak?- zaśmiał się.
- Uczysz się, kochanie.- odparłam.
Wyszliśmy z mieszkania. Na schodach siedział Kit.
- Ej, co tu robisz?- usiadłam obok chłopaka.
- Co? Nic.- podniósł wzrok.
- Mów. Nam i tak się nigdzie nie śpieszy.- po drugiej stronie dosiadł się Dean.
- Nie jest dobrze.- westchnął.
- Panie Tanton! Czy może się pan usunąć z przejścia? Być może pan jeszcze nie zauważył ale tutaj mieszkają też inni.- usłyszeliśmy.
Z tyłu stała nasza sąsiadka. Posłusznie usunęliśmy się jej z drogi.
- To może wejdziemy do środka?- zaproponowałam.
- Nie... Nie chciałem wam przeszkadzać.- zaczął się tłumaczyć.
- Przestań Kit. I tak nie mieliśmy na nic pomysłu a ty nie będziesz siedział tutaj sam.- dodał blondyn.
- No dobrze.
Wróciliśmy do mieszkania.
- Co się dzieje?- poszliśmy do salonu.
- Natalie powiedziała, że nie da mi spokoju.
- O co chodzi bo nie wiem?- Dean pokręcił przecząco głową.
- Natalie wmówiła sobie, że jesteśmy razem. Byłem z nią porozmawiać i ona uparcie twierdzi, że ją kocham tak samo jak ona mnie.
- Widocznie dałeś jej jakiś powód.- skomentował blondyn.
- Przyniosę coś do picia. Porozmawiajcie sobie.- ruszyłam w stronę kuchni. Cały czas słyszałam o czym mówią.
- I tu jest problem. Przyszła do mnie po imprezie i położyła się do łóżka. Dosłownie! Tylko tam spała a teraz chodzi i uważa, że jesteśmy parą.
- Spróbuj jakoś delikatnie jej przekazać, że się myli.
- Próbowałem. Z nią się nie da delikatnie. Z nią się w ogóle nie da porozmawiać. To jest najgorsze.
- Co ci powiedziała?
- Że na tym się nie skończy, że mnie zniszczy.
- Nie może ci nic zrobić.- dołączyłam do chłopaków.
- Tak samo jej powiedziałem. Zaczęła coś wymyślać, że i tak z nią nie wygram.
- Ona jest jakaś opętana.
- Nie wiem co mam zrobić.- wyprostował się.
- Nic nie rób. Przecież ona jest bezsilna bo ty masz nas. Mnie, Dean'a i chłopaków z zespołu. Fabiana nie wymieniam bo wiadomo.- zaśmiałam się.
- Dean, mogę ją przytulić?- spojrzał na chłopaka.
- Nic nie widzę.- blondyn zakrył oczy.
Przytuliłam chłopaka.
- Starczy. No już.- poklepał go Dean.
- No tak. Stop.- uśmiechnął się.
- Nie damy się jej.
- Puk, puk.- do pokoju wszedł Kieran.
- Nie umiesz pukać?- zapytał Dean.
- Powiedziałem puk, puk. Witam młodzież i Kit'a.
- Dziękuję, że mnie postarzyłeś.
- Nie ma za co. O soczek, mogę?- nie czekał na odpowiedz i wypił wszystko co znajdowało się w mojej szklance.
- Oczywiście.
- Co robicie?
- Siedzimy.
- Tego się sam domyśliłem. A wy się pogodziliście?- wskazał na chłopaków. Zdezorientowany Kit spojrzał na przyjaciela.
- Tak, wszystko jest okej.- uśmiechnął się do niego blondyn.
- Nudziło mi się więc wpadłem. Posuń się Tośka.- wepchał się na miejsce obok mnie.
- Trochę ciasno.- skomentowałam.
- No, powinniście kupić większą kanapę.
- Raczej jedna osoba powinna sobie pójść.- dodałam.
- Masz rację. Kit! Idź sobie.- powiedział Kieran.
- Widzisz Tosia z kim ja się przyjaźnię. Może minuta ciszy na tą cześć?
- Mogłeś gorzej trafić.- zaśmiał się blondyn.
- Serio? Może jakiś przykład?
- Na chwilę obecną nie wiem kto byłby gorszy ale pewnie gdzieś tam są.
- A wiesz, że niedługo wybieramy się do Polski?- uśmiechnął się jeden z braci.
- To dobrze.- odparłam.
- Kit nie będzie już tak często w domu.
- Jakoś sobie z tym poradzę.
- I Dean'a nie będzie.- dodał Kieran.
- Nie wiem do czego dążysz.
- Nic, nic. Ogólnie to po niego przyszedłem bo mama czeka na dole w samochodzie, więc gdybyś mógł już pójść...
- Po to tutaj przyjechałeś?
- No tak. Po ciebie konkretnie.
- Sam bym trafił do domu.
- Muszę się tobą zająć jestem starszy i bardziej odpowiedzialny.
- Na pewno.- zaśmiałam się pod nosem.
- Mówiłaś coś Tośka?
- Nie, nie.
Pożegnaliśmy się z braćmi Lemon.
- To może wyskoczymy na jakiś obiad?- zapytał Kit.
- A stawiasz?
- Wydaje mi się, że w lodówce mamy jakiś przeterminowany ser.- ruszył do kuchni.
- Nie Kit! Dobra, każdy płaci za siebie.- zaśmiałam się.
- No nareszcie. Już myślałem, że na to nie wpadniesz.
Byliśmy na mieście przez dobre kilka godzin. No, zasiedzieliśmy się.

***

Siedziałam w wannie z książką w dłoniach. Uwielbiam długie kąpiele! Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Tak?- zapytałam.
- Tośka, siedzisz tam prawie godzinę, wszystko w porządku?- usłyszałam głos Kit'a.
- Przepraszam, że tak długo zajmuję łazienkę. Zapomniałam, że nie mieszkam tu sama.
- Nie chodzi mi o to.- westchnął.
- Zaraz do ciebie przyjdę, dobrze?- odparłam, domyślając się co ma na myśli.
Wytarłam ciało ręcznikiem i założyłam czyste ubrania. Zaraz skierowałam się do salonu, gdzie na kanapie siedział brunet.
- Nie musisz mnie aż tak pilnować.- usiadłam obok chłopaka.
- Jeżeli to będzie konieczne to będę.- spojrzał na mnie.
- Nie bój się o mnie Kit. Musisz żyć swoim życiem.
- Ale nie chcę zostawić cię z tym samej. Wystarczy, że masz brata, który się tobą nie interesuje.
- To nieprawda. Fabian jest kochany, może trochę niedomyślny ale opiekuńczy. Zawsze starał się o to, żeby było jak najlepiej.
- Więc dlaczego nie jest?
- Mogło być gorzej.
- Nie Tośka! Zawsze tak mówisz. Twoim zdaniem są osoby mające gorzej ale z tobą też nie jest dobrze.
- No teraz to robisz ze mnie psychopatkę.- oburzyłam się.
- Wcale nie!
- Przesadzasz, mówisz do mnie jak do osoby niepoczytalnej. A dlaczego ty palisz?
- Bo nie mogę przestać.
- Widzisz?! Jesteśmy w tej samej sytuacji.
- Uważasz, że to jest to samo?
- Uzależnienie jak uzależnienie.
- Nawet tego do siebie nie porównuj. Myślę, że trzeba powiedzieć Fabianowi. Coś trzeba z tym robić.
- Kit!- wystraszona spojrzałam na chłopaka.- Przecież obiecałeś, że nikomu nie powiesz.
- Wiem Tośka ale zdałem sobie sprawę z tego, że tu chodzi o twoje zdrowie a nawet życie.
- Jeżeli komuś powiesz to się do ciebie nie odezwę do końca życia, rozumiesz? Będę cię nienawidzić tak bardzo jak siebie.- zdenerwowana wstałam z kanapy.
- Głośno myślę, tylko się zastanawiam.
Pośpiesznie ruszyłam w stronę pokoju.
- Stój! Zaczekaj Tośka.- chłopak poszedł za mną.
- Zostaw mnie! Myślałam, że jesteś inny. Muszę przyznać, że się myliłam.- powiedziałam z wyrzutem.
- Tylko zaproponowałem.
- Nie powinieneś był tego robić.
- Chcę ci pomóc.- spojrzał mi w oczy.
- Nie możesz. Nikt nie może mi pomóc.
Położyłam się na łóżku. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, tym bardziej nikogo słuchać. Kit zaczyna mi działać na nerwy. Utwierdza mnie w przekonaniu, że nie powinnam ufać ludziom.

*perspektywa Kit'a*
Niepotrzebnie to zrobiłem. Trzeba było się zamknąć. "Pewnie Kit, dlaczego nie zapytałeś czy nie masz zadzwonić do psychiatryka bo lepiej będzie jak Tośkę tam zamknął." Ehhh.. Jestem beznadziejny.

***

- Wróciłem.- do domu wszedł zadowolony Fabian.- A ty znowu na kanapie. Nawet nie spodziewałem się innego widoku.- dodał. 
- Nie denerwuj mnie. Zrobiłeś zakupy? 
- Oczywiście, na ciebie nie mogłem liczyć. 
- Bo doskonale sobie w tym radzisz. Chociaż w czymś.- skomentowałem. 
- To może byś się zajął sprzątaniem? 
- Nie.- odpowiedziałem bez zastanowienia. 
- Ja wszystkiego sam nie dam rady zrobić, Tosia ma szkołę a ty i tak siedzisz cały czas na kanapie więc mógłbyś mi pomóc. 
- Czasem leżę. 
- I leżysz. 
Uśmiechnąłem się słysząc "Tośka ma szkołę". Ona ma rację, Fabian jest bardzo niedomyślny.
- Z czego się śmiejesz? 
- Nic, nic. Pomogę ci. 
- Tak?- spojrzał na mnie z niedowierzaniem. 
- Tylko już się tak nie bulwersuj. Nie jestem taki zły. Przynajmniej spróbuję. 
- Więc żeby cię nie zniechęcać to zaczniesz od kuchni. 
- Mogę jutro?
- No dobra ale jak wrócę ma być porządek, jasne? 
- Oczywiście. 
- Idę do siebie. Nie wiesz co robi Tosia? 
- Pewnie się uczy.- powiedziałem sarkastycznie. 
- Wychodzisz gdzieś wieczorem? 
- A co? Zamierzasz spędzić ze mną wieczór?- zaśmiałem się.
- Nie. 
- Chyba pójdę do chłopaków. A dlaczego pytasz? 
- Chciałem wiedzieć. Mnie też nie będzie.  

*** 

- Gdzie idziesz?- usłyszałem. 
- Do chłopaków. Chcesz iść ze mną? 
- Nie. 

*perspektywa Tosi* 

Usiadłam w salonie z wielką miską popcornu na kolanach i włączyłam jakiś film. 
- Ty też wychodzisz?- spojrzałam na brata. 
- Mam spotkanie.- uśmiechnął się. 
- Mogę wiedzieć z kim? 
- Szef organizuje coś dla załogi i nie wypada mi nie pójść. 
- W końcu gdzieś wyjdziesz. 
- Mogę wrócić późno.  
- Dobrze, że mnie informujesz.- zaśmiałam się. 
- To do zobaczenia. Tylko grzecznie.- pogroził mi palcem. 
- Ty tak samo.- powtórzyłam jego ruch. 
Dwie godziny później usłyszałam dziwny dźwięk dochodzący z mojego pokoju. Byłam tak pochłonięta oglądaniem, że dopiero teraz to zauważyłam. Odłożyłam miseczkę i po cichutku ruszyłam w tę stronę. 

___________________________

Już trochę mnie poznaliście i wiecie, że musiałam skończyć w takim momencie xd
Chciałam, żeby rozdział pojawił się później ale mój internet zaczyna szwankować a nie chcę żebyście dłuuugo czekali :) Dobra ja xd
Odsyłam Was do ostatniego posta, ejjj, chcę z Wami popisać XDD

3 komentarze:

  1. Świetny :) Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział, aż mam chęć na więcej i mam nadzieje że zbyt długo nie będziesz nam kazała czekać ;) Weny życze :*

    OdpowiedzUsuń