.

.

środa, 17 lipca 2013

Rozdział 6


***

*perspektywa Tosi*

- Cześć!- krzyknęłam, wchodząc do salonu.
- Jesteś sama?- usłyszałam z kuchni.
- Możesz wyjść. Natalie nie ma.- zaśmiałam się i zaniosłam torbę do sypialni.
- Na pewno?
- Boisz się jej?- spojrzałam zdziwiona na chłopaka.
- Może to głupio zabrzmi ale trochę tak.
- Przyjdzie za godzinę.
- Serio?
- Tak. I zostaniesz.- pogroziłam mu palcem.
- Ale...
- Nie masz żadnych planów.
- Skąd wiesz?- odparł zdziwiony.
- Bo Natalie jest moją koleżanką i po prostu bardzo cię lubi.
- To zauważyłem. No dobrze zostanę ale pod jednym warunkiem.
- Warunkiem?
- Tak. Niech zachowa stosowną odległość.
- Ja jej tego nie powiem. Nie lubisz jak kobiety się do ciebie przytulają.
- Oczywiście, że lubię ale wszystko z umiarem.
- Nadal nie mogę ci tego obiecać.
- Jakoś przeżyję.
- Ale muszę cię pochwalić.- podeszłam do chłopaka.- Nareszcie jest tu czystko.- poklepałam go po plecach.- Widzisz? Jak chcesz to potrafisz.
- Cieszę się, że zauważyłaś.
- Żartujesz? Panował tu taki bałagan, że ciężko było nie zauważyć. To ja posprzątam w kuchni.
- Pomogę ci.
- Nie musisz.
- Przecież nie jesteś moją sprzątaczką.
- To chodź jak chcesz.- cicho się zaśmiałam.
Gdy wszystko było gotowe, zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Ty otwieraj.- zareagował.
- Nie chcesz otworzyć Natalie?- udawałam zdziwioną.
- Wolę nie. Będę trzymał się na uboczu może mnie nie zauważy.
- Na prawdę tak myślisz?
Ruszyłam do drzwi i otworzyłam koleżance.
- Cześć Tosia.- przywitała mnie uśmiechem.
- Hej.- wpuściłam ją do środka.
- Kit'a nie ma?- posmutniała.
- Jest, jest. Kit!- zawołałam chłopaka.
- Cześć Nat.- niepewnie wszedł do salonu.
- Hej.- usiadła na kanapie. Spojrzałam na Kit'a a on na mnie.
- Myślisz, że mogę obok niej usiąść?- zapytał szeptem gdy wyszliśmy do kuchni.
- Myślę, że warto spróbować.- zabraliśmy jedzenie i wróciliśmy do pokoju.
- Mogę o coś spytać?- Kit odezwał się po kilkunastu minutach.
- Jak musisz.- wywróciłam oczami.
- Nie do ciebie. Natalie, jak to się stało, że nawet mnie nie przytuliłaś?- zapytał oburzony.
- No nie mów mi, że ci tego brakuje.- zdziwiła się.
Chłopaka zatkało. Czułam, że nie wie co ma odpowiedzieć, żeby jej nie urazić.
- No właśnie brakuje.
Musiałam się zaśmiać. Przynajmniej przekazał to bardzo delikatnie.
- Serio?- jej zdziwienie było jeszcze większe.
Kit'a uratowało pukanie do drzwi.
- Otworzę.- zaraz zerwał się z miejsca.
- Cześć.
- Co ty tu znowu robisz dziewczyno?- krzyknął oburzony. Wymieniłam spojrzenia z Natalie i ruszyłyśmy do niego.
- Ostatnio cię tu nie było.
- Ale wiem, że ty tu byłaś.
- Melanie, daruj sobie te wycieczki tutaj bo nic tym nie zdziałasz.- skomentowałam.
- Twoje zdanie na ten temat mnie nie obchodzi.- prychnęła i weszła do mieszkania.
- Teraz będziesz przychodzić tu codziennie? Tosia wytłumaczyła ci, że nie jesteś tu mile widziana.- Kit stanął po mojej stronie.
- Lepiej będzie jak już sobie pójdziesz.
- Masz szczęście, że nigdzie się nie wybieram.- zaśmiała się.
- Właściwie nadal nie wiem po co tu przychodzisz. Nikt cię nie zaprasza i nikt nie lubi.- chłopak wzruszył ramionami.- Więc po co tu jesteś?
- Ty się lepiej nie wtrącaj.- pogroziła mu palcem.
- Nie zabronisz mi.
- Nie możesz zostawić Fabiana w spokoju i pójść sobie gdzieś, gdzie nie będziesz nikomu przeszkadzać?- zapytałam.
- Będzie takie miejsce?- zaśmiał się Kit. Dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem.
- Zaczynasz mnie denerwować.
- Jak ty nas. I tu się koło zamyka.
- Będę się już zbierać.- powiedziała Natalie.
- Na twoim miejscu zrobiłbym to gdy Melanie przekroczyła próg tego mieszkania.- podsumował.
- Do zobaczenia jutro.- odprowadziłam dziewczynę. Za drzwiami spotkałam Fabiana.- Nie wchodź tam.- zatrzymałam go.
- Słucham? Tośka nie wygłupiaj się. Jestem zmęczony.- próbował mnie wyminąć.
- W środku jest Melanie.
- Gdzie mogę się ukryć?
- Możesz poczekać u mnie. Mieszkam 3 minuty drogi stąd.- zaproponowała Nat.
- No chyba nie mam innego wyjścia. Daj znać kiedy wyjdzie.
- Dobra.
- Przepraszam za nią. Nie wiem po co cały czas do nas przychodzi.
- Masz z tym coś zrobić bo ostatni raz cię kryję.
Wróciłam do środka.
- Mi też jest przykro, że już wychodzisz.- usłyszałam głos Kit'a.
- Puść mnie.- krzyk dziewczyny. Wtedy moim oczom ukazał się chłopak. Na rękach trzymał Melanie.
- To nie jest normalne.- skomentowałam.
- Nasza koleżanka w trybie natychmiastowym opuszcza to mieszkanie.
- Siłą mnie stąd nie wyrzucisz!
- Serio?- zaśmiał się i wystawił ją za drzwi, które zaraz zamknął.- Zdziwiona?
- Jesteś złym człowiekiem.- podsumowałam. Kit spojrzał na mnie.
- Nie przesadzaj, Tośka. Zrobiłem to na co ty nie miałaś odwagi.
Nic na to nie odpowiedziałam bo zdałam sobie sprawę z tego, że ma rację.
- Siadaj.- poklepał miejsce obok siebie.- Natalie nie ma, Fabiana też nie więc nie będziesz sama siedzieć w pokoju. Co prawda ja zaraz wychodzę ale kilka minut mogę ci poświęcić.
- Dziękuję ci za to.- zaśmiałam się i zajęłam miejsce obok chłopaka.- A mogę spytać gdzie wychodzisz?
- Mamy próbę. Chcesz iść ze mną?
- Po co?- spojrzałam na niego.
- No nie wiem. Pomyślałem, że chcesz nas posłuchać na żywo.
- Raczej nie będę tam mile widziana.
- Żartujesz?- zdziwił się.- Chłopaki cię uwielbiają.
- Zaraz mi powiesz, że Sean też.
- Nim się nie przejmuj. Jeszcze cię nie poznał.
- A mimo to, ocenił.
- Nieprawda! Musisz mu pokazać, że warto cię poznać.
- Nie zamierzam mu nic udowadniać.- powiedziałam oburzona.
- To będziesz go ignorować. A teraz wychodzimy.
- Nigdzie nie idę.
- Mam cię wynieść tak jak Melanie? Nie chciej tego.
- To nie pójdziemy.- uśmiechnęłam się. Widząc jak chłopak do mnie pochodzi, zerwałam się z miejsca.- Cofam to! Już wychodzę.
- Jaki ja mam dar przekonywania ludzi.
- Chciałbyś.- szepnęłam.
- Słucham?
- Nic nie mówiłam.- roześmiani wyszliśmy z domu.
- Jestem pewien, że coś słyszałem.
- Wydawało ci się.
- Nie...
- Mieliśmy wychodzić?
- No tak.
- Więc dlaczego jeszcze tu stoisz? Ubieraj się i chodź.

***

- Cześć chłopaki! Przyprowadziłem Tośkę. Nie miałem jej z kim zostawić.- powiedział Kit, gdy weszliśmy do środka.
- Jakoś to przeżyjemy.- zaśmiał się Dean.
- Chyba Ty.- skomentował Sean. Chłopak spojrzał na mnie i opuścił pomieszczenie. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, ruszyłam za nim.
- Sean!- krzyknęłam. Nie reagował. Nadal szedł przed siebie.- Mówię do ciebie.- przyśpieszyłam.
- Co chcesz?- gwałtownie zahamował.
- Porozmawiać.
- Nie ma o czym.
- Chce cię tylko o coś zapytać.
- O co?- oparł się o ścianę.
- Dlaczego taki jesteś?
Chłopak opuścił głowę i delikatnie się uśmiechnął.
- Jeżeli zapytam "jaki" to zabrzmi to banalnie.
- Nie rozumiem dlaczego tak wcześnie postawiłeś na mnie krzyżyk.
- Pierwsze wrażenie.
- Jakie ono było?
- Jak widzisz, nie najlepsze.- odpowiedział.
- Przecież nic takiego nie zrobiłam.
- Nie musiałaś nic robić. Po prostu. Jednych się lubi, innych mniej.
- Zawsze będę w tej drugiej grupie?
- Nie wiem. Może...

*perspektywa Tosi*

Zmieszana, wróciłam do chłopaków, którzy już podłączali sprzęt. Usiadłam na krześle. 
- Ej! Co się dzieje?- podniosłam wzrok i ujrzałam uśmiechniętą twarz Kit'a. 
- Nic.- spojrzałam w drugą stronę. 
- Przecież widzę. 
- To nie patrz i idź do chłopaków.- delikatnie poklepałam go po policzku. 
- Nie bij mnie bo powiem twojemu bratu, że się nade mną znęcasz.- pogroził mi palcem. 
- Jeżeli to zrobisz to będzie jeszcze gorzej. 
- Nadal będę tak cierpiał? 
- Nie. Wtedy będziesz cierpiał jeszcze bardziej. 
- Czy Ty, dziewczyno mi znowu grozisz? 
- Możecie dokończyć tą rozmowę później?- podszedł do nas Dean. 
- Wolę wyjaśnić to przy świadkach. Mam nadzieję, że przy ludziach mnie nie uderzy. 
- Przed chwilą też tu stałem a mimo to oberwałeś. 
- To było nic w porównaniu do tego co może nastąpić. 
- Kit! Kogo Ty ze mnie robisz?- zaśmiałam się.
- Zaczynam się bać z Tobą przebywać.- dodał blondyn. 
- Widzisz co zrobiłeś? Następny Twój kolega się do mnie zrazi. 
- No tak źle nie będzie.- zobaczyłam uśmiech na twarzy Dean'a. Chłopak mocno mnie przytulił. 
- Nie radzę. Tak to się zaczyna.- wtrącił Kit. 
- Co się zaczyna?- dołączył do nas Kieran.- A Wy co robicie?- wskazał na nas palcem. 
- Przytulamy się. Tośka bije Kit'a. 
- Słucham?
- Następnego wkręcacie? Kieran... To nieprawda. Nie słuchaj ich. Mają bujną wyobraźnie. 
- Widzisz ten ślad?- Dean złapał Kit'a za rękę i pociągnął go w stronę brata. 
- Ten siniak? 
- No tak. Myślałem, że się uderzył ale teraz wiem jaka jest prawdziwa przyczyna. 
- Dean!- zbulwersowana, uderzyłam chłopaka w ramie. 
- Ciesz się, że tak lekko.- zaśmiał się mój współlokator. 
- A Ty śpisz dziś przed drzwiami, słonko.- wskazałam na chłopaka. 
- Za co? Nic takiego nie zrobiłem. 
- Ośmieszasz mnie przy swoich kolegach. 
- To się więcej nie powtórzy.
- Policzymy się w domu. 
- Znowu Mu grozisz? A miałem Cię za taką spokojną dziewczynę. 
- Widzę, że musimy zapewnić naszemu przyjacielowi opiekę przed tą nieobliczalną kobietą. 
- Żaden ochroniarz ze mną nie wygra. No chyba, że myślałeś o sobie?- zapytałam sarkastycznie Kieran'a. 
Chłopak w odpowiedzi się uśmiechnął. 
- Wy się dobrze bawicie a czas leci nieubłaganie. Tośka, jeżeli chcesz tu być to siedź cicho.- do sali wszedł Sean. 
- Nie przesadzaj.- skarcił go Dean. 
- Nie widzicie, że nam przeszkadza. Siedzicie tu 10 minut a wszystko powinno być już dawno gotowe.- oburzył się. 
- Sean o co ci chodzi? Nigdy się tak nie zachowujesz. 
- Czasami muszę bo nad wami nie da się zapanować. 
- Lepiej będzie jak sobie pójdę.- wstałam z miejsca. 
- Nie powiedziałem, ze masz wyjść.- swój wzrok przeniósł na mnie. 
- Ale można to wywnioskować z Twojej wypowiedzi. 
- Nie czepiaj się. 
- I kto to mówi.- szepnęłam ale chłopak musiał to usłyszeć. 
- Mam wrażenie, że ta rozmowa nie ma dalszego sensu więc polecam zajęcie się pracą. 
- Siadaj Tośka. Wracamy razem, jasne?- zapytał Kit. Właściwie rozkazał. 
- Pewnie.- odpowiedziałam prawie niesłyszalnie. 
Chłopaki zajęli się próbą a ja przez 15 minut siedziałam i nic nie robiłam. Zaczęło mi się nudzić więc cichutko wymknęłam się z sali. Na szczęście nikt mnie nie zauważył. Przez kilka minut bez celu błąkałam się po ulicach Londynu. Nie miałam kluczy. Zostawiłam je w domu bo Kit tak szybko wyszedł, że nawet nie miałam czasu żeby o nich pomyśleć. 
- Co tu robisz?- poczułam, że ktoś objął mnie ramieniem. Spojrzałam na chłopaka. 
- Cześć Fabian. Spaceruję.- powiedziałam. 
- Zaraz zamarzniesz. Wracamy do domu. 
- A ty co tutaj robisz? 
- Ukrywałem się przed Melanie i poszedłem do Natalie. 
- Nie za dużo kobiet w twoim życiu? 
- Chciałbym ci przypomnieć, że ja znam Melanie i Natalie. Ty nawiązałaś więcej znajomości... Kit, Dean, Kieran i Sean. 
- Trzeba było zapoznać się z nimi a nie z tą dziewczyną. 
- Uwierz mi, że też bym tak wolał. Nawet nie pamiętam momentu gdy wyszliśmy. 
- Ogólnie razem z Kit'em mało pamiętacie z tamtego wieczoru. 
- A kogo jak nie ciebie?
- Możemy o tym nie rozmawiać? Rozumiem, że masz do mnie pretensje o ten cały wyjazd ale chociaż spróbuj się do tego przyzwyczaić.
- Do przeprowadzki czy do tego, że zaczniesz pić?- zatrzymałam się i spojrzałam na chłopaka. Przez chwilę nic nie mówił.
- Mówiłem o zmianie miejsca zamieszkania. Zawsze coś sobie ubzdurasz.- odpowiedział i ruszył w stronę mieszkania. Przez całą drogę szłam z tyłu. Fabian się zdenerwował. Może niepotrzebnie zadałam mu to pytanie. Przecież wiem, że się stara i chce dla mnie jak najlepiej.
Wróciliśmy do mieszkania. Każde z nas rozeszło się do swoich pokoi bez zbędnych słów. Nareszcie weekend. Mam już dosyć szkoły.

***

*perspektywa Kit'a*

- Zaczekajcie chwile.- powiedziałem. Odłożyłem gitarę i rozejrzałem się dookoła.
- Nie mamy całego dnia. Chłopaki! Chcecie być gotowi do trasy czy będziemy na każdym koncercie grać spontanicznie?- zapytał zrezygnowany Sean.
- Nie ma Tosi.
- Możemy wracać do pracy?
- Dlaczego tak na nią naskakujesz?
- Ja na nią naskakuję? No nie rozśmieszaj mnie. Nic takiego jej nie powiedziałem.
- Widzę jak się zachowujesz. Możesz mi powiedzieć co ci nie odpowiada?- zapytałem spokojnie.
- Sean ma rację. Czas zająć się pracą. A Ty Kit przestań tyle myśleć o tej dziewczynie.- wtrącił Kieran.
Chłopaki niczego nie potrafili zrozumieć.
- Oczywiście. Wy nie macie się czym przejmować.
- Za to ty masz chyba za dużo wolnego czasu bo cały czas zajmujesz się życiem Tosi.
- Przyjechała z innego kraju, bez rodziców, nikogo nie zna, nie potrafi się odnaleźć. Na moim miejscu zaczęlibyście ją ignorować? Chce jej jakoś pomóc.
- Najpierw sobie pomóż. Idę do domu.- zdenerwowany Sean odłożył gitarę.
- Zaczekaj!- krzyknął za nim Dean.
- Dobra. Stop.- Kieran bezwładnie opadł na krzesło. Przeczesał włosy i spojrzał na mnie.- Ty też idź. Wszyscy idźcie.- pośpiesznie wstał i z hukiem zamknął za sobą drzwi.
- Dean...
- Mi nic nie musisz tłumaczyć Kit. Wracaj do domu a ja pójdę porozmawiać z chłopakami. Na pewno jest jakieś wyjście.- przyjaciel poklepał mnie po plecach i również opuścił pomieszczenie. Najgorsze co teraz może się stać to kłótnie w zespole. Tego wolałem uniknąć.

*perspektywa Tosi*

  • Cześć Tośka. Idziemy na spacer?- usłyszałam głos Natalie. 
  • Nie chce mi się.- powiedziałam. 
  • Co się dzieje? 
  • Nic takiego.
  • Masz zły humor? 
  • Bardzo. 
  • To może chcesz pogadać? Przyjdź do mnie. Albo nie... Bądź w domu a ja za jakąś godzinę będę u ciebie.
  • No dobrze. Jeżeli chcesz.
  • To do zobaczenia.
Właściwie było mi to obojętne ale jak chce to niech przychodzi.

*perspektywa Kit'a*

Wracając natknąłem się na koleżankę Tosi.
- Cześć Kit.- podeszła do mnie uśmiechnięta dziewczyna.
- Hej.
- Też jesteś zły? Ludzie co się z Wami dzieje?- zapytała zdziwiona.
- Ktoś jeszcze jest w tak podłym humorze?
- Tośka. Pokłóciliście się?
- Nie. Idziesz do nas?- spojrzałem na Natalie.
- Tak. Mogę dotrzymać ci towarzystwa?
- Oczywiście.- obdarzyłem ją uśmiechem.
- Tosia ma szczęście, że z Tobą mieszka.
- Chyba nie wiesz co mówisz.
- Dlaczego? Też chciałabym mieć takiego współlokatora a mieszkam u pani, która ma 40 lat i kota. Po dłuższym zastanowieniu wolę mieszkać z Tobą.
- Nigdy nie jest tak kolorowo jak ci się wydaje.
- Często to od niej słyszę.- powiedziała. Przystanąłem na chwilę. Dziewczyna zrobiła to samo i przyjrzała mi się dokładnie.- Coś się stało?
- Mówi Ci o mnie same złe rzeczy?
- Nie. Wręcz przeciwnie. Zawsze powtarza, że można się do ciebie przyzwyczaić.
- Już myślałem, że coś gorszego.
- Lepiej nie myśl. Idziemy.- lekko pchnęła mnie w stronę mieszkania.
****
- Dlaczego wróciłaś?- zapytałem Tośkę, zaraz gdy ją zobaczyłem.
- A gdzie miałam zostać?- zapytała obojętnie.- Patrzeć na Sean'a, który cały czas czekał aż sobie pójdę? - naskoczyła na mnie.
- Porozmawiamy później?- podszedłem do niej bliżej i szepnąłem na ucho. Wolałem Natalie nie mieszać w nasze sprawy.
- Nie.
- Tośka.- ścisnąłem jej nadgarstki.
- Boli.
- Przepraszam.- zwolniłem uścisk ale nadal moje dłonie znajdowały się na rękach dziewczyny.
- Nie musisz się o mnie martwić. Zajmij się swoim idealnym życiem.
- Wiesz, że wcale takie nie jest.
- Z tego co widzę to masz się lepiej niż ja.
- A może w ogóle się nie mam?- spojrzałem jej głęboko w oczy.
- Nie mi to oceniać.
- Więc porozmawiaj ze mną. Na prawdę aż tak cię krzywdzę?
- A mam być miła czy szczera?- syknęła.
- Nie jestem dla ciebie zły. Nawet nie wiesz jak bardzo się staram.
- To może mniej się staraj?
- Czyli chcesz mi zarzucić, że Cię krzywdzę chociaż tak na prawdę próbuję Ci pomóc?
- Sama nie wiem co o tym myśleć. Nie mam siły Kit.- dziewczyna oparła czoło o moją klatkę piersiową. Mocno ją objąłem. Słyszałem jej płacz. Czułem, że moja koszulka robi się mokra od łez. Zapomniałem o wszystkim. O tym, że gdy wracałem do domu byłem na nią zły bo pokłóciłem się z chłopakami. O tym, że za nami stoi Natalie i zapewne się nam przygląda. O tym, że Tośka cały czas próbuje mnie do siebie zrazić.
- Pozwól sobie pomóc.- szepnąłem i pocałowałem ją w czubek głowy.
- A może ja nie chcę Twojej pomocy?
- Uwierz mi, że chcesz.
- Nie możesz tego wiedzieć.
- Mogę. I wiem.
- Gdzie Natalie?- zapytała, nadal nie zmieniając pozycji.
- Jestem Tośka.- Nat objęła dziewczynę z drugiej strony.
- Nie ma to jak grupowy uścisk.- powiedziałem.
- Wystarczy.- Tosia gwałtownie podniosła głowę i rękawem otarła łzy.
- Okej?- koleżanka pogładziła ją po plecach.
- Trochę. Ostatnio zbyt często się nad sobą użalam.
- To nic złego.
- Natalie zaczekasz na mnie w pokoju?
- Oczywiście.- zaraz jej przy nas nie było.
Tośka odwróciła się do mnie.
- Dziękuję, Kit.- szepnęła.
- Za co?
- Chyba musiałam się do kogoś przytulić i wypłakać.
- Niestety ja się trafiłem?
- Przeciwnie. Cieszę się, że to byłeś ty. Mimo tego jak często mówię ci jaki jesteś okropny to bardzo cię lubię i doceniam to co dla mnie robisz.
- Tośka.- zaśmiałem się.- Bo zaraz wpadniesz w jakąś depresję a tego wolę uniknąć. Pamiętaj, że nigdy nie jest tak źle. Zawsze może być gorzej.
Dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła.
- Pocieszyłeś mnie.
- Jeżeli będziesz chciała się wypłakać to wiesz do kogo możesz przyjść.
- Wiem... Przyjdę... Wcześniej niż ci się wydaje.- szepnęła. Po chwili zniknęła za drzwiami swojego pokoju.

________________
Przepraszam bo może kogoś nie powiadomiłam. Jak nie to wiecie gdzie pisać. Jeżeli chcecie się czegoś dowiedzieć, odnośnie opowiadania  i nie tylko to możecie pisać w komentarzu. Pewnie zauważyłyście, że odpowiadam na każdą wiadomość. Czasami jednym słowem ale możecie mieć pewność, że wszystko czytam. Nie mogę uwierzyć w tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Dziękuję <3
Szczerzę gratuluje jeżeli ktoś dotarł do końca. Jeden z najdłuższych rozdziałów jaki napisałam. Gdy piszę opowiadanie w nocy to do głowy wpada mi jedynie takie coś jak końcówka tego rozdziału. Nie smutne ale trochę przytłaczające. Być może takie rzeczy lepiej mi wychodzą. Być może czasem czuję się jak taka Tośka tylko, że mi brakuje Kit'a. Bardzo.

Jak się Wam podoba?



17 komentarzy:

  1. Bardzo dobry rozdział i faktycznie długi, ale przynajmniej można się było zaczytać :D Ubolewam nad tym że dzisiaj wyjeżdzam i nie bede mogła śledzić twojego opowiadania, ale jak tylko wrócę to wszystko nadrobię, obiecuję:* Trzymaj się mocno i pisz dalej :) Sarkastyczna xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Nie musisz nic obiecywać ;) To życzę miłego wyjazdu :)) Również się trzymaj ;*

      Usuń
  2. Boże Jaki ty masz talent Dziewczyno zakochałam się w tym Opowiadaniu *-* Rozdział jest Superowy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że się zakochałaś :) Chociaż ktoś ;p Bardzo się cieszę, że się Wam podoba <3

      Usuń
  3. Jest świetne :* Z niecierpliwością czekam na kolejne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej ! Super piszesz :D . Wpadnij do mnie : http://porzuc-szkole-zostan-roomie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj natchnęłam się przypadkiem na to opowiadanie i właśnie teraz skończyłam czytać wszystkie rozdziały i wow z.a.j.e.b.i.s.t.e naprawdę, zazwyczaj wszystkie opowiadania o R-94 które czytałam nie miały składu i ładu (czy jak to tam się mówi) ale to jest naprawdę ciekawe i wciąga jak nie wiem co XD już wiem co będę czytać przez najbliższy czas :)) masz talent i ja to wiem hah <3 czekam na następny rozdział i no ten.. weny ci życzę (czy co to tam się życzy heh) <3

    @DirectionerX69 (tt)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak się cieszę :)) Dziękuję <3
      Nie czytałam wielu opowiadań o chłopakach więc postanowiłam założyć tego bloga. Szczerze mówiąc nie liczyłam na nic. A teraz jestem dumna jak czytam komentarze od Was bo to jest dla mnie najważniejsze. Żeby mieć grono czytelników :) Nieważna jak duże ale wierne. Robię to wszystko dla Was kochani <3

      Usuń
  6. To jest swietne *-* Bede wpadac codziennie, wiec pisz szybko kolejny rozdzial! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okeeej :) Możesz wpadać ;) Serdecznie zapraszam ;d
      Rozdział pojawi się dopiero w przyszłym tygodniu. Wybaczycie mi? :(

      Usuń
    2. :c No trudno, poczekam :D
      D xx

      Usuń
    3. Cieszę się :)) Mam nadzieję, że Was nie zawiodę ;)

      Usuń
    4. Na pewno nie :)
      D xx

      Usuń