.

.

środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 2


*perspektywa Tosi*

- Na twoim miejscu zacząłbym się martwić jeżeli miałbym te klucze.- chłopak był tak samo zaskoczony jak ja. - Ty tu mieszkasz?
- No mieszkam.- odparłam.- A ty do kogo?
- Byłem tu wczoraj wieczorem i mógłbym przysiądź, że mieszkał tu Kit.
- Bo Kit też tu mieszka.
Teraz chłopak zmieszał się jeszcze bardziej.
- Przyjaźnisz się z kimś a nawet nie wiesz, że ma dziewczynę.
- Nie ma. Znaczy się nie wiem czy ma ale napewno nie mnie. Wejdź do środka i poczekaj na niego.- wpuściłam go do mieszkania.
- Nie boisz się zapraszać nieznajomych?
- Jestem Tosia a ty?- podałam mu rękę.
- Jaki ja nie wychowany. Zapomniałem się przedstawić. Kieran.- uścisnął moją dłoń i zasiadł na kanapie.
- Już się znamy więc mogę cię wpuścić. Zaproponowałabym ci coś do picia ale tego nie zrobię.
- Dlaczego?- zaśmiał się.
- Bo nie mam pojęcia gdzie znajduje się cokolwiek w tym mieszkaniu.
- A więc czego się napijesz?- wstał z miejsca i ruszył w stronę kuchni.
- Podejrzewam, że i tak niczego tu nie ma.- skomentowałam idąc za Kieran'em.
- Cały Kit! Zawsze pusto w lodówce. Pewnie jest tam jedynie mleko.- uśmiechnął się.- Tak myślałem.- dodał gdy zajrzał do środka. Po chwili zamknął lodówkę.- Nie ma na co patrzeć.
- Pomogę ci szukać.- zaczęłam sprawdzać każdą szafkę. Jedną po drugiej.
- Ciepło.
- Słucham?- odwróciłam się do chłopaka, który oparł się o stolik naprzeciwko.
- Wiem gdzie jest kawa ale dobrze ci idzie więc szukaj dalej. Nie będę przeszkadzał.
- Nie musisz przeszkadzać. Możesz pomóc.- zaśmiałam się.
- Szukaj, szukaj. Dlaczego tutaj jesteś?- zapytał.
- Bo chciałeś zrobić coś do picia. Takie rzeczy tylko w kuchni.- odpowiedziałam, dokładnie wiedząc, że nie o to mu chodziło.
- Wiesz o co pytam. Chyba stąd nie pochodzisz?
- Jestem z Polski.
- Byliśmy kilka razy w Polsce.- uśmiechnął się.
- Tak. A po co?
- Mieliśmy tam koncert.- trochę się zdziwił. Próbowałam uniknąć jego wzroku i przypomnieć sobie czy gdzieś ich nie widziałam.
- Widocznie byłam zajęta i nie mogłam przyjść. Mam!- krzyknęłam wyciągając pudełko z napisem "Coffee". Mój uśmiech po chwili zniknął.- Mogłam się spodziewać, że nic tu nie ma.- dodałam spoglądając na samo dno.
- Pewnie się skończyła.
- Zapewne.- powiedziałam i usiadłam na krześle obok chłopaka.
- Dlaczego się tu przeprowadziłaś?
- Nie zadajesz za dużo pytań?
- Wystarczająco.
- Mój brat znalazł tutaj lepszą pracę a ja nie mogłam mu się sprzeciwić. Zadowolony?
- Nie do końca. Nie mogłaś powiedzieć, że nie chcesz jechać?
- Nie róbmy z tego takich problemów. Przeprowadziłam się i koniec! Czasu nie cofnę a życie leci dalej.
Usłyszeliśmy dźwięk przekręcanych kluczy.
- Jestem!- krzyknął Kit.
- Siedzę w kuchni.- odparłam.
- Widzę, że masz gościa. Cześć, Kieran.- przywitał się z chłopakiem.
- Cześć. Miłą masz nową koleżankę.- uśmiechnął się.
- Chyba wcześniej nas nie znała.
- Najwyższy czas, żeby to zmienić!
- Widocznie nie słucham takiej muzyki.- zaczęłam przeglądać zakupy przyniesione przez Kit'a.
- Uwierz mi, że zaczniesz.
- Przyszedłem tu żeby z tobą porozmawiać.- Kieran zmienił temat.
- To ja was zostawię.- uśmiechnęłam się.- Miło mi, że cię poznałam. Do zobaczenia.
- Mi również. Cześć.
Ruszyłam w stronę pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na łóżku. Wyjęłam książkę i zabrałam się do czytania. Większość powiedziałaby, że to dziwne. W tych czasach lepiej włączyć komputer. U mnie jest wręcz przeciwnie. Po jakieś godzinie mi się znudziło. Zastanawiałam się czy Kieran już poszedł. Gdybym miała jakiekolwiek pojęcie o ich zespole nie byłoby mi tak wstyd. Zadzwoniłam do Fabiana.

  • Nie bardzo mogę rozmawiać. 
  • Zajmę ci tylko chwilę. Nie wiesz jak na nazwisko ma ten cały Chris? 
  • Czekaj... Tanton? Jakoś tak. 
  • Dzięki. O której będziesz? 
  • Jeszcze nie wiem. Może koło 14. 
  • No dobra. To pa. 

Rozłączyłam się i włączyłam laptopa. Faktycznie. Było o nich dość dużo informacji. Prawie niemożliwe jest to, że wcześniej ich nie poznałam. 
- Teraz zabłysnę.- szepnęłam i zaczęłam się śmiać. 
- Wszystko z tobą okej?- do pokoju wszedł Kit. 
- A dlaczego nie? 
- Śmiejesz się sama do siebie. To już jest powód żeby udać się na leczenie. 
- Oczywiście. Jeżeli pójdziesz ze mną.- powiedziałam obojętnie. 
- A jednak coś się dzieje.- przysiadł się do mnie.- Mów co ci na serduszku leży. 
Spojrzałam na chłopaka. 
- Nic. 
- To też źle.- westchnął.- Może opowiedzieć ci jakiś żart? Rozweseli cię to? 
- Nie jestem smutna. Raczej niezadowolona. 
- Jest jakaś różnica między tymi dwoma pojęciami?
- Jak kto woli.
- Czyli nie?
- Czyli jak kto woli.
- Przecież jak byłaś ze mną i Kieran'em to wszystko było dobrze.
- Teraz też jest. Po prostu jestem trochę zmęczona. Podróż i w ogóle.
- Rozumiem. Wiem co czujesz.
- Powinieneś z zespołem też podróżujecie.
- I to często ale ja w odróżnieniu od ciebie to uwielbiam.
- Skąd wiesz, że ja nie lubię?
- Nie wyglądasz na zadowoloną.
- Bo muszę się przyzwyczaić do nowej sytuacji.
- Twoi rodzice zostali w Polsce?- spodziewałam się, że kiedyś to pytanie padnie.
- Nie.
- Mieszkają w Londynie?
- Nie.
- To gdzie?
- Nie wiem Kit.- wzruszyłam ramionami.
- Widzę, że nie chcesz o tym mówić.
- Nie chcę.
- Ale jak będziesz chciała to wiesz gdzie mnie szukać.
- W kuchni czy na kanapie?- uśmiechnęłam się.
- Zależy czy jestem głodny czy nie.
- Bardziej odpowiada ci kanapa?
- W tym przypadku tak.- zaśmiał się. - Zabieram cię na wycieczkę.- pośpiesznie złapał mnie za dłoń i wyprowadził z pokoju.
- Tak nagle?- zdziwiłam się.
- Świetne pomysły zawsze przychodzą spontanicznie.
- No nie wiem...
- Cicho.
- Nie chcę nigdzie iść.- marudziłam. 
- Zakładaj buciki. 
- Kit... 
- Tylko to masz zrobić. No szybko. Ja za ciebie ich nie założę. 
- A może spróbujesz? 
- Nie... Masz 3 sekundy. 
- Jesteś straszny. 
- Już długo nie słyszałem takiego komplementu. 
- To teraz słyszysz. Gdzie idziemy? 
- Zobaczysz. 
- Gdzie? 
- Jeszcze nie wiem. Przed siebie.- zaśmiał się. 
- I kto z nas powinien udać się na leczenie? 
- Liczysz na to, że powiem: ja? Nie powiem. 
- Powiem to za ciebie. Ty!
- Nie rozśmieszaj mnie. Chodź szybciej. 
Przez kolejną godzinę bez celu włóczyliśmy się po Londynie. Mimo to jestem wdzięczna chłopakowi, że nie musiałam dalej siedzieć w domu. 
- Twój brat już będzie? 
- A która jest godzina? 
- 14. 
- Niedługo powinien być. Jestem głodna.- powiedziałam a na mojej twarzy pojawił się grymas. 
- Zaproponowałbym, że przygotuję jakiś obiad w domu ale tego nie zrobię bo z naszych zakupów nic ciekawego nie przyrządzę. Dlatego zapraszam cię na obiad. 
- Ty płacisz? 
- Ja zapraszam ty płacisz.- zaśmiał się. 
- Czyli będziemy jedli w domu niedobre rzeczy. 
- Żartowałem. Idziemy do jakieś wykwintnej restauracji? Proponuję McDonalds. 
- Restauracja? 
- Na nic innego nas nie stać. 
- Świetny wybór! Prowadź.- klasnęłam w dłonie i poszłam za chłopakiem.  

__________________________________________

Hej ;*
I co tam u Was? ;) Jaką mamy ładną pogodę *.*


Jakie urocze *.* 


Kieran mnie rozbraja na tym zdjęciu swoją miną ;)) 




12 komentarzy:

  1. Zawitałam w końcu! ;D No nie powiem całkiem nieźle się zaczęło. Strasznie mi się prolog podoba! Czuć, że piszesz nowego bloga. Masz teraz taki świeży styl pisania. I oczywiście moje ukochane sarkastyczne dialogi<3 Sarkastyczna xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo sarkazm to podstawa! ;p
      Nawet nad tym nie panuję ;) Cieszę się, że też czytasz ;)
      Świeży styl? Serio? ;p

      Usuń
    2. Bardzo serio;D Oby jak najdłużej tak było;) Sarkastyczna xx

      Usuń
    3. Jeżeli tak chcecie to ja również mam taką nadzieję ;)
      Liczę na to, że będzie dobrze <3 A spam zawsze się przyda ;p

      Usuń
  2. Great! Chce next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Także ten no...
    mega, świetny, boski i idealny <3
    Czekam na naxt'a :D
    A i proszę usuń tą weryfikację do komentarzy ok??? ;)
    Pozdrawiam i weny :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuję ;p A może po prostu chcę wiedzieć czy nie jesteś automatem? ;p
      Dziękuję i wzajemnie <3

      Usuń
    2. Ja automatem??? Never xD
      Dzięki <3

      Usuń
    3. Hahahah ;p Nie mam nic do automatów ;)

      Usuń