.

.

czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 1


- Tośka! Odezwij się w końcu.- z rozmyśleń wyrwał mnie głos Fabiana. Właśnie jedziemy na lotnisko. Przeniosłam swój wzrok na chłopaka.
- Co chcesz usłyszeć?- zapytałam retorycznie. 
- Cokolwiek. Byle nie ciszę. Słyszę ją od kilkunastu minut. 
- Pada.- powiedziałam spoglądając na krople deszczu błądzące po szybie. 
- Będziemy rozmawiać o pogodzie? 
- Pogoda jest do kitu. Tak jak cały ten wyjazd. 
- Tosia...- westchnął.- Wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej. Dla mnie to wszystko będzie tak samo nowe jak dla ciebie. O co się martwisz?- zapytał. 
- O wszystko, Fabian. O wszystko...
- Niepotrzebnie. Mieliśmy w życiu większe zmartwienia niż przeprowadzka. Sama dobrze o tym wiesz. 
- Mimo to wolę zostać tutaj. Mam tu... A nie. W sumie niczego tutaj nie mam. Ani rodziny ani przyjaciół.- moje oczy się zaszkliły.
- Czas to zmienić.- uśmiechnął się.
- W Polsce nie znalazłam znajomych a w Londynie mi się uda?- prychnęłam.
- A dlaczego nie? Miejsce jak każde inne. Jesteśmy.- dodał.
Wyszliśmy z taksówki i skierowaliśmy się wprost na lotnisko. Podróż minęła w miarę spokojnie. Po kilku godzinach byliśmy przed drzwiami naszego nowego mieszkania. Szału to one nie robiło. Fabian chyba liczył na jakąś reakcję z mojej strony. Złapałam torbę i spojrzałam na niego.
- Ładne.- wymusiłam uśmiech.
- Kłamiesz.- zaraz rozpoznał.
- Trochę.- powiedziałam. Nigdy nie byłam przyzwyczajona do luksusu ale nie podobało mi się tutaj.- Jak zamknę za sobą drzwi to nie wypadną?- zaśmiałam się.
- Nie wiem ale lepiej nie trzaskaj bo to okno wyżej nie wygląda najlepiej.
Spojrzałam w tym kierunku.
- Będziemy tak stali? Wolę już wiedzieć czy śpię na podłodze czy będzie tak jakiś materac.
- Tosia!- zatrzymał mnie głos chłopaka gdy przekraczałam próg.
- Tak?
- Obiecuję, że jak już zarobię wystarczające pieniądze to kupię taki dom do którego nie będziesz bała się wchodzić.- cofnęłam się i mocno przytuliłam brata.
- Przecież nie jest aż tak źle.- zaśmiałam się.
Dom był duży. Widać, że jest w nim dużo mieszkań. Trochę przesadziłam... Niczego tutaj nie brakuje.
- Które jest nasze?- odwróciłam się do chłopaka.
- Numer 4.- dokładnie przyglądał się każdym drzwiom obok których przechodziliśmy.
- To chyba tutaj.- zatrzymałam się.
- Pewnie tak. Gotowa?- blado się uśmiechnął.
- A jak powiem, że nie to wrócimy do Warszawy?
- Nie.
- No to gotowa.- chłopak jeszcze przez chwile stał w miejscu. Potem zapukał.- Fabian co ty robisz?- zaczęłam się śmiać.- Pukasz do swojego mieszkania?
'W tym momencie drzwi się otworzyły a naszym oczom ukazał się wysoki brunet z papierosem w dłoni.
- Pomyłki się zdarzają.- skomentowałam i ruszyłam dalej.
- Tosia to nie pomyłka.
- Nawet tak sobie nie żartuj.
- I gdybyś mogła to zacznij mówić po angielsku bo Chris nic nie rozumie.
- Proszę bardzo.- to były moje ostatnie słowa wypowiedziane po polsku.- Nie obchodzi mnie kim jest Chris i co robi w mieszkaniu, które miało należeć do nas ale jesteś mężczyzną więc weź go wyrzuć!- krzyknęłam.
- Też się cieszę, że cię poznałem.- powiedział spokojnie chłopak.
- Pytał cię ktoś o zdanie?- zwróciłam się do niego.
- Wejdźcie do środka bo nie chcę mieć przez was problemów.- złapał mnie za nadgarstek i wprowadził do mieszkania.- Zgaduję, że to wy jesteście ci nowi.- dodał i usiadł na kanapie z której najpierw musiał zrzucić puste butelki po piwie.
- Nie najlepsze pierwsze wrażenie.- podsumował Fabian.
- Czemu tu tak brudno?- zapytałam odpychając od siebie pudła po pizzy.
- Nie zdążyłem posprzątać.
- Robisz imprezy w środku tygodnia?- zdziwiłam się.
- Każdy dzień jest dobry.- uśmiechnął się.
- Widzę, że miło się zapowiada.- szepnęłam i ruszyłam w poszukiwaniu swojego pokoju. Gdy po jakimś czasie go znalazłam, zmęczona usiadłam na łóżku. Będę miała siedzieć z tym chłopakiem jak Fabian będzie wychodził do pracy? Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Idź sobie.- nie chciałam rozmawiać z moim bratem. Nie teraz. Schowałam twarz w dłonie. Nie posłuchał. Wszedł do pokoju, zajął miejsce obok mnie i oparł się o ścianę.
- Z tymi imprezami wcale tak nie jest.- był to Chris.
- A jak jest?
- Przecież jeżeli nie będziesz chciała to jakoś się obejdzie bez nich ale wtedy to ja będę musiał częściej wychodzić.
- To, że cię nie będzie wcale mi nie przeszkadza.- odsunęłam się od chłopaka.
- Co się tak odsuwasz?
- Nie lubię zapachu papierosów a ty nie pachniesz niczym innym.
- Nie przesadzaj.- powąchał swoją koszulkę.- Dlaczego jesteś tak do mnie nastawiona?- zapytał.
- Nie wyobrażam sobie wspólnego mieszkania z tobą.
- Może wcale nie będzie tak jak ci się wydaje.
- No lepiej, żeby tak nie było.
- Nie wiedziałem, że trafię na taką wybuchową współlokatorkę.- uśmiechnął się.
- Nie jestem taka ale dziś mnie wszystko przerosło. Wiesz gdzie jest Fabian?- dopiero teraz odważyłam się na niego spojrzeć.
- U siebie. Zaraz ma gdzieś wyjść czy coś.
- Pięknie! Już mnie zostawia.
- Kit cię obroni.
- Co proszę?- parsknęłam śmiechem. Chłopak siedział niewzruszony.
- Mówią na mnie Kit.
- Kit?- powtórzyłam próbując powstrzymać śmiech.
- Co w tym dziwnego?- pokiwał przecząco głową.
- Niby nic.
- A ty jak masz na imię?
- Antonina.
Teraz to on się zdziwił.
- Jak?
- Antonina. Tosia jak wolisz.
- Myślałem, że Fabian to trudne imię ale przebiłaś go.
Przed kolejne 10 minut próbował wypowiedzieć moje imię. Jakoś mu to wyszło.
- Nie jesteś głodna?
- Jestem.
- To chodź do kuchni. Zrobimy coś do jedzenia.- powiedział i wstał z łóżka.
- Fabiana chyba już nie ma.- stwierdziłam gdy opuściliśmy mój pokój.
- Pewnie już musiał iść. Jakoś sobie poradzimy. To co my tu mamy...- otworzył lodówkę. Oprócz mleka, soku i pomidora nie było nic innego.
- Zdrowo się odżywiasz.
- Mam dietę.- zaśmiał się.- To skoczę po jakieś zakupy. Za dwie minuty jestem z powrotem.
- Poczekam na ciebie.
- Nie chcesz wiedzieć gdzie jest sklep?
- Wydaje ci się, że bez tej informacji moje życie nie będzie miało sensu?
- Jeżeli chcesz żyć na takiej diecie jak ja to możesz sobie zaczekać.
- Pójdę następnym razem.
- Skąd wiesz czy następnym razem będę chciał cię zabrać?
- Sama za tobą pójdę. Problem?
- Nie.- pokiwał głową.- Masz pożyczyć kasę?
- Nie. Nie masz?
- No wiesz... Teraz nie mieszkam tu sam.- wzruszył ramionami. Poszłam do pokoju i dałam mu jakieś pieniądze.
- Nie poszaleję za taką sumę.
- Idź i niech cię nie widzę.
Posiedziałam przez kilka minut. Zdążyłam trochę ogarnąć mieszkanie bo jak to Kit mówi "Teraz nie mieszka tutaj sam". Niech nie myśli, że będę jego sprzątaczką. Ktoś zadzwonił do drzwi.
- Kolejny, który dzwoni do własnego mieszkania?- szepnęłam. Powolnym krokiem wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę wejścia.
- Kluczy nie masz?- wypaliłam. Zamknęłam się gdy zobaczyłam, że za drzwiami nie ma Kit'a. Stała tam zupełnie obca mi osoba.

_________________________________________

Wstawiam 1 rozdział :) Też macie tyle nauki? -.-
Ja już powoli nie wyrabiam. Jedzie ktoś z was na któryś z koncertów chłopaków? :))


7 komentarzy:

  1. świetnie się zapowiada :D Ciekawa fabuła i w ogóle ekstra :P Czekam na 2 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to widzę, że Tośka ma całkiem fajne mieszkanko :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że fajne. Jeszcze zależy co masz na myśli. Współlokatora czy ogólnie? ;D

      Usuń
  3. Świetnie się zapowiada, już zaczynam lubić Tosie za jej charakterek :-D

    Pozdrawiam
    YOLOLO

    OdpowiedzUsuń