*perspektywa Tosi*
- Nawet ugryźć cię nie mogę.- szepnął brunet.
- Straszne. Zapomniałam o czym mówiłam... A! No i opowiadała mi jacy to jesteście cudowni, że Sean jest zabawny, Dean przystojny, Kieran ma fajne podejście do życia i że Kit jest nieśmiały.
- Serio? O mnie tylko z tym podejściem do życia? No Caroline...- spojrzał na nią zdziwiony.
- Tylko to zdążyłam powiedzieć. Nie dodałam, że masz przepiękne oczy, wielki talent, że uwielbiam jak twoje włosy na każdym zdjęciu są w nieładzie, że kocham twój śmiech, jak wypowiadasz się po polsku, jak mówisz o fanach, jaka czuję się wtedy wyjątkowa. Mogłabym tak wyliczać w nieskończoność.
- Wiesz co? Jak wyjdę z tego ciasnego samochodu to cię tak mocno przytulę, że nie wiem czy kiedyś wypuszczę z ramion. Zgadzasz się?
- Chętnie.- zachichotała.
- Ale Tośka, mówiąc, że ciasny samochód i w ogóle to nie miałem na myśli tego, że siedzisz mi na kolanach bo to jest fajne.
- Dean, jeżeli zaraz się odezwiesz to cię zabije.- usłyszeliśmy głos Sean'a.
- Będzie morderstwo w samochodzie? Super!- zaśmiał się Kit.
- Przecież nic nie mówię.- blondyn próbował się bronić.
- Mówiłaś, że mogłabyś tak mówić w nieskończoność, tak?- Kieran zwrócił się do dziewczyny.
- Oczywiście.
- Czuję, że długo będziemy rozmawiali. Ba! Będziemy rozmawiali całą wieczność.
- Jaki ty jesteś romantyczny.- spojrzałam na chłopaka.
- Czasami mi się uda powiedzieć coś takiego.
- Jesteśmy.
Wyszliśmy z samochodu.
- Było miło Tośka.- Kieran puścił do mnie oczko.
- Dziękuję, że nie musiałam siedzieć na kolanach Sean'a.
- Zapomnij dziewczyno. Byś biegła za samochodem.- chłopak zjawił się obok nas.
- Jesteś bardzo miły, jak zawsze. Kit..- podeszłam do współlokatora.
- Tak?
- Dzwoniłeś do Fabiana?
- Gdzieś tu jest. Nie martw się.
- Chodź Caroline, wejdziemy do środka.- razem z dziewczyną weszliśmy do klubu. Chłopaki zostali jeszcze na zewnątrz.
- Tam siedzi ten chłopak co z tobą przyszedł.- wskazała na stolik. Faktycznie. Fabian siedział sam i popijał drinka.
- Hej.- przysiadłyśmy się.
- Cześć. Dobrze, że zadzwoniłaś bo się przestraszyłem jak nagle zniknęłaś.
- To moja wina. Wyciągnęłam ją po autografy.
- Dałaś się ta to namówić?- wybuchnął śmiechem.
- Zrobiłam to dla Caroline. Bardzo jej na tym zależało.
- Zrobiłyście sobie z nimi zdjęcia i dostałyście autografy czy coś?
- Nie. Całkowicie o tym zapomniałam.
- Na co czekamy? W kolejkę dziewczęta.- stanął po środku i obejmując nas ramionami, podążył na zewnątrz. Po jakimś czasie zrobiło się mniej osób.
- Idź pierwsza Caroline, żeby znowu ci nie uciekli.- powiedział Fabian.
- Zrobisz zdjęcie?
- Pewnie.- zabrał od dziewczyny aparat. Uśmiechnięta przytuliła się najpierw do Kit'a, potem do Dean'a, Sean'a, następni byli Ashley i Robbie a na koniec zostawiła sobie Kieran'a.
- Właśnie się zastanawiałem gdzie zniknęłyście.
- Teraz ty Tosia.- podeszła do mnie zadowolona.
- Nie wierzę, że to robię.
- Fabian weź zrób też zdjęcie moim telefonem bo jak Tośka jutro wytrzeźwieje to nie uwierzy, że chciała ze mną zdjęcie.- Kit podał mojemu bratu telefon.
- Jestem trzeźwa.- zaśmiałam się i stanęłam obok chłopaka. Kit objął mnie ramieniem i wytknął język.- Uśmiechnąć się nie możesz?
- Wyglądam głupio jak się uśmiecham.
- Masz się uśmiechnąć.
- A zamierzasz sobie ustawić na tapetę?
- Oczywiście.
Gdy w końcu się uśmiechnął, Fabian zrobił zdjęcia.
- Z tym przystojnym teraz.- wskazał na Kieran'a. Uczepił się! Po co wtedy z nim w ogóle o tym rozmawiałam?
- Fabian, czy ty mnie podrywasz?- brunet się na niego spojrzał.
- Nie, Tośka mówiła, że z całego tego boysbandu jesteś najprzystojniejszy. Tyle. Na mnie nie licz.- zaśmiał się.
- Mówiłaś tak? Sorry ale jestem zajęty przez Caroline.- uśmiechnął się.
- Jak możesz mi to robić?
- No wybacz.
- Myślałam, że jak wziąłeś mnie na kolana to jesteśmy razem. Co jest?
- Caroline cię wyprzedziła.
- Ale Kieran!
- Na moich oczach odgrywa się jeden z 23623 odcinków "Mody na Sukces"- skomentował Sean.
- Zrywam z tobą.- powiedziałam.
- Wyślij mi to smsem, skarbie, będzie bardziej romantycznie.
Oboje zaczęliśmy się śmiać. Na zdjęciu wyglądamy jak debile z miną na "Kit'a" ale to nic.
- Moim też zrób. To może być jedyne zdjęcie z Tośką.- Dean podał Fabianowi telefon i mocno mnie objął. Podejrzewam, że po normalnym i debilnym zdjęciu przyszedł czas na urocze... Tak, urocze. Ja i urok. Niespotykane! Dean ma szczęście.
- Już myślałem, że się nie doczekam.
Z Sean'em stanęliśmy w bezpiecznej odległości od siebie. O tak! To będzie najlepsze zdjęcie.
- Jeszcze z chłopakami.- klasnęłam w dłonie i podeszłam do Ashley'a i Robbie'go.
- Tosia znalazła sobie nowe hobby.
- Idziemy do środka? Czas na imprezę!- zawołał Kit.
- Tylko po to koncertujesz?- zaśmiałam się.
- Nie ale nie zamierzam ukrywać, że to lubię.
- Tosia zaczekaj.- usłyszałam z tyłu.
- Deaaaaan.- westchnęłam.- Co znowu?- stanęłam z nim "twarzą w twarz".
- Będę miał cię na oku, jasne?
- Oczywiście, tatusiu.
- Nie żartuję.
- Jest tam mnóstwo fanek które chcą z tobą potańczyć. Przestań myśleć o mnie i zajmij się sobą.- obdarzyłam go uśmiechem. Jednak chłopak nie był taki zadowolony.
- Nie pij. Błagam.- ujął mój podbródek.
- Myślisz, że sprzedadzą mi tutaj alkohol?
- Masz Fabiana i Kit'a. Któryś na pewno by ci pomógł.
- Na Fabiana to bym nawet nie liczyła.
- Więc zostaje ten drugi.
- Przestań, Dean. Obiecuję, że nic się nie wydarzy.
- Być może jestem głupi ale znowu ci wierzę.- pokiwał przecząco głową i wyminą mnie w drzwiach. Przez następną chwilę stałam na dworze jak skończona kretynka. Co ja robię z tym chłopakiem? Wróciłam do stolika przy którym niedawno siedziałam z bratem i Caroline. Postanowiłam, że nie będę się teraz nad tym zastanawiać. Potańczyliśmy, ogólnie było świetnie
*dwie godziny później*
- Tośka, skąd ich znasz?- brunetka przysunęła się do mnie tak, żebym ją usłyszała. W klubie było bardzo głośno.
- Mieszkam z Kit'em.
- Co?- zapytała z niedowierzaniem.
- Pierwszą osobą z którą zatańczę będzie Caroline.- nagle z tyłu pojawił się Kieran.
- Przerwałeś nam. Tańczysz teraz pierwszy raz?- powiedziałam.
- Ja też cię uwielbiam, Tosia. Nie psuj tej atmosfery.- złapał dziewczynę i zaprowadził na parkiet. Upiłam łyk piwa Fabiana. Któryś tam z kolei.
- Mówiłem, że cię obserwuję.- usłyszałam szept. Lekko odwróciłam głowę i zauważyłam twarz Dean'a milimetr od swojej.
- Dość tego.- złapałam chłopaka za rękę i wyprowadziłam z pomieszczenia.
- Tośka!
- No co? Daj mi spokój, rozumiesz?- krzyknęłam. On na prawdę zaczynał działać mi na nerwy.
- Znowu to robisz.
- Co?
- Masz mnie dość a potem płaczesz gdy cię zostawiam.
- Bo jestem słaba.
- Nie jesteś. Po prostu szybko można ci wyprowadzić z równowagi.
- Ty jesteś w tym mistrzem.
- Znowu chcesz się kłócić?
- Nie chcę ale mnie do tego zmuszasz. Sama mogę decydować czy chcę pić czy nie.- dodałam podirytowana.
- Możesz?!- krzyknął. Złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie. W pierwszym momencie się przestraszyłam. Jednak jestem przyzwyczajona do tego, że mężczyźni mną pomiatają. Zresztą czy ja robię z nimi coś innego?
- Dean, co ty robisz?- podeszło do nas kilka dziewczyn.
- Możesz ją puścić?
- Nic się nie dzieje, dziewczyny.- szepnęłam i wyrwałam z uścisku chłopaka.
- Nic ci nie jest?
- Nie! Najlepiej będzie jak wszyscy mnie zostawicie.
- Stój!- chłopak poszedł za mną.
- Zostaw mnie. Chciałam spróbować, wiesz?- odwróciłam się na pięcie i stanęłam blisko niego. Nie obchodziło mnie, że słyszą nas jego fanki. Ja ich tu nie trzymam siłą. Mogą sobie iść.
- Słucham?
- Dużo o tym myślałam. O nas. Chciałam ci zaufać, powierzyć swoje uczucia w dobre ręce ale nie mogę. Właściwie od dziś nie chcę.
- O czym ty mówisz Tośka? Chodźmy gdzieś, gdzie będziemy sami.
- Nie. Wyjaśnijmy sobie to raz na zawsze.
- Więc mów.
- Powiedziałam ci już wszystko. Nie chcę żebyś mnie kontrolował.
- Czyli nigdy nie dasz mi szansy?
- Czyli wszystko spieprzyłeś. Trudne?
- Wiesz co? Masz rację, ja też mam dość. Z tobą nie da się wytrzymać.
- Sam widzisz.
- Każda rozmowa kończy się kłótnią. Nie tylko ze mną. Może to z tobą coś jest nie tak?
- Teraz zamierzasz mnie obrażać? Ładnie z twojej strony. Jeżeli nie potrafisz wypowiedzieć się w inny sposób...
- No to chyba wszystko jasne, tak?
- Oczywiście. Możesz iść.
- Zdążyłem trochę załapać twoją taktykę.
- To znaczy?
- Wyrzuty sumienia cię zniszczą.
- To już nie będzie twoja sprawa. Idź.
- Idę ale wiesz, że to nie zmieniło moich uczuć?
- Nie rób przedstawienia.- wywróciłam oczami.
- Nadal cię kocham.
- Boże...- szepnęła jakaś dziewczyna z tyłu.
Blondyn westchnął i odszedł. Ja nadal stałam jak idiotka. Rozdarta wewnętrznie i zapłakana.
- Jesteś pewna?- zapytała jedna z dziewczyn.
- O niczym nie masz pojęcia.
- Wiem ale on mówił szczerze.
- Skąd możesz to wiedzieć?- w końcu spojrzałam na brunetkę.
- Myślisz, że mówi to każdej dziewczynie? Że często z nerwów pocą mu się dłonie? Że ma łzy w oczach? Że przy co drugim słowie załamuje mu się głos? Wymieniać dalej?
- Wiesz jak ja się teraz czuję? Jeżeli zależałoby mu na mnie chociaż trochę to nie odchodziłby co chwilę.
- A powiedz mi jedną rzecz. Gdybyś ty przed chwilą usłyszała, że kogoś nie obchodzi to, że go kochasz? I to dlatego, że nie masz chwilę słabości i nie możecie się porozumieć? Zapytałabyś czy przynieść popcorn, żebyście obejrzeli sobie film? Zachowałabyś się tak samo jak Dean. On stałby tutaj z miną dokładnie taką samą jak twoja a ty siedziałabyś zapłakana w łazience. Dziewczyno! Przed chwilą wyszedł stąd sam Dean Lemon, którego doprowadziłaś do płaczu. On nawet tego nie ukrywał. Widzisz? Ilu znasz mężczyzn którzy lubią płakać przy kobietach? Bo ja niewielu. A on stał wpatrzony w ciebie z zaszklonymi oczyma. Na prawdę potrzebujesz więcej argumentów?
- Co to w ogóle jest za cyrk? Zamiast bawić się po koncercie siedzicie ze mną? Po co się użalacie? To nie ma sensu, nie potrzebuję waszej litości. Zresztą jego też.
Chyba ich zaskoczyłam. Właściwie, siebie też.
- Zastanów się. Po co to ukrywacie? Widać, że Dean nie jest ci obojętny. Chcecie wzajemnie się katować? Nie lepiej być razem? Dzielić się tym uczuciem?
- Zostawcie mnie samą.
- Zrobisz to, co będziesz uważała za stosowne.
Zostałam sama. W blasku księżyca. Moja bezsilność znowu przeradzała się w histerię. Furię, która może skończyć się tragicznie. On jest dla mnie taki ważny... Ale boję się mu zaufać, nie chcę żeby mnie kontrolował i mówił co mam robić. Jednak wiem, że dziś postąpiłam źle. Dean jest cudowny, ja jestem beznadziejna. Rozejrzałam się dookoła. Wiem co chcę teraz zrobić. Myślę, że każdy z was wie. Idę, idę do domu. Kit ma racje, to już jest choroba. Co za to mogę? Nic nie poradzę, że w chwilach słabości sięgam po żyletkę. Inni upychają się słodyczami, piją, palą papierosy. Ja robię to...
- Stój. Tośka!- usłyszałam. Zaczęłam biec przed siebie. Łzy sprawiły, że nie widziałam prawie nic. Znowu! Po chwili moja kondycja dała się we znaki. Hamulec, ktoś złapał mnie z tyłu i zatrzymał. Obszerne dłonie chłopaka były tak zaciśnięte na moich rękach, że nie mogłam wykonać żadnego ruchu.
- Nie zrobisz tego, rozumiesz?- powiedział stanowczo. Stanowczo ale nie krzyczał.
- Kit, błagam cię puść.- mówiłam, niemal dławiąc się łzami. Ciężko było mi wypowiedzieć jakiekolwiek słowo.
- Nigdy.- odwrócił mnie do siebie przodem i mocno przytulił.
- Zostaw mnie. Muszę iść!- zaczęłam uderzać go pięściami w klatkę piersiową. Widziałam tylko jak zaciska zęby. Czyli bolało. Bardzo dobrze, powinno.
- Nigdzie nie idziesz.
- Puść!- zaczęłam krzyczeć i drapać chłopaka.
- Tośka, to boli! Uspokój się. Dean!- krzyknął.- Ty nigdzie nie odchodzisz.- złapał mnie mocniej. Zobaczyłam, że chłopak biegnie w naszą stronę. Nikt nas nie widział. Byłam tego pewna. Zdążyłam odbiec dość daleko. Na szczęście, nie chcę żeby ktoś widział to przedstawienie.
- Jeżeli on tu podejdzie to będzie gorzej.- zaczęłam go ściskać.
- Do jasnej cholery, Tośka! Nie rozumiesz, że ja też jestem człowiekiem? I że mnie to strasznie boli? Wbijasz we mnie swoje paznokcie.
- Mam dość. Zostaw mnie, błagam.
- Tosia! Co się tu dzieje?- podbiegł do nas wystraszony Dean. Muszę przyznać, że dziwnie się czułam... Nie, to źle powiedziane. Nagle przestałam czuć. Cokolwiek. Zadałam sobie sprawę z tego, że jest źle. Bardzo źle...
Cześć Kochani! <3
Czy Wy też tak się cieszyliście gdy chłopaki napisali o koncertach? Bo ja nie mogłam oddychać xd Wybieracie się gdzieś? Może kogoś spotkam ;)
Gdzie są moi cudowni czytelnicy? Z każdym rozdziałem jest Was mniej.
- Serio? O mnie tylko z tym podejściem do życia? No Caroline...- spojrzał na nią zdziwiony.
- Tylko to zdążyłam powiedzieć. Nie dodałam, że masz przepiękne oczy, wielki talent, że uwielbiam jak twoje włosy na każdym zdjęciu są w nieładzie, że kocham twój śmiech, jak wypowiadasz się po polsku, jak mówisz o fanach, jaka czuję się wtedy wyjątkowa. Mogłabym tak wyliczać w nieskończoność.
- Wiesz co? Jak wyjdę z tego ciasnego samochodu to cię tak mocno przytulę, że nie wiem czy kiedyś wypuszczę z ramion. Zgadzasz się?
- Chętnie.- zachichotała.
- Ale Tośka, mówiąc, że ciasny samochód i w ogóle to nie miałem na myśli tego, że siedzisz mi na kolanach bo to jest fajne.
- Dean, jeżeli zaraz się odezwiesz to cię zabije.- usłyszeliśmy głos Sean'a.
- Będzie morderstwo w samochodzie? Super!- zaśmiał się Kit.
- Przecież nic nie mówię.- blondyn próbował się bronić.
- Mówiłaś, że mogłabyś tak mówić w nieskończoność, tak?- Kieran zwrócił się do dziewczyny.
- Oczywiście.
- Czuję, że długo będziemy rozmawiali. Ba! Będziemy rozmawiali całą wieczność.
- Jaki ty jesteś romantyczny.- spojrzałam na chłopaka.
- Czasami mi się uda powiedzieć coś takiego.
- Jesteśmy.
Wyszliśmy z samochodu.
- Było miło Tośka.- Kieran puścił do mnie oczko.
- Dziękuję, że nie musiałam siedzieć na kolanach Sean'a.
- Zapomnij dziewczyno. Byś biegła za samochodem.- chłopak zjawił się obok nas.
- Jesteś bardzo miły, jak zawsze. Kit..- podeszłam do współlokatora.
- Tak?
- Dzwoniłeś do Fabiana?
- Gdzieś tu jest. Nie martw się.
- Chodź Caroline, wejdziemy do środka.- razem z dziewczyną weszliśmy do klubu. Chłopaki zostali jeszcze na zewnątrz.
- Tam siedzi ten chłopak co z tobą przyszedł.- wskazała na stolik. Faktycznie. Fabian siedział sam i popijał drinka.
- Hej.- przysiadłyśmy się.
- Cześć. Dobrze, że zadzwoniłaś bo się przestraszyłem jak nagle zniknęłaś.
- To moja wina. Wyciągnęłam ją po autografy.
- Dałaś się ta to namówić?- wybuchnął śmiechem.
- Zrobiłam to dla Caroline. Bardzo jej na tym zależało.
- Zrobiłyście sobie z nimi zdjęcia i dostałyście autografy czy coś?
- Nie. Całkowicie o tym zapomniałam.
- Na co czekamy? W kolejkę dziewczęta.- stanął po środku i obejmując nas ramionami, podążył na zewnątrz. Po jakimś czasie zrobiło się mniej osób.
- Idź pierwsza Caroline, żeby znowu ci nie uciekli.- powiedział Fabian.
- Zrobisz zdjęcie?
- Pewnie.- zabrał od dziewczyny aparat. Uśmiechnięta przytuliła się najpierw do Kit'a, potem do Dean'a, Sean'a, następni byli Ashley i Robbie a na koniec zostawiła sobie Kieran'a.
- Właśnie się zastanawiałem gdzie zniknęłyście.
- Teraz ty Tosia.- podeszła do mnie zadowolona.
- Nie wierzę, że to robię.
- Fabian weź zrób też zdjęcie moim telefonem bo jak Tośka jutro wytrzeźwieje to nie uwierzy, że chciała ze mną zdjęcie.- Kit podał mojemu bratu telefon.
- Jestem trzeźwa.- zaśmiałam się i stanęłam obok chłopaka. Kit objął mnie ramieniem i wytknął język.- Uśmiechnąć się nie możesz?
- Wyglądam głupio jak się uśmiecham.
- Masz się uśmiechnąć.
- A zamierzasz sobie ustawić na tapetę?
- Oczywiście.
Gdy w końcu się uśmiechnął, Fabian zrobił zdjęcia.
- Z tym przystojnym teraz.- wskazał na Kieran'a. Uczepił się! Po co wtedy z nim w ogóle o tym rozmawiałam?
- Fabian, czy ty mnie podrywasz?- brunet się na niego spojrzał.
- Nie, Tośka mówiła, że z całego tego boysbandu jesteś najprzystojniejszy. Tyle. Na mnie nie licz.- zaśmiał się.
- Mówiłaś tak? Sorry ale jestem zajęty przez Caroline.- uśmiechnął się.
- Jak możesz mi to robić?
- No wybacz.
- Myślałam, że jak wziąłeś mnie na kolana to jesteśmy razem. Co jest?
- Caroline cię wyprzedziła.
- Ale Kieran!
- Na moich oczach odgrywa się jeden z 23623 odcinków "Mody na Sukces"- skomentował Sean.
- Zrywam z tobą.- powiedziałam.
- Wyślij mi to smsem, skarbie, będzie bardziej romantycznie.
Oboje zaczęliśmy się śmiać. Na zdjęciu wyglądamy jak debile z miną na "Kit'a" ale to nic.
- Moim też zrób. To może być jedyne zdjęcie z Tośką.- Dean podał Fabianowi telefon i mocno mnie objął. Podejrzewam, że po normalnym i debilnym zdjęciu przyszedł czas na urocze... Tak, urocze. Ja i urok. Niespotykane! Dean ma szczęście.
- Już myślałem, że się nie doczekam.
Z Sean'em stanęliśmy w bezpiecznej odległości od siebie. O tak! To będzie najlepsze zdjęcie.
- Jeszcze z chłopakami.- klasnęłam w dłonie i podeszłam do Ashley'a i Robbie'go.
- Tosia znalazła sobie nowe hobby.
- Idziemy do środka? Czas na imprezę!- zawołał Kit.
- Tylko po to koncertujesz?- zaśmiałam się.
- Nie ale nie zamierzam ukrywać, że to lubię.
- Tosia zaczekaj.- usłyszałam z tyłu.
- Deaaaaan.- westchnęłam.- Co znowu?- stanęłam z nim "twarzą w twarz".
- Będę miał cię na oku, jasne?
- Oczywiście, tatusiu.
- Nie żartuję.
- Jest tam mnóstwo fanek które chcą z tobą potańczyć. Przestań myśleć o mnie i zajmij się sobą.- obdarzyłam go uśmiechem. Jednak chłopak nie był taki zadowolony.
- Nie pij. Błagam.- ujął mój podbródek.
- Myślisz, że sprzedadzą mi tutaj alkohol?
- Masz Fabiana i Kit'a. Któryś na pewno by ci pomógł.
- Na Fabiana to bym nawet nie liczyła.
- Więc zostaje ten drugi.
- Przestań, Dean. Obiecuję, że nic się nie wydarzy.
- Być może jestem głupi ale znowu ci wierzę.- pokiwał przecząco głową i wyminą mnie w drzwiach. Przez następną chwilę stałam na dworze jak skończona kretynka. Co ja robię z tym chłopakiem? Wróciłam do stolika przy którym niedawno siedziałam z bratem i Caroline. Postanowiłam, że nie będę się teraz nad tym zastanawiać. Potańczyliśmy, ogólnie było świetnie
*dwie godziny później*
- Tośka, skąd ich znasz?- brunetka przysunęła się do mnie tak, żebym ją usłyszała. W klubie było bardzo głośno.
- Mieszkam z Kit'em.
- Co?- zapytała z niedowierzaniem.
- Pierwszą osobą z którą zatańczę będzie Caroline.- nagle z tyłu pojawił się Kieran.
- Przerwałeś nam. Tańczysz teraz pierwszy raz?- powiedziałam.
- Ja też cię uwielbiam, Tosia. Nie psuj tej atmosfery.- złapał dziewczynę i zaprowadził na parkiet. Upiłam łyk piwa Fabiana. Któryś tam z kolei.
- Mówiłem, że cię obserwuję.- usłyszałam szept. Lekko odwróciłam głowę i zauważyłam twarz Dean'a milimetr od swojej.
- Dość tego.- złapałam chłopaka za rękę i wyprowadziłam z pomieszczenia.
- Tośka!
- No co? Daj mi spokój, rozumiesz?- krzyknęłam. On na prawdę zaczynał działać mi na nerwy.
- Znowu to robisz.
- Co?
- Masz mnie dość a potem płaczesz gdy cię zostawiam.
- Bo jestem słaba.
- Nie jesteś. Po prostu szybko można ci wyprowadzić z równowagi.
- Ty jesteś w tym mistrzem.
- Znowu chcesz się kłócić?
- Nie chcę ale mnie do tego zmuszasz. Sama mogę decydować czy chcę pić czy nie.- dodałam podirytowana.
- Możesz?!- krzyknął. Złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie. W pierwszym momencie się przestraszyłam. Jednak jestem przyzwyczajona do tego, że mężczyźni mną pomiatają. Zresztą czy ja robię z nimi coś innego?
- Dean, co ty robisz?- podeszło do nas kilka dziewczyn.
- Możesz ją puścić?
- Nic się nie dzieje, dziewczyny.- szepnęłam i wyrwałam z uścisku chłopaka.
- Nic ci nie jest?
- Nie! Najlepiej będzie jak wszyscy mnie zostawicie.
- Stój!- chłopak poszedł za mną.
- Zostaw mnie. Chciałam spróbować, wiesz?- odwróciłam się na pięcie i stanęłam blisko niego. Nie obchodziło mnie, że słyszą nas jego fanki. Ja ich tu nie trzymam siłą. Mogą sobie iść.
- Słucham?
- Dużo o tym myślałam. O nas. Chciałam ci zaufać, powierzyć swoje uczucia w dobre ręce ale nie mogę. Właściwie od dziś nie chcę.
- O czym ty mówisz Tośka? Chodźmy gdzieś, gdzie będziemy sami.
- Nie. Wyjaśnijmy sobie to raz na zawsze.
- Więc mów.
- Powiedziałam ci już wszystko. Nie chcę żebyś mnie kontrolował.
- Czyli nigdy nie dasz mi szansy?
- Czyli wszystko spieprzyłeś. Trudne?
- Wiesz co? Masz rację, ja też mam dość. Z tobą nie da się wytrzymać.
- Sam widzisz.
- Każda rozmowa kończy się kłótnią. Nie tylko ze mną. Może to z tobą coś jest nie tak?
- Teraz zamierzasz mnie obrażać? Ładnie z twojej strony. Jeżeli nie potrafisz wypowiedzieć się w inny sposób...
- No to chyba wszystko jasne, tak?
- Oczywiście. Możesz iść.
- Zdążyłem trochę załapać twoją taktykę.
- To znaczy?
- Wyrzuty sumienia cię zniszczą.
- To już nie będzie twoja sprawa. Idź.
- Idę ale wiesz, że to nie zmieniło moich uczuć?
- Nie rób przedstawienia.- wywróciłam oczami.
- Nadal cię kocham.
- Boże...- szepnęła jakaś dziewczyna z tyłu.
Blondyn westchnął i odszedł. Ja nadal stałam jak idiotka. Rozdarta wewnętrznie i zapłakana.
- Jesteś pewna?- zapytała jedna z dziewczyn.
- O niczym nie masz pojęcia.
- Wiem ale on mówił szczerze.
- Skąd możesz to wiedzieć?- w końcu spojrzałam na brunetkę.
- Myślisz, że mówi to każdej dziewczynie? Że często z nerwów pocą mu się dłonie? Że ma łzy w oczach? Że przy co drugim słowie załamuje mu się głos? Wymieniać dalej?
- Wiesz jak ja się teraz czuję? Jeżeli zależałoby mu na mnie chociaż trochę to nie odchodziłby co chwilę.
- A powiedz mi jedną rzecz. Gdybyś ty przed chwilą usłyszała, że kogoś nie obchodzi to, że go kochasz? I to dlatego, że nie masz chwilę słabości i nie możecie się porozumieć? Zapytałabyś czy przynieść popcorn, żebyście obejrzeli sobie film? Zachowałabyś się tak samo jak Dean. On stałby tutaj z miną dokładnie taką samą jak twoja a ty siedziałabyś zapłakana w łazience. Dziewczyno! Przed chwilą wyszedł stąd sam Dean Lemon, którego doprowadziłaś do płaczu. On nawet tego nie ukrywał. Widzisz? Ilu znasz mężczyzn którzy lubią płakać przy kobietach? Bo ja niewielu. A on stał wpatrzony w ciebie z zaszklonymi oczyma. Na prawdę potrzebujesz więcej argumentów?
- Co to w ogóle jest za cyrk? Zamiast bawić się po koncercie siedzicie ze mną? Po co się użalacie? To nie ma sensu, nie potrzebuję waszej litości. Zresztą jego też.
Chyba ich zaskoczyłam. Właściwie, siebie też.
- Zastanów się. Po co to ukrywacie? Widać, że Dean nie jest ci obojętny. Chcecie wzajemnie się katować? Nie lepiej być razem? Dzielić się tym uczuciem?
- Zostawcie mnie samą.
- Zrobisz to, co będziesz uważała za stosowne.
Zostałam sama. W blasku księżyca. Moja bezsilność znowu przeradzała się w histerię. Furię, która może skończyć się tragicznie. On jest dla mnie taki ważny... Ale boję się mu zaufać, nie chcę żeby mnie kontrolował i mówił co mam robić. Jednak wiem, że dziś postąpiłam źle. Dean jest cudowny, ja jestem beznadziejna. Rozejrzałam się dookoła. Wiem co chcę teraz zrobić. Myślę, że każdy z was wie. Idę, idę do domu. Kit ma racje, to już jest choroba. Co za to mogę? Nic nie poradzę, że w chwilach słabości sięgam po żyletkę. Inni upychają się słodyczami, piją, palą papierosy. Ja robię to...
- Stój. Tośka!- usłyszałam. Zaczęłam biec przed siebie. Łzy sprawiły, że nie widziałam prawie nic. Znowu! Po chwili moja kondycja dała się we znaki. Hamulec, ktoś złapał mnie z tyłu i zatrzymał. Obszerne dłonie chłopaka były tak zaciśnięte na moich rękach, że nie mogłam wykonać żadnego ruchu.
- Nie zrobisz tego, rozumiesz?- powiedział stanowczo. Stanowczo ale nie krzyczał.
- Kit, błagam cię puść.- mówiłam, niemal dławiąc się łzami. Ciężko było mi wypowiedzieć jakiekolwiek słowo.
- Nigdy.- odwrócił mnie do siebie przodem i mocno przytulił.
- Zostaw mnie. Muszę iść!- zaczęłam uderzać go pięściami w klatkę piersiową. Widziałam tylko jak zaciska zęby. Czyli bolało. Bardzo dobrze, powinno.
- Nigdzie nie idziesz.
- Puść!- zaczęłam krzyczeć i drapać chłopaka.
- Tośka, to boli! Uspokój się. Dean!- krzyknął.- Ty nigdzie nie odchodzisz.- złapał mnie mocniej. Zobaczyłam, że chłopak biegnie w naszą stronę. Nikt nas nie widział. Byłam tego pewna. Zdążyłam odbiec dość daleko. Na szczęście, nie chcę żeby ktoś widział to przedstawienie.
- Jeżeli on tu podejdzie to będzie gorzej.- zaczęłam go ściskać.
- Do jasnej cholery, Tośka! Nie rozumiesz, że ja też jestem człowiekiem? I że mnie to strasznie boli? Wbijasz we mnie swoje paznokcie.
- Mam dość. Zostaw mnie, błagam.
- Tosia! Co się tu dzieje?- podbiegł do nas wystraszony Dean. Muszę przyznać, że dziwnie się czułam... Nie, to źle powiedziane. Nagle przestałam czuć. Cokolwiek. Zadałam sobie sprawę z tego, że jest źle. Bardzo źle...
_________________
Czy Wy też tak się cieszyliście gdy chłopaki napisali o koncertach? Bo ja nie mogłam oddychać xd Wybieracie się gdzieś? Może kogoś spotkam ;)
Gdzie są moi cudowni czytelnicy? Z każdym rozdziałem jest Was mniej.
' Fabian, czy ty mnie podrywasz? ' hahahahaha :D ten tekst doprowadził mnie do smiechu. a ten ' Nadal cię kocham. ' do płaczu! jeju, to takie słodkie <3 dodaj coś jak najszybciej, proszę Cię!
OdpowiedzUsuńa co do koncertów to się darłam jak nie wiem co :D byłam wtedy na koncercie i nikt mnie nie słyszał ^_^ a najlepsze jest to, że spokojnie bede mogła iść na after ^^ a i będę w Wawie na 100% i chyba w Poznaniu ;)
Ejj, może mi też sie uda jechać do Poznania! :) Zazrooo z afterem xd <3
UsuńO Jezuu ;'c.
OdpowiedzUsuńIdę płakać. Serio.
To było piękne.
Na początku to śmiech, a koniec płacz ;o!
Ja chce dalej!
Już *.*
Julia xx
Kurcze, bałam się dodać ten rozdział bo nie potrafiłam odgadnąć jak na niego zareagujecie ale nie spodziewałam się tak dobrych opinii! :)
UsuńJestem baaardzo szczęśliwa, cieszę się, że wywołał jakieś emocje, to prawdopodobnie coś oznacza. Nawet jeżeli były to łzy. Kocham Was, ale to już wiecie <3
Jeeeej, jeeeej, jeeej! Ile ty we mnie emocji wzbudzasz! Jak nie śmiech, to płacz, jak nie płacz to strach albo współczucie! Kurcze! :D
OdpowiedzUsuńŚwieeeetny rozdział, jak zawsze <3
Ale musisz tak kończyć, w takim momencie? Chcesz żebym uschła z tęsknoty, zanim dodasz kolejny rozdział?! haha
Ja chyba będę w Radomiu <3 W końcu ich zobaczę *.*
Nie umieraj! Błagam, została Was garstka więc nie umierajcie chociaż ;D
UsuńJa byłam na koncercie, stałam prawie pod samą sceną, jak ogłosili koncerty to się popłakałam.
OdpowiedzUsuńDodawaj czesciej!
Kocham !!!
OdpowiedzUsuńGenialne . Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <33 :D
OdpowiedzUsuńJak dasz radę, to dodawaj częściej :)
OdpowiedzUsuńsuper! kiedy nastepny rozdzial? :D
OdpowiedzUsuńNa pewno jakoś w grudniu ;) Jeszcze nie wiem dokładnie ;D
Usuńzostała garstka bo musisz czesciej rozdziały dodawac, jeżeli długo długo nie ma rozdziału to w koncu czytelnicy zapomniaja o opowiadaniu i prosze niech Toska nie krzywdzi Deana i wreszcie niech bedzie miedzy nimi jakaś romantyczna scena! Bo tak czekam czekam nie moge sie doczekac i powoli zaczyna mnie to nudzic
OdpowiedzUsuńNiestety, każdemu nie dogodzę.
UsuńUwielbiam twojego bloga i nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Szkoda, że bd dopiero w grudniu :c
OdpowiedzUsuńDasz radę ;) Gwarantuję!
Usuń