.

.

czwartek, 26 września 2013

Rozdział 13


*perspektywa Dean'a*

- Tutaj.- rzuciłem. Otworzyłem drzwi i razem weszliśmy do środka.- Nasza sala do prób. Mamy pewność, że tu nikogo nie ma. 
- To dobrze. 
Usiedliśmy na scenie. Na podłodze. Naprzeciwko siebie.
- A więc.. Dean...
- Bez takich wstępów proszę.
- Przepraszam. 
- Nic się nie stało.- odpowiedziałem obojętnie. 
- Jesteś na mnie bardzo zły?- zapytała. 
- Zależy ile dla ciebie znaczy "bardzo". 
- Nie możesz być poważny chociaż przez chwilę? 
- Mogę...
- Chciałabym wiedzieć co teraz myślisz.- spojrzała na mnie tymi swoimi pięknymi oczyma. 
- Chyba wolisz nie wiedzieć. 
- Dlaczego? Pewnie teraz jestem dla ciebie nikim. 
- Nie mów tak.- pokiwałem przecząco głową. Wydaje mi się, że ona doskonale wie, że wcale tak nie jest. 

*perspektywa Tosi* 

Nie wiedziałam od czego zacząć. Chciałam tyle mu powiedzieć, za tyle rzeczy go przeprosić. A mimo to mam pustkę w głowie.
- Nie chciałam, Dean.
- Czego?
- Żeby było tak jak jest teraz. Przesadziłam ostatnio na tej imprezie. Za dużo wypiłam, za dużo powiedziałam, za dużo zrobiłam.
- Wiesz jak się poczułem?- nareszcie zaczął ze mną rozmawiać. Tyle dobrego w tej sytuacji.
- Wtedy nie wiedziałam.
- Jak śmieć. Jak skończony kretyn, który zawsze ma pecha w życiu.
- Byłam na ciebie zła, Dean. Zostawiłeś mnie w tak ciężkim momencie. Nie chciałam żebyś wtedy wychodził. Gdy następnego dnia nie chciałeś ze mną porozmawiać to czułam się tak samo jak dzisiaj. Odepchnięta i zmieszana z błotem.- spuściłam wzrok.
- Mi też nie było dobrze z tym, że wtedy wyszedłem ale to co zrobiłaś na imprezie...- ukrył twarz w dłoniach.- To przeszło moje oczekiwania. Nie myślałem, że jesteś taka Tośka.
- Jaka?
- Że potrafisz zrobić mi coś takiego.
- Nie panowałam nad sobą.
- Jeżeli wiesz, że tak się z tobą dzieje to po co pijesz?
- Nie wiem, Dean. Co mam ci powiedzieć?
- Może lepiej będzie jak nic nie powiesz.
Chwilę pomilczeliśmy.
- Jesteś zły na Kit'a? On nie miał z tym nic wspólnego.
- Nic?- zaśmiał się.- No chyba jednak miał.
- Nie o to mi chodzi. Zaskoczyłam go.
- To dlaczego pozwolił na to, żebyś to zrobiła?
- Miał mnie odepchnąć?
- Chociażby.
- Widzę, że jesteś bardzo delikatny w stosunku do kobiet.
- Ja nie całuje się z połową gości na imprezie.- buuum. Dotknęło mnie to.
- Połową?- oburzyłam się.- Olałeś mnie, rozumiesz? Kompletnie zignorowałeś jak do ciebie podeszłam. Miałeś gdzieś, że chcę z tobą porozmawiać, że chcę cię mieć przy sobie.- oburzyłam się. Znowu zaczęłam płakać. Nienawidzę tego! Tak bardzo się starałam. Chłopak po tym co usłyszał zaczął mięknąć. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- Chciałaś mieć mnie przy sobie?
- Myślisz, że to co ci wtedy powiedziałam było prawdą? Że jesteś dla mnie obojętny?
- Nie dawałaś żadnych oznak, że mogłoby być inaczej.
- Proszę cię, Dean. Lubię cię, bardzo ale musisz mnie zrozumieć. Mam wielkie problemy z emocjami, często się im poddaję chociaż wcale tego nie chcę.
- Co masz na myśli?- spojrzał na mnie zdezorientowany.
- To nie jest istotne.
- Postaw się w mojej sytuacji. Dostałem dwa ciosy w ten sam wieczór. Najpierw widzę jak całujesz się z Kit'em, moim najlepszym przyjacielem, a potem mówisz mi, że jestem dla ciebie nikim.
- Powiedziałam, że jesteś mi obojętny.
- Jaką widzisz w tym różnicę?
- Znaczącą.
- Trafiłaś w samo serce, wiesz?
- Wiem i bardzo mi z tym źle.
- Ale czasu nie da się cofnąć.
- Nie możemy chociaż spróbować?
- Nie uda się. Nie możesz tłumaczyć Kit'a. Jest dorosły i sam powinien odpowiadać za swoje czyny.
- Jemu jest tak samo głupio jak mi.
- To niczego nie zmienia.
- Dean...- przysunęłam się do chłopaka. Dzieliła nas mała odległość. Bardzo mała.
- Słucham?
- Przepraszam, skarbie. Nie chciałam cię zranić.- powiedziałam szczerze.
- Cii...
Złapał mój podbródek w dłonie i delikatnie mnie pocałował. Nie było tak samo jak z Kit'em. Tak... Kit był pierwszym mężczyzną, którego pocałowałam. Czułam motylki. Miliony małych motylków w brzuchu. Był chyba tak samo zszokowany jak ja. Wydaje mi się, że tego nie planował. No cóż... Jezu, jestem jakaś nienormalna.
- Czyli wybaczasz mi?- zapytałam, gdy w końcu się od niego odkleiłam.
- A jak myślisz?- przyjrzał mi się.
- Nie jestem pewna tego, co do ciebie czuję.
- To znaczy?
- No wiesz... Znamy się od niedawna. Rozmawialiśmy ze sobą kilka razy.
- Tym się nie martw. Przecież nie będę naciskał.
- A co z Kit'em?
- A co ma być?
- Jemu też darujesz?
- Nie wiem. Później z nim porozmawiam.
- Możesz mnie przytulić?- wypaliłam.
- Mogę, mogę. Nawet chcę.- uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie. Mocno wtuliłam się w jego tors. Poczułam się tak jak kilka dni temu. Gdy leżałam z nim pod kocem. Wtedy nie było tak źle. Właściwie teraz też nie jest najgorzej.
- Wszystko okej?- pogładził mnie po włosach.
- Zamyśliłam się.
- Umm.. Tośka.- lekko odsunął mnie od siebie.
- Tak?
- Kit nie jest dla ciebie tylko współlokatorem, prawda?- spojrzał mi głęboko w oczy.
- Nie wiem do czego dążysz.
- Chodzi mi o to, że się zaprzyjaźniliście. Nie mam na myśli pocałunku.
- Przyjaźnią bym tego nie nazwała ale od dzisiaj mam do niego większy szacunek.
- A co takiego się wydarzyło?
- Nieważne. Może kiedyś ci powiem. Dlaczego akurat tutaj mnie zabrałeś?- rozejrzałam się po pustym pomieszczeniu.
- Nie miałem pomysłu na nic innego.- zaśmiał się.
- Nareszcie się uśmiechasz.- pogłaskałam go po policzku.
- Nareszcie mam powód żeby to robić.- odparł.
- Obiecasz mi coś?
- Co?
- Nie pozwól mi następnym razem cię zranić, dobrze?
- Nie mogę ci tego obiecać. Nie jestem w stanie pilnować cię na każdym kroku. Również nie odpowiadam za twoje zachowanie.
- No cóż. Sama muszę o siebie zadbać.- westchnęłam.
- Następnym razem nie pójdzie ci tak łatwo.
- Z czym?
- No wiesz...- spuścił głowę.- Następnym razem ci nie daruję jeżeli to zrobisz.
- Ehh, nie martw się. Nie będzie następnego razu. Postaram się o to.
- Dobrze. Mam nadzieję, że wiesz co mówisz.
- Wiem, wiem. Powiedziałeś chłopakom, że się pokłóciliśmy?
- Nie. Nie wiem skąd wiedzą.- pokręcił przecząco głową i chwilę się zastanowił.- Pewnie Kit im o wszystkim powiedział. Miał się czym chwalić. No i Kieran was widział.
- Proszę cię, Dean. Zapomnij o tym.- spojrzałam na chłopaka.
- Nie mogę. Nie potrafię.
- Chociaż spróbuj.
- Cały czas mam to przed oczami.- ukrył twarz w dłonie.- Wybaczam ale nie zapominam.
- Dean...- wstałam z podłogi i usiadłam z tyłu niego. Mocno objęłam go w pasie. Swoją głowę oparłam na jego plecach.- Uspokój się.- musnęłam ustami jego ramię. Miał na sobie białą koszulkę. A zresztą, co za różnica?
- Dobra, było minęło.- położył dłoń na moim kolanie.
- Więc o tym nie myśl.- powiedziałam. Chłopak lekko odwrócił głowę. Tak, że widziałam go z profilu. Było prawie ciemno ale pośród mroku dostrzegłam jego piękny uśmiech. Był kilka milimetrów ode mnie. Opuszkami palców przejechałam po jego policzku na którym po chwili pojawił się mój pocałunek.
- A to za co?- zaśmiał się i odwrócił do mnie twarzą w twarz.
- Za to, że jesteś, że chciałeś się ze mną spotkać i pozwoliłeś mi wszystko wyjaśnić. Nie mogę cię teraz stracić... Nie chcę.- wtuliłam się w niego.
- Tośka...- powiedział zaskoczony.- Wszystko będzie dobrze, wiesz?
- Muszę już iść.- gwałtownie wstałam z miejsca. Rękawem otarłam łzy i zaczęłam iść w stronę wyjścia.
- Tosia! Zaczekaj.- słyszałam jak za mną woła. Nagle poczułam silny uścisk. Chłopak przywarł do mnie całym ciałem i złapał moje dłonie.
- Nie pozwolę ci tak odejść, słyszysz?- szepnął mi na ucho.- Odwróć się do mnie, słońce.- dodał.
- Nie chcę.
- Boisz się spojrzeć mi w oczy?- nadal mnie przytulał. Kilka metrów ode mnie są drzwi przez które teraz mogę wyjść i go zostawić. Ale nie chcę. W Londynie zrobiłam się strasznie płaczliwa. Łzy nadal spływały po moich policzkach.- Jeżeli chcesz możemy tak rozmawiać. Nie ściskam cię za mocno?
- Nie. Jest idealnie.- odpowiedziałam.- Boję się, Dean.
- Czego?
- Miłości...
- Nie musisz, Tosia. To nic strasznego.
- Ty nie rozumiesz..- odważyłam się do niego odwrócić.- Ja nie wiem co to jest miłość.
- Każdy wie.- odparł lekko zszokowany.
- Nigdy nikogo nie kochałam. Nie chodzi mi tu o Fabiana. On jest moim bratem. Nie wiem czy potrafię obdarzyć nią kogoś innego.
Chłopak przez pierwszy moment nic nie mówił. Stał wpatrzony w moje oczy.
- W takim razie będę twoim nauczycielem. Pokażę ci, co to znaczy kochać.
Tym razem to mnie zamurowało. Szłam tu z myślą, że mogę przestać widywać się z Dean'em a teraz stoję z nim twarzą w twarz, całuje mnie, przytula, rozumie, rozmawia ze mną... Patrzę w jego oczy i widzę w nich, no właśnie... Co widzę w tych przepięknych tęczówkach? Miłość? Bardziej nadzieje.
- Zaskoczyłeś mnie.- szepnęłam.
- Przy mnie nie musisz się wstydzić swoich uczuć.
- Całe dzieciństwo spędziłam sama. Nawet nie miałam czasu na to, żeby kogoś poznać.
- Nic straconego.
- Dlaczego mi wybaczyłeś?- wypaliłam.
- No wiesz... Przeprosiłaś mnie, widzę, że tobie też nie jest z tym łatwo, byłaś pijana. Jakoś próbuję to sobie tłumaczyć. Wieczność nie będę się na ciebie gniewać.
- A dlaczego mnie pocałowałeś?
- Nie wiem.- odpowiedział.- Na prawdę. Jakiś odruch. Przepraszam, nie powinienem.
- Nic się nie stało. Odprowadzisz mnie do domu?
- Oczywiście.
- Będziemy mogli spotkać się jutro?
- Pewnie.
- Porozmawiamy na spokojnie bo dziś już nie jestem w stanie.
- Zaprowadzę cię. Chodź.- chłopak złapał mnie za rękę. Czułam się przy nim taka wyjątkowa.
- Nie chcę się z tobą żegnać.- powiedziałam nagle.
- To zastanów się Tosia.- wybuchnął śmiechem.
- Siedzimy tu prawie godzinę a ja mam wrażenie, że przyszłam przed chwilą.
- Posiedzę z tobą chwilę w mieszkaniu. Chcesz?- uśmiechnął się.
- Bardzo. Tylko nie wychodź tak jak ostatnio. Nie chcę żebyśmy znowu się pokłócili.
- Obiecuję. Przepraszam za to, że wtedy cię zostawiłem.- pocałował mnie w czoło.
- Już dawno ci wybaczyłam.
Ruszyliśmy w stronę wyjścia. Szliśmy powoli, prawie 10 minut dłużej niż zawsze. Ale to nic. Było bardzo miło.
- Ale cicho, żeby Kit nie słyszał.- szepnęłam do chłopaka przed wejściem. Powoli przekręciłam klucz w zamku i znaleźliśmy się w środku. Złapałam blondyna za rękę i ruszyliśmy w stronę pokoju. Co chwilę w coś haczyliśmy i zaczynaliśmy się śmiać.
- Weź bo Kit przyjdzie.- szepnął mi do ucha.
- Tośka! Do mnie.- usłyszałam. O mało co nie dostałam zawału.
- Fabian?!
Nagle ktoś zapalił światło. Przymrużyłam oczy, tak na mnie zadziałało. Mój brat siedział sobie na kanapie i nas obserwował. Mnie... Teraz zauważył Dean'a. Zaczął się krztusić i machać rękami. Patrzeliśmy na niego jak na kosmitę.
- Aż się oplułem.- skomentował gdy doszedł do siebie.
- Smacznego.- rzucił Dean. Odruchowo się zaśmiałam.
- Ty mi smacznego nie życz! Przed chwilą prawie się przez ciebie udusiłem.- wstał i podszedł do nas.- Co to za nocne powroty do domu, Tośka?- spojrzał na mnie.
- To moja wina...- zaczął Dean.
- Masz na imię Tośka?
- Nie.
- To co się odzywasz?- znowu zaczęliśmy się śmiać. Nawet Fabiana bawiła ta sytuacja.
- When you're ready come and get it. Nananananana...- do salonu wszedł Kit owinięty ręcznikiem i szczoteczką w buzi.
- Dom wariatów.- powiedziałam.
- Celna uwaga.- dodał Fabian.
- Bo kto normalny o 23 myje zęby i śpiewa piosenki Seleny?
- Dean, tylko to cię dziwi? - zaśmiałam się.
- Dziwne bo Kit nie chodzi spać o 23.
- Kto powiedział, że już idę spać?
- Może po prostu chciał być czyściutki i pachnący?- zaśmiałam się.
- Dziękuję Tośka ale nie pomagasz.
- Wybacz Kit.
- Pozwólcie, że na chwilę się oddalę ale czuję, że mój ręcznik się osuwa i zaraz może spaść, więc...
- Nieee!- krzyknęłam. Gwałtownie się odwróciłam lądując w ramionach Dean'a.
- No też bym się bał.
- Tosia, bez czułości proszę.
- Zazdrościsz, co braciszku?- zaśmiałam się.
- Owszem. Wiesz co mnie zastanawia? Powiedziałaś, że z zespołu najbardziej podoba ci się Kieran. Dlaczego wracasz z blondynem?
- Podoba ci się Kieran?- spojrzał na mnie roześmiany Dean.
- Nie! Fabian kazał mi wybrać kogoś z was i stwierdził, że twój brat jest w moim typie.
- Wcale, że nie! Sama powiedziałaś, że ci się podoba.
- Cicho bądź.
- Ale weź się do niego tak nie przytulaj, dobrze?
- Jeju, Fabian. Przestań...
- Jesteście razem?
- Tutaj? Tak. Stoimy sobie razem.
- Wiesz o co pytam.
- Nie jesteśmy.- wyprzedził mnie Dean.
- A więc...- brat stanął między nami.- Nie musicie stać tak blisko siebie.
- Możesz trochę się odsunąć?
- Tak za nim tęsknisz? Stoi za mną. Zapewne go widzisz bo jest wyższy ode mnie.
- Chodzi mi o to, że mnie zgniatasz.- powiedziałam.
- Nie żartuj. Nie pozwolę się sprowokować.
- Jestem, jestem.- obok nas znalazł się Kit.
- Czy my możemy już iść?- zapytałam.
- Gdzie zamierzacie wychodzić? Usiądźcie z nami.- zaproponował Fabian.
- To my jednak pójdziemy.- pociągnęłam Dean'a w stronę pokoju.
- Dean! Masz 30 minut i wychodzisz.- brat pogroził mu palcem.
- Tylko?- zapytałam.
- Chcesz 25?
- Dobra, dobra.
- I będę sprawdzał co robicie co 5 minut.- dodał.
- Jaki ty jesteś opiekuńczy.
- I tak zapomni.- skomentował Kit.
- Ja sobie z tobą porozmawiam.- spojrzał na niego.
- Nie mogłem wyobrazić sobie lepszego wieczoru. Dziękuję, Fabian. - zaśmiał się.

_______________________________

CZEŚĆ! ;D
Mam nadzieję, że jesteście ze mnie dumni bo dodaję rozdział wcześniej! :) Ale beznadziejny, przepraszam i obiecuję poprawę :( Nie wiem czy ktoś czyta to co ja tutaj piszę pod rozdziałem dlatego nie będę się rozpisywać xd
Mam nadzieję, że się Wam podobało ;))
Chciałaby tylko podziękować dziewczynie, która zrobiła dla mnie zdjęcie na bloga, niestety nie jest odpowiedniego formatu :(( Ubolewam. Kocham <3


+ 12 komentarzy = kolejny rozdział :))

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 12


*perspektywa Tosi* 

- Nie, Kit.- szepnęłam. 
- Czyli masz coś do ukrycia?- uniósł brwi ku górze. 
- Nie mam...
- Więc pokaż.- wyciągnął do mnie ręce. 
- To są moje nadgarstki i nic im nie jest. Nie interesuj się. 
- Więc czemu robisz z tego taką tajemnicę? 
- Po prostu nie lubię jak ktoś mnie tak wypytuję. 
- Tośka... Zaufaj mi.- złapał mój podbródek i spojrzał głęboko w oczy. 
- Nie chcę. 
- Dlaczego? 
- Boję się. 
- Nie musisz. Daj...- złapał moją dłoń, nadal mi się przyglądał. Łzy płynęły po moich policzkach.- Cii. Nie płacz.- próbował mnie uspokoić.

Był bardzo delikatny. Podniósł rękaw mojej bluzy. Teraz musiał się domyśleć...
- Dlaczego masz założony bandaż?- tym razem nie patrzał mi w oczy a na rękę. 
Nic nie odpowiedziałam. Nie byłam w stanie. Czułam, że zaraz znowu wpadnę w histerię.
- Mogę?- dotknął zapięcie podtrzymujące opatrunek. 
- A jeżeli powiem, że nie to dasz mi spokój? 
- Nie...
- Więc po co pytasz? 
- Widzę, że Dean musi być dla ciebie ważny. 
- Co to ma do rzeczy? 
- Tak tylko mówię. Może usiądziemy? 
- Po co to przedstawienie?- ruszyłam za nim do salonu. Usiadłam na kanapie, zajmując miejsce tuż obok chłopaka.
Kit powoli odwinął bandaż. Nie patrzałam na niego.. Odwróciłam się. Czułam, że nie mam na sobie opatrunku, zamiast tego poczułam jego ciepły dotyk. Spojrzałam w jego stronę. Myślę, że teraz byłam na to gotowa. Kit delikatnie przejeżdżał palcem po każdej z ran. Tak jakby chciał je policzyć. Na końcu pocałował jedną z nich. 
- Dlaczego to robisz?- uniósł wzrok. W oczach chłopaka, który zawsze jest silny, można było dostrzec łzy... Dziwny widok. Taki.. Taki nieprzyjemny. 
- Dlaczego, dlaczego... Bo sobie nie radzę.- westchnęłam. 
- To przed Dean'a? 
Tego pytania się nie spodziewałam. Nie wiem co powiedzieć... To nie tylko przez niego. Chociaż w jakimś stopniu... Nie, nie mogę tak myśleć!
- Nie.- odparłam. 
- Chyba bym go zabił.- pokręcił przecząco głową. 
- Nie mów tak.- skarciłam go. 
- Nie pozwolę na to, żebyś tak cierpiała przez któregoś z nas. 
- To nic takiego. 
- Nic takiego? Tośka! 
- No co? 
- Fabian wie?
- Jeszcze tego by brakowało. Proszę, Kit...- przysunęłam się do chłopaka bliżej.- Nikomu nie mów, dobrze? Zaufałam ci. Dużo mnie to kosztowało. 
- Dobrze. Nikomu nie powiem.- wlepił we mnie wzrok jak w najpiękniejszy obraz, który dane mu było oglądać. Uśmiechnęłam się do chłopaka. Był to uśmiech pełen smutku, bólu i złych wspomnień ale uśmiech.... Od dawna średnio znane mi pojęcie. Otarłam jedną z jego łez. 
- Przestań Kit.- szepnęłam. Oparłam swoje czoło o jego.
- Nie chcę, żebyś się cięła.- mocno mnie przytulił. Miałam wrażenie, że zgniecie mi wnętrzności ale mimo tego nie chciałam mu przerywać. W odpowiedzi pogładziłam jego plecy.
- Nie martw się o mnie. Nad wszystkim panuję.
- Mówisz jak Fabian. Wiedziałem, że coś się dzieje ale nie myślałem, że jest tak źle.
- Uspokój się, Kit.- złapałam jego dłoń. Chłopak był bardzo roztrzęsiony.
- Nie potrafię. Zawinę ci to.- gwałtownie wstał z miejsca i wyszedł z pokoju.
- Dokąd idziesz?- krzyknęłam za nim.
- Już wracam.- usłyszałam. Usiadł obok mnie i zaczął owijać nadgarstek czystym bandażem. Spojrzałam na chłopaka.
- Nie musisz tego...
- Od dziś będę się tobą opiekował.- znowu mnie przytulił.
- Dobrze.
- Zgadzasz się?
- Tak.
- Już więcej nikt cię nie skrzywdzi.
- A ty?
- Krzywdzę cię?- odsunął się i spojrzał na mnie.
- Tak bym tego nie nazwała.
- A jak?
- Nie chcę się z tobą kłócić ale nie umiem nad tym zapanować.
- Coś z tym zrobimy.
- Mówiłem, że to Kit ci się najbardziej podoba z tego boysbandu a nie Kieran!- gwałtownie się odwróciłam. Fabian z wielkim uśmiechem na ustach opierał się o ścianę.
- Zostaw ją w spokoju.- powiedział brunet.
- Przecież nic takiego nie mówię ale uprzedzam, że jestem przeciwny temu związkowi.- usiadł obok nas.
- Nie musisz się martwić, żadnego związku nie będzie.- skomentowałam.- A ty mi coś obiecałeś. Pamiętasz?- zwróciłam się do Kit'a.
- Już.- wyciągnął telefon. Spojrzał na wyświetlacz i po chwili mi go podał.
- Będzie teraz do siebie pisać smsy? Możecie rozmawiać przy mnie.- mój brat był bardzo rozbawiony tą sytuacją. Nie chciało mi się wyprowadzać go z błędu. Numer Dean'a zapisałam u siebie w telefonie.
- To ja już mogę iść.- powiedziałam.
- Gdzie?
- Idę na spacer.
- Mam iść z tobą?- zapytał Kit.
- Poradzę sobie.- uśmiechnęłam się. Już po chwili nie było mnie w mieszkaniu. Przez kilkanaście minut szłam przed siebie. Usiadłam na jednej z wolnych ławek. Z kieszeni wyjęłam telefon. Ściskałam go w dłoni, zastanawiając się czy powinnam zadzwonić. Tak, to była bardzo trudna decyzja. Zrobiłam to...

  • Tak, słucham?- usłyszałam jego spokojny głos. 
  • Możemy się spotkać? 
  • A mogę wiedzieć kto mówi?- no tak. Idiotka ze mnie. Przecież Dean nie ma mojego numeru. 
  • Tosia. 
  • W takim razie nie mam czasu. 
  • Dean! Nie rozłączaj się. Chce ci to wszystko na spokojnie wyjaśnić. 
  • To nie ma sensu. 
  • Proszę cie... 
  • Dlaczego tak ci na tym zależy? Przecież powiedziałaś, że jestem ci obojętny. 
  • Spotkajmy się.- nie chciałam mu nic powiedzieć przez telefon. 
  • Nie. 
  • Proszę tylko o jedno spotkanie. O kilka minut.
  • Ehh...- westchnął.- Jeżeli musisz to przyjdź do mnie dziś wieczorem. Ja nie mam ochoty nigdzie wychodzić. 
  • Dziękuję Dean.- na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Miałam nadzieję, że tą rozmową coś zdziałam.
  • Kit chętnie poda ci adres. 
  • Przestań. Nie chcę znowu prosić o to Kit'a. Ty nie możesz mi powiedzieć? 
  • Mogę ale pewnie wolisz spędzać czas z nim, wiec teraz masz pretekst. 
  • Nie bądź taki. Chcę się z tobą spotkać po to, żeby ci to wytłumaczyć więc proszę, nie ciągnij tego tematu. 
  • Jak chcesz. 
Chłopak podał mi adres i powiedział, że mogę być o 20. Trochę obawiam się spotkania z jego braćmi. Pewnie mieszkają razem i wiedzą o całej sytuacji. Sean znienawidzi mnie jeszcze bardziej a Kieran nie będzie chciał ze mną gadać. No pięknie! Posiedziałam tam jeszcze przez chwilę i wróciłam do domu. 

****

*perspektywa Kit'a* 

- Gdzie się wybierasz?- zapytałem Tośkę, widząc jak zakłada buty. 
- Idę do Dean'a. 
- Skąd wiesz gdzie mieszka? 
- Dzwoniłam do niego i mi powiedział. 
- Zgodził się żebyś przyszła? 
- A ty wywiad przeprowadzasz czy książkę piszesz?- spojrzała na mnie oburzona. 
- Nie denerwuj się tak.- usiadłem na kanapie.- Więc? 
- Co więc? 
- Chciał, żebyś do niego przyszła? 
- Nie! Pomyślałam sobie "a co mi tam, wymyślę sobie jakiś adres i pójdę. Na pewno będzie mieszkał tam Dean. Co więcej.. Na pewno będzie chciał ze mną rozmawiać".- odpowiedziałam sarkastycznie. 
- Dobra. Weź idź bo nie da się z tobą rozmawiać. 
- Po co zadajesz głupie pytania? 
- Ja zadaje głupie pytania? Chciałem się dowiedzieć czy Dean chce z tobą rozmawiać. Nic więcej. Martwię się. Nie widzisz?- powiedziałem dość głośno. Nie chciałem na nią krzyczeć ale ta dziewczyna doskonal wiedziała jak wyprowadzić mnie z równowagi. 
- Przepraszam Kit ale jestem zestresowana. 
- Nie idziesz na egzamin tylko porozmawiać z chłopakiem. 
- Chłopakiem, który jest dla mnie ważniejszy niż jakiś egzamin.- szepnęła, odwracając głowę tak, żeby na mnie nie spojrzeć. Uśmiechnąłem się pod nosem. 
- Czasu nie cofniemy Tośka. Może będzie lepiej, może nie. 
- O czym ty mówisz? 
- Albo się dziś pogodzicie albo Dean ci powie, że nie chce cię znać. 
- Dziękuję za wsparcie Kit.- odparła obrażona. 
- Taka jest prawda. Jestem z tobą po prostu szczery. 
- Myślisz, że może tak powiedzieć?- zapytała nieco spokojniej. 
- Myślę, że nawet gdyby chciał to by tego nie zrobił. 
- Dlaczego? 
- Tośka, jesteś dużą dziewczynką. Nie widzisz, że jemu też na tobie zależy? Podejrzewam, że nie byłby w stanie zerwać z tobą kontaktów. 
- Obyś miał rację. To idę.- westchnęła.
- Idź, idź. Powiedz mu jak było, on ci powie jak będzie. 
- O ile w ogóle coś będzie. 
- Przestań myśleć o tym co może pójść nie tak. Pomyśl o tym, że wszystko wraca do normy i nadal będziecie się w sobie potajemnie podkochiwać.- zaśmiałem się. 
- Śmieszne Kit. 
- Dzięki. Dobry tekst. Jestem w formie. 
- Bardzo. Cześć, trzymaj za mnie kciuki. 
- Pewnie. 
Wspierałem ją. Chcę żeby los się do niej uśmiechnął. Być może to przez tą dzisiejszą sytuację...

*perspektywa Tosi* 

Stanęłam przed mieszkaniem chłopaka. Niecałe 15 minut drogi od nas. To jest nieistotne. A więc Tośka... Wdech, wydech i pukamy. Nie.. Nie potrafię. No dobra, przełamałam się. Teraz pozostało mi jedynie modlić się o to, żeby Dean otworzył a nie któryś z jego braci. 
- Co ty tutaj robisz? 
- Dlaczego zawsze na ciebie muszę trafić?- wywróciłam oczami gdy zobaczyłam w drzwiach Sean'a. 
- Dean nie chce z tobą rozmawiać. 
- Chyba się mylisz. Jestem z nim umówiona. 
- Nieważne. Nie wejdziesz.- pokiwał przecząco głową. 
- Sean, tobie nie zamierzam się tłumaczyć. 
- W sumie i tak mnie to nie obchodzi ale rodzina jest dla mnie najważniejsza i nie pozwolę jakieś dziewczynie gardzić moim bratem. 
- To nie jest tak. Przecież ja nim nie gardzę.- oburzyłam się bo te słowa mnie zabolały. 
- A jak inaczej to nazwiesz?
- Myślisz, że gdyby tak było to bym tutaj przyszła?
- Tobie wpadają różne, dziwne pomysły do głowy. 
- Uspokój się, Sean.- nagle zauważyłam Dean'a. Muszę przyznać, że odetchnęłam z ulgą. Poklepał chłopaka po ramieniu.- Uprzedziła mnie, że przyjdzie. Nie musisz się o nic martwić. Wejdź.
Zrobiłam tak jak kazał. Przekroczyłam próg mieszkania.
- Cześć Kieran.- rzuciłam widząc chłopaka siedzącego przed telewizorem.
- Cześć Tośka.- uśmiechnął się do mnie. Chociaż ktoś.
- A kogo my tu mamy?- na korytarz wyszła wysoka kobieta. Dean wyglądał na zakłopotanego.
- Tosia, moja koleżanka.- powiedział.
- Dobry wieczór.- przywitałam się.
- Dlaczego nie powiedziałeś mamusi, że masz dziewczynę?- kobieta mocno przytuliła chłopaka.
- To nie tak. Mówiłem ci, że to moja koleżanka.
- Oczywiście.- puściła do niego oczko.- O nic nie pytam.
- Mamoooo!- wywrócił oczami.
- No przecież nic nie mówię. Zabierz Tosię do pokoju i sobie porozmawiajcie.- uśmiechnęła się do mnie.
- To nie jest moja dziewczyna.
- Skarbie, nie musisz przede mną niczego ukrywać.
- Ale ja mówię prawdę.
- Tak, Dean ma racje. Nie jesteśmy razem.- wtrąciłam.
- Jeszcze tego by brakowało.- dodał Sean. Jak zawsze miły.
Dean skarcił go wzrokiem.
- To my wychodzimy.- powiedział.
- Gdzie idziecie?
- Do kina. Będę wieczorem. Nie musisz na mnie czekać.- pocałował mamę w policzek.- Do zobaczenia.
- Do widzenia. Cieszę się, że panią poznałam.- pożegnałam się.
- Bawcie się dobrze, dzieciaczki.
Wyszliśmy z domu.
- Gdzie idziemy?- zapytałam.
- Nie mam pojęcia ale nie będę siedział w domu.- skomentował. Przeczesał swoje idealnie ułożone włosy.
- U mnie też nie będziemy mieli spokoju.
- Mam pomysł. Zaczekaj chwilę.- wrócił do domu ale już po chwili był z powrotem.
- Teraz mi powiesz gdzie idziemy?- zapytałam, krocząc za chłopakiem.
- Za chwilę zobaczysz.- odwrócił się się i spojrzał na mnie.
- Możesz iść wolniej?- po kilku minutach nie mogłam za nim nadążyć. Musiałam go gonić.
- Przepraszam.- zatrzymał się. 
- Jeżeli ktoś powinien tu przepraszać to nie ty.- podeszłam do niego.
- Masz rację. Mogłabyś iść szybciej.
- Wiesz, że nie o tym mówię.
- Nie będziemy rozmawiać na ulicy.
- Nie wiem czy w takim tempie dotrwam do miejsca gdzie zamierzamy dojść.
- Jakoś dasz sobie radę.
- Dziękuję, że tak we mnie wierzysz.
- No powiedzmy...
________________________

Krótki rozdział bo chcę żebyście sobie poczekali na dalsze perypetię ;D Nutka niepewności ;)
Wiecie, że kocham Was najbardziej na świecie ale błagam, przestańcie mnie prosić o dodawanie rozdziałów wcześniej. Dodaje je w stosownych odległościach i chcę żeby tak zostało. Proszę, uszanujcie to.

+ 10 komentarzy = kolejny rozdział

Jeżeli ktoś chce być informowany o nowych notkach na blogu, proszę o wpisanie się w zakładce "Powiadomienia".

Znudziło mi się główne zdjęcie na blogu. Jeju, może ktoś zajmuję się grafiką i zrobiłby mi coś ciekawego? :))

Buziaczki ;*

czwartek, 5 września 2013

Rozdział 11


*perspektywa Kit'a*

Przekroczyłem próg mieszkania i trzasnąłem drzwiami. Nie miałem ochoty na nic. Ruszyłem w stronę salonu i położyłem się na kanapie.
Zastanawiałem się co zrobić. Chciałbym zadzwonić do Dean'a ale dobrze wiem, że nie odbierze. Pewnie sam bym tak zrobił. Chętnie tłumaczyłbym to wszystko tekstem "byliśmy pijani". Nie mogę... Jakoś z tego wyjdę.
- Jeżeli już tak leżysz przez większość dnia to może poszedłbyś do pracy?- zapytał Fabian. No bo któż inny tak by się czepiał?
- Myślisz, że koncertuję za darmo?
- Nie obchodzi mnie za co koncertujesz. Nie będę cię utrzymywał.
- Dotąd sobie radziłem i nic się nie zmieniło. Idę do siebie.- zwlokłem się z kanapy i poszedłem do pokoju. Już od drzwi w oczy rzuciła mi się karteczka leżąca na mojej koszulce. Wywróciłem oczami. Usiadłem na łóżku i wziąłem skrawek papieru do ręki.

Dziękuję za pożyczenie koszulki. Jesteś cudowny :)  
                                                      Natalie

Fajnie- pomyślałem. Zrzuciłem wszystko na podłogę i położyłem się spać.

*perspektywa Dean'a*

Schowałem twarz w dłonie. Siedzę tu godzinę.
- Cześć.- usłyszałem. Podniosłem głowę. Moim oczom ukazała się dziewczynka. Miała może 7 lat. Nie więcej.
- No cześć.- odparłem.
- Mogę usiąść obok ciebie?- zapytała, wlepiając we mnie swoje zielone oczy.
- Nikt cię nie szuka?- rozejrzałem się dookoła.
- Moi rodzice mnie widzą.- uśmiechnęła się i pomachała do pary siedzącej naprzeciwko.
- To siadaj.- poklepałem miejsce obok siebie.
- Jesteś smutny.- powiedziała.
Zaśmiałem się pod nosem i spojrzałem na dziewczynkę.
- Jestem Dean a ty?- podałem jej rękę.
- Danielle.
- Rodzice pozwalają ci rozmawiać z nieznajomymi?
- Widziałam cię w telewizji. Więc nie jesteś dla mnie taki nieznajomy.
- No dobrze.
- Dlaczego siedzisz tutaj sam?
- Bo nie znalazłem nikogo, kto usiadłby tu ze mną, wiesz?
- Dlatego przyszłam. Też nie lubię być sama.
- Nie powiedziałem, że nie lubię być sam.- uśmiechnąłem się do niej.
- Nikt nie lubi. Ty też.
- Jeżeli tak uważasz. Muszę już iść.- wstałem z miejsca.
- Przyjdziesz tutaj kiedyś?- dziewczynka stanęła na ławce, żeby znaleźć się na mojej wysokości.
- Nie wiem. Nie bywam tu często.
- Może zaczniesz?- zaśmiała się.
- Może.
- Mogę cię przytulić?- wyciągnęła do mnie rączki.
- Oczywiście.- przytuliłem ją.
- Mam prośbę.- odsunęła się i spojrzała na mnie.
- Tak?
- Nie przyszłam tu tak "po nic".
- To znaczy?
- Mógłbyś dać to swojemu bratu?- dziewczynka sięgnęła do kieszeni z której wyciągnęła zagiętą kartkę.
- Któremu?
- Narysowałam to dla Sean'a.- uśmiechnęła się szeroko wręczając mi skrawek papieru.
- A mogę zobaczyć?- spojrzałem na nią.
- No dobrze.- zgodziła się.
Muszę przyznać, że poprawiła mi humor. Trochę ale to zawsze coś, prawda? Rozwinąłem karteczkę. Na środku była dziewczynka i chłopiec. Trzymali się za ręce. To nic, że ona była wyższa a on nie miał drugiej ręki. Domyślałem się, że tym chłopakiem jest Sean. W sumie nawet podobny, no gdyby nie ta dłoń... A obok? Obok była Danielle. Jej loki przysłaniały prawie całą górę kartki. O! Nawet podpisała. No tak, Sean i Danielle. Ehhh, przepiękne. Na dole dopisała "I Love You". Czuję, że mój brat się ucieszy.
- Obiecuję, że mu to przekażę.
- Dziękuję, Dean.
Zaprowadziłem ją do rodziców. Potem ruszyłem w stronę domu. Wolałem uniknąć spotkania z chłopakami ale jestem pewien, że akurat tam będą.

*perspektywa Tosi*

Otworzyłam oczy. Jeszcze nie ogarnęłam wszystkiego. W sumie... Czym ja się przejmuję? Nic takiego się nie wydarzyło. Jeden, nic nie znaczący pocałunek z Kit'em. Przynajmniej dla mnie i dla niego. Dean nie musiał na to patrzeć! O czym ja myślę...
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku ale zaraz jej nie było. Zwinnym ruchem otarłam twarz rękawem. Ciekawe czy Dean zgodziłby się na rozmowę... Nie wiem. Pomyślę o tym jutro. Może chociaż trochę mu przejdzie.
Wstałam z łóżka. Najwyższy czas. Jest po 17. Nie wiem jak jutro odnajdę się w szkole. Chyba zwariuje. Ruszyłam do kuchni w celu zjedzenia "kolacji". No tak, mój pierwszy posiłek dzisiaj. Zrobiłam sobie kanapkę i usiadłam w pokoju.
- Smacznego Tosia.- Fabian uśmiechnął się do mnie z końca korytarzyka.
- Dziękuję.- powiedziałam z pełną buzią.
- Tylko się nie uduś.- zaśmiał się i usiadł obok mnie.- Bo zostanę sam.- złożył delikatny pocałunek na moim czole.
- Kit'a ci zostawię.
- Nie skorzystam. Co oglądasz?- spojrzał na telewizor.
- Nic.
- To nie koledzy Kit'a?- chłopak przyjrzał się dokładnie.
Faktycznie. W telewizji leciał jakiś ich teledysk.
- Nawet Chris jest.
- Jaki przystojniak.- powiedziałam obojętnie.
- Co?
- Taki żart z mojej strony.
- Ale ładna ta dziewczyna.- poruszył zabawnie brwiami.
- Serio?- przyjrzałam się jej.
- A nie?
- Nie wiem. Nie oceniam kobiet.
- Może Kit ma jakiś numer...
- Weź skończ.- skarciłam go.
- Żartuję przecież. Nie będę podrywał dziewczyny z którą Kit był pod prysznicem.
- Że co?
- No zobacz.- zaśmiał się.
W ciszy zaczęliśmy oglądać video. Muszę przyznać, że dobrze grają. Ogólnie wyglądają też nieźle.
- Który twoim zdaniem jest najprzystojniejszy?- spojrzał na mnie.
- Nie mam 9 lat. A poza tym nie jestem ich fanką więc nie pytaj mnie o takie rzeczy.
- Zadałem ci proste pytanie. No przyjrzyj się. Jakbyś ich nie znała. Nigdy nie widziała na żywo to którego byś wybrała.
- Umm.. - zastanowiłam się chwilę.
- Blondyn odpada. Nigdy nie podobali ci się farbowani. Czyli Sean też. Pozostaje Kieran i Kit.
- Ja miałam wybrać czy ty?- uśmiechnęłam się.
- No dobra.
- Najprzystojniejszy.. Chyba Kieran.
- Wiedziałem! Czułem, że go wybierzesz.
- A skąd wiesz, że nie podobają mi się farbowani? Gust mi się trochę zmienił.
- Czyli jednak blondyn?
- Tego nie powiedziałam.- odwróciłam wzrok. Miałam szczęście bo Fabian nigdy nie był zbyt domyślny. Niczego nie zauważy.
- Dobra, dobra. Nie wypytuję.
- A może Kit'a chciałam wybrać?
W odpowiedzi usłyszałam głośny śmiech brata.
- I jak tam w szkole? Byłaś wyspana?- zmienił temat. Lepiej nie mógł trafić.
- No.
- Co no?
- Ale co co no?
- Weź Tosia.- zaśmiał się.
- Byłam wyspana i ogólnie super, fajnie, cudownie. Jak to w szkole.
- Wyczułem sarkazm.
- Czyżby?- zaśmiałam się.
- A gdzie ten twój przystojniak?
- Który?- zapytałam zdezorientowana.
- Masz ich kilku?
- Nie mam żadnego więc nie wiem o czym mówimy.
- To zapytam inaczej. Gdzie nasz współlokator?
- Dlaczego nazwałeś go "moim przystojniakiem"?
- Możemy do tego nie wracać?- zaczął się śmiać.
- Ani on mój ani wiadomo... A co z twoją Melanie?
- Jak na razie cisza. Mam nadzieję, że tak już pozostanie.
- Naiwny jesteś. Nie wyglądała jakby chciała cię zostawić.
- Nie mówmy o niej.
- Jak wolisz.
- No właśnie. Chciałem cię jeszcze o coś spytać. Czy ostatnio był ktoś u ciebie wieczorem?- spojrzał na mnie.
- Kiedy ostatnio?- udałam, że nie wiem o czym mówi.
- Dwa dni temu czy jakoś.- próbował sobie przypomnieć.
- Dean wpadł na chwilę.- stwierdziłam, że nie będę go okłamywać. Po prostu nie powiem mu wszystkiego.
- Na chwilę?
- No tak. Nawet godziny u mnie nie przesiedział.
- No dobrze. Mam nadzieję, że wiesz co robisz.
- Co robię?
- Teraz jest czas na szkołę.
- No przestań. Mam 17 lat.
- I co w związku z tym? Sama mogę decydować o tym co chcę robić.
- Jesteś uparta.
- Bo nie chcę żebyś za mnie decydował! Jak będę chciała to przestanę chodzić do szkoły a ty nic na to nie poradzisz.- odwróciłam wzrok. Czułam, że Fabian z niedowierzaniem mi się przygląda.
- Słucham? Tośka o czym ty mówisz?
- Nie chcę tam dłużej chodzić. Mam dość.
- Nawet nie ma takiej opcji.- oburzył się.
- Nie masz nic do gadania!- wstałam z miejsca.- Nie będę robiła czegoś, czego nie chcę robić.- ruszyłam w stronę pokoju.
- Tośka!- poszedł za mną.- Nawet się nie waż.- pogroził mi palcem.
- Przekonamy się?- trzasnęłam drzwiami.
Nie wiem co się dzieje. Miałam takie plany... Czuję, że to co się dzieje nie zapowiada nic dobrego. Przeżyłam tydzień. Nie mam ochoty na więcej.

*perspektywa Kit'a*

- Ty ją do tego namówiłeś!- usłyszałem krzyk Fabiana. Nic nowego. Zazwyczaj nie przychodzi do mnie żeby powiedzieć mi coś miłego.
- O czym ty mówisz?- odwróciłem się w jego stronę. Chłopak usiadł na fotelu. Nie wyglądał na zadowolonego.
- Tośka rzuca szkołę. Dziękuję bardzo.
- Do mnie masz pretensje?- oburzyłem się.
- Wcześniej takie pomysły nie przychodziły jej do głowy.
- To nie oznacza, że ja ją do tego namawiałem. Tośka mi coś mówiła, że nie chce chodzić do szkoły ale myślałem, że sobie żartuje.
- Możesz z nią pogadać?- momentalnie zmienił ton. Stał się spokojny ale jednocześnie zakłopotany.
- Ja? To ty jesteś jej bratem. Mówiłeś, że mam się do niej nie zbliżać.- powiedziałem. Komu jak komu, ale Fabianowi nie zamierzałem pomagać.
- Kit! Nie możesz chociaż raz być po mojej stronie?
- Jakoś mnie nie obchodzi edukacja Tośki.- rzuciłem. Poczułem, że mnie obserwuje.
- Pomóż mi wybić jej ten pomysł z głowy.
- Nic nie obiecuję.
- Spróbujesz?
- Porozmawiam z nią ale niczego ode mnie nie oczekuj. Nie zamierzam jej do niczego namawiać.
- Dobre i to.- wstał z miejsca.
- Wychodzisz? Zamknij za sobą drzwi.
Chłopak bez słowa opuścił mój pokój.

*perspektywa Dean'a*

Doskonale udawałem. Potrafiłem ukryć w sobie wszystkie dręczące mnie emocje.
- Ashley dzwonił!- do pokoju wszedł zadowolony Kieran.
Nie oderwałem wzroku od szyby. Nadal wpatrywałem się w kropelki spływające po tafli szkła. Właśnie tak czułem się wewnątrz.
- I co w związku z tym?- zaśmiał się Sean.- Ta historia ma jakąś dalszą część czy to wszystko?
- Dla ciebie wszystko.- zaczął go przedrzeźniać.- Ale nie dla Dean'a.
Słysząc swoje imię, momentalnie się odwróciłem.
- Nie będę z nikim rozmawiał.
- Kto powiedział, że masz z kimś rozmawiać?- zdziwił się chłopak.- Ashley kazał cię pozdrowić.- uśmiechnął się.
- Dzięki.- burknąłem. Cieszyłem się, że tylko na tym się to skończyło.
- Może gdzieś wyjdziemy?
- Nie.- zareagowałem.- Sean, mam coś dla ciebie.
- Prezent od Dean'a! Siadaj Kieran, musisz być przy mnie bo to się może więcej nie powtórzyć.- jak zawsze mieli dobry humor.
- Proszę.- wręczyłem mu karteczkę. Chłopak rozłożył ją i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Skąd to masz?
- Dostałem od Danielle. Bardzo cię lubi ale jest za młoda.
- Ile miała lat?
- 6 może 7.
- No faktycznie za młoda ale przepiękne.
Był taki szczęśliwy.. Niby nic wielkiego a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Muszę ją poznać.
- Może kiedyś zabiorę cię tam gdzie ją poznałem.
- Koniecznie. Idę położyć to do siebie. Nie chcę żeby się zgubiło. Dzięki Dean.- uścisnął mnie.- Jeden z najlepszych prezentów jaki dostałem.- wyszedł z salonu, nadal wpatrzony w rysunek.
- Dziękuj Dani, nie mi.

*perspektywa Tosi*

Ktoś zapukał do pokoju. Nie odezwałam się. Byłam pewna, że to Fabian.
- Otwieraj Tosia. To ja.- usłyszałam głos Kit'a.
Wywróciłam oczami i poszłam mu otworzyć drzwi.
- Co?- zapytałam gdy tylko przekroczył próg.
- Fabiana tam nie ma.- powiedział, widząc moje zakłopotanie.- Co ty wymyśliłaś, co?- usiadł na moim łóżku.
- Nic takiego. Zrobię sobie trochę wolnego.
- Twój brat ma do mnie pretensje. Uważa, że to ja cię do tego namówiłem bo sam nie chodzę do szkoły.
- Fabian stwarza problem tam gdzie go nie ma.- usiadłam obok niego.
- Tak uważasz? Myślisz, że Fabian chcę cię utrzymywać przez całe życie? Nie wolisz być niezależną?
- Znajdę sobie pracę.
- W pracy będzie lepiej niż w szkole?
- Tak.
- I tak zrobisz co chcesz.- westchnął i przeczesał włosy.
- Co zamierzasz zrobić z Dean'em?- spojrzałam na chłopaka.
- Co mam z nim zrobić?- przestraszył się.
- Chodzi mi o to czy masz jakiś pomysł jak rozwiązać tę sprawę. Nie chce, żeby Dean był zły.
- Próbowałem z nim rozmawiać ale nawet nie chciał mnie słuchać.
- Może ja to zrobię?- zapytałam.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Co ci strzeliło do głowy. Tosia... A może ty..
- Co?- spojrzałam na na niego zdezorientowana. Chłopak odwrócił wzrok.
- No wiesz.. Może ja ci się podobam?- szepnął.
- No ty chyba żartujesz.- zaczęłam się śmiać.- Nic z tych rzeczy!
- Jesteś pewna?
- O co ci chodzi Kit?
- No mogłem tak pomyśleć! Przychodzisz do mnie w nocy i kładziesz się obok, całujesz mnie, dziwnie patrzysz się na Natalie..- zaczął wyliczać.
- Nie. Nie musisz się o nic martwić. Dla mnie zawsze będziesz tylko wrednym współlokatorem.- zażartowałam.
- Dzięki?- uśmiechnął się.
- Oczywiście. Możesz sobie być z Natalie jak chcesz.
- No.- powiedział bez jakichkolwiek emocji.
- Nie pytam.
- Może pójdź chociaż jutro, co?- poczułam na sobie jego spojrzenie.
- Gdzie?
- No do szkoły. Wiesz, że Fabian wychodzi później we wtorki.
- Ostatni raz.
- Mi to i tak nic nie robi.- zaśmiał się i wstał.- Idę sobie.
- Dokąd idziesz?- zapytałam. Nie wiem po co. I tak mnie to nie interesuje.
- Jeszcze nie wiem.
- Zastanów się nad tą sprawą z Dean'em.
- Coś wymyślę.
- Tylko szybko.
- Nie chcę nic mówić ale to jest two...
- Tak wiem! Moja wina. Nie musisz nic mówić. Wyjdź.
- Tośka...
- Wyjdź!- krzyknęłam.- Albo nie. Stój.- ruszyłam w stronę chłopaka.
- Co?
- Podaj mi numer do Dean'a.
- Nie.- zaczął iść w stronę swojego pokoju.
- Kit!- złapałam go za nadgarstek.
- Powiedziałem nie.- odwrócił się.
- Błagam...- szepnęłam. W moich oczach pojawiły się łzy.
Chłopak na chwilę odwrócił wzrok.
- Dlaczego zawsze zaczynasz błagać? Do tego płaczesz. Wiesz, że w takich momentach nie chcę ci odmawiać.- powiedział.
Tym razem nie zrobiłam tego specjalnie. Chodziło mi jedynie o Dean'a.
- Proszę, Kit.
- Nie patrz tak na mnie.- spojrzał mi w oczy.
- Nie rozumiesz, że muszę z nim porozmawiać?- czułam się bezradna.
- Rozumiem ale najpierw ja muszę to załatwić.
- Chcę tylko do niego zadzwonić. Czy ja tak dużo wymagam?
- Owszem. Tośka..- westchnął i ujął  moje nadgarstki w dłonie.- To nie jest takie proste, słonko.
- Nie ściskaj tak mocno.- moje oczy automatycznie się zamknęły a na twarzy pojawił się grymas bólu.
- Co się dzieje?- zapytał poddenerwowany.
- Nic takiego. Po prostu masz w rękach dużo siły.
- Tylko tyle? Nie złapałem cię mocno.
- To dasz mi ten numer?
- Nie zmieniaj tematu. Pokaż mi ręce.- powiedział. Właściwie rozkazał. Wiedziałam, że nie mogę tego zrobić.
- To nie jest twoja sprawa.- odwróciłam się i zacisnęłam zęby.
- Dam ci numer Dean'a.
- To jest szantaż!- oburzyłam się.
- Chcesz czy nie?
Nie wiem co było dla mnie ważniejsze... Bardzo chcę porozmawiać z chłopakiem ale nie jestem pewna czy za wszelką cenę... Chłopak się we mnie wpatrywał. Nikt nie wie o mojej tajemnicy. Dlaczego akurat jemu mam powiedzieć?
___________________

Statystyki spadają, liczba komentarzy spada, wszystko spada. Nie wiem co się dzieje. Może po prostu mi nie wychodzi. Cześć. 
Nie miałam go dodać w tym tygodniu ale jest. Jestem za dobra.