*perspektywa Dean'a*
- Tutaj.- rzuciłem. Otworzyłem drzwi i razem weszliśmy do środka.- Nasza sala do prób. Mamy pewność, że tu nikogo nie ma.
- To dobrze.
Usiedliśmy na scenie. Na podłodze. Naprzeciwko siebie.
- A więc.. Dean...
- Bez takich wstępów proszę.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało.- odpowiedziałem obojętnie.
- Jesteś na mnie bardzo zły?- zapytała.
- Zależy ile dla ciebie znaczy "bardzo".
- Nie możesz być poważny chociaż przez chwilę?
- Mogę...
- Chciałabym wiedzieć co teraz myślisz.- spojrzała na mnie tymi swoimi pięknymi oczyma.
- Chyba wolisz nie wiedzieć.
- Dlaczego? Pewnie teraz jestem dla ciebie nikim.
- Nie mów tak.- pokiwałem przecząco głową. Wydaje mi się, że ona doskonale wie, że wcale tak nie jest.
*perspektywa Tosi*
Nie wiedziałam od czego zacząć. Chciałam tyle mu powiedzieć, za tyle rzeczy go przeprosić. A mimo to mam pustkę w głowie.
- Nie chciałam, Dean.
- Czego?
- Żeby było tak jak jest teraz. Przesadziłam ostatnio na tej imprezie. Za dużo wypiłam, za dużo powiedziałam, za dużo zrobiłam.
- Wiesz jak się poczułem?- nareszcie zaczął ze mną rozmawiać. Tyle dobrego w tej sytuacji.
- Wtedy nie wiedziałam.
- Jak śmieć. Jak skończony kretyn, który zawsze ma pecha w życiu.
- Byłam na ciebie zła, Dean. Zostawiłeś mnie w tak ciężkim momencie. Nie chciałam żebyś wtedy wychodził. Gdy następnego dnia nie chciałeś ze mną porozmawiać to czułam się tak samo jak dzisiaj. Odepchnięta i zmieszana z błotem.- spuściłam wzrok.
- Mi też nie było dobrze z tym, że wtedy wyszedłem ale to co zrobiłaś na imprezie...- ukrył twarz w dłoniach.- To przeszło moje oczekiwania. Nie myślałem, że jesteś taka Tośka.
- Jaka?
- Że potrafisz zrobić mi coś takiego.
- Nie panowałam nad sobą.
- Jeżeli wiesz, że tak się z tobą dzieje to po co pijesz?
- Nie wiem, Dean. Co mam ci powiedzieć?
- Może lepiej będzie jak nic nie powiesz.
Chwilę pomilczeliśmy.
- Jesteś zły na Kit'a? On nie miał z tym nic wspólnego.
- Nic?- zaśmiał się.- No chyba jednak miał.
- Nie o to mi chodzi. Zaskoczyłam go.
- To dlaczego pozwolił na to, żebyś to zrobiła?
- Miał mnie odepchnąć?
- Chociażby.
- Widzę, że jesteś bardzo delikatny w stosunku do kobiet.
- Ja nie całuje się z połową gości na imprezie.- buuum. Dotknęło mnie to.
- Połową?- oburzyłam się.- Olałeś mnie, rozumiesz? Kompletnie zignorowałeś jak do ciebie podeszłam. Miałeś gdzieś, że chcę z tobą porozmawiać, że chcę cię mieć przy sobie.- oburzyłam się. Znowu zaczęłam płakać. Nienawidzę tego! Tak bardzo się starałam. Chłopak po tym co usłyszał zaczął mięknąć. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- Chciałaś mieć mnie przy sobie?
- Myślisz, że to co ci wtedy powiedziałam było prawdą? Że jesteś dla mnie obojętny?
- Nie dawałaś żadnych oznak, że mogłoby być inaczej.
- Proszę cię, Dean. Lubię cię, bardzo ale musisz mnie zrozumieć. Mam wielkie problemy z emocjami, często się im poddaję chociaż wcale tego nie chcę.
- Co masz na myśli?- spojrzał na mnie zdezorientowany.
- To nie jest istotne.
- Postaw się w mojej sytuacji. Dostałem dwa ciosy w ten sam wieczór. Najpierw widzę jak całujesz się z Kit'em, moim najlepszym przyjacielem, a potem mówisz mi, że jestem dla ciebie nikim.
- Powiedziałam, że jesteś mi obojętny.
- Jaką widzisz w tym różnicę?
- Znaczącą.
- Trafiłaś w samo serce, wiesz?
- Wiem i bardzo mi z tym źle.
- Ale czasu nie da się cofnąć.
- Nie możemy chociaż spróbować?
- Nie uda się. Nie możesz tłumaczyć Kit'a. Jest dorosły i sam powinien odpowiadać za swoje czyny.
- Jemu jest tak samo głupio jak mi.
- To niczego nie zmienia.
- Dean...- przysunęłam się do chłopaka. Dzieliła nas mała odległość. Bardzo mała.
- Słucham?
- Przepraszam, skarbie. Nie chciałam cię zranić.- powiedziałam szczerze.
- Cii...
Złapał mój podbródek w dłonie i delikatnie mnie pocałował. Nie było tak samo jak z Kit'em. Tak... Kit był pierwszym mężczyzną, którego pocałowałam. Czułam motylki. Miliony małych motylków w brzuchu. Był chyba tak samo zszokowany jak ja. Wydaje mi się, że tego nie planował. No cóż... Jezu, jestem jakaś nienormalna.
- Czyli wybaczasz mi?- zapytałam, gdy w końcu się od niego odkleiłam.
- A jak myślisz?- przyjrzał mi się.
- Nie jestem pewna tego, co do ciebie czuję.
- To znaczy?
- No wiesz... Znamy się od niedawna. Rozmawialiśmy ze sobą kilka razy.
- Tym się nie martw. Przecież nie będę naciskał.
- A co z Kit'em?
- A co ma być?
- Jemu też darujesz?
- Nie wiem. Później z nim porozmawiam.
- Możesz mnie przytulić?- wypaliłam.
- Mogę, mogę. Nawet chcę.- uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie. Mocno wtuliłam się w jego tors. Poczułam się tak jak kilka dni temu. Gdy leżałam z nim pod kocem. Wtedy nie było tak źle. Właściwie teraz też nie jest najgorzej.
- Wszystko okej?- pogładził mnie po włosach.
- Zamyśliłam się.
- Umm.. Tośka.- lekko odsunął mnie od siebie.
- Tak?
- Kit nie jest dla ciebie tylko współlokatorem, prawda?- spojrzał mi głęboko w oczy.
- Nie wiem do czego dążysz.
- Chodzi mi o to, że się zaprzyjaźniliście. Nie mam na myśli pocałunku.
- Przyjaźnią bym tego nie nazwała ale od dzisiaj mam do niego większy szacunek.
- A co takiego się wydarzyło?
- Nieważne. Może kiedyś ci powiem. Dlaczego akurat tutaj mnie zabrałeś?- rozejrzałam się po pustym pomieszczeniu.
- Nie miałem pomysłu na nic innego.- zaśmiał się.
- Nareszcie się uśmiechasz.- pogłaskałam go po policzku.
- Nareszcie mam powód żeby to robić.- odparł.
- Obiecasz mi coś?
- Co?
- Nie pozwól mi następnym razem cię zranić, dobrze?
- Nie mogę ci tego obiecać. Nie jestem w stanie pilnować cię na każdym kroku. Również nie odpowiadam za twoje zachowanie.
- No cóż. Sama muszę o siebie zadbać.- westchnęłam.
- Następnym razem nie pójdzie ci tak łatwo.
- Z czym?
- No wiesz...- spuścił głowę.- Następnym razem ci nie daruję jeżeli to zrobisz.
- Ehh, nie martw się. Nie będzie następnego razu. Postaram się o to.
- Dobrze. Mam nadzieję, że wiesz co mówisz.
- Wiem, wiem. Powiedziałeś chłopakom, że się pokłóciliśmy?
- Nie. Nie wiem skąd wiedzą.- pokręcił przecząco głową i chwilę się zastanowił.- Pewnie Kit im o wszystkim powiedział. Miał się czym chwalić. No i Kieran was widział.
- Proszę cię, Dean. Zapomnij o tym.- spojrzałam na chłopaka.
- Nie mogę. Nie potrafię.
- Chociaż spróbuj.
- Cały czas mam to przed oczami.- ukrył twarz w dłonie.- Wybaczam ale nie zapominam.
- Dean...- wstałam z podłogi i usiadłam z tyłu niego. Mocno objęłam go w pasie. Swoją głowę oparłam na jego plecach.- Uspokój się.- musnęłam ustami jego ramię. Miał na sobie białą koszulkę. A zresztą, co za różnica?
- Dobra, było minęło.- położył dłoń na moim kolanie.
- Więc o tym nie myśl.- powiedziałam. Chłopak lekko odwrócił głowę. Tak, że widziałam go z profilu. Było prawie ciemno ale pośród mroku dostrzegłam jego piękny uśmiech. Był kilka milimetrów ode mnie. Opuszkami palców przejechałam po jego policzku na którym po chwili pojawił się mój pocałunek.
- A to za co?- zaśmiał się i odwrócił do mnie twarzą w twarz.
- Za to, że jesteś, że chciałeś się ze mną spotkać i pozwoliłeś mi wszystko wyjaśnić. Nie mogę cię teraz stracić... Nie chcę.- wtuliłam się w niego.
- Tośka...- powiedział zaskoczony.- Wszystko będzie dobrze, wiesz?
- Muszę już iść.- gwałtownie wstałam z miejsca. Rękawem otarłam łzy i zaczęłam iść w stronę wyjścia.
- Tosia! Zaczekaj.- słyszałam jak za mną woła. Nagle poczułam silny uścisk. Chłopak przywarł do mnie całym ciałem i złapał moje dłonie.
- Nie pozwolę ci tak odejść, słyszysz?- szepnął mi na ucho.- Odwróć się do mnie, słońce.- dodał.
- Nie chcę.
- Boisz się spojrzeć mi w oczy?- nadal mnie przytulał. Kilka metrów ode mnie są drzwi przez które teraz mogę wyjść i go zostawić. Ale nie chcę. W Londynie zrobiłam się strasznie płaczliwa. Łzy nadal spływały po moich policzkach.- Jeżeli chcesz możemy tak rozmawiać. Nie ściskam cię za mocno?
- Nie. Jest idealnie.- odpowiedziałam.- Boję się, Dean.
- Czego?
- Miłości...
- Nie musisz, Tosia. To nic strasznego.
- Ty nie rozumiesz..- odważyłam się do niego odwrócić.- Ja nie wiem co to jest miłość.
- Każdy wie.- odparł lekko zszokowany.
- Nigdy nikogo nie kochałam. Nie chodzi mi tu o Fabiana. On jest moim bratem. Nie wiem czy potrafię obdarzyć nią kogoś innego.
Chłopak przez pierwszy moment nic nie mówił. Stał wpatrzony w moje oczy.
- W takim razie będę twoim nauczycielem. Pokażę ci, co to znaczy kochać.
Tym razem to mnie zamurowało. Szłam tu z myślą, że mogę przestać widywać się z Dean'em a teraz stoję z nim twarzą w twarz, całuje mnie, przytula, rozumie, rozmawia ze mną... Patrzę w jego oczy i widzę w nich, no właśnie... Co widzę w tych przepięknych tęczówkach? Miłość? Bardziej nadzieje.
- Zaskoczyłeś mnie.- szepnęłam.
- Przy mnie nie musisz się wstydzić swoich uczuć.
- Całe dzieciństwo spędziłam sama. Nawet nie miałam czasu na to, żeby kogoś poznać.
- Nic straconego.
- Dlaczego mi wybaczyłeś?- wypaliłam.
- No wiesz... Przeprosiłaś mnie, widzę, że tobie też nie jest z tym łatwo, byłaś pijana. Jakoś próbuję to sobie tłumaczyć. Wieczność nie będę się na ciebie gniewać.
- A dlaczego mnie pocałowałeś?
- Nie wiem.- odpowiedział.- Na prawdę. Jakiś odruch. Przepraszam, nie powinienem.
- Nic się nie stało. Odprowadzisz mnie do domu?
- Oczywiście.
- Będziemy mogli spotkać się jutro?
- Pewnie.
- Porozmawiamy na spokojnie bo dziś już nie jestem w stanie.
- Zaprowadzę cię. Chodź.- chłopak złapał mnie za rękę. Czułam się przy nim taka wyjątkowa.
- Nie chcę się z tobą żegnać.- powiedziałam nagle.
- To zastanów się Tosia.- wybuchnął śmiechem.
- Siedzimy tu prawie godzinę a ja mam wrażenie, że przyszłam przed chwilą.
- Posiedzę z tobą chwilę w mieszkaniu. Chcesz?- uśmiechnął się.
- Bardzo. Tylko nie wychodź tak jak ostatnio. Nie chcę żebyśmy znowu się pokłócili.
- Obiecuję. Przepraszam za to, że wtedy cię zostawiłem.- pocałował mnie w czoło.
- Już dawno ci wybaczyłam.
Ruszyliśmy w stronę wyjścia. Szliśmy powoli, prawie 10 minut dłużej niż zawsze. Ale to nic. Było bardzo miło.
- Ale cicho, żeby Kit nie słyszał.- szepnęłam do chłopaka przed wejściem. Powoli przekręciłam klucz w zamku i znaleźliśmy się w środku. Złapałam blondyna za rękę i ruszyliśmy w stronę pokoju. Co chwilę w coś haczyliśmy i zaczynaliśmy się śmiać.
- Weź bo Kit przyjdzie.- szepnął mi do ucha.
- Tośka! Do mnie.- usłyszałam. O mało co nie dostałam zawału.
- Fabian?!
Nagle ktoś zapalił światło. Przymrużyłam oczy, tak na mnie zadziałało. Mój brat siedział sobie na kanapie i nas obserwował. Mnie... Teraz zauważył Dean'a. Zaczął się krztusić i machać rękami. Patrzeliśmy na niego jak na kosmitę.
- Aż się oplułem.- skomentował gdy doszedł do siebie.
- Smacznego.- rzucił Dean. Odruchowo się zaśmiałam.
- Ty mi smacznego nie życz! Przed chwilą prawie się przez ciebie udusiłem.- wstał i podszedł do nas.- Co to za nocne powroty do domu, Tośka?- spojrzał na mnie.
- To moja wina...- zaczął Dean.
- Masz na imię Tośka?
- Nie.
- To co się odzywasz?- znowu zaczęliśmy się śmiać. Nawet Fabiana bawiła ta sytuacja.
- When you're ready come and get it. Nananananana...- do salonu wszedł Kit owinięty ręcznikiem i szczoteczką w buzi.
- Dom wariatów.- powiedziałam.
- Celna uwaga.- dodał Fabian.
- Bo kto normalny o 23 myje zęby i śpiewa piosenki Seleny?
- Dean, tylko to cię dziwi? - zaśmiałam się.
- Dziwne bo Kit nie chodzi spać o 23.
- Kto powiedział, że już idę spać?
- Może po prostu chciał być czyściutki i pachnący?- zaśmiałam się.
- Dziękuję Tośka ale nie pomagasz.
- Wybacz Kit.
- Pozwólcie, że na chwilę się oddalę ale czuję, że mój ręcznik się osuwa i zaraz może spaść, więc...
- Nieee!- krzyknęłam. Gwałtownie się odwróciłam lądując w ramionach Dean'a.
- No też bym się bał.
- Tosia, bez czułości proszę.
- Zazdrościsz, co braciszku?- zaśmiałam się.
- Owszem. Wiesz co mnie zastanawia? Powiedziałaś, że z zespołu najbardziej podoba ci się Kieran. Dlaczego wracasz z blondynem?
- Podoba ci się Kieran?- spojrzał na mnie roześmiany Dean.
- Nie! Fabian kazał mi wybrać kogoś z was i stwierdził, że twój brat jest w moim typie.
- Wcale, że nie! Sama powiedziałaś, że ci się podoba.
- Cicho bądź.
- Ale weź się do niego tak nie przytulaj, dobrze?
- Jeju, Fabian. Przestań...
- Jesteście razem?
- Tutaj? Tak. Stoimy sobie razem.
- Wiesz o co pytam.
- Nie jesteśmy.- wyprzedził mnie Dean.
- A więc...- brat stanął między nami.- Nie musicie stać tak blisko siebie.
- Możesz trochę się odsunąć?
- Tak za nim tęsknisz? Stoi za mną. Zapewne go widzisz bo jest wyższy ode mnie.
- Chodzi mi o to, że mnie zgniatasz.- powiedziałam.
- Nie żartuj. Nie pozwolę się sprowokować.
- Jestem, jestem.- obok nas znalazł się Kit.
- Czy my możemy już iść?- zapytałam.
- Gdzie zamierzacie wychodzić? Usiądźcie z nami.- zaproponował Fabian.
- To my jednak pójdziemy.- pociągnęłam Dean'a w stronę pokoju.
- Dean! Masz 30 minut i wychodzisz.- brat pogroził mu palcem.
- Tylko?- zapytałam.
- Chcesz 25?
- Dobra, dobra.
- I będę sprawdzał co robicie co 5 minut.- dodał.
- Jaki ty jesteś opiekuńczy.
- I tak zapomni.- skomentował Kit.
- Ja sobie z tobą porozmawiam.- spojrzał na niego.
- Nie mogłem wyobrazić sobie lepszego wieczoru. Dziękuję, Fabian. - zaśmiał się.
_______________________________
CZEŚĆ! ;D
Mam nadzieję, że jesteście ze mnie dumni bo dodaję rozdział wcześniej! :) Ale beznadziejny, przepraszam i obiecuję poprawę :( Nie wiem czy ktoś czyta to co ja tutaj piszę pod rozdziałem dlatego nie będę się rozpisywać xd
Mam nadzieję, że się Wam podobało ;))
Chciałaby tylko podziękować dziewczynie, która zrobiła dla mnie zdjęcie na bloga, niestety nie jest odpowiedniego formatu :(( Ubolewam. Kocham <3
+ 12 komentarzy = kolejny rozdział :))
- Nie chciałam, Dean.
- Czego?
- Żeby było tak jak jest teraz. Przesadziłam ostatnio na tej imprezie. Za dużo wypiłam, za dużo powiedziałam, za dużo zrobiłam.
- Wiesz jak się poczułem?- nareszcie zaczął ze mną rozmawiać. Tyle dobrego w tej sytuacji.
- Wtedy nie wiedziałam.
- Jak śmieć. Jak skończony kretyn, który zawsze ma pecha w życiu.
- Byłam na ciebie zła, Dean. Zostawiłeś mnie w tak ciężkim momencie. Nie chciałam żebyś wtedy wychodził. Gdy następnego dnia nie chciałeś ze mną porozmawiać to czułam się tak samo jak dzisiaj. Odepchnięta i zmieszana z błotem.- spuściłam wzrok.
- Mi też nie było dobrze z tym, że wtedy wyszedłem ale to co zrobiłaś na imprezie...- ukrył twarz w dłoniach.- To przeszło moje oczekiwania. Nie myślałem, że jesteś taka Tośka.
- Jaka?
- Że potrafisz zrobić mi coś takiego.
- Nie panowałam nad sobą.
- Jeżeli wiesz, że tak się z tobą dzieje to po co pijesz?
- Nie wiem, Dean. Co mam ci powiedzieć?
- Może lepiej będzie jak nic nie powiesz.
Chwilę pomilczeliśmy.
- Jesteś zły na Kit'a? On nie miał z tym nic wspólnego.
- Nic?- zaśmiał się.- No chyba jednak miał.
- Nie o to mi chodzi. Zaskoczyłam go.
- To dlaczego pozwolił na to, żebyś to zrobiła?
- Miał mnie odepchnąć?
- Chociażby.
- Widzę, że jesteś bardzo delikatny w stosunku do kobiet.
- Ja nie całuje się z połową gości na imprezie.- buuum. Dotknęło mnie to.
- Połową?- oburzyłam się.- Olałeś mnie, rozumiesz? Kompletnie zignorowałeś jak do ciebie podeszłam. Miałeś gdzieś, że chcę z tobą porozmawiać, że chcę cię mieć przy sobie.- oburzyłam się. Znowu zaczęłam płakać. Nienawidzę tego! Tak bardzo się starałam. Chłopak po tym co usłyszał zaczął mięknąć. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- Chciałaś mieć mnie przy sobie?
- Myślisz, że to co ci wtedy powiedziałam było prawdą? Że jesteś dla mnie obojętny?
- Nie dawałaś żadnych oznak, że mogłoby być inaczej.
- Proszę cię, Dean. Lubię cię, bardzo ale musisz mnie zrozumieć. Mam wielkie problemy z emocjami, często się im poddaję chociaż wcale tego nie chcę.
- Co masz na myśli?- spojrzał na mnie zdezorientowany.
- To nie jest istotne.
- Postaw się w mojej sytuacji. Dostałem dwa ciosy w ten sam wieczór. Najpierw widzę jak całujesz się z Kit'em, moim najlepszym przyjacielem, a potem mówisz mi, że jestem dla ciebie nikim.
- Powiedziałam, że jesteś mi obojętny.
- Jaką widzisz w tym różnicę?
- Znaczącą.
- Trafiłaś w samo serce, wiesz?
- Wiem i bardzo mi z tym źle.
- Ale czasu nie da się cofnąć.
- Nie możemy chociaż spróbować?
- Nie uda się. Nie możesz tłumaczyć Kit'a. Jest dorosły i sam powinien odpowiadać za swoje czyny.
- Jemu jest tak samo głupio jak mi.
- To niczego nie zmienia.
- Dean...- przysunęłam się do chłopaka. Dzieliła nas mała odległość. Bardzo mała.
- Słucham?
- Przepraszam, skarbie. Nie chciałam cię zranić.- powiedziałam szczerze.
- Cii...
Złapał mój podbródek w dłonie i delikatnie mnie pocałował. Nie było tak samo jak z Kit'em. Tak... Kit był pierwszym mężczyzną, którego pocałowałam. Czułam motylki. Miliony małych motylków w brzuchu. Był chyba tak samo zszokowany jak ja. Wydaje mi się, że tego nie planował. No cóż... Jezu, jestem jakaś nienormalna.
- Czyli wybaczasz mi?- zapytałam, gdy w końcu się od niego odkleiłam.
- A jak myślisz?- przyjrzał mi się.
- Nie jestem pewna tego, co do ciebie czuję.
- To znaczy?
- No wiesz... Znamy się od niedawna. Rozmawialiśmy ze sobą kilka razy.
- Tym się nie martw. Przecież nie będę naciskał.
- A co z Kit'em?
- A co ma być?
- Jemu też darujesz?
- Nie wiem. Później z nim porozmawiam.
- Możesz mnie przytulić?- wypaliłam.
- Mogę, mogę. Nawet chcę.- uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie. Mocno wtuliłam się w jego tors. Poczułam się tak jak kilka dni temu. Gdy leżałam z nim pod kocem. Wtedy nie było tak źle. Właściwie teraz też nie jest najgorzej.
- Wszystko okej?- pogładził mnie po włosach.
- Zamyśliłam się.
- Umm.. Tośka.- lekko odsunął mnie od siebie.
- Tak?
- Kit nie jest dla ciebie tylko współlokatorem, prawda?- spojrzał mi głęboko w oczy.
- Nie wiem do czego dążysz.
- Chodzi mi o to, że się zaprzyjaźniliście. Nie mam na myśli pocałunku.
- Przyjaźnią bym tego nie nazwała ale od dzisiaj mam do niego większy szacunek.
- A co takiego się wydarzyło?
- Nieważne. Może kiedyś ci powiem. Dlaczego akurat tutaj mnie zabrałeś?- rozejrzałam się po pustym pomieszczeniu.
- Nie miałem pomysłu na nic innego.- zaśmiał się.
- Nareszcie się uśmiechasz.- pogłaskałam go po policzku.
- Nareszcie mam powód żeby to robić.- odparł.
- Obiecasz mi coś?
- Co?
- Nie pozwól mi następnym razem cię zranić, dobrze?
- Nie mogę ci tego obiecać. Nie jestem w stanie pilnować cię na każdym kroku. Również nie odpowiadam za twoje zachowanie.
- No cóż. Sama muszę o siebie zadbać.- westchnęłam.
- Następnym razem nie pójdzie ci tak łatwo.
- Z czym?
- No wiesz...- spuścił głowę.- Następnym razem ci nie daruję jeżeli to zrobisz.
- Ehh, nie martw się. Nie będzie następnego razu. Postaram się o to.
- Dobrze. Mam nadzieję, że wiesz co mówisz.
- Wiem, wiem. Powiedziałeś chłopakom, że się pokłóciliśmy?
- Nie. Nie wiem skąd wiedzą.- pokręcił przecząco głową i chwilę się zastanowił.- Pewnie Kit im o wszystkim powiedział. Miał się czym chwalić. No i Kieran was widział.
- Proszę cię, Dean. Zapomnij o tym.- spojrzałam na chłopaka.
- Nie mogę. Nie potrafię.
- Chociaż spróbuj.
- Cały czas mam to przed oczami.- ukrył twarz w dłonie.- Wybaczam ale nie zapominam.
- Dean...- wstałam z podłogi i usiadłam z tyłu niego. Mocno objęłam go w pasie. Swoją głowę oparłam na jego plecach.- Uspokój się.- musnęłam ustami jego ramię. Miał na sobie białą koszulkę. A zresztą, co za różnica?
- Dobra, było minęło.- położył dłoń na moim kolanie.
- Więc o tym nie myśl.- powiedziałam. Chłopak lekko odwrócił głowę. Tak, że widziałam go z profilu. Było prawie ciemno ale pośród mroku dostrzegłam jego piękny uśmiech. Był kilka milimetrów ode mnie. Opuszkami palców przejechałam po jego policzku na którym po chwili pojawił się mój pocałunek.
- A to za co?- zaśmiał się i odwrócił do mnie twarzą w twarz.
- Za to, że jesteś, że chciałeś się ze mną spotkać i pozwoliłeś mi wszystko wyjaśnić. Nie mogę cię teraz stracić... Nie chcę.- wtuliłam się w niego.
- Tośka...- powiedział zaskoczony.- Wszystko będzie dobrze, wiesz?
- Muszę już iść.- gwałtownie wstałam z miejsca. Rękawem otarłam łzy i zaczęłam iść w stronę wyjścia.
- Tosia! Zaczekaj.- słyszałam jak za mną woła. Nagle poczułam silny uścisk. Chłopak przywarł do mnie całym ciałem i złapał moje dłonie.
- Nie pozwolę ci tak odejść, słyszysz?- szepnął mi na ucho.- Odwróć się do mnie, słońce.- dodał.
- Nie chcę.
- Boisz się spojrzeć mi w oczy?- nadal mnie przytulał. Kilka metrów ode mnie są drzwi przez które teraz mogę wyjść i go zostawić. Ale nie chcę. W Londynie zrobiłam się strasznie płaczliwa. Łzy nadal spływały po moich policzkach.- Jeżeli chcesz możemy tak rozmawiać. Nie ściskam cię za mocno?
- Nie. Jest idealnie.- odpowiedziałam.- Boję się, Dean.
- Czego?
- Miłości...
- Nie musisz, Tosia. To nic strasznego.
- Ty nie rozumiesz..- odważyłam się do niego odwrócić.- Ja nie wiem co to jest miłość.
- Każdy wie.- odparł lekko zszokowany.
- Nigdy nikogo nie kochałam. Nie chodzi mi tu o Fabiana. On jest moim bratem. Nie wiem czy potrafię obdarzyć nią kogoś innego.
Chłopak przez pierwszy moment nic nie mówił. Stał wpatrzony w moje oczy.
- W takim razie będę twoim nauczycielem. Pokażę ci, co to znaczy kochać.
Tym razem to mnie zamurowało. Szłam tu z myślą, że mogę przestać widywać się z Dean'em a teraz stoję z nim twarzą w twarz, całuje mnie, przytula, rozumie, rozmawia ze mną... Patrzę w jego oczy i widzę w nich, no właśnie... Co widzę w tych przepięknych tęczówkach? Miłość? Bardziej nadzieje.
- Zaskoczyłeś mnie.- szepnęłam.
- Przy mnie nie musisz się wstydzić swoich uczuć.
- Całe dzieciństwo spędziłam sama. Nawet nie miałam czasu na to, żeby kogoś poznać.
- Nic straconego.
- Dlaczego mi wybaczyłeś?- wypaliłam.
- No wiesz... Przeprosiłaś mnie, widzę, że tobie też nie jest z tym łatwo, byłaś pijana. Jakoś próbuję to sobie tłumaczyć. Wieczność nie będę się na ciebie gniewać.
- A dlaczego mnie pocałowałeś?
- Nie wiem.- odpowiedział.- Na prawdę. Jakiś odruch. Przepraszam, nie powinienem.
- Nic się nie stało. Odprowadzisz mnie do domu?
- Oczywiście.
- Będziemy mogli spotkać się jutro?
- Pewnie.
- Porozmawiamy na spokojnie bo dziś już nie jestem w stanie.
- Zaprowadzę cię. Chodź.- chłopak złapał mnie za rękę. Czułam się przy nim taka wyjątkowa.
- Nie chcę się z tobą żegnać.- powiedziałam nagle.
- To zastanów się Tosia.- wybuchnął śmiechem.
- Siedzimy tu prawie godzinę a ja mam wrażenie, że przyszłam przed chwilą.
- Posiedzę z tobą chwilę w mieszkaniu. Chcesz?- uśmiechnął się.
- Bardzo. Tylko nie wychodź tak jak ostatnio. Nie chcę żebyśmy znowu się pokłócili.
- Obiecuję. Przepraszam za to, że wtedy cię zostawiłem.- pocałował mnie w czoło.
- Już dawno ci wybaczyłam.
Ruszyliśmy w stronę wyjścia. Szliśmy powoli, prawie 10 minut dłużej niż zawsze. Ale to nic. Było bardzo miło.
- Ale cicho, żeby Kit nie słyszał.- szepnęłam do chłopaka przed wejściem. Powoli przekręciłam klucz w zamku i znaleźliśmy się w środku. Złapałam blondyna za rękę i ruszyliśmy w stronę pokoju. Co chwilę w coś haczyliśmy i zaczynaliśmy się śmiać.
- Weź bo Kit przyjdzie.- szepnął mi do ucha.
- Tośka! Do mnie.- usłyszałam. O mało co nie dostałam zawału.
- Fabian?!
Nagle ktoś zapalił światło. Przymrużyłam oczy, tak na mnie zadziałało. Mój brat siedział sobie na kanapie i nas obserwował. Mnie... Teraz zauważył Dean'a. Zaczął się krztusić i machać rękami. Patrzeliśmy na niego jak na kosmitę.
- Aż się oplułem.- skomentował gdy doszedł do siebie.
- Smacznego.- rzucił Dean. Odruchowo się zaśmiałam.
- Ty mi smacznego nie życz! Przed chwilą prawie się przez ciebie udusiłem.- wstał i podszedł do nas.- Co to za nocne powroty do domu, Tośka?- spojrzał na mnie.
- To moja wina...- zaczął Dean.
- Masz na imię Tośka?
- Nie.
- To co się odzywasz?- znowu zaczęliśmy się śmiać. Nawet Fabiana bawiła ta sytuacja.
- When you're ready come and get it. Nananananana...- do salonu wszedł Kit owinięty ręcznikiem i szczoteczką w buzi.
- Dom wariatów.- powiedziałam.
- Celna uwaga.- dodał Fabian.
- Bo kto normalny o 23 myje zęby i śpiewa piosenki Seleny?
- Dean, tylko to cię dziwi? - zaśmiałam się.
- Dziwne bo Kit nie chodzi spać o 23.
- Kto powiedział, że już idę spać?
- Może po prostu chciał być czyściutki i pachnący?- zaśmiałam się.
- Dziękuję Tośka ale nie pomagasz.
- Wybacz Kit.
- Pozwólcie, że na chwilę się oddalę ale czuję, że mój ręcznik się osuwa i zaraz może spaść, więc...
- Nieee!- krzyknęłam. Gwałtownie się odwróciłam lądując w ramionach Dean'a.
- No też bym się bał.
- Tosia, bez czułości proszę.
- Zazdrościsz, co braciszku?- zaśmiałam się.
- Owszem. Wiesz co mnie zastanawia? Powiedziałaś, że z zespołu najbardziej podoba ci się Kieran. Dlaczego wracasz z blondynem?
- Podoba ci się Kieran?- spojrzał na mnie roześmiany Dean.
- Nie! Fabian kazał mi wybrać kogoś z was i stwierdził, że twój brat jest w moim typie.
- Wcale, że nie! Sama powiedziałaś, że ci się podoba.
- Cicho bądź.
- Ale weź się do niego tak nie przytulaj, dobrze?
- Jeju, Fabian. Przestań...
- Jesteście razem?
- Tutaj? Tak. Stoimy sobie razem.
- Wiesz o co pytam.
- Nie jesteśmy.- wyprzedził mnie Dean.
- A więc...- brat stanął między nami.- Nie musicie stać tak blisko siebie.
- Możesz trochę się odsunąć?
- Tak za nim tęsknisz? Stoi za mną. Zapewne go widzisz bo jest wyższy ode mnie.
- Chodzi mi o to, że mnie zgniatasz.- powiedziałam.
- Nie żartuj. Nie pozwolę się sprowokować.
- Jestem, jestem.- obok nas znalazł się Kit.
- Czy my możemy już iść?- zapytałam.
- Gdzie zamierzacie wychodzić? Usiądźcie z nami.- zaproponował Fabian.
- To my jednak pójdziemy.- pociągnęłam Dean'a w stronę pokoju.
- Dean! Masz 30 minut i wychodzisz.- brat pogroził mu palcem.
- Tylko?- zapytałam.
- Chcesz 25?
- Dobra, dobra.
- I będę sprawdzał co robicie co 5 minut.- dodał.
- Jaki ty jesteś opiekuńczy.
- I tak zapomni.- skomentował Kit.
- Ja sobie z tobą porozmawiam.- spojrzał na niego.
- Nie mogłem wyobrazić sobie lepszego wieczoru. Dziękuję, Fabian. - zaśmiał się.
_______________________________
CZEŚĆ! ;D
Mam nadzieję, że jesteście ze mnie dumni bo dodaję rozdział wcześniej! :) Ale beznadziejny, przepraszam i obiecuję poprawę :( Nie wiem czy ktoś czyta to co ja tutaj piszę pod rozdziałem dlatego nie będę się rozpisywać xd
Mam nadzieję, że się Wam podobało ;))
Chciałaby tylko podziękować dziewczynie, która zrobiła dla mnie zdjęcie na bloga, niestety nie jest odpowiedniego formatu :(( Ubolewam. Kocham <3