.
niedziela, 19 lipca 2015
Rozdział 48
*Tosia*
- Po co mu o sobie przypominasz?- usłyszałam w momencie gdy zamykałam drzwi od sali.
- Oj, Charlie, Charlie.- usiadłam obok chłopaka.- Pamiętasz jak uśmiechnęłam się do ciebie kiedy mi się przedstawiłeś? Zaskoczyło mnie twoje imię, bardzo pozytywnie. Mam z nim dobre skojarzenia, jeszcze z Polski. Właśnie o twoim imieniu śpiewała jedna z polskich wokalistek. Lepszych jak na tamte czasy. Charlie ukradł jej serce i uciekł, ale nie oczekiwała od niego rzeczy materialnych a powodu. Rozumiesz? Czasami ludzie pojawiają się, kradną serce i bez słowa odchodzą. Miała to samo nazwisko co ja i wiem, że niezły ze mnie Charlie.- uśmiechnęłam się pod nosem.- Ukradłam Deanowi serce i odeszłam, ale wiesz co... W życiu spotkasz niejednego Charliego. Będzie ich wielu i będą kradli nie tylko serca ale i emocje, uczucia, te dobre i te złe. Uciekną z twoimi wspomnieniami, które z tych dobrych zamienią się w te bolesne.
Chłopak spoglądał na mnie zaskoczony.
- Charlie był takim złym bohaterem?
- Doskonale mnie odzwierciedla. Mógł mieć obie, wybrał tą drugą. Ja miałam Deana, ale pojawił się Kit. Pragnęła jego obecności, ramienia, nie pieniędzy. Z kolei jest druga strona medalu, był gwiazdą. Widzisz ile mamy z nim wspólnego. Z drugim imiennikiem leżysz na sali.- zaśmiałam się.- Dean też jest słodki.
- Dlaczego o tym rozmawiamy?
- A dlaczego mamy mówić o czymś niemiłym w tak samo zły sposób. Wytłumaczyłam ci zagadnienie w pięć minut na podstawie tekstu piosenki. Takie rzeczy zapamiętuje się lepiej, dobrze się kojarzą.
- Moje imię do mnie nie pasuje. Nawet nie miałem okazji do tego, żeby złamać komuś serce.
- Będziesz miał niejedną, ale uwierz mi, że to nie jest dobre uczucie.
- Jesteś w tym najlepsza.- szepnął.
Odprowadziłam chłopaka wzrokiem. Oczywiście wychodząc ze szpitala musiałam natknąć się na Kierana. Czymże byłoby moje życie bez ujrzenia jego zezłoszczonego wyrazu twarzy na początek wieczoru.
- Oou, nasza Antonina wraca do swojego kochasia?
- Możesz przyśpieszyć kroku i zniknąć za tymi drzwiami?
- Przestań... Każdy na moim miejscu widząc tak piękną kobietę, zatrzymałby się i porozmawiał. Ewentualnie nacieszył wzrok.
- Bardzo śmieszne, Kieran. Tym nie zabronisz mi tutaj przychodzić. Jesteś tak samo chory jak twój starszy brat. Pomyśleć, że na początku cię nawet polubiłam. Dean był z was wszystkich najnormalniejszy, nadal jest.
- Żałuję, że dłużej cię nie przetrzymałem.
- Przypominam, że uratowałam ci dupę, bo mało brakowało a poszedł byś siedzieć, a twoja kariera zakończyłaby się tak szybko, jak rozpoczęła.
- Jesteś bezwstydna. Chcesz tutaj odkupić swoje winy? Czy zaprzyjaźnić się z Deanem? Nie wiem czy wiesz, ale nie pozwolę mu na to, żeby wybaczył tobie, tym bardziej temu pajacowi z którym mieszkasz.
- Fabian nie jest niczemu winien!
- Ty tępa idiotko...- westchnął.- Jesteś tak dziwna, że nawet nie wiem jak to w słowa ubrać. Nigdy nie spotkałem kogoś tak... nienormalnego.
- Uuu, czy wspaniały Kieran Lemon nie spogląda w lustro by podziwiać swą urodę?- uniosłam brew ku górze. Mieliśmy z siebie wzajemnie niezły ubaw. Oczywiście żadne z nas nie dało tego po sobie poznać. Staliśmy z grobowymi minami.
- Na miejscu Kita nie przespałbym się z tobą nawet gdyby Fabian mi zapłacił.
- Nie dałby ci złamanego grosza! Nie chce żebym nabawiła się jakieś choroby wenerycznej.
- Mi spanie z kobietami nie przychodzi tak szybko jak tobie wymiana mężczyzn.
- Bo masz fanki, ale żadna by cię patykiem nie dotknęła gdyby wiedziała co w tobie siedzi.
- Jeżeli w kimś siedzi jakieś choróbsko to w tobie.
- Koniec tej dziecinady.- odwróciłam się i ujrzałam Seana. Całkiem poważnego Seana.- Bierz jego torbę i do sali.- rzucił plecak prosto w ręce Kierana.- A ty się stąd zmywaj, szmato.
- A może chociaż jakieś "dzień dobry" przed tą "szmatą"? Ja już jesteśmy po imieniu to zachowaj przynajmniej resztki kultury.
- I tego uczy mnie.... ty mnie tego uczysz? Celowo nie użyłem tego słowa na d kończącego się na a. Nie chcę cię dzisiaj bardziej poniżać. Doskonale wiesz, że cię nienawidzę. Ja w przeciwieństwie do was potrafię się zachować i ugryźć w język a nie rzucać bluźnierstwami przed szpitalem, w który leże mój chory brat.
- Brat który znalazł się tam dzięki tobie?- powiedziałam pewnie. Pytanie jak najbardziej retoryczne.
- Co ty powiedziałaś?- Sean spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Kieran jak na idiotę przystało, gapił się na mnie jakby ducha zobaczył.
- Doskonale słyszałeś.
- Właśnie wydaje mi się, że nie.
- Dobrze wiem, że Dean leży w szpitalu przez kłótnie z tobą. Wyzywasz mnie od najgorszych a sam wiesz, że wpadł pod samochód dzięki twoim lepkim łapom, które go pchnęły. Jeżeli nie pamiętasz tego co działo się wcześniej, to również mogę ci przypomnieć. Chciał z tobą porozmawiać odnośnie mnie i tego, żebyś skończył się czepiać jego związku, który mu dawał szczęście. Widzisz, odebrałeś mu radość a dałeś wieczne cierpienie, bo może nie wyjść z tego gówna, w którym siedzi.
- Ty suko!- rzucił się na mnie z łapami. Nerwowo odsunęłam się do tyłu i odepchnęłam go.
- Zostaw ją!- Kieran złapał chłopaka. Oboje stali nie wierząc w to co usłyszeli.- Nie brudź sobie rąk. Wracamy do szpitala.
***
Mam dość tych zgadywanek. Dziecinna zabawa w słowa klucze, które i tak do niczego nie prowadzą. Bo z iloma rzeczami może mi się kojarzyć czerwony? Przepraszam, dokładnie "kolor czerwony".
- Minął czwarty miesiąc odkąd nie dołożyłeś się do rachunków. To, że jesteś przydupasem mojej siostry nie oznacza, że będę cię utrzymywał. Oboje powinniście się nauczyć życia i pracy. Może nawet zamieszkajcie razem. Ou, tak... Ale gdzie i za co?- Fabian rzucił papiery na stół. Spojrzałem najpierw na nie a potem znowu na niego.
- Obiecuję ci, że coś z tym zrobię. Wiem, że na zbyt wiele sobie pozwoliłem.
- Widzę, że przynajmniej zmieniłeś taktykę. Potulnie przyznajesz się do winy i udajesz, że coś z tym fantem zrobisz.
- Szukam pracy.
- Od kiedy?
- Od za jakieś 5 minut jak skończymy rozmawiać zacznę.
- Brawo Kit. Wspaniały dajesz przykład swojej dziewczynie.
- Tosia nie jest moją dziewczyną.
Fabian usiadł przy stole na przeciwko mnie.
- Jak to się nazywało? Przyjaciele bez zobowiązań? Pomyśleć, że nie chciałem zmienić mieszkania gdy mnie o to prosiła, teraz nawet siłą jej od ciebie nie oderwę.
- Jej smutek przyniesie ci szczęście?
- Jej spokój i bezpieczeństwo mi je przyniosą.
- Dbałeś o to zbyt długo.
- A zobacz ja się zmieniła od przyjazdu tutaj. Nawet szkoły nie potrafiła skończyć bo łatwiej żyje się na garnuszku brata. W sumie ty też na nim żyjesz tyle, że nie jesteśmy rodziną. Oby tak pozostało jak najdłużej.
- Nie obawiaj się Fabian. Tak jak zmieniła się na gorsze, może zmienić się na lepsze.
- W dalszym ciągu przebywając z tobą? Niemożliwe.
- Weź w końcu zrozum, że nie jestem taki zły.
- Zacznij działać a nie przekonywać.
- Znajdę pracę i się ustatkuję.
- Tak słyszałem to milion razy. Tylko mniej grzecznie.
- Choćbym miał robić na budowie to oddam ci wszystko, nie lubię być dłużny.
- Jak na razie jesteś i dłużny i nudny. Nigdy nie będę cię miał za kogoś kto warty jest Tosi. Nie zmieni się to, mimo tego, że obecnie jestem na nią wściekły, a jej los średnio powinien mnie obchodzić.
- Nadal jest twoją siostrą.
- A ty moim współlokatorem z którym muszę się użerać dniami i nocami.
- Tanton! Zabiję cię!- usłyszałem głos Tosi.- Mogę być w ciąży?
- Że co kurwa?- Fabian zerwał się z miejsca.
- Fabian, to ty jesteś w domu?- spojrzała na niego zaskoczona.
_____________________________________________________________
Hejka najwierniejsi!
Przesyłam buziaki, dodaję rozdział i zobaczę ile będzie komentarzy i pomyślę nad tym czy zaczynać kolejny, więc postarajcie się! Piszcie co tam u Was, jak dni wakacji :) Mój weekend minął bardzo miło, w Elblągu, z Gracjanem, jeżeli ktoś ma mnie na snapie to wie! Chociaż tam z reguły oglądacie mojego kota..... I tak, odnośnie Elbląga, serdecznie pozdrawiam Agatkę, którą mogłam uszczęśliwić dzięki jednej małej rzeczy z pomocą Asi i Gracjana (za co on wziął zasługi dla siebie, ale szybko wybiłam mu je z głowy xd) Pozdrawiam Cię i mam nadzieję, że niedługo będzie nam dane spotkać się na jego występie a nie tylko do siebie dzwonić :) Jestem taka szczęśliwa gdy coś mogę dla Was zrobić! Tym bardziej, że Gracjan pochwalił mnie za podejście do czytelników co dało mi masę siły i jeszcze większej wiary w Was i w to co możecie zdziałać!!!! Zatem uwierzmy w siebie wzajemnie :)
Facebook: Patrycja Bucław
Ask: roomies1
Instagram: patty.b96
Snap: patty.b96
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rozdział jak zawsze wspaniały :* a ta końcówka z Tosią i tą ciążą no poprostu mnie zaskoczyłaś :D. Tak się zastanawiam jaka będzie reakcja Kita xD
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę sie doczekać następnego rozdziału i masz zacząć go pisać bardzo Cię proszę bo inaczej będę płakać :**
Tak jak pisałam wyżej, co do pisania rozdziału wszystko zależne jest od Was i Waszej aktywności pod tym rozdziałem :)
UsuńCudowny rozdzial! *.* czekam na next! <3
OdpowiedzUsuńPatrycja zabiję Cię, Tośka nie może być w ciąży! A tak poważnie wspaniały rozdział, jak zwykle mnie zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńP.S masz wspaniałego kota :D / Gabi
Haha kocham Was! :D Dziękuję :))
UsuńSuper rozdział!!!! Ale jak ona będzie w ciąży to przerąbane xdd mam nadzieję, że okaże się, że to tylko pomyłka czy coś ;P
OdpowiedzUsuńCzeekam na next :)
Tośka w ciąży ? :o
OdpowiedzUsuńOoo nie wierzę :o
Jak zwykle rozdział cudowny , w sumie Dean i Tosia mogli by się pogodzić pomimo wszystkiego i mogli by ze sobą normalnie gadać :D Ale to tylko moje zdanie :D
Czekam na kolejny rozdział kochana :*
oooooooooooooooo :o omg
OdpowiedzUsuńno tego się nie spodziewałam
suuuuuuuuuuper rozdział życzę weny <3 <3
CZEKAM NA NEXTA! <3
OdpowiedzUsuń