Tak jak w tytule
Czuję się tutaj nieobecna, nie mam ochoty przebywać w tym miejscu
I nie mam tutaj na myśli tylko bloga, mówię o wszystkim. Właściwie piszę.
Zastanawiałam się, czy powinnam streszczać Wam tutaj moje życie, a tak na prawdę żalić się, czy cieszyć razem z Wami. Przecież się nie znamy. W życiu zobaczę może 1/100 z Was. Więc jakie jest prawdopodobieństwo, że uściśniemy sobie dłonie?
Codziennie myślę nad tym co zrobiłam źle. Zawsze ten sam wniosek. Nie powinnam była odchodzić wtedy, rok temu, tak? Może mniej może więcej, nie potrafię Wam tego wyjaśnić. Zrobiłam źle i już w chwili pisania posta o zawieszeniu bloga, miałam taką świadomość z tyłu głowy. Wiedziałam, że odejdziecie i nie wrócicie. I kompletnie nie mam tego nikomu za złe, wręcz przeciwnie, dziękuję za te kilka osób, które tu zostały.
Mogę zapytać co Was tutaj trzymało? Przez ten czas kiedy moja aktywność sięgała zera?
Nie mogę narzekać na rok, który rozpoczął się dla mnie, nie powinnam. Wszystko jest okej. Właściwie nie mogę narzekać na rok, który się zakończył. Wydarzyło się tyle wspaniałych rzeczy, że aż ciężko mi zliczyć
Po pierwsze, zaprzyjaźniłam się z A. Najlepsza decyzja w moim życiu. Mimo naszych charakterów. Uwielbiam to jak się rozumiemy, jak sobie dogadujemy i tak naprawdę się nienawidzimy. To jest pierwsza rzecz, która przyszła mi do głowy. Właśnie ta tajemnicza A, dla Was tajemnicza, z resztą dla mnie również.
Kolejne... Oczywiście jedno z najważniejszych, spotkałam kogoś kto zmienił miejsce najważniejszego (tak, kiedyś był to Czesław Mozil, którego nadal kocham). DOBRA NA TYM MIEJSCU BYŁ TEŻ ED, ROOM, KAŻDY TAM BYŁ. Jednak to się zmieniło, na szczęście. Bo z obsesji, która mnie łączyła z Edem Sheeranem mogłam wyrosnąć i zająć się kimś kto zawsze jest dla mnie dostępny :) M to najwspanialszy mężczyzna, którego mogłam znaleźć. Nie zamieniłabym go na nikogo innego. Łączy nas coś wyjątkowego, mimo tego, że różnimy się we WSZYSTKIM i pod każdym WZGLĘDEM, uwierzcie mi. Jak to mówią, na zawsze i na wieczność. Oby.
Trzecie wspomnienie to na pewno Gracjan i Dobrodziej. Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi. Poznanie ich było niesamowitym doświadczeniem. Między innymi tam przeżywałam chwile o których nigdy nie zapomnę. Poznawałam ludzi, którzy coś znaczyli. Tak, znaczyli. Właściwie nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Z jednej strony było dobrze, z drugiej dobiegło końca. Takie rzeczy nie powinny się kończyć, nie z tak błahego powodu. Nie wiem, może coś takiego jak woda sodowa uderzająca do głowy naprawdę istnieje. To jest głębszy temat, nie powinno się o nim dyskutować. Zwłaszcza gdy jest się w mojej sytuacji. Między młotem a kowadłem. Macie czasami coś takiego, że nie wiecie co czujecie? Co siedzi w Waszych głowach? Kogoś uwielbiacie a z drugiej stron nienawidzicie. Wspieracie we wszystkim, chcecie by osiągał karierę a potem żałujecie, bo to zaczyna go od Was oddalać. Myślę, że to było powodem naszej utraty znajomości. Tak, jest mi przykro bo nie myślałam, że to się skończy tak szybko. Nie wiedziałam, że ludzie z dnia na dzień potrafią kogoś wykorzystać a gdy przestają dostawać coś w zamian, odchodzą. Takie znajomości są chore, delikatnie mówiąc. Pytanie czy zrobiłabym to po raz kolejny, gdyby ktoś cofną czas o ten ROK. Odpowiedź jest prosta. Tak, zrobiłabym to samo.
2014 zakończył się dla mnie wspaniale. Po 8 miesiącach mogłam zobaczyć M. Stres jak nigdy haha
Najlepsze zakończenie roku jak i rozpoczęcie. Bo z A i M. Niestety później bolesne rozstania. Nie polecam Wam znajdowania sweterka swojego mężczyzny w łóżku po tym jak odjedzie bo się do niego przykleicie i będzie Wam smutno sto razy bardziej :)
To wszystko co piszę jest kompletnie bez sensu, mam tego świadomość a mimo to cisnę dalej. Może dlatego, że nie mam komu o tym wszystkim powiedzieć? Właściwie mam, ale od zawsze wolałam takie rzeczy pisać, a Wy jesteście dla mnie jak rodzina, najlepsi przyjaciele.
Potem był koncert Eda Sheerana. Chyba nie muszę opisywać mojej reakcji jak dowiedziałam się, że jadę na jego koncert. Myślę, że nie muszę. Odliczałam dni, serio. Było ich tak dużo. Myślałam, że to nigdy nie nastąpi. A potem siedziałam w pociągu i przebierałam nóżkami jak mała dziewczynka. Między innymi też dlatego, że obok siedziała Asia. Dwa takie szczęście na raz. Najlepsze jest to, że nie zauważyłam Eda gdy wyszedł na scenę, w takim byłam szoku :)) Jestem jakaś chora. To nic, że miałyśmy problemy z hotelem, taksówkarz nas wyciulał i ogólnie było słabo. Nasze myśli były skupione na tym jednym dniu. Taka masa ludzi, taka rzesza fanów zgromadzona dla jednego człowieka. Najleszy moment ever. To jest coś niesamowitego. Gdy widzisz na scenie kogoś kto ma dla Ciebie takie znaczenie. Kogo muzyka ma dla Ciebie takie znaczenie. Nie chcę zabrzmieć jak 9letnia kwiatanator, ale on serio ratuje. Albo dobija, zależy od stanu emocjonalnego, który u mnie zazwyczaj jest niesamowicie chwiejny.
Domyślam się, że to wszystko Was nie interesuje, ale ja sobie ulżyłam.
2014/2015 w pigułce, wasza P.
Zawsze z Wami, Patty.