.

.

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 43

*Tosia*

Ocknęłam się w ramionach Kierana. Hmm, zabawne. Zabrzmiało to jakbym była zadowolona, jakby to było coś przyjemnego. Wcale nie jest. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą jego twarz. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam, że niesie mnie na rękach na górę.
- O, księżniczka się wyspała?- swój wzrok skierował na mnie. No tak, zasnęłam w tej klitce.
- Nie.- szepnęłam, łapiąc się jego szyi. Wolałabym nie upaść z tej wysokości. Wystarczy mi traktowanie Kierana. Pewnie upadnę jeszcze nie jeden raz.
- Nie było tak wygodnie jak w domku? A może dlatego, że nie było Kita?
Postanowiłam, że pozostawię to bez komentarza. Czekałam aż po raz kolejny rzuci mną o ziemię. Może niedługo do tego przywyknę. Tym razem "odłożył" mnie na podłogę.
- Umiesz chodzić więc idź.
- Chciałabym się wykąpać.- spojrzałam na chłopaka. Ten stał w drzwiach trzymając dłoń na klamce. Chyba czekał na moment, aż dam mu spokój.
- Chcesz się wykąpać?
- Tak.
Kieran nadal mi się przyglądał, mam dość tego przeszywającego wzroku.
- Jak to sobie wyobrażasz?
- Nie chcę siedzieć w tych samych ubraniach kolejny dzień.
- O, jeszcze ubrania chcesz? Antonina, to nie są wakacje.- pokiwał przecząco głową.- Masz 7 minut, z zegarkiem w ręku.- dodał, chcąc ukazać mi powagę sytuacji.
Powolnym krokiem zaczęłam przesuwać się w jego kierunku.
- Mam nosić.. twoje bokserki?- zapytałam z niedowierzaniem, zabierając od niego bieliznę.
- Możesz nadal nosić swoje.
- Co to?- dodałam rozkładając koszulkę z napisem "Kiss me like you mean it"... aha.
- Nie widzisz? Marsz do łazienki, 7 minut. A spróbuj...- odwrócił mnie do siebie i pogroził palcem.- Spróbuj coś wywinąć. To następnym razem będę siedział z tobą w łazience.
- Nie zrobisz tego...- szepnęłam.
- Chcesz się przekonać?
- Nie.
Chłopak popchnął mnie w stronę łazienki. Gdy chciałam zamknąć za sobą drzwi, zatrzymał je nogą.
- Kieran...- spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Myślisz, że pozwolę ci uciec?
- Wolałabym mieć tutaj trochę prywatności.
- Obawiasz się tego, że będę patrzał na twoje cycki, których bądź co bądź nie masz?- zaśmiał się.
- Wyjazd z łazienki.- powiedziałam pewnie.
- Drzwi będą otwarte.
- Zapomnij, chcę zostać sama.
- Chcieć to ty sobie możesz. Twój czas mija.
Zmierzyłam go pełnym nienawiści wzrokiem.
- Zamknę je, ale masz pewność, że gdy usłyszę coś podejrzanego to zaraz wejdę.
- Rozumiem, postaram się dostosować... Zboczeniec.- powiedziałam sama do siebie.
- Słyszałem!
- Miałeś słyszeć.. zboczeńcu.

*kilka minut później*

Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Tosia, twój czas się kończy.- chłopak miał zupełnie inny głos. Taki... ciepły. Może to dlatego, że powiedział do mnie "Tosia", tak jak kiedyś. Nie jakieś Antonia pełne nienawiści.
- Dobrze, daj mi minutkę.
- Masz jeszcze dwie.
- Zaraz wychodzę.
Wytarłam ciało ręcznikiem, dość szorstkim i małym ręcznikiem ale nie spodziewałam się luksusu, i założyłam czyste ubrania. Wyglądam komicznie, jedyna zabawna sytuacja w tym wszystkim. Jego ubrania są dość szerokie, a ta koszulka beznadziejna. W ogóle mi się nie podoba, ale nie będę wybrzydzać.
- Jesteś.- odparł gdy opuściłam łazienkę. Chłopak siedział na ziemi tuż obok drzwi prowadzących do pomieszczenia. No tak, musiał mnie pilnować.
- Kieran, skończ to. To już przestaje być śmieszne. Chcę wrócić do domu.- kucnęłam przed nim.
- Wrócisz, już niedługo.- no nareszcie jakiś pozytyw!
- Naprawdę?
Brunet wstał z miejsca i złapał mnie za nadgarstek.
- Idź już do pokoju, mam cię dość jak na jeden dzień.
- Chłopaki wiedzą, że tutaj jestem?- zatrzymał się w miejscu i spojrzał na mnie. Chyba go zdenerwowałam.- Nie, nie, już nie pytam. Przepraszam, nie odpowiadaj.
- Myślisz, że Kit cię uratuje?
- Nie chciałam żeby to tak zabrzmiało.
- Zejdź mi z oczu.- zaprowadził mnie do pokoju.
- Nie zakluczaj drzwi, proszę.
- Jak to sobie wyobrażasz?
- Przysięgam, że nigdzie nie pójdę.
- Tosia, zamknij się.- powiedział zrezygnowany.- Zamknij się i przepadnij. Nie chcę na ciebie patrzeć. Wchodź dopóki jestem miły. Zabawa niedługo dobiegnie końca. Jedno z nas wygra.- dodał i zaczął się uśmiechać.
- Uderzyłeś mnie.- szepnęłam. Chłopak od jakiegoś czasu jest inny, nie tak zły i brutalny. Może to faktycznie jakieś żarty? Dlatego odważyłam się zapytać.
- Uderzyłem i mogę zrobić to po raz kolejny.
Nic mu nie odpowiedziałam, może faktycznie będzie lepiej jak zamilknę.
- Jesteś mi posłuszna, ja jestem dobry. Karma słoneczko.
- Dobranoc, Kieran.
- Śpij dobrze.- odpowiedział, odchodząc.
Słyszałam klucz w zamku... To chore, ta cała sytuacja jest chora ale wiem, że on po prostu chce mnie wyćwiczyć. Po tym co się teraz wydarzyło, po tym co powiedział, jestem tego pewna. Bawi się mną, mam dostać nauczkę. Dobrze, przetrzymam to, może kiedyś oboje będziemy się z tego śmiali.

***

W nocy obudził mnie jakiś hałas. Nie mogłam spojrzeć na żaden zegarek czy telefon, bo Kieran wszystko miał ze sobą.
- Mamy nakaz, proszę się odsunąć.
- Co z nią zrobiłeś debilu?
- Zabiję cię jeżeli ją znajdziemy!
Jakieś krzyki, wrzaski, głos Kita. Omal nie popłakałam się z radości!!
Ktoś raz kopnął w drzwi, drugi, trzeci, te wypadły z hukiem z zawiasów. Przestraszona przesunęłam się w stronę ściany. Moim oczom ukazał się Kit.
- Jesteś! Misiu tak się martwiłem.- chłopak rzucił się na mnie i zaczął obejmować. Byłam tak szczęśliwa, że zaczęłam płakać. Widząc go i dwóch funkcjonariuszy, wiem że wszystko będzie dobrze.
- Czyli jednak, porwał pan dziewczynę?- jeden z mężczyzn spojrzał na Kierana.
- Nie...- wyglądał na zestresowanego.
- Nie ma innego wytłumaczenia, panie Lemon.
- Zabiję cię gnoju!- Kit rzucił się na niego z pięściami.
- Nie, zaczekaj.- razem z policjantami odciągnęliśmy go od bruneta.
- Nienawidzę cię! Jak mogłeś mi coś takiego zrobić? Nie rozumiesz, nie widzisz tego? Próbujesz mi odebrać kogoś, kto przywrócił sens mojemu życiu. Dziewczynę, która jest dla mnie najważniejsza. Dzięki niej wiem, że nie jestem jakimś dupowatym Kitem z beznadziejnego bandu, tylko wartościową osobą dążącą do spełnienia marzeń. Krzywdząc ją, krzywdzisz mnie. Krzywdzisz też Deana.
Kieran stał w niego wpatrzony, oboje mieliśmy taki sam wyraz twarzy.
- On mnie nie porwał.- szepnęłam. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, łącznie z samym zainteresowanym.
- Więc dlaczego nie jest pani w domu?
- Źle się poczułam i Kieran zabrał mnie do siebie.
- A pani siniaki i inne obrażenia?
- Miałam mały wypadek, którego skutkiem było złe samopoczucie. On mi pomógł.- kiwnęłam głową w stronę Kierana. Wiem, że nie zrobił tego na poważnie.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś?
- Telefon mi się rozładował.
- Nie wierzę ci Tosia.- Kit obie ręce założył za głowę i spojrzał na mnie zrezygnowany.- Dlaczego go bronisz? Tak bardzo cię skrzywdził.- podszedł do mnie i opuszkiem palca przejechał po miejscu pod okiem.
- Nie wnosi pani oskarżenia?
- Nie, nie mam o co go oskarżać.- powiedziałam pewnie, patrząc na policjanta.
- W takim razie nic tu po nas.. Proszę zabrać dziewczynę do domu i następnym razem upewnić się czy nie ma jej u pańskich przyjaciół.
- Oczywiście, dziękuję.
Chłopak podał mi moje ubrania.
- Przebieraj się, jedziemy do domu. Fabian wychodzi z siebie! Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś?- zaczął krzyczeć w stronę Kierana.
- Nie pomyślałem o tym, przepraszam.
- Jak mogłeś? Wiesz, że są osoby, które umierają przez ciebie ze strachu? Myślałem, że wyjdę z siebie a ty spokojnie śpisz?
Zakładałam spodnie przysłuchując się ich rozmowie.
- A myślisz, że te drzwi zakluczone to co? Że nie zauważyłem?- spojrzał na niego ze łzami w oczach. Kieran się nawet nie odezwał, spuścił głowę i oparł się o ścianę. Widzę, że jest mu wstyd. Tyle dobrego.
- Załóż to.- brunet zdjął swoją bluzę i rzucił ją na łóżko. Wydaje mi się, że jest na mnie zły. Ubrałam ją i ruszyłam na dół w celu założenia butów.
- Możesz...- szepnęłam do Kierana, ukradkiem spoglądając na Kita.- oddać mi moją torbę i telefon?
- Wszystko ci przyniosę.

***

- Kit, Kit zaczekaj!- powiedział idąc za nim do samochodu.
Chłopak stanął w miejscu ale się do mnie nie odwrócił.
- Potrzebuję cię teraz.- złapałam go w pasie i mocno przytuliłam.- Kocham Cię.
- Tosia..- westchnął odwracając się w moją stronę. Pocałował mnie w czubek głowy.- Dlaczego go nie wydałaś?
- Nie mówmy o tym, proszę. Nie mam siły, jestem głodna i zmęczona.
Kit zabrał mnie na ręce.
- Nie musisz, poradzę sobie sama.
- Mówiłaś, że mnie potrzebujesz.
- Ale mam nogi, mogę iść.
- Jesteś wycieńczona, co on ci zrobił?
- Cichutko Kit.- delikatnie musnęłam jego usta. No co? Czymś muszę odwrócić jego myśli od tego całego zdarzenia.

***

- Proszę.- podsunął mi talerzyk z trzema kanapkami pod nos. Zaraz łapczywie się za nie zabrałam.
- Wyglądasz jakbyś tydzień jedzenia nie widziała.- usiadł naprzeciwko mnie i ciepło się uśmiechnął. Tak bardzo mi tego brakowało... Wsparcia a nie kogoś kto mówi, że jestem beznadziejna.
- Nie wiem czy śniadanie o 4 rano to dobry pomysł.- odparłam patrząc na zegarek.
- Zaraz pójdziesz spać księżniczko a ja nikomu nie pozwolę na to, żeby znowu cię skrzywdził.
Cały czas przyglądał mi się z tą troską w oczach.
- Jesteś wspaniały.
Uśmiechnął się i siedział cicho. Dokończyłam jedzenie i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Chłopak odprowadził mnie a zaraz po tym chciał wyjść.
- Kit..
- Sekunda...
Wyszedł z pokoju "Tosia jest w domu... tak znalazłem ją... nie, daj jej teraz spokój. Jest zmęczona.. dobrze, powiem jej" i trzask zamykanych drzwi. Jeszcze chwilę go nie było. Wrócił po 4 minutach, zgasił światło i położył się obok mnie.
- Tutaj jest znaczenie lepiej.- szepnęłam, wtulając się w jego tors.
- Miałem ci przekazać, że następnym razem Fabian wyrzuci cię z domu.
- Słucham?- podniosłam głowę i zaczęłam się śmiać.
- Jak nie dasz mu żadnego znaku życia. Tosiu.. Naprawdę się martwiliśmy.- uśmiechnął się do mnie ciepło.
- Przecież wiem. Kit... Myślisz, że Danielle nam kiedyś wybaczy?
- Co miałaby nam wybaczać?- zapytał zdziwiony.
- Widziała jak okładasz jej ojca, niezbyt przyjemne doświadczenie.
- Ja? Widziałaś jak było! David razem ze swoją dziewczyną zachowują się niepoprawnie.
- Oboje o tym wiemy.
- Szkoda, że nie doceniają tego, że mają taką wspaniałą córkę.
Bez słowa odwróciłam się w drugą stronę. No cóż... Nie każdy potrafi docenić swoje dzieci. Wiem coś o tym.
- Tosia, nie miałem tego na myśli...- objął mnie, wiedząc o co chodzi. Nie mam mu tego za złe. Nie chodziło mu o mnie.

***

- Już nigdzie sama nie wyjdziesz!- powiedział, stojąc nade mną.
- Będziesz ją wszędzie za rękę prowadził?- Kit wywrócił oczami, widząc naburmuszoną twarz Fabiana.
- Widocznie nie martwiłeś się o nią tak jak ja.
- Nie masz pojęcia co czułem, więc z łaski swojej się nie odzywaj.
- Dobra, stop!- krzyknęłam.- Nie dam się przetrzymywać.
- No proszę... A u Kierana to co było?
- Oj, Fabian! On nie miał niczego złego na myśli. Chciał mnie nastraszyć za to co zrobiłam jego bratu.
- I musiał cię bić?- mój brat zaczął się burzyć. W sumie... sama nie umiem tego skomentować. faktycznie to było głupie. Kieran jest głupi. Cała ich rodzina jest głupia. Jezu... cały ten Londyn....
- To było... nieumyślnie.
Fabian wywrócił oczami.
- Uderzył cię nieumyślnie? Nieumyślne będzie to...- mój brat dyskretnie stanął obok Kita i uderzył go w twarz.- To było nieumyślne, nie uderzenie kobiety.
- Fabian! Bym ci oddał ale po pierwsze... byle czego nie dotykam a po drugie nie chciałbym czuć na ręku twojej brody, nie wiadomo co w niej siedzi.
- To czego ty nigdy na oczy nie zobaczysz!
- Musicie się wiecznie kłócić?- zapytałam.
- No spójrz na niego... Siedzi tym swoim wielkim dupskiem na kanapie i nic nie robi.
- Ty codziennie łazisz do pracy i w dwa tygodnie nie zarobisz tyle co ja w jeden wieczór na koncercie.- mój współlokator teatralnie machnął ręką.- Więc się nie czepiaj, bo jeżeli ktoś stąd wyleci to na pewno nie ja.
- Właśnie, że ty!
- Zamknąć się!- podniosłam głos.- Skończcie wiecznie na siebie narzekać. Dajcie sobie raz a dobrze po pysku i zakończcie ten spór. Oboje macie w tym doświadczenie.
- Bezdomny już się z kimś bił? Uuu, nikt nie dał ci dwóch złotych?
- Odezwała się gwiazda rocka. Słabe ogniwo w zespole.
Kit zignorował jego zaczepkę. Spojrzał na mnie, potem znowu na mojego brata.
- Też tak uważasz?- kiwnął głową w moją stronę.
- Kit... ja....
- Okej, nie było pytania.- dosłownie zmiażdżył mnie wzrokiem. Nie złości czy czegoś podobnego. Zmiażdżył mnie swoim rozczarowaniem i smutkiem.

________________________________________________________________________

Także PROSZĘ! Kolejny rozdział ląduje w Waszych rękach :))
Ostatnio słabo się odzywacie, wyświetleń jest coraz mniej, opinii tak samo. Coś się dzieje?
http://ask.fm/roomies1 tutaj najszybciej możecie się ze mną skontaktować. Jak wolicie, z anonima bądź z konta :))




14 komentarzy:

  1. Oo . Jak fajnie, że Tosia znów jest w domu . I Kit ... jaki on kochany <3 Ja nie mogę po prostu *.* Tosia broniła Kierana po tym, co jej zrobił . Ona jest najlepsza ❤ Awwww ! A tak wgl to ciekawi mnie, kiedy Dean wyjdzie ze szpitala .. :) Pozdrawiam i czekam na następny, misiu :* Wiki xx :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział *,* na szczęście wkroczył Kit i uratował Tosię :D
    Kit i Fabian tak fajnie się kłócą ;)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hey, więc na początek - rozdział cudowny jak zawsze :3
    Mam również parę pytań do ciebie - chodzi i opowiadanie. Mam nadzieję że odpiszesz :)
    No to: kiedy mniej więcej Dean wyjdzie ze szpitala? Czy Dean i Tośka się spotkają? No i pytanie które dręczy mnie od jakiegoś czasu, a mianowicie - czy jest w ogóle szansa aby oni byli razem (w głębi duszy chciałbym żeby byli że sobą, ale ti twoje opowiadanie i to ty zrobisz to co uważasz za słuszne, ale jak możesz to odpowiedź :))
    Jak naraZie to pozdrawiam i weny życzę xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + przepraszam za błędy ale komentarz pisze na komórce :3

      Usuń
    2. Nie wiem kiedy Dean wyjdzie ze szpitala, nie wiem czy to opowiadanie nawet dotrwa do tego momentu, bo mam w zanadrzu jeden - dwa rozdziały. Nic więcej nie mam napisane i nie wiem czy dam radę.
      Więc w sumie odpowiedzi na dalsze pytania są bezsensowne, bo nie wiem co wymyślę o ile w ogóle wymyślę.
      Nie planuję powrotu Tosi do Dean'a, a co z tego wyjdzie - czas pokaże :)
      Przepraszam, że tak późno :))

      Usuń
    3. Dziękuję za odpowiedź :)
      No cóż, ja powtarzam - to twoje opowiadanie, więc zrobisz co uważasz :) W każdym razie jeszcze raz dzięki za odpowiedź :3
      Do następnego, buziaczki xx

      Usuń
  4. Wiesz co? Nienawidzę cię. Serio. Nienawidzę cię, bo za dużo emocji na mnie wypierasz swoim opowiadaniem.
    Mam ochotę przez ciebie ryczeć!
    Tak się bałam o Tosie, a ty ją uratowałaś od tego Bad Boya Kierana(nie pasuje, ale cisi) który ją zbił i przetrzymywał.
    Cholera jasna no ten rozdział jest taki niesamowity, że się jeszcze bardziej zakochałam *.*
    Kocham te kłótnie Kit-Fabian. Ten tekst "...nie chciałbym czuć na ręku twojej brody, nie wiadomo co w niej siedzi"mnie rozbawił, bo...sama nie wiem XD
    Zaczęłam się śmiać.
    Ale potem czytam dalej i końcówka mnie przybiła. Tanton nie może być rozczarowany i smutny! Coś ty zrobiła kobieto(użyję takiego słowa, bo już po 18 jesteś :D ) ?!
    Nie mogę uwierzyć dalej jakie to opowiadanie jest...inne ♥
    W dobrym sensie, oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez przypadek dodałam komentarz, a to jeszcze nie koniec.
      Jeszcze chce ci napisać, że cię kocham i nie mogę się doczekać dalszych losów Tosi.
      I jeszcze, że mój brat ma mnie dość, bo zaczęłam czytać twojego bloga na głos i musiał mnie słuchać. Oczywiście, że nie wiedział kim jest Kit, Tosia, Kieran, Fabian, ale to taki szczegół :D
      Pewnie jeszcze o czymś zapomniałam, ale to innym razem :) x

      Usuń
  5. Wreszcie mogę dodać kom :D
    I naprawdę zabije cię jeżeli nie powiesz mi o kolejnym rozdziale :*
    Lubię ten rozdział, ale nie tak bardzo jak tamten. Dlaczego mi to zrobiłaś i Kieran nie przetrzymuje Tosi ? Hahaha uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham kocham kocham <3Kit Tosia i to wszystko *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde kocham cie kobieto!!

    OdpowiedzUsuń