.

.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 31

*perspektywa Tosi*

Dziwnie się czuję. Serio. Niby jest okej a jednak mam wrażenie, że wszystko czego się dotknę przestaje mieć jakąkolwiek wartość. Jak ja.
Każda najmniejsza rzecz, którą znajdzie się w moich rękach zostaje przeklęta. Niedługo zacznę tak działać na ludzi. Zarazić Cię? Mówisz, że mam szczęście, znam chłopaków. Tak naprawdę o niczym nie masz pojęcia. Nie znasz mnie, mojej historii, tego jaka byłam kilka miesięcy temu. Możemy się zamienić. Chętnie oddam Ci garstkę swojego życia i wszystkie wspomnienia z nim związane. WSZYSTKIE.
Oczywiście, chciałam być sierotą, dziewczyną wyśmiewaną przez każdego, czasami nawet nic nieznaczącego człowieka. Osobą, która jest nikomu nie potrzebna, a właściwie zawadza. Tak, przecież mam takie same problemy jak wszystkie nastolatki zajmujące miejsce na tym cholernym świecie.
Narzekanie mi w niczym nie pomoże. Nie przywróci mi dzieciństwa, wszystkiego co zostało mi odebrano tuż po narodzinach. Zastanawiałam się nad tym czy kocham moich rodziców.
Kocham? Przecież nie można kochać kogoś kogo się nie zna.
Pomyślisz teraz, że jestem próżna. Nie darzę miłością ludzi, którzy dali mi życie. Jakie życie taka miłość.
Jak widzisz nie jest idealnie. Wiele spraw mnie przerasta i sprawia, że staję się malutka. Jeszcze mniejsza niż teraz. Jestem Calineczką XXI wieku. Osóbką, którą zauważają nieodpowiedni ludzie.
Nikt mi nie powiedział, że życie będzie proste. Wszystko przychodzi mi z wielkim trudem, każdy kolejny dzień jest coraz to większym wyzwaniem. Ale idę. Idę z podniesioną głową. Pozostało mi coś innego? Powinnam zacząć się cieszyć z tego co mam ale to jak cieszyć się z czegoś, co nie istnieje.
Ehh, czuję się jeszcze gorzej niż 10 minut temu. Taki charakter, tego nie zmienię. Pesymistyczne podejście do życia. W sumie nie jest najgorzej, jeżeli coś nie pójdzie po mojej myśli to nie będę zaskoczona, jeżeli będzie dobrze to zacznę się cieszyć. Oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe.
Od pewnego czasu żyję nadzieją. Oddycham, funkcjonuję i żywię się nią. Jesteśmy twarzą w twarz na każdym kroku, który stawiam w swoim życiu. Czasami bywają gorsze dni. A nie, przepraszam. Czasami bywają lepsze dni...
Dlaczego taka jestem?
Nikt nie pomoże mi odnaleźć odpowiedzi.
Bo nikt jej nie zna.
Pomożesz mi?
Każdy dzień jest gorszy od poprzedniego. Trudniejszy, cięższy. Marny. Marny jak sto dni bez deszczu.

*perspektywa Dean'a*

Zostawili mnie.
Wszystko ucichło.
Dlaczego sobie poszli?
Otworzyłem oczy. Tym razem nie było tak jasno. Jestem w szpitalu, kojarzę to miejsce.
Tutaj naprawdę nikogo nie ma, wszyscy odeszli.
- Dobry wieczór, panie Lemon.- lekko przechyliłem głowę w prawą stronę i ujrzałem piękną, młodą dziewczynę.- Jak się pan czuje?
- Wcale się nie czuję.- odpowiedziałem.- Dobry wieczór.- dodałem.
- Wie pan jaki mamy dzisiaj dzień?
Dziękuję za takie pytanie. Zaraz, zaraz. Pierwszy koncert mieliśmy grać 15 lutego, w sobotę.
- Sobota.- powiedziałem po dłuższym zastanowieniu.
Usta kobiety ułożyły się w delikatnym uśmiechu.
- Tak?- liczyłem na to, że potwierdzi moją odpowiedź.
- Nie. Dzisiaj jest wtorek.
- Nikt mnie nie odwiedza?
- Cały czas ktoś przy panu jest. Kilka minut temu wyszła stąd dziewczyna.
- Jaka dziewczyna?
- Niziutka, niewiele młodsza od pana.
- Tosia!- ucieszyłem się.
- Ma pan szczęście, pewnie za moment wróci. Siedzi tutaj od wczoraj, nie można jej stąd wyciągnąć.
Miałem już dość tej kobiety, niech sobie idzie. Teraz czekam na Tosię, reszta mnie nie obchodzi. Jestem ciekawy co się stało.
- Przepraszam, mam jeszcze jedno pytanie.- zatrzymałem kobietę wychodzącą z sali.
- Słucham?- odwróciła się i znowu podeszła do mojego łóżka.
- Jak się tutaj znalazłem?
- Wpadł pan pod samochód.- odpowiedziała, zasiadając na krześle obok mnie.
- Jak to?- odparłem z niedowierzaniem. Pamiętam, że zostało nam kilka minut do występu. Jak to jest możliwe, że znalazłem się na zewnątrz?
- Nie, coś musiało się pani pomylić.
- Panie Lemon, mówię prawdę.- spuściła głowę.- Ktoś idzie.- widząc dziewczynę, dodała: "Zostawię was samych" i opuściła salę.
Moje zdumienie było jeszcze większe gdy za drzwiami nie było Tosi. Dziewczyna faktycznie była młodsza ode mnie ale nadal nie była Tosią.
- Cześć, Dean.- szepnęła.
Nie poznaję jej. Może to dziwne.
- Jestem Caroline, pamiętasz?
Coś mi to mówi... Koleżanka Tosi! Może nie wszystko stracone.
- Dlaczego cię tutaj wpuścili?- zapytałem, odwracając głowę w drugą stronę.
Dziewczyna usiadła na miejsce, które jeszcze przed chwilą zajmowała pielęgniarka.
- Nie chcę cię widzieć. Rozumiesz? Chcę Tosie!- krzyknąłem a łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Antosia też musi spać.- tym razem ona się uniosła.- Chcesz zostać sam? Czy mam budzić Tosię choć od kiedy leżysz w szpitalu nie śpi. Dopiero teraz ją stąd wyciągnęłam ale tylko pod warunkiem, że z tobą zostanę. Chciałabym go dotrzymać.- ostatnie słowa wypowiedziała szeptem.
Przez chwilę byłem cicho. Widzę, że Tosia się o mnie martwiła.
- Dobrze, zostań.- odwróciłem głowę w jej stronę.
- Nie jesteś sam.- położyła rękę na mojej dłoni.
- Możesz tu być ale mnie nie dotykaj.- zmierzyłem Caroline wzrokiem. Nie wiem dlaczego jestem taki rozdrażniony, najlepiej byłoby gdyby wszyscy sobie poszli. Ja zostałbym sam i w końcu miałbym święty spokój.
- Przepraszam, nie miałam nic złego na myśli.- spuściła głowę. Jestem wredny, muszę przyznać. To nie jest fajne.
- Nie przepraszaj. Nic takiego się nie stało.- odparłem, znacznie spokojniej.- Może powiesz mi  co się dzieje? Dlaczego wylądowałem w szpitalu?
- Wiem tyle co ty, Dean.- pokręciła przecząco głową.- Nikt nie chce mi niczego powiedzieć.
- Na nic się nie przydajesz.- powiedziałem bez namysłu.
Oczy dziewczyny się zaszkliły. W tym momencie moim jedynym marzeniem było cofnięcie czasu. Nie chodzi mi o te 3 dni, przez które tutaj leżałem. Chciałem cofnąć ostatnie 2 minuty i zacząć rozmowę od początku. Miałem zamiar podnieść się na łokciach, jednak byłem zbyt słaby, żeby utrzymać się w tej pozycji.
- Dziękuję.- szepnęła. Zaczęła mi się przyglądać a chwilę potem już jej nie było.
Brawo Dean. Zacznij myśleć.
Czuję się źle.
Ta sytuacja z Caroline mnie dobiła. Chłopaki ostatnio mi mówili, że nie da się ze mną rozmawiać. Jakoś nie brałem tego do siebie z uwagi na to, że informują mnie o tym średnio 3 razy w tygodniu. A jednak, coś musiało być nie tak. Sam wiem, że jest nieciekawie ale nie pomyślałbym, że aż tak.
Dlaczego nic nie pamiętam? Żadnego szczegółu z ostatnich kilku dni.
- Jesteś beznadziejny, rozumiesz!- do sali wbiegła zrozpaczona Caroline. Muszę przyznać, że w pierwszym momencie się przestraszyłem.
- Ale...
- Kochałam Cię, byłeś moim idolem, jeszcze miesiąc temu oddałabym wszystko, żeby cię dotknąć albo chociaż zobaczyć. A teraz?
- Co się tutaj dzieje?- zauważyłem, że mężczyzna w białym fartuchu kładzie dłoń na ramieniu dziewczyny.
- Niech go pan ratuje. To Dean Lemon, jeżeli tego nie zrobicie to jego prawnicy pana wykończą. Myślałam, że jesteś inny, że jesteś dla fanek taki, za jakiego się podawałeś. I co teraz? Wcale nie jesteś słodki i kochany. Zniszczyłeś mi wszystko. Rozumiesz? Wszystko!- niemal dławiła się łzami. W niektórych momentach ciężko było zrozumieć co mówi.- W najgorszych chwilach mojego życia tylko na was mogłam liczyć. Przyjaciele nie pomagali, rodzina tym bardziej. Chwila z ROOM 94, przeczytanie ich wiadomości, wysłuchanie piosenek i największy smutek potrafił mnie opuścić.
- Wychodzimy.- powiedział lekarz, łapiąc dziewczynę za ramię.
- Dlaczego? Boisz się prawdy?- spojrzała na mnie.- Mydlisz oczy wszystkim fankom. Nie tylko ty, być może chłopaki są tacy sami ale wiesz co? Podobno nie można przestać kochać z dnia na dzień. Czuję się teraz zdradzona. Przez chłopaka, którego tak naprawdę nie znam. Szkoda, że zauważyłam to tak późno. Utwierdzasz mnie w przekonaniu, że ludziom nie należy ufać.- dodała z pełną powagą i w towarzystwie lekarza opuściła salę.
Dziękuję.
Ma rację. Powiedziała mi prawdę. Nie chcę zwalać niczego na mój teraźniejszy stan ale jestem innym człowiekiem. Z nikim nie mogę się dogadać.
Co ja najlepszego zrobiłem? Teraz mogę ją dopisać do listy straconych fanów.
Uświadomiłem sobie, że potrafię ranić. I to porządnie. Zamknę się, tak. To będzie dobre rozwiązanie. Przysięgam, że wszystko naprawię. Muszę sprawić, że Caroline na nowo mnie polubi. I to nie jako Dean'a Lemona, perkusistę zespołu ROOM 94 ale jako Dean'a, normalnego chłopaka z dobrym sercem.
I co mam teraz robić? Przecież wiecznie nie będę leżał. Nudzę się.
- Cześć.- usłyszałem. Gwałtownie odwróciłem się w stronę, z której dochodził głos.
- Cześć.- odparłem widząc chłopca. Uśmiechnąłem się do niego serdecznie. Nie odpowiedział mi tym samym. Cały czas mi się przyglądał.
- Czy tylko ja cię nie znam?- zapytał po chwili.- Zaczynam czuć się głupio.
- Nie musisz.- pokręciłem przecząco głową.- Nie jestem nikim ważnym.
- Nie? Dla niej byłeś.- dodał, wskazując palcem na miejsce gdzie przed chwilą stała Caroline. Jak to możliwe, że nie zauważyłem go wcześniej?
- Owszem. Byłem dla niej ważny, niestety wszystko zniszczyłem.
- Masz rację.- powiedział pewnie.- Ona za to powiedziała ci co myśli. Nie możesz jej za to winić. Teraz zapewne nie lubi cie jeszcze bardziej.
Tym razem to ja leżałem wpatrzony w niego. Dlaczego nie wyraża żadnych emocji? Z jego zmęczonej twarzyczki nie można odczytać nawet najmniejszego wyrazu bólu, cierpienia, radości, szczęścia... Niczego. Jakby był z kamienia.
- Skąd możesz to wiedzieć? Wydaje mi się, że ochłonie i zacznie żałować tego co powiedziała.
- Żartujesz?- uniósł jedną brew ku górze.- Zniszczyłeś jej światopogląd. Domyślam się, że wiedziałeś o tym, że jest twoją fanką. Dlaczego nic nie zrobiłeś?
- Co miałem zrobić?- dziwnie się czuję gdy chłopak o jakieś 7 lat ode mnie młodszy, zaczyna mnie pouczać.
- Wytłumaczyć jej wszystko.
- Co?
- Może kiedyś zrozumiesz.- westchnął.- Dlaczego mi się przyglądasz? Dziwne, prawda? Jestem młodszy i jednocześnie mądrzejszy. Nie chodzi o to. Zobacz... Leżę tutaj bardzo długo, widziałem wielu ludzi, ta sala po prostu zmienia lokatorów, jak stara kamienica. Jedni umierają, drugim udaje się przezwyciężyć chorobę a ja jestem. Cały czas, tylko ja nie zmieniam miejsca. Lubię tę salę, ilekroć chcą mnie przenieść, nie zgadzam się na to. Podobno nie mam nic do gadania. Jaka różnica w której sali leże? Mnie też niedługo zabraknie. A to łóżko...- powoli przejechał dłonią po materacu.- To łóżko zajmie kolejna osoba.
- Kiedy wychodzisz?
- Wychodzę?- tym razem się uśmiechną.- Dean, ja umieram.- szepnął.
Oczy prawdopodobnie wyszły mi z orbit. Słucham? Ten chłopiec zaczyna mnie przerażać. Przecież jest taki młody, inteligentny, całe życie przed nim.
- I widzisz?- kontynuował.- Całe życie się staram, próbuję coś osiągnąć. Chodzę do szkoły, wygrywam konkursy, biorę udział w zawodach a na końcu dowiaduję się, że nie ma dla mnie ratunku.
Dean! Uspokój się, nie zaczynaj płakać. Boże, jak ja mu współczuję.
- Próbuję wszystkim imponować, jestem ambitny, chcę mieć pierwsze miejsca. Teraz dobiegam do mety. Mety życia.- otarł łzy spływające po policzkach.
Nadal nie potrafiłem nic odpowiedzieć. Czułem, że straciłem głos bo ilekroć chciałem się odezwać, coś mnie zatrzymywało.
- Podobała mi się taka dziewczyna.- kątem oka zauważyłem, że chłopiec się uśmiecha.- Była naprawdę śliczna.- spojrzał na mnie.- Hmmm...- każda kolejna łza sprawiała, że musiał przerywać swoją historię, żeby się uspokoić.- Mówiła, że mnie lubi. Ale pytała dlaczego wypadają mi włosy, dlaczego z dnia na dzień jestem słabszy.
Chciałem coś powiedzieć. Przysięgam! Chciałbym mu powiedzieć tyle rzeczy ale nie potrafię.
- O czym myślisz?- zapytał nagle.
- Nie wiem.- powiedziałem bez namysłu.- Nie mam pojęcia o czym myśleć. Jesteś bardzo silny.- odparłem z miną jakbym zaraz miał się popłakać jak małe dziecko, które przed momentem się uderzyło.
- Nie jestem.- pokiwał głową.- Tak ci się tylko wydaje. Jest ze mną źle. Nie mam dla kogo być silnym. A to mi wcale nie pomaga. Rodzice chyba o mnie zapomnieli.- szepnął.- Napewno mają dużo pracy, dlatego już tak często tutaj nie przychodzą. Kiedyś odwiedzali mnie codziennie, potem przychodzili co kilka dni, a teraz jak przyjdą raz na tydzień to jestem szczęśliwy. Zawsze czekam na środy to wtedy są ze mną.
- Środa jest jutro.
- Wiem i co z tego?
- Może przyjdą.
- Może nie zdążą.
- Jak to?
- Jakby ci to powiedzieć.. Tak żebyś zrozumiał. Moje dni są już policzone. Przygasam jak światełko, niedługo całkiem zgasnę.
- Nie mów tak, proszę. Co ci jest?
- Mam raka. Nie bój się, nie zamierzam cię zarażać. Co by się stało z twoją karierą?
- Przestań, chociaż ty mi o tym nie przypominaj. Chcę teraz odpocząć.
- Rozumiem, ja też chcę.
- Gdybym mógł się ruszyć to nawet bym cię przytulił.
- No proszę, jedyny który się mnie nie boi. No stary, jestem z ciebie dumny. Swoją drogą, śliczną masz koleżankę.
- Caroline? Owszem jest śliczna, przyjaciółka mojej dziewczyny.
- No tak, zapomniałem, że jestem jedyną osobą której się nie poszczęściło w życiu.
- Czuję, że na ciebie czeka coś niesamowitego.
Chłopak spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Szczerze? Już mi się nie nudzi. Teraz zostanę tutaj na tyle, na ile będę musiał. I na pewno się z tym pogodzę.
- Uważasz się za wartościową osobę?- wstał z miejsca i usiadł obok mnie. Nie, nie na krześle. Usiadł na moim łóżku, naprzeciwko.
- Każdy ma jakąś wartość. Czasami nam się wydaje, że jest inaczej. To oznacza, że ma się zaniżoną samoocenę.
- Ja w ogóle jej nie mam.
- To znaczy?
- Nie mam zdania na swój temat.- odparł.
Ciężko go rozszyfrować. Musiałbym być filozofem, żeby zrozumieć go w stu procentach.
- Nic o sobie nie myślisz?
- Nic a nic.
- Powiesz mi ile masz lat?
- Czy to ważne? Długo z tobą nie posiedzę.
- Przecież nigdy nie zmieniasz miejsca.- powiedziałem, tym razem dokładnie wiedziałem co ma na myśli. Brawo Dean, udajesz głupiego, tak trzymaj!
 - Charlie, 15 lat. Pesel i numer buta też chcesz?
- Nie, to mi wystarcza.
***
- Charlie! Wracaj do swojego łóżka.- mężczyzna, który wyprowadził stąd Caroline po raz kolejny zjawił się na sali.
- Już, już.- wystraszony chłopak z prędkością światła znalazł się pod kołdrą na swoim szpitalnym łóżku.
- A pan...- lekarz spojrzał na mnie.- Nie powinien się denerwować.
- Nie denerwuję się.
- Takie sytuacje jak ta sprzed kilku minut nie powinny mieć miejsca, to jest szpital.
- Rozumiem, to się więcej nie powtórzy.
Jeszcze raz nam się przyjrzał i opuścił salę.
- Chciałbym, żeby ktoś mi powiedział co się stało.
- Przecież pielęgniarka mówiła ci, że miałeś wypadek.- skomentował chłopak.
- To jest niemożliwe. Przecież pamiętam jak siedziałem z chłopkami, do koncertu zostało nam zaledwie kilka minut. Co robiłem na zewnątrz?
- Może wyszedłeś zapalić.
- Nie palę.
- Wiem wiele rzeczy ale w tym ci nie pomogę.
- Widziałeś tutaj Tosię?
- Ile ty masz kobiet?- zmarszczył brwi.
- Tylko jedną.
- Ta o której rozmawiałeś z pielęgniarką? Ta dziewczyna ewidentnie pomyliła ją z Caroline ale Tosia również tutaj była. Wyszła jakieś pół godziny przed tym jak się ocknąłeś.
- Potem byłem tutaj sam?
- No przepraszam. To, że dla siebie jestem nikim nie oznacza, że dla ciebie też nie istnieję. Pilnowałem cię.- uśmiechnął się pod nosem.
- Ty?
- Co się tak dziwisz? Weź, Dean bo ci tak zostanie. Oni prawdopodobnie nie zauważyli mnie tak samo jak ty.
- Przepraszam, nie wiem co się ze mną dzieje. Ostatnio ciężko się ze mną dogadać.
- A mimo to rozmawiamy. Możesz spać, będę się tobą opiekował.
Moje powieki zaczęły powoli opadać, widząc coraz to bardziej niewyraźną twarz chłopaka.

____________________

Witam, witam :) Dodaję dzisiaj bo wiecie... Mój internet jest szalony! Raz jest a raz go nie ma.
Rozdział może nie jest wyjątkowo długi ale jest dość dużo informacji.
Mam nadzieję, że się Wam podoba!
Za to mi podoba się ilość komentarzy pod ostatnim rozdziałem. I to bardzooo, bardzooo :) Nie możecie częściej mnie tak zaskakiwać? :(
Dziękuję za opinię i prawie 27 tysięcy wyświetleń!
Jesteście niesamowici <3

Byłyście na koncertach? Może jakieś wspomnienia związane z chłopakami? :) Chętnie poczytam.
Ps. Możecie mi przypomnieć kogo mam informować na asku? Wiadomo, niektórzy przestali czytać i nie chcę im spamować :)
Miłego czytania! <3

POD JEDNYM Z OSTATNICH KOMENTARZY JEST MALUTKA WIADOMOŚĆ DO KAŻDEJ Z WAS :) MAM NADZIEJĘ, ŻE POPRAWI WAM ONA NIECO HUMOR. MOŻE TO NIC TAKIEGO, ALE JEDNAK. TAKIE MAŁE RZECZY SĄ BARDZO WAŻNE <3

33 komentarze:

  1. Świetny rozdział! :3
    Uwielbiam to opowiadanie, jedno z lepszych :)
    Zapraszam do mnie :) http://you-make-me-str0ng.blogspot.com/
    Czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju KOCHAM twoje opowiadania!
    Nie mogę się doczekać kolejnego! xx
    ~Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne!
    Natala

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG! KOCHAM CIĘ! <3 ten rozdział jest zajebisty <3 uwielbiam go... i szczerze to się popłakałam...

    a co do koncertów to byłam na jednym w Wawie i było zaaajefajnie :D nie mogę się już doczekać kolejnej trasy xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju, kochasz mnie hahaha <3
      Serio? :( Nie wiem, ale to chyba dobrze.
      To co pisze powinno budzić różne emocje :)

      Usuń
  5. ten rozdział ma jedną wielką wadę... jest za krótki!!!
    czekam z niecierpliwością na następny :) <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko pięknie i ładnie wręcz cudownie koleżanko

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski! Po prostu cudowny <333

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG! Your blog is awesome!
    I can't wait for the next chapter !
    Love xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Strasznie mnie wciągnęło to opowiadanie, świetnie piszesz ! Czekam na więcej ! Ja byłam na ich koncercie w Olsztynie (tydzień temu) , było super ! tęsknię za nimi ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem co czujesz bo ja też baaaardzo tęsknię!

      Usuń
  10. Super rozdział :) Szkoda mi tego chłopczyka :/
    A na koncert miałam iść, ale w końcu nie poszłam, ale spotkałam ich na podpisywaniu płyt ^.^ Kooocham ich :) Fajnie się z nimi gadało *.* I ładnie pachną... Nie ważne...
    Czekam na next =]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 dni temu trafiłam na Twoje opowiadanie i powiem szczerze że bardzo mi się podoba. Mogła byś mnie informować na tt @Suzieee_xx.
      A co d o koncertu tak byłam 27.03.2014 spędziłam najlepszą noc w swoimi życiu. Byłam na koncercie, słyszałam każde słowo piosenek na żywo, widziałam jak chlopaki skaczą po scenie, jak Dean uderza pałeczki w perkusję, jak Kit skacze po scenie grając na basie, jak Sean pełen radości sprawia że z jego gitary wydobywają się kolejne dźwięki, jak Kieran zamyka oczy śpiewając niektóre fragmenty piosenek. Płakałam jak ich pierwszy raz zobaczyłam, płakałam prz Ignorance Is Bliss, plakałam na afterparty jak każdy z nich mnie przytulił. Oni są tak ciepli, tak uroczy i wspaniali. Nie da się zapomnieć tego ciepła, dłoni na moich plecach, tego uśmiechu i błysku w oku, nieda się zapomnieć tego niby błachego I Love You. Tańczyłam z nimi na jednym parkiecie, rozmawiałam, przytuliłam każdego, chociaż przez kilka sekund kiedy trwałam w ramionach każdego z nich mogłam poczuć że jest on tylko dla mnie. Spotkałam swoją miłość i uświadomiłam sobie, że to uczucie jest silniejsze ode mnie...
      Amazing feeling when you meet your love but It's a pity that this is also very painful feeling.
      Nie myślałam o tym co bedzie później, nie myślałam o problemach. Liczyło się tu i teraz. Byłam po prostu szczęśliwa. Ale nie można mieć wszytskiego. Szczęście prysnęło jak bańka mydlana, oni wyjechali, a mi pozostały tylko, zdjecia, autografy, wspomnienia i łzy. Tęsknota czasami boli aż za bardzo, ale nadzieja na kolejny koncert i kolejne spotkanie maskuje ból.
      I have the best idols in the world!

      Usuń
    2. Jeeeeeej!
      Jak pięknie napisałaś. Aż się wzruszyłam!
      Doskonale wiem o czym mówisz, miałam to samo. Tyle, że mój płacz dotyczył tego, że nie przytuliłam żadnego z nich. Po koncercie byłam w niezłej depresji. Pojechałam drugi raz i nadal nic :( Też bardzo za nimi tęsknię. Wiem, że są cudowni. To co napisałaś mnie w tym utwierdziło :) Również uważam, że mamy najlepszych idoli pod słońcem :( Ty masz przynajmniej nadzieję na kolejny koncert i spotkanie, ja już nawet tego nie ma.
      Wiesz co poczułam jak stałam w tłumie na koncercie? Jeszcze zanim Black Radio wyszli na scenę. Poczułam się zawiedziona... Tak, dokładnie tak nazwałam to uczucie. Czułam się tak beznadziejnie, że chciało mi się płakać. Czekałam na nich tak długo, oni wyszli "Cześć, cześć" i zaraz się schowali. Miałam tak zły humor, że miałam ochotę wyjść i zamknąć się w pokoju. Ale to minęło. Gdy ich zobaczyłam i usłyszałam. Zakochałam się na nowo. Potem kilku innych wspaniałych mężczyzn pocieszyło mnie w swoich ramionach :) Mowa o Black Radio, których również kocham <3 Mam nadzieję, że zobaczysz ich jak najszybciej!
      Dziękuję za ten długi, piękny komentarz :)
      Dziękuję Wam za wszystkie komentarze <3
      Czasami mam wrażenie, że ten blog jest takim moim dzieckiem. Zaglądam tutaj z radością, uśmiecham się na widok każdego kolejnego komentarza, na widok każdego nowego konta co oznacza, że jednak Was przybywa. I tak powinno być.
      Dajecie mi wiele szczęścia. Sprawiacie, że mogę się realizować.
      Dzięki Wam czuję się silna.
      To, że piszecie, że kochacie to opowiadanie, mnie i ogólnie, sprawia, że czuję ciepło w sercu. Takie niesamowite. Czasami nawet łzy płyną po moich policzkach! Ale to są łzy szczęścia. Radości, którą mi dajecie.
      Chcę żebyście wiedzieli, że Was kocham! Tak bardzo mocno. Wszystkich razem i każdego z osobna. Naprawdę. Piszę to dla Was. Lepszych czytelników nie mogłam sobie wyobrazić :((
      Jesteście najlepsi <33
      Ej, właśnie to czytasz? Ciebie też kocham! Dziękuję, że jesteś. Cały ten "post" jest skierowany tylko i wyłącznie do Ciebie, reszta nie istnieje :)
      + jak ktoś doczytał do końca to jestem dumna!

      Usuń
    3. Jejku jest mi tak strasznie przykro, że nie mogłaś ich przytulić. Na pewno jeszcze kiedyś to zrobisz. Najważniejsze to nigdy nie tracić nadziei. Pisałam to co dyktowało mi serce, bo od pewnego czasu moje wybory są kierowane tylko i wyłącznie nim. Pokochałam Twoje opowiadanie. Utożsamiam się trochę z główną bohaterką. Sporo nas dzieli ale i łączy. Pozwalasz mi na chwilę wytchnienia, oderwania od tej szarej rzeczywistości i przeniesienie się do świata w którym znów przez moment mogę być szczęśliwa. Dziękuję Ci za to. Dzisiaj mijają dwa tygodnie od koncertu. Nic już nie jest takie samo. Ciągle wracam myślą do tego dnia, a Twoje opowiadanie mi w tym pomaga, pomaga mi dostrzec chlopaków nie jako "gwiazdy", jako popularnych, ale jako zwykłych, kochanych, milych, uroczych.... Mogła bym tak wymieniać bez końca. Zapowiada się nieprzespana noc, pełna łez, tęsknoty i wspomnień. Ale życie toczy się dalej może moje marzenia kiedyś się spełnią.... Dziękuję xx
      Suzie xx

      Usuń
    4. Jesteś niesamowita... Tak samo jak to co piszesz.
      Aż nie wiem co napisać... Chciałabym powiedzieć Ci coś sensownego i na temat ale chyba nie potrafię. Twoja wypowiedz rozłożyła mnie na części pierwsze.
      Czuję się taka... Doceniona. To chyba dobre słowo. Bardzo się cieszę, że trafiłaś na to opowiadanie, zwłaszcza dlatego, że daje Ci tak dużo.
      Nie spodziewałam się, że aż tak mogę kogoś uszczęśliwić. Chłopaki w tym opowiadaniu nie są do końca pozytywni, ale nikt nie powiedział, że to ma być zgodne z prawdą. W sumie, nie wiem jacy są naprawdę. Zapewne nigdy się nie dowiem ale moja wyobraźnia podsuwa mi czasami takie pomysły, że sama się boję.
      Jestem pewna, że niedługo znowu spełnisz swoje marzenia. Mam nadzieję, że będziesz wtedy jeszcze bywać na moim blogu, albo że on w ogóle będzie istniał, bo chciałabym wiedzieć o tym wszystkim co przeżyłaś po raz kolejny.
      Bardzo Ci dziękuję za to wsparcie xx
      Jeżeli tylko będziesz chciała to kontaktuj się ze mną. Tutaj, na asku, gdziekolwiek <3

      Usuń
    5. Nie jestem niesamowita... Jestem zwykłą dziewczyną która nie do końca akceptuje siebie i swoje życie, dlatego szuka ucieczki od tego całego zgiełku. Idole! To jest właśnie ta ucieczka, a Twoje opowiadanie jest tego częścią. Doceniam Cię i to bardzo... Może to dlatego, że ja nigdy nie byłam doceniona... Od pewnego czasu moja wyobraźnia podsuwa mi miliardy myśli które złożone w jedną całość mogły by stworzyć coś niesamowitego, ale po co? Skoro i tak po raz kolejny będzie to tylko dla mnie. Będę Cię wspierała tak długo jak będziesz pisała to opowiadanie, a nawet i dłużej. Czuję, że jesteś wspaniałą osobą i świetnie byśmy się dogadały, a raczej wymieniały tym w jaki sposób myślimy o chłopakach, o ich muzyce, jacy są w naszych oczach. Każda z nas ma inne spojrzenie na to. Nie wiem, może mój opis koncertu zainspiruje Cię do napisania czegoś, da CI nowe pomysły. Mam taką nadzieję... Obiecuję, że jeśli znów uda mi się pojechać na koncert po raz kolejny spotkać chłopaków opowiem CI wszystko ze szczegółami, bo pewnie będzie to wyglądało całkowicie inaczej niż teraz... Dwa tygodnie temu kierował mną głównie szok, dlatego nie było to dokładnie tak jak sobie wyobrażałam, ale i tak wiele to dla mnie znaczyło. Co do kontaktu, aska nie mam więc chyba będę pisała tutaj...
      Uśmiecham się na myśl, że czytasz moje komentarze i tyle one dla Ciebie znaczę...
      Dziękuję..
      Suzie xx

      Usuń
    6. No i po raz kolejny nie wiem co napisać!
      dziękuję za wszystko <3
      Oczywiście, że każdy komentarz znaczy dla mnie bardzo dużo. Każdy jest na swój sposób najważniejszy. Nawet ten najkrótszy :)
      Tak, pisz tutaj, wszystkie rozdziały są do Twojej dyspozycji. Tak samo jest z dyspozycyjnością dla innych! Każdy może się wypowiedzieć a jak chce czegoś ode mnie to starczy zapytać! Nie gryzę, chętnie przeczytam i odpowiem :) A co do Ciebie, Suzie, to Twój opis napewno nieco zmienił moją "perspektywę" na to wszystko, mój obraz i wyobrażenia. Twoje wsparcie jest dla mnie bardzo ważne i nie zapomnę o nim nawet przez chwilkę :) xx
      Trzymaj się <3
      Nie masz za co dziękować, ja powinnam to robić.

      Usuń
  11. Świetny rozdział . Szkoda mi tylko tego chłopca ; ( . Czekam na następny *o* Wikuś xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Blog cudowny :* Zaczęłam go czytać wczoraj i powiem szczerze, jest moim ulubionym, a czytam duuuuużo blogów. Ten mnie tak wciągnął, że siedziałam do 2 w nocy i czytałam.
    Fajna fabuła bloga, słownictwo i wgl.
    Przykro mi, że nie mogłaś ich przytulić, mi się to udało. Byłam na rozdawaniu autografów w Radomiu (tak moja melina, tam mieszkam) i było cudownie. Chłopcy są bardzo fajni. Niestety na koncercie nie byłam. Wierze, że i tobie uda się kiedyś ich przytulić, pójść na koncert. Życzę ci z całego serca tego ;*
    Jesteś niesamowita w pisaniu, powiedziałabym też, że w życiu też, choć cię nie znam.
    Tak więc jeszcze raz blog świetny <3 I masz już kolejną wierną czytelniczkę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co się ostatnio tutaj dzieje jest dla mnie czymś nowym...
      Uwielbiam wszystkich moich czytelników, doceniam tych którzy są od początku do teraz bo dokładnie wiem kto był tutaj od wcześniejszych rozdziałów :) I za to Was podziwiam! A każdy nowy czytelnik sprawia, że do tego wielkieeeeeego uśmiechu dochodzi kilka kolejnych "krzywień ust" :)))
      Dziękuję za każdą wierną czytelniczkę! <3
      Ps. przez Was ostatnio częściej odpisuję na komentarze, w sumie podoba mi się to :)
      Jeżeli uznam, że chcę na coś odpisać to po prostu to zrobię. Więc możecie sprawdzać czy przypadkiem Wam nie odpisałam bo zazwyczaj o coś pytam xd Taka moja natura, lubię przynajmniej przez ten moment być z Wami w jakimś kontakcie :*
      xx

      Usuń
  13. Świetnie piszesz :D
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Skarbie kiedy kolejny rozdział?
    Już nie mogę się doczekać!
    Chyba wszyscy czekamy z niecierpliwością!
    Kocham twoje opowiadania♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może umówmy się na jakiś dzień? :) Ale jakoś w przyszłym tygodniu :) Taką mam propozycję

      Usuń
    2. Hmmm, może jakoś we wtorek, w środę? :)
      Co ty na to?

      Usuń
    3. Pewnie, mi pasuje :)
      W takim razie nowy rozdział pojawi się w ŚRODĘ!
      Jeżeli nie będę miała żadnych dziwnych przeżyć z internetem ;)

      Usuń
  15. Super rozdział czekam na Next *-* a co do koncertu to nie miałam biletów .. ale byli w Bydgoszczy na spotkaniu w Saturnir i poszłam a tam zrobiłam zdjęcie Kit'owi z bliska . Dostałam autografy w zeszycie i to teraz taka super strona , hi hihi :D i dałam Kit'owi czekoladę ze Spongbobem :D a on pokazał reszcie i zaczęli się śmiać :) A ty byłaś na koncercie , masz może jakieś autografy lub zdjęcia z nimi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam na koncercie, 23 marca w Poznaniu :) Byłam też na ich koncercie w czerwcu
      Zdjęć ani autografów niestety nie posiadam :(
      Ale poznałam chłopaków z Black Radio, byłam baaardzo blisko rumsów i ogólnie koncert uważam za udany :) Widzieć ich uśmiechy z bliska, tego Ci zazdroszczę! :))

      Usuń
  16. Wow super *.*
    Sposób w jaki opisujesz uczucia...nie mam słów przepiękne
    Kocham też pyskówki Tosi <3
    Byłaś na koncercie w moje urodziny hehe ja byłam trzy dni po czyli 26 marca w Rzeszowie ile emocji musiałbym pisać baaaaaaardzo długi e-mail rozmawiałam z nimi awx i mam zdjęcia najbardziej podoba mi się z Seanem i Deanem (ulubieniec)
    będziesz mmnie informować na asku ?
    to mój login @gabrysia0323

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to nie ma problemu, jedno słowo i podaje Ci e-mail albo GG hahaha ;D I wszystko możesz mi opisać! A przy okazji nieco poznać. Tośka pyskuje się zawodowo ;D A co do uczuć, dziękuję, naprawdę się staram :)
      + tak, mogę Cię informować, nie ma problemu :)

      Usuń
  17. Mam nadzieję,że niedługo pojawi się nowa część ;) a tymczasem zapraszam do mnie http://diary-of-kieran.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń