.

.

środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 21


*perspektywa Tosi*

Nie wyobrażam sobie tego. Ja i leczenie? Nie, to nie ma prawa się udać. Przecież nie jestem chora. Wczoraj wpadłam w szał, chwila słabości. W końcu przeszło ale Kit ma rację, powiem Dean'owi. Już sama nie wiem czego chcę. W Polsce prawie w ogóle nie opuszczałam domu, wychodziłam jedynie do szkoły. Tam się uczyłam, siedziałam cały czas sama. Potem wracałam i spędzałam czas z Fabianem. Nigdy się nie zakochałam. Nie miałam na to okazji. Dlatego jest mi ciężko bo nie wiem czego mam się spodziewać. Przełamałam się, zaczęłam wychodzić do ludzi. Rozmawiać z osobami których nie znam. Już wcześniej miałam do czynienia z psychologiem ale nie pomogło. Chociaż otworzyłam się bardziej na ludzi to wewnętrznie nadal mam 7 lat. Ehh.. Czasu nie cofnę, nowych rodziców sobie nie znajdę, bardziej lubiana też nie będę. Mówiąc krótko, moje życie jest bez sensu. 

  • Słucham?- odebrałam. Dean dzwoni do mnie bez przerwy. Już dziś zrobił to kilkanaście razy. Lubię mój dzwonek ale bez przesady, teraz nie mogę go słuchać. 
  • Wszystko w porządku? Jak się czujesz? Kit się tobą opiekował? Możesz mi powiedzieć co się stało? Dlaczego tak zareagowałaś? 
  • Wolniej bo nie nadążam.- westchnęłam.- Może łatwiej będzie jak się spotkamy? Przyjdź do mnie. 
  • Niech będzie. Kiedy mogę być? 
  • Już powinieneś być. 
  • Rozumiem. Daj mi 20 minut. 
  • Z zegarkiem w ręku. 
  • Tosia...
  • Żartowałam. Do zobaczenia. 
Rozłączyłam się i usiadłam w swoim pokoju. W głowie układałam sobie scenariusze, nawet dialogi z dzisiejszego spotkania. Nie chcę od nikogo litości. Zwłaszcza od chłopaków. Nie mam się czym chwalić a co chwilę muszę z kimś rozmawiać. To Fabian, to Dean. Dobrze, że przynajmniej Kit wie. 

***

- Wejdź.- powiedziałam. 
- Więc o co cho...
- Mam takie ładne blizny na rączce. Tak, tnę się.- rzuciłam tak samo jak bym mówiła "idę zrobić sobie kanapkę". Dokładnie takie same emocje. Nie chciałam owijać w bawełnę, urządzać jakiś teatrzyków: nie wiem co ci powiedzieć, to takie trudne, boję się, że mnie znienawidzisz. Nie. Jeżeli to zrobi to cóż, jego decyzja. Chciałam mieć to za sobą jak najszybciej. Najlepiej już. 
- Słucham? 
- Nie słyszałeś czy jeszcze to do ciebie nie doszło?- zaprowadziłam chłopaka do salonu. Usiedliśmy na kanapie. 
- Rozumiem. I ty tak po prostu o tym mówisz? 
- Niedawno to przechodziłam, Dean. Dokładnie taką rozmowę odbywałam z Kit'em. Chcę żeby tym razem obeszło się bez użalania się nad sobą i płaczu. Ostatnio jest tego za dużo. 
- No dobrze. Okaleczasz się, co jest dla mnie dziwne ale zaraz do tego wrócimy. Powiedz mi najpierw jaki to ma związek z wczorajszą sytuacją?
- Wczoraj bardzo się zdenerwowałam. Co za tym poszło? Wiadomo. Kit się domyślił i próbował mnie odwieść od tego pomysłu. To doprowadziło mnie do większej furii przez co Kit nigdzie nie wychodzi bo to jego ręce wyglądają tragicznie. Nawet go pogryzłam, wyobrażasz to sobie? Nie wiem co we mnie wstąpiło. Tobie nie zrobiłam krzywdy? 
- Mnie nie chciałaś widzieć, dotknąć ani nic. W grę wchodziło jedynie przytulanie Kit'a. A ja musiałem siedzieć załamany i zazdrosny. 
- Rozumiem cię Dean. 
- Ja nie rozumiem ciebie.- powiedział. Spojrzałam na niego.- A bardzo bym chciał. 
- Wszyscy chcą ale nikt nie potrafi. 
- Kit tak.
- Nie wiem czy Kit to są wszyscy. On jest inny od początku. 
- Mimo to potrafił cię zrozumieć. 
- Zrozumieć? On jest gorszy niż Fabian. Dlatego wczoraj tak zareagowałam. Nie potrzebuję trzeciego wybawcy, trzeciego opiekuna i stróża. Na prawdę, Dean. Tylko o to mi chodzi. 
- Jak sobie wyobrażasz związek bez troski? Mam mieć gdzieś to, że cierpisz? To że masz problemy? Że sobie nie radzisz? I to tylko dlatego, że masz Kit'a? To jest jakiś absurd. 
- Całe moje życie to jest jeden, wielki absurd. Nie zauważyłeś? 
- Każdy ma problemy i wszyscy muszą je rozwiązać. 
- No proszę, ja nie potrafię.- prychnęłam.- Bo ja też nie jestem "wszyscy". 
- To akurat zauważyłem. Dla mnie nigdy nie byłaś "wszystkimi". 
- To chyba dobrze, nie? 
- Najlepiej.- objął mnie ramieniem. 
- Mocno się wczoraj zdenerwowałeś jak usiadłam Kieran'owi na kolana? 
- No to jest w ogóle inna sytuacja!- zaśmiał się.- Za co go spotkała taka nagroda? 
- Nagroda? Musiał siedzieć przez 35 minut, trzymając taki ciężar na kolanach. 
- Słodki ciężar. 
- Przestań sypać te komplementy.- odwróciłam się. 
- Tośka się rumieni. 
- Nie.- schowałam twarz w dłonie. 
- Zdejmuj te rączki.- zaczął ściągać mi je z twarzy. Gdy w końcu mu się udało, spojrzał mi głęboko w oczy.- Jesteś śliczna, wiesz? Niezależnie od tego czy masz blizny czy nie. Dla mnie jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie.- pocałował mnie w policzek. 
- Nie mów tak bo się zakocham. 
- Jeszcze tego nie zrobiłaś? 
Oboje się zaśmialiśmy. 
- Nie masz pewności czy następnym razem nie zaatakuję ciebie a wolałabym tego uniknąć. 
- Będziesz atakować Kit'a bo on wie co robić. 
- Ty też powinieneś wiedzieć jeżeli chcesz ze mną częściej przebywać. 
- Dobrze. Obiecuję, że pójdę do niego na korepetycje. 
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Raczej nie byłby dobrym wychowawcą. 
- Sam się nauczę. Ty mnie nauczysz. Jakoś sobie poradzimy. 
- No dobra ale to wcale nie oznacza, że już teraz, nagle jesteśmy wielce zakochaną parą. Chcę o tobie wiedzieć jak najwięcej, czyli muszę cię bliżej poznać. 
- Zgadzam się. 
- Ale nie dzisiaj. 
- Dlaczego? 
- Bo jestem bardzo zmęczona. Do tego czeka mnie ciężka rozmowa z moim niedomyślnym bratem bo Kit zamierza mnie wysłać do psychologa.- powiedziałam szczerze. 
- W takim razie nie zamierzam cię męczyć. 
- I bardzo dobrze. Potrzebuję trochę wytchnienia. Przepraszam za to co się wczoraj stało. 
- Nie ma o czym mówić. Kit więcej widział i więcej wycierpiał. Muszę przyznać, że to wyglądało na prawdę przerażająco. Ja bym się bał jakbyś mnie tak ugryzła. 
- Nie będę cię gryzła. 
- No wiesz...- zaśmiał się. 
- Przestań, Dean.- uderzyłam go łokciem. 
- Powinienem już cię obezwładniać? 
- Jeszcze nie. Będziesz tutaj jak przyjdzie Fabian?
- A chcesz żebym był?
Musiałam się chwilę zastanowić. Nie wiem. Może będzie lepiej jak sama to załatwię. Właściwie z Kit'em ale on jest w to wplątany od początku. Wydaje mi się, że Dean'a to tak bardzo nie obchodzi. Spodziewałam się innej reakcji. Nie będę się w to wgłębiać.
- Nie, raczej nie.- odpowiedziałam po namyśle.
- Jesteś tego pewna? Będzie potrzebne ci wsparcie.
- Poradzę sobie.- uśmiechnęłam się blado.
- No tak, masz Kit'a.- odwrócił wzrok.
- I tak ma wyglądać nasz związek? Twoja chorobliwa zazdrość o przyjaciela?- oburzyłam się.
- Nie jestem zazdrosny.
- Więc jak inaczej to nazwiesz?- spojrzałam na niego.
- Dobra, nie mówmy o tym.- przytulił mnie.
- Jak chcesz.
- A powiedz mi jak ta sprawa z Natalie?
- Sama nie wiem. Widziałam, że cały czas i pisze i wydzwania do Kit'a bo ilekroć zostawi gdzieś telefon to na wyświetlaczu pojawia się jej imię.- wytłumaczyłam.- Wydaje mi się, że nadal mu grozi.
- Nie nachodzi was?
- Nie. Nie widziałam, żeby gdzieś tu się kręciła. Chociaż to nie oznacza, że tego nie robi.
- Będę musiał spytać Kit'a. Przecież jakby co to my mu pomożemy.
- No pewnie, że tak. Chociaż nie wiem co chcesz zrobić.- spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Coś się wymyśli.
- Cześć młodzież.- do pokoju wszedł Kit i usiadł z nami.- Weźcie się tak nie przytulajcie bo przypominacie mi że jestem samotny.- dodał.
- Mógłbyś nie być.- skomentował Dean. Spojrzałam na niego złowrogo, domyślałam się, że chodziło o Natalie.
- Dean!
- Nie, wcale o niej nie pomyślałem!- zaczął się bronić. Tak jakby czytał mi w myślach. A może to robi?
- Przecież nic nie powiedziałam.
- I jak sobie radzisz?- zwrócił się do chłopaka.
- A jak mam sobie radzić twoim zdaniem?- spojrzał na niego obojętnie.
- To pewnie nie jest dla ciebie łatwe.
- Wiesz co Dean? Życie ogólnie nie jest łatwe. Ona niedługo się odezwie. Czuję to. Wróci ze zdwojoną siłą ale ja się nie dam. Nie pozwolę jej na to, żeby zrobiła coś, żebym poczuł się gorzej.
- W nas masz wsparcie. To nie ulega żadnym wątpliwościom, prawda?- tym razem to ja zapytałam.
- Oczywiście ale liczę na to, że w walce z tą dziewczyną nie będzie mi potrzebne 10 innych osób.
- Zależy co na ciebie szykuje.
- Masz na myśli coś konkretnego?- spojrzał na niego zaciekawiony.
- Nie. Po prostu zastanawiam się jaki wybierze sposób, żeby cię zwalczyć. Chociaż jest to kompletnie bez sensu bo nic jej nie zrobiłeś.
- Zrobiłem i to bardzo dużo.- westchnął.- Nie kocham jej. Poczuła się odrzucona. Gdybym kochał jakąś dziewczynę też bym się starał, żeby ona czuła do mnie to samo.
- Ale nie za wszelką cenę, nie?- wtrąciłam.
- Oczywiście ale sami nie wiemy co Natalie planuje. Może chciała mnie nastraszyć i na tym się skończy. Nie mogę się jej bać.
- Masz rację. Trzeba się trzymać. Głowa do góry i cycki do przodu.
Kit spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął.
- Słucham?
- Powinnam to powiedzieć do kobiety. Przepraszam.- zaśmiałam się.
- Czyli ja mogę do ciebie mówić "Głowa do góry i cycki do przodu"?
- Nie możesz.- odpowiedział Dean.
- Kontaktuj się ze mną przez mojego adwokata. To ten obok, Dean Lemon.
- Może pan mi dać na siebie jakieś namiary?
- Wolałbym pozostać anonimowy. Dziękuję pani za podanie takich szczegółowych informacji.
- Pan wybaczy, poniosło mnie.
- To proszę się hamować.- obdarzył mnie uśmiechem.
- Przepraszam bardzo.
- Wybaczam.- pocałował mnie w policzek.
- Uroczo. Aż słyszę słowiki, widzę tęczę i inne dziwne rzeczy.- skomentował Kit.
- Znajdź sobie kogoś.- powiedziałam.
- Dziękuję Tosia, sam bym na to nie wpadł. Chyba pozostanie mi Fabian.
- Powiedziałam, że jestem przeciwna temu związkowi.
- Nie musisz o niczym wiedzieć.
- I tak by tego nie zrobił.- zaśmiał się Dean.
- Dlaczego?- zwróciłam się do niego.
- Za bardzo kocha kobiety, nie Kit?
- Ma rację.- brunet pokiwał głową.- Ja tak bardzo kocham kobiety.- dodał.
- Widzisz?- spojrzał na mnie.- Znam go już od kilku lat.
- No, zna mnie. Idę od was. Przytulajcie się dalej ale beze mnie.- wstał z miejsca.
- Dobra, odsuniemy się od siebie. Siadaj z nami.
- Pójdę do siebie, posiedzę z moją kotką. Ona też potrzebuje towarzystwa.
- Możesz z nią usiąść przy nas.
- Chcę chwilę pobyć sam. To czasami pomaga.- uśmiechnął się.- Bawcie się dobrze.- ruszył w stronę pokoju.- Jeszcze jedno!- nagle się odwrócił.
- Tak?
- Jak przyjdzie Fabian to mnie zawołaj, nie będziesz z nim sama rozmawiała. Chcę też powiedzieć jak sprawa wygląda z mojej perspektywy.
- A jak wygląda?- zapytałam.
- Koniecznie trzeba ci pomóc, wiesz?
- Tak też pomyślałam.
- Więc widzisz, będę przy tej rozmowie i oczywiście zamierzam trzymać twoją stronę.
- Skąd wiesz jakie przyjmę stanowisko?
- Zapewne takie, które będzie dla ciebie korzystne.
- Jest takie? Nie widzę dobrego wyjścia z tej sytuacji.
- Jak to nie?
- I tak wszyscy uważacie, że jestem chora psychicznie. Przyznam szczerze, że po ostatniej akcji, nawet ja zaczynam w to wierzyć.
- Bez przesady. Jesteś zagubiona, jakoś ci pomożemy.
- A jak się nie uda?
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- Fabian nie wziął kluczy?- zapytał zdziwiony Kit.
- Nigdy ich nie zapomina.
- No to otworzę.- dodał i ruszył w stronę drzwi.
- Cześć.- do salonu wpadła roztrzęsiona Natalie.
- Kazałem ci wejść?- zaraz za nią pojawił się brunet.- Powinnaś poczekać na zaproszenie.
- Nie obchodzi mnie to. Mam dla ciebie niespodziankę.- usiadła na fotelu, znajdującym się tuż obok kanapy na której siedziałam z Dean'em. Ten teatrzyk, który odstawiała był całkiem zabawny.
- Się tak nie rozsiadaj. Mam wrażenie, że zaraz stąd wychodzisz.- wtrącił Dean.
- Ty się lepiej zajmij sobą.- syknęła. Widziałam, że blondyn zabiera się za jakąś (być może) niemiłą odpowiedź.
- Nie warto.- szepnęłam do chłopaka.
- Mów o co ci chodzi i wyjdź.- miejsce obok mnie zajął Kit.
- Zostaniesz ojcem.- uśmiechnęła się.
W tym momencie prawdopodobnie wszyscy wyglądaliśmy tak samo. Ja aż otworzyłam buzię ze zdziwienia.
- Kit?- spojrzałam na chłopaka.
- Nie, nie, nie! Wyjdź, wynoś się stąd!- gwałtownie zerwał się z miejsca.
- Dean, zrób coś.
Chłopak stanął obok przyjaciela.
- Uspokój się. Zaraz wszystko wyjaśnimy.- położył rękę na jego ramieniu.
- Nie będę niczego wyjaśniał. Wiatropylna jesteś?- zwrócił się do dziewczyny.
- Nie rozśmieszaj mnie.- prychnęła i ruszyła w stronę wyjścia.
- Nie wrobisz mnie w to.
- Kit... Ja cię nie wrabiam.- uśmiechnęła się zadziornie.
- Nie będę ojcem twoich dzieci ani dziś ani jutro ani nigdy więc nie wmawiaj mi takich rzeczy.
- Błąd. Będziesz ojcem mojego dziecka już za 9 miesięcy.
- Bo zaraz pomogę ci stąd wyjść.- poszedł w jej stronę.
- Ty zostajesz.- Dean go złapał.
- Nie wytrzymam!- krzyknął.- Nie będzie mi wmawiała takich rzeczy.
- Tośka, weź odprowadź koleżankę do drzwi.
- Kogo koleżankę? Chyba nie moją. Wychodzisz.- zrobiłam tak jak kazał.
- Też nie wierzysz?- zapytała przy drzwiach.
- Oczywiście, że nie. Zastanawiam się po co to robisz.
- To się nie zastanawiaj.- zaśmiała się.
- Jeszcze tam jesteś?- usłyszałyśmy krzyk Kit'a.
- Wynoś się.- wypchnęłam ją za drzwi.
- Dobrze wiesz, że to nie koniec, prawda?
- Ja już z tobą skończyłam dawno temu.
- Za to Kit dopiero zaczyna.
- Po co ci to? Liczysz na kasę czy na co? Widzisz jak mieszkamy? Kit nie ma tak dużo pieniędzy. Weź się za kogoś innego.
- No to może niedługo będziecie mieli lokatorów.
- Bo zaraz to mnie wkurzysz.- syknęłam.
- No co? Nie chcesz zamieszkać ze swoją przyjaciółką?
- Proszę?- zaśmiałam się.- Ty chyba sobie żartujesz. Nawet nie masz pojęcia co oznacza słowo "przyjaciel".
- A Ty wiesz? Żyjąc z nimi? No chyba nie liczyłaś na to, że któryś z nich cię choćby polubi? Oni są sławni. Jesteś dla nich nikim.
- Dziękuję, że mi to mówisz. Teraz możesz iść.
- Oni wszyscy cię okłamują.
- A ty robisz coś innego? Myślisz, że prawda nie wyjdzie na jaw?- pokiwałam przecząco głową.
- Skąd masz pewność, że nie mówię prawdy? Leżałaś tak pijana, że nic nie pamiętasz.- zaśmiała mi się prosto w twarz.
- To chyba nie jest twoja sprawa jak ja się zachowuję.
- No faktycznie. Ktoś z twoją przeszłością nie może być normalny.
- Słucham? Ciebie moja przyszłość powinna najmniej obchodzić.
- Sierotka Marysia, która teraz próbuje się przypodobać dwóm znanym osobą. Nadawałabyś się do filmu. Myślałaś o tym? Jeszcze będziesz płakała przez tego twojego idealnego Dean'a. Zobaczysz.
- Dobra. Koniec.- podszedł do nas blondyn.- Nie ma cię, rozumiesz?- zwrócił się do dziewczyny i wyprowadził ją za drzwi.- Lepiej dla ciebie jak się tu więcej nie pokażesz.- dodał.
- Nie będziesz mi życia układał. Pozdrów Kit'a i przekaż mu, że niedługo się do niego odezwę. Niech teraz bierze za wszystko odpowiedzialność.
- On nie ma za co brać odpowiedzialności.
- Masz mu przekazać a nie się udzielać. Cześć. Do zobaczenia Tośka!- krzyknęła. Chłopak wrócił do mieszkania.
- Nie słuchaj jej.- mocno mnie przytulił.
- Dlaczego każdy mi tak mówi?
- Oni o niczym nie wiedzą.- ujął mój podbródek w dłonie.
- Tyle osób mi powtarza, że twoje uczucia nie są prawdziwe.
- Słuchaj serduszka, nie ludzi którzy plotą głupstwa na mój temat.- powiedział i delikatnie musnął moje usta.
___________________

Mam dziś dobry humor, więc rozdział dodaję wcześniej :))
Nudzi mi się, jakieś pomysły? :)
Miłego dnia, kocham! <3

11 komentarzy:

  1. Ojacie ale słodkoooo <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :D
    PS. wiesz jak naprawdę nazywa sie dziewczyna która jest na zdjęciu jako Tosia ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Mam pytanie, byłabyś zainteresowana zwiastunem do swojego bloga? Amatorsko się tym zajmuję i chciałabym spróbować stworzyć taki do twojego opowiadania :)

      Usuń
    2. Kurcze, nigdy się nad tym nie zastanawiałam ale w sumie dlaczego nie? :) To mogłoby być dość ciekawe. Nie spodziewałam się, że ktoś zaproponuje mi coś takiego, wooow :)

      Usuń
    3. Jeżeli uda mi się zdobyć wystarczającą ilość materiału do zmontowania takiego zwiastunu, to oczywiście chętnie go wykonam :) Postaram się, jak podołam zadaniu, pokażę Ci już gotowy :)

      Usuń
    4. To, że podołasz jest pewne! :) Dziękuję bardzo, że chcesz poświęcić na to swój wolny czas <3 Jeżeli będziesz czegoś potrzebowała to służę pomocą :)

      Usuń
    5. Fajnie by było gdybyś podała mi co może się w nim znaleźć, wtedy będę pewna że Ci się spodoba i będzie Ci odpowiadało :) np możesz podac muzykę itp :) pisz na asku jak coś @mwhahahax3 :)

      Usuń
    6. Mi już odpowiada sam pomysł, że chcesz się za to zabrać :) Czuję się wyróżniona xd Jeżeli chodzi o muzykę to wolałabym, żeby była spokojna ;) Nastrój na blogu bywa różny ale wiemy jak jest. Oczywiście piosenki chłopaków mile widziane :))

      Usuń
  2. Świeeeetny ;) Jak zwykle ^.^ To jest mój ulubiony blog <3
    Niecierpliwie czekam na następny =]

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale szłodkoo ;)) Czekam już na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. " wiatropylna jesteś ?! " hahahaha,leze! :D
    słodki <3 czekam na next! ;*

    OdpowiedzUsuń