*perspektywa Dean'a*
- I co Tośka?- zapytałem. Usiedliśmy na jej łóżku.
- A o co pytasz?- uśmiechnęła się. Była taka urocza.
- Ogólnie.
- Ogólnie to dobrze.
- No cześć. Chciałem spytać czy nie chcecie soczku?- do pokoju wtargnął Fabian.
- Nie, dziękujemy.
- A może ciasteczko?- zaraz za nim pojawił się Kit.
- Możecie przestać?- dziewczyna zaczęła się denerwować.
- Spokojnie Tośka.- spojrzałem na nią.
- I bądź tu miły.- Fabian pokiwał przecząco głową.
- Może lepiej będzie jak już pójdę?- zapytałem.
- Chcesz wyjść?
- No nie wiem czy siedzenie tutaj coś da jeżeli...
- Przyniosłem wam jednak ten soczek.
- Masz racje.
Razem z dziewczyną opuściliśmy pokój. Odprowadziła mnie do drzwi.
- Czyli widzimy się jutro, tak?- uśmiechnąłem się.
- Oczywiście.
Przytuliłem ją.
- Ej! Dean, uważaj bo cię obserwuję.- krzyknął Fabian. Odsunąłem się od Tośki.- Nawet jak nie patrze to i tak patrze.
- Co?- Kit wybuchnął śmiechem.
- No wiesz... Nie patrzę na niego ale go widzę. Rozumiesz?
- Magia.- brunet z niedowierzaniem pokiwał głową. Oboje mieli niezły ubaw.
- Współczuję ci Tosia.- spojrzałem na nią.
- Sama sobie współczuję.
- To do zobaczenia.
- Nadal na ciebie patrzę!- usłyszałem.
- To lepiej znajdź sobie dziewczynę...- zacząłem się śmiać.
- Teraz to sobie uważaj.- Fabian nagle ruszył z miejsca.
- Szybko, idź.- roześmiana Tosia siłą wypchnęła mnie z mieszkania.
- Prawie bym go złapał.
- I jeszcze pewnie pokonał.
- Oczywiście, że tak. Jestem silniejszy, wyższy i przystojniejszy.
- Co ma do tego uroda?
- Niby nic ale jestem, nie?
Opierałem się o drzwi z drugiej strony i śmiałem. Mogłem przysłuchiwać się tej rozmowie do końca życia.
- Kit masz jeszcze te ciasteczka?
- No Tośka nie mów mi, że ten blondyn jest przystojniejszy.
- Jesteś moim bratem. Będę nieobiektywna.
- Czyli też tak uważasz. To dobrze. Ten Dean to wcale taki cudny nie jest.
- Przestań się dowartościowywać.- zaśmiała się.
*perspektywa Tosi*
- Chciałam wam podziękować za to, że Dean tak wcześnie wyszedł.- usiadłam z chłopakami w kuchni.
- Nie ma za co.- odparł dumny Kit.
- To był sarkazm debilu.- spojrzałam na niego wściekła.
- Jest późno, chłopak musi się wyspać.
- Ja też już idę.
- Wcześnie jest. Idziesz już spać?
- Fabian! Sam sobie przeczysz.- odwróciłam się.
- Nieważne. Zapomnijmy o tym zajściu.- razem z Kit'em zaczęli się śmiać. Chociaż w jednej kwestii się dogadują.
- Dobranoc.
- Dobranoc Tosieńko! Słodkich snów. Kolorowych i jakich tam sobie wymarzysz. Karaluchy pod poduchy. No papapapa.- powiedział mój brat.
- Czy ty coś ćpałeś?
- Nie. Dlaczego?
- Dlaczego? Serio? D.L.A.C.Z.E.G.O? Fabian, brakuje mi słów.
- No dobrej nocki, siostrzyczko ty moja najukochańsza. No, no, buziaczki lecą w twoją stronę.
- A mogę też?- zapytał Kit.
- Pierwszy i ostatni raz.
- Ale będziesz mi dawał jakieś wskazówki, okej?
- Dobra.
- To szybciuteńko Tośka teraz idzie umyć ząbki i spać. Przytulić swojego miśka i obudzić się rano w cudownym humorze.- te słowa skierował do mnie Kit.
- Nie, no spaliłeś to Kit.- mój brat złapał się za głowę.
- Co było nie tak?
- Co to były za teksty? Jakieś przereklamowane.
- Bo ty już powiedziałeś najlepsze! Też bym takich użył.
- Nie gadam z wami.- poszłam do łazienki. Wracając po kilku minutach usłyszałam:
- Musisz mnie tego nauczyć. Świetne Fabian, świetne!
- Dajcie się leczyć.- skomentowałam.
- Fajna twarz.- powiedział Kit.
- Że co?- zatrzymałam się i spojrzałam na niego.
- Jesteś brudna od pasty.- szeroko się uśmiechnął.
- Powiedz mi jeszcze raz, że mam fajną twarz...
- To co?
- To ci powiem, że ty takiej nigdy nie będziesz miał.
- Moja krew.- dodał Fabian.- Widać, że rodzina. I to jest pocisk. Ty się od niej ucz, nie ode mnie.
- Ma racje. Wasze teksty są siebie warte. Czyli nic.
- Miałaś iść spać.
- Dobranoc braciszku, tylko nie zapomnij odprowadzić twojego ślicznego Kit'a z przepiękną buźką do pokoju, bo szkoda by było gdyby się potkną i ją rozwalił.
- To się uśmiałem, wiesz Tośka?- powiedział poważnie.
- Tak samo jak ja.
Poszłam do pokoju i położyłam się do łóżka. Muszę to wszystko przemyśleć. Nie wiem co dalej będzie ze mną i Dean'em. Ale wiem jedno. Nie chcę go stracić po raz kolejny.
***
Obudził mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na zegarek. 3.38. Co jest? Odebrałam.
- Tośka! Chodź do mnie. Szybko.- usłyszałam głos Kit'a. Przestraszona wybiegłam z pokoju.
- Co się stało Kit?- wparowałam do jego sypialni.
- Zapomniałem zgasić wieczorem światło. Możesz je wyłączyć jak będziesz wychodzić?- zapytał, przeciągając się na łóżku.
- Budzisz mnie w nocy, żebym zgasiła ci światło?
- Zrozum mnie Tośka... Tak strasznie nie chce mi się wstawać.
- Zrobię ci krzywdę potem mogę wracać.- podeszłam do jego łóżka.
- Nie! No weź.- chłopak schował się pod kołdrą.
- Chodź tu.- zaczęłam go łaskotać.
- Tośka!- śmiał się wniebogłosy.
- Wy jesteście nienormalni.- w drzwiach pojawił się Fabian.- W odróżnieniu od was, ja muszę pracować. Wstać o 6, dziękuję, że mnie budzicie.
- To jemu coś powiedz.- oburzyłam się.- Przed chwilą do mnie zadzwonił i powiedział, że mam szybko przyjść a chodziło mu jedynie o to, żebym zgasiła światło. Normalne?
- Jaka skarżypyta.- skomentował chłopak.
- Zamknij się Kit.- syknęłam.
- No nie przesadzaj.
- Ogarnij się.- razem z bratem opuściłam jego pokój.
- Tosia...- chłopak poszedł za mną do pokoju.
- Co się dzieje, Fabian?- zapytałam.
- Przepraszam.
- Za co? Za tego debila? Nie musisz. Żartowniś się znalazł.
- Bardziej za to, że z nim mieszkamy.
- Czasu nie cofniemy. Jakoś da się przeżyć.
- Widzę jak jest. Myślę, że powinniśmy znaleźć sobie inne mieszkanie.
- Nie musisz tego robić. Do Kit'a można się przyzwyczaić.
- Ale sama widzisz, że jest ciężko. Imprezy, praca, pusta lodówka. On do nas nie pasuje.
- To my nie pasujemy do niego. Fabian, porozmawiam z nim jutro, dobrze?
- Co to da?
- Raz na zawsze wybije mu z głowy te wygłupy. Na prawdę nie chcę się stąd wyprowadzać.
- Nie chcesz?
- Nie. Dobrze mi tutaj.
- Jesteś pewna?
- Oczywiście. Połóż się spać.- przytuliłam chłopaka.
- Prześpij się jeszcze bo rano do szkoły.
- No tak.- odpowiedziałam. Pff, nie idę. Nie chce mi się. Wolę pójść do Dean'a. Opuściłam dopiero drugi dzień. Nic wielkiego. Położyłam się spać.
***
Znowu obudził mnie dźwięk telefonu. "Zabiję go"- pomyślałam. Spojrzałam na wyświetlacz. Sms od Dean'a. Gwałtownie podniosłam się i przetarłam oczy.
Mogę wpaść do Ciebie o 12? :) Dean xx
- Chcesz wyjść?
- No nie wiem czy siedzenie tutaj coś da jeżeli...
- Przyniosłem wam jednak ten soczek.
- Masz racje.
Razem z dziewczyną opuściliśmy pokój. Odprowadziła mnie do drzwi.
- Czyli widzimy się jutro, tak?- uśmiechnąłem się.
- Oczywiście.
Przytuliłem ją.
- Ej! Dean, uważaj bo cię obserwuję.- krzyknął Fabian. Odsunąłem się od Tośki.- Nawet jak nie patrze to i tak patrze.
- Co?- Kit wybuchnął śmiechem.
- No wiesz... Nie patrzę na niego ale go widzę. Rozumiesz?
- Magia.- brunet z niedowierzaniem pokiwał głową. Oboje mieli niezły ubaw.
- Współczuję ci Tosia.- spojrzałem na nią.
- Sama sobie współczuję.
- To do zobaczenia.
- Nadal na ciebie patrzę!- usłyszałem.
- To lepiej znajdź sobie dziewczynę...- zacząłem się śmiać.
- Teraz to sobie uważaj.- Fabian nagle ruszył z miejsca.
- Szybko, idź.- roześmiana Tosia siłą wypchnęła mnie z mieszkania.
- Prawie bym go złapał.
- I jeszcze pewnie pokonał.
- Oczywiście, że tak. Jestem silniejszy, wyższy i przystojniejszy.
- Co ma do tego uroda?
- Niby nic ale jestem, nie?
Opierałem się o drzwi z drugiej strony i śmiałem. Mogłem przysłuchiwać się tej rozmowie do końca życia.
- Kit masz jeszcze te ciasteczka?
- No Tośka nie mów mi, że ten blondyn jest przystojniejszy.
- Jesteś moim bratem. Będę nieobiektywna.
- Czyli też tak uważasz. To dobrze. Ten Dean to wcale taki cudny nie jest.
- Przestań się dowartościowywać.- zaśmiała się.
*perspektywa Tosi*
- Chciałam wam podziękować za to, że Dean tak wcześnie wyszedł.- usiadłam z chłopakami w kuchni.
- Nie ma za co.- odparł dumny Kit.
- To był sarkazm debilu.- spojrzałam na niego wściekła.
- Jest późno, chłopak musi się wyspać.
- Ja też już idę.
- Wcześnie jest. Idziesz już spać?
- Fabian! Sam sobie przeczysz.- odwróciłam się.
- Nieważne. Zapomnijmy o tym zajściu.- razem z Kit'em zaczęli się śmiać. Chociaż w jednej kwestii się dogadują.
- Dobranoc.
- Dobranoc Tosieńko! Słodkich snów. Kolorowych i jakich tam sobie wymarzysz. Karaluchy pod poduchy. No papapapa.- powiedział mój brat.
- Czy ty coś ćpałeś?
- Nie. Dlaczego?
- Dlaczego? Serio? D.L.A.C.Z.E.G.O? Fabian, brakuje mi słów.
- No dobrej nocki, siostrzyczko ty moja najukochańsza. No, no, buziaczki lecą w twoją stronę.
- A mogę też?- zapytał Kit.
- Pierwszy i ostatni raz.
- Ale będziesz mi dawał jakieś wskazówki, okej?
- Dobra.
- To szybciuteńko Tośka teraz idzie umyć ząbki i spać. Przytulić swojego miśka i obudzić się rano w cudownym humorze.- te słowa skierował do mnie Kit.
- Nie, no spaliłeś to Kit.- mój brat złapał się za głowę.
- Co było nie tak?
- Co to były za teksty? Jakieś przereklamowane.
- Bo ty już powiedziałeś najlepsze! Też bym takich użył.
- Nie gadam z wami.- poszłam do łazienki. Wracając po kilku minutach usłyszałam:
- Musisz mnie tego nauczyć. Świetne Fabian, świetne!
- Dajcie się leczyć.- skomentowałam.
- Fajna twarz.- powiedział Kit.
- Że co?- zatrzymałam się i spojrzałam na niego.
- Jesteś brudna od pasty.- szeroko się uśmiechnął.
- Powiedz mi jeszcze raz, że mam fajną twarz...
- To co?
- To ci powiem, że ty takiej nigdy nie będziesz miał.
- Moja krew.- dodał Fabian.- Widać, że rodzina. I to jest pocisk. Ty się od niej ucz, nie ode mnie.
- Ma racje. Wasze teksty są siebie warte. Czyli nic.
- Miałaś iść spać.
- Dobranoc braciszku, tylko nie zapomnij odprowadzić twojego ślicznego Kit'a z przepiękną buźką do pokoju, bo szkoda by było gdyby się potkną i ją rozwalił.
- To się uśmiałem, wiesz Tośka?- powiedział poważnie.
- Tak samo jak ja.
Poszłam do pokoju i położyłam się do łóżka. Muszę to wszystko przemyśleć. Nie wiem co dalej będzie ze mną i Dean'em. Ale wiem jedno. Nie chcę go stracić po raz kolejny.
***
Obudził mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na zegarek. 3.38. Co jest? Odebrałam.
- Tośka! Chodź do mnie. Szybko.- usłyszałam głos Kit'a. Przestraszona wybiegłam z pokoju.
- Co się stało Kit?- wparowałam do jego sypialni.
- Zapomniałem zgasić wieczorem światło. Możesz je wyłączyć jak będziesz wychodzić?- zapytał, przeciągając się na łóżku.
- Budzisz mnie w nocy, żebym zgasiła ci światło?
- Zrozum mnie Tośka... Tak strasznie nie chce mi się wstawać.
- Zrobię ci krzywdę potem mogę wracać.- podeszłam do jego łóżka.
- Nie! No weź.- chłopak schował się pod kołdrą.
- Chodź tu.- zaczęłam go łaskotać.
- Tośka!- śmiał się wniebogłosy.
- Wy jesteście nienormalni.- w drzwiach pojawił się Fabian.- W odróżnieniu od was, ja muszę pracować. Wstać o 6, dziękuję, że mnie budzicie.
- To jemu coś powiedz.- oburzyłam się.- Przed chwilą do mnie zadzwonił i powiedział, że mam szybko przyjść a chodziło mu jedynie o to, żebym zgasiła światło. Normalne?
- Jaka skarżypyta.- skomentował chłopak.
- Zamknij się Kit.- syknęłam.
- No nie przesadzaj.
- Ogarnij się.- razem z bratem opuściłam jego pokój.
- Tosia...- chłopak poszedł za mną do pokoju.
- Co się dzieje, Fabian?- zapytałam.
- Przepraszam.
- Za co? Za tego debila? Nie musisz. Żartowniś się znalazł.
- Bardziej za to, że z nim mieszkamy.
- Czasu nie cofniemy. Jakoś da się przeżyć.
- Widzę jak jest. Myślę, że powinniśmy znaleźć sobie inne mieszkanie.
- Nie musisz tego robić. Do Kit'a można się przyzwyczaić.
- Ale sama widzisz, że jest ciężko. Imprezy, praca, pusta lodówka. On do nas nie pasuje.
- To my nie pasujemy do niego. Fabian, porozmawiam z nim jutro, dobrze?
- Co to da?
- Raz na zawsze wybije mu z głowy te wygłupy. Na prawdę nie chcę się stąd wyprowadzać.
- Nie chcesz?
- Nie. Dobrze mi tutaj.
- Jesteś pewna?
- Oczywiście. Połóż się spać.- przytuliłam chłopaka.
- Prześpij się jeszcze bo rano do szkoły.
- No tak.- odpowiedziałam. Pff, nie idę. Nie chce mi się. Wolę pójść do Dean'a. Opuściłam dopiero drugi dzień. Nic wielkiego. Położyłam się spać.
***
Znowu obudził mnie dźwięk telefonu. "Zabiję go"- pomyślałam. Spojrzałam na wyświetlacz. Sms od Dean'a. Gwałtownie podniosłam się i przetarłam oczy.
Mogę wpaść do Ciebie o 12? :) Dean xx
- Kit!- wybiegłam z pokoju i wpadłam do chłopaka.
- Czego?
- O 12 ma cię tu nie być.
- Chyba sobie żartujesz.- zaśmiał się. Zaspany odwrócił się w drugą stronę.
- Bo cię wyrzucę siłą.
- Straszysz czy obiecujesz?- spojrzał na mnie i zabawnie poruszał brwiami.
- Przestań Kit.
- Dlaczego mam opuścić nasze mieszkanie?
- Bo ma cię nie być.
- To nie jest argument. Dean przychodzi?
Zastanowiłam się chwilę.
- Może.
- No to zostaję.
- Kit!
- Ktoś musi was pilnować.
- No proszę cię.
- Teraz krzyki zamieniły się w błagania? Co będzie następne?
- Spadaj. Będziesz coś chciał.
- Desperacja. Mogłem się domyśleć.
- Nie możesz sobie pójść?
- Wracamy do próśb.
- Przestań się nabijać.
- Agresja, okej.
- Jak chcesz to rozmawiaj ze mną normalnie. Albo wcale.
- No właśnie. To pa.
- Tanton!- syknęłam.
- Co?
- Ruszaj się i wyjdź!
- Widzę, że desperacja się pogłębia.
- Bo zaraz nie wytrzymam.
- Tośka, słoneczko.- westchnął. Podniósł się na łokciach i usiadł. Przeczesał swoje włosy które były w "artystycznym" nieładzie.- Usiądź obok mnie.- poklepał miejsce na łóżku.
- Postoję.
- Siadaj.
Niechętnie zrobiłam to co kazał.
- Czemu tak ci zależy?- spojrzał w moje oczy.
- A dlaczego ma mi nie zależeć?
- Zapytałem pierwszy.
- Nie jesteśmy dziećmi a to nie są wyścigi.
- Nie wiem co mam o tym myśleć.
- Na szczęście to nie jest twoja sprawa.
- Nie bądź dla mnie taka.
- Jaka?
- Oschła i niemiła.
- Nie przesadzaj.
- Skąd wiesz, że Dean jest tego warty?
- Nic nie tracę.
- Niby nie ale pomyślałaś co będzie jak cię zrani?
- Co ma być? Jakoś to przeżyję.
- A jeżeli...- spuścił wzrok.- A jeżeli nie?
- Kit. Nie martw się. Nie jest ze mną aż tak źle.
- Boję się Tośka, że jednak może być gorzej.
- Nie dowiem się jak nie spróbuję.
- Chcesz się narażać?
- Masz zamiar mi przekazać, że lepiej będzie jeżeli do końca życia pozostanę sama, żeby nikt mnie nie zranił?
- Nie chodzi mi o to. Wiem jaki jest Dean.
- Czyli teraz zamierzasz mnie do niego zrazić? Nie masz dobrej taktyki.
- Nie. Nie chcę cię do niego zrazić. Dean jest typem podrywacza.
- I co z tego?
- To jest mój przyjaciel więc nie chciałbym mówić o nim niemiłych rzeczy.
- Więc nie mów.
- Ale twoje szczęście też jest dla mnie ważne. Powiedziałbym, że nawet ważniejsze. Nie chcę, żebyś miała połamane serduszko a do tego kolejne rany.- złapał mój nadgarstek. Tym razem bardzo delikatnie.
- Nie wiem co powiedzieć.- tym razem to ja wbiłam wzrok w ścianę naprzeciwko.
- Nic nie musisz mówić. Chcesz się przytulić?
- Dlaczego czasami jesteś dla mnie niemiły a czasami cudowny i uroczy?
- Staram się nie być dla ciebie zły. Po prostu mam podły charakter. Tego nie zmienisz.
- To co przed chwilą powiedziałeś. Umm.. Kit boję się, że zaczynasz odbierać naszą znajomość inaczej.
- Nie wiem o czym mówisz.- nerwowo się uśmiechnął i pokiwał przecząco głową.
- Jesteś pewny, że nie wiesz?
- Lubię cię ale nic więcej jeżeli o to ci chodzi.
- Dokładnie o to.
- Nic z tych rzeczy. Po prostu nie chcę, żebyś cierpiała.
- Swoje w życiu przecierpiałam. Teraz może być tylko lepiej.
- A jeżeli nie będzie?
- Wiesz co? Myślę, że Natalie będzie z tobą szczęśliwa. Pomimo tego jak się kłócimy i jak często ci mówię, że cię nie lubię to wcale tak nie jest.- przytuliłam chłopaka.
- Wiem.
- Skromny jesteś.- cichutko się zaśmiałam.
- Ale nie wiem co będzie ze mną i Natalie.
- Jak to nie? Myślałam, że jesteście razem.
- Ona tak uważa. Ja jej niczego nie obiecywałem. Ehhh.. Nie wiem jak jej to powiedzieć.- westchnął.
- Najlepiej powiedz jej wprost. Ja i tak nie zamierzam dalej się z nią "przyjaźnić". Jeżeli tak można to było nazwać.
- Cały czas przysyła mi jakieś wiadomości, nawet nie wiem skąd ma mój numer.
- Pewnie podałeś jej na imprezie a nie pamiętasz
- Być może. Muszę się z nią spotkać i wszystko jej wytłumaczyć.
- Pójdziesz dzisiaj? Proszę Kit.- uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Tylko nic nie kombinuj.
- Dzięki. No nic, nic. Prawie 11. Więc wstawaj, śpiochu.- ściągnęłam z chłopaka kołdrę.
- To może chociaż jakieś śniadanko?
- Jak sobie zrobisz to będziesz miał.
- Mogłem się tego spodziewać.
*perspektywa Kit'a*
Strasznie boję się o Tośkę! Odkąd wiem, że się tnie to nie mam serca zostawiać jej samej nawet na chwilę. Jestem ciekawy czy Dean wie. Wyszedłem na zewnątrz i oparłem się o ścianę starego budynku. Zapaliłem papierosa. Postanowiłem sprawdzić jak wygląda sprawa z Dean'em. W sumie to do Natalie mi się nie spieszyło więc miałem czas.
- Cześć.- rzuciłem widząc chłopaka.
- Mogłem się spodziewać, że cię tu spotkam.
- Nie czekam tu na ciebie po to, żeby się kłócić.- westchnąłem.- Chcę cię tylko ostrzec.
- Przestań Kit.- zaśmiał się.
- Wiem, że Tośka teraz przechodzi ciężki okres w życiu więc byłbym wdzięczny gdybyś chociaż ty nie przysparzał jej problemów.- powiedziałem wprost.
- Masz coś na myśli? Jeżeli nie to ja już pójdę.- chciał mnie wyminąć ale go zatrzymałem.
- Jeżeli ona będzie przez ciebie płakać chociaż raz to ci tego nie daruję, rozumiesz?
- Jesteś zazdrosny, że wybrała mnie?
- Nikogo nie wybrała.
- Trzeba było starać się od początku.
- Nie rozumiesz Dean. Nie chodzi mi o to, że ona chce być z tobą. Ja i tak bym się z nią nie dogadał.
- Więc czego chcesz?
- Niczego. Jeżeli zamierzasz za tydzień z nią zerwać to lepiej się tu więcej nie pokazuj.- ruszyłem w stronę kawiarni gdzie umówiłem się z Natalie.
- Zaczekaj! Stój Kit.- zatrzymałem się ale nie odwróciłem do chłopaka.
- Co?
- Nie martw się o Tosie. Nie chcę jej skrzywdzić.
- No właśnie. Nie chcesz... Zrobisz to nieświadomie.
- Będziemy się teraz kłócili przez dziewczynę?
- Nie zamierzam się z tobą kłócić. Nawet jeżeli chodzi o Tosię. Po prostu cię informuję. Wiele o niej nie wiesz.
- Ty wiesz?- prychnął.
- To jest najgorsze. Nikt nie wie kim ona jest.- dodałem i powoli zacząłem się oddalać.
_______________
Cześć :)
Ahh, ten sarkastyczny uśmiech. U mnie ostatnio beznadziejne ale dodaję rozdział za 10.000, najlepsi jesteście <3 Chcę Was kiedyś uściskać. Wszystkich!
Kocham Was i dziękuję, że jesteście <3
Jeżeli chcecie być informowani o nowych notkach na blogu, możecie wpisać się do zakładki "Powiadomienia" :)
*-* OMG <3
OdpowiedzUsuńZakochałam się normalnie!
No mam nadzieje że Dean nie skrzywdzi Tosi!
Nie ogarnia zachowania Kita. :D Uuuuu Tajemniczy wielbiciel może :d.
czekam na następny rozdział <3
o jeju! ;) jaki zajebisty... i długi! ;d czekam na next <3
OdpowiedzUsuńświetny, boski, mega.. to tylko nieliczne wyrazy, którymi mogę opisać to, co przeczytałam powyżej ;)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i nie załamuj ;)
Już czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że pojawi się szybciej niż za kolejne 10 000 odsłon xD
Całusy i weny xxx
OMG! Kocham twoje opowiadanie !! A myślałam , że umrę , jeśli nie dodasz następnego xD Czekam na kolejny taki super rozdział . Pozdro .
OdpowiedzUsuńWeny życzę ;)
Jest wspaniałe :D Najlepsze opowiadanie o ROOM 94 jakie czytałam :*
OdpowiedzUsuńMówiłam Ci już że jesteś PRZEŚWIETNA? Jak nie to właśnie Ci mówię, a jak tak to sie powtórze, ale Ty jesteś PRZEŚWIETNA w tym co robisz! Kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńJuż raz mi to pisałaś xd
Usuń♥♥♥
OdpowiedzUsuń